Читать книгу Jasnowidz na policyjnym etacie - Krzysztof Janoszka - Страница 7
Przedmowa
Krzysztof Jackowski
ОглавлениеPo ponad 30 latach moich doświadczeń z darem, właściwościami czy jakkolwiek nazwać to, co robię, nie mam już złudzeń, że jestem z tym pozostawiony sam sobie, a przyznam, że spodziewałem się czegoś całkowicie innego, że przynajmniej nauka się zainteresuje – może nie mną, ale tym, co potrafię. Efektami mojej pracy, setkami ciał, które znalazłem. Przecież nie ma tu mowy o jakiejkolwiek przypadkowości, o pustych trafieniach. To tak, jak gdybym wiele razy trafił szóstkę w lotto. Nie jest to możliwe, a jednak.
Pana Krzysztofa Janoszkę poznałem kilka lat temu, studiował wówczas w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie. Pamiętam, że zaprosił mnie na spotkanie w studenckim klubie dyskusyjnym, któremu przewodniczył. Ucieszyłem się z takiego wyróżnienia. Do spotkania jednak nie doszło, gdyż władze uczelni nie wyraziły na nie zgody.
Co działo się potem, to długa historia i pozwolę sobie ją pominąć, a w zamian skupię się na samej osobie, która za wszelką cenę domagała się prawdy. Otóż jest to młody, bardzo wrażliwy człowiek z twarzą naznaczoną jakąś traumą, której nie byłem w stanie rozszyfrować. Człowiek niezwykle dociekliwy, przez to osamotniony. Chociażby tylko z mojego powodu osoba ta miała wiele nieprzyjemności na uczelni, a jednak nie ustąpiła. Zastanawiałem się, czy nie przekreśli to jej przyszłej kariery zawodowej, właśnie z mojego powodu, czy raczej tego, czym się zajmuję. Za sprawą irracjonalnego zjawiska, które z naukowego punktu widzenia wzbudza ironiczny uśmiech.
Młody, realistycznie myślący człowiek nagle zderzył się z czymś, co większość jego rówieśników z góry by wyśmiała. On powinien zachować się podobnie. Jednak pan Krzysztof potraktował rzecz poważnie i zaczął badać, pytać. Zdumiało mnie, gdy się dowiedziałem, że jeździ po Polsce, by porozmawiać ze świadkami, którzy w przeszłości mieli ze mną kontakt, którym wyjaśniłem sprawy kryminalne. Młody człowiek, który – jak zauważyłem – żyje skromnie, wydaje swoje pieniądze, by sprawdzić to, co robię.
Niezwykłe w nim jest właśnie to, że oddaje się temu, co sobie postanowi, że nie odrzuca tego, co wątpliwe z naukowego punktu widzenia. Podziwiam go za taką postawę i uważam, że ja, chociaż dzieli nas duża różnica wieku, mógłbym się od tego młodego człowieka uczyć wytrwałości. Ale co tam wytrwałości – najbardziej zazdroszczę mu nieugiętej postawy, z jaką bronił mnie w różnych miejscach.
Nie myśl, Szanowny Czytelniku, że jestem w bliskiej komitywie z panem Krzysztofem, wręcz przeciwnie – mimo kilkuletnich sporadycznych, najczęściej telefonicznych kontaktów wyczuwam między nami dystans. I to nie ja dystansuję się od tego człowieka, to on stawia pewną granicę dla prób dotarcia do niego.
Myślę, że dla zbadania sprawy, w którą jestem zaangażowany, on zachowuje względem mnie dystans, aby nie zrodziła się między nami bliskość, ponieważ przestałby być obiektywny w ocenie mojej działalności.
Na koniec tej krótkiej przedmowy zdanie do samego autora: Panie Krzysztofie, dziękuję za to, co Pan dla mnie zrobił, dziękuję, że poświęcił Pan swój spokój, swoje pieniądze, swoją pozycję na uczelni i stanął pan za tym, co zrobiłem w swoim życiu. Jest pan dla mnie wzorem człowieka, który nie korzysta bezrefleksyjnie z życia, lecz je bada.
Bardzo jestem Panu wdzięczny.
Krzysztof Jackowski