Читать книгу Kwantowa miłość - Laura Berman - Страница 4
ROZDZIAŁ 1
CO TO JEST KWANTOWA MIŁOŚĆ?
ОглавлениеKochankowie w istocie nigdzie się nie spotykają.
Przez cały czas są jedno w drugim.
– Rumi
Prosto rzecz ujmując, Kwantowa Miłość to miłość będąca wynikiem świadomego wzięcia w posiadanie energii znajdującej się w ciele, sercu i umyśle, i posługiwania się nią tak, by służyła twojemu związkowi. Polega na zastosowaniu fizyki kwantowej – nauki opisującej prawa rządzące energią – do życia uczuciowego w taki sposób, by odsłoniła ukrytą moc pozwalającą stworzyć upragniony związek.
Być może sądzisz, że najlepszy okres miłości był na samym początku twojego związku, w fazie skąpania w dopaminie, braku apetytu, bezsennych nocy i obłędnej słodyczy. Kiedy motyle w brzuchu zniknęły, euforia opadła, a ty poczułeś się spokojniejszy lub silniej związany, albo – jak większość osób – martwiłeś się, że czegoś brakuje bądź coś zostało utracone.
Prawdopodobnie próbowałeś wszystkiego – od terapii dla par po Kamasutrę. A może – usiłując przywrócić ekscytację i dramatyzm – utknąłeś na przyprawiającej o mdłości karuzeli wybuchowych kłótni i raniących gierek umysłu. Albo po prostu przywykłeś do tego, na co – twoim zdaniem – najwyżej możesz liczyć: nijakiego seksu, powtarzających się kłótni i dręczącego uczucia nudy i niezadowolenia.
Prawdopodobnie myślałeś, że masz tylko dwa wyjścia: w jakiś sposób przywrócić początkową magię albo rozłożyć ręce w geście porażki. Jednak prawda jest taka, że istnieje lepsza, bardziej satysfakcjonująca alternatywa – wyższy poziom miłości, nakłaniający, byś szedł naprzód, a nie się cofał. Jest nią Kwantowa Miłość.
Dzięki niesamowitym postępom w dziedzinie fizyki kwantowej – badaniom nad życiem i światem na najniższym, najbardziej fundamentalnym poziomie – obecnie wiemy, że w naszym molekularnym rdzeniu wszyscy jesteśmy po prostu naczyniami energii. Szereg fascynujących badań, z których większość przytoczę w tej książce, wyjaśnił, iż rzeczywistość, w której żyjemy, tak naprawdę jest kreowana przez nas poprzez oczekiwania, jakie wobec niej mamy. Jest to szczególnie prawdziwe w odniesieniu do naszych najważniejszych związków. Fizyka kwantowa stwierdza, że obserwator (czyli ty) oraz przedmiot obserwacji (partner i związek) są energetycznie połączone i że możesz wpływać na przedmiot obserwacji w dowolnie wybrany sposób. W istocie fizyka kwantowa wykazała, że każdy możliwy wariant rzeczywistości jest dla nas dostępny w każdej milisekundzie, ale to nasza osobista perspektywa – czyli oczekiwania, jaka nasza rzeczywistość będzie – odpowiada za ich urzeczywistnianie!
Na kolejnych kartach tej książki powiem ci, co tak naprawdę dzieje się w twoim wewnętrznym świecie, a następnie wyjaśnię, w jaki sposób możesz świadomie posługiwać się tym czymś, by powołać do istnienia pasję, ekscytację i połączenie, o jakich nigdy nie myślałeś, że są możliwe. Nie możesz wrócić do etapu miesiąca miodowego. I jeżeli jesteś ze sobą naprawdę szczery, to wiesz, że nie chcesz przehandlować komfortu, zaufania ani zażyłości długotrwałego związku za ekscytację czegoś zupełnie nowego. Chcesz wszystkiego: intensywnej i satysfakcjonującej miłości, zaspokajającej twoje potrzeby i pragnienia na każdym poziomie, ale również miłości, która sięga wyżyn intymności i łączy cię z pełniejszym poczuciem celu.
Brzmi zbyt dobrze, żeby było prawdziwe?
Bzdura. Leży to całkowicie w obrębie twoich możliwości. Jako ekspertka od seksu i związków cały czas pomagam parom urzeczywistnić ten cel. Jeżeli zechcesz, ty i twój partner również będziecie mogli go urzeczywistnić, przemieniając wasz związek w manifestację waszych najgłębszych pragnień.
DLACZEGO WŁAŚNIE JA NAPISAŁAM KSIĄŻKĘ O TEJ TEMATYCE?
Jeżeli znasz moje poprzednie książki albo oglądałeś moje audycje telewizyjne, możesz odnieść wrażenie, że tą książką odbiegam od swojej dziedziny. Co sprawiło, że terapeutka od seksu i związków nagle zagłębiła się świat energii i materii? I co, do diaska, ma on wspólnego ze związkami?
Nie spodziewał się tego nikt z mojego zawodowego ani prywatnego otoczenia ani też nie studiowałam tych zagadnień w przeszłości. Miałam ogólne pojęcie o tym, jak działa wszechświat i miało to dla mnie sens. Później jednak zmieniłam i poszerzyłam swój punkt widzenia, głównie dlatego, że nie miałam innego wyjścia.
Po 41. roku życia zaczęłam kwestionować wszystko, co moim zdaniem wiedziałam. Śmierć mojej matki, która zmarła na raka, wywołała w moim świecie prawdziwe trzęsienie ziemi. Po raz pierwszy w moim dorosłym życiu poczułam się niepewnie, przytłoczona i zagubiona. Nie wiedziałam, że można doświadczyć tak ogromnego bólu – miałam wrażenie, jakby ktoś wyrwał ze mnie część mojej istoty. Nie byłam już pewna, kim jestem ani jak przejść przez ten smutek. Rzecz jasna w procesie tym zasięgnęłam wielu porad i przedtem wielokrotnie doświadczyłam utraty, ale więź łącząca mnie z matką była głębsza niż prawie wszystko inne w moim życiu.
Blisko rok po utracie matki zdiagnozowano u mnie raka piersi – w tej samej piersi, w której miała go moja matka. Nigdy wcześniej nie potrzebowałam tak bardzo miłości swojej matki i nigdy dotąd nie stanęłam twarzą w twarz ze swoją śmiertelnością w tak ewidentny i obezwładniający sposób. Moja matka odeszła – czy przyszła kolej na mnie? Czy moje dzieci miałyby zmierzyć się z bólem i smutkiem, który sama ledwo udźwignęłam jako osoba dorosła?
Nie muszę mówić, że rak wywołał falę szoku w mojej rodzinie. Każdy z moich bliskich – mąż Sam, synowie Ethan, Sammy i Jackson – przeżywał to inaczej. Sam próbował być moją skałą, ale wiedziałam, że czuł się przerażony i bezradny. Przywykł do tego, by mieć wszystko pod kontrolą, odnosić sukcesy i być zawsze górą, lecz wtedy nie mógł rozwiązać najgorszego problemu, z jakim kiedykolwiek miał do czynienia. Jednocześnie moje dzieci były wystraszone i niespokojne i zachowywały się tak, jakby walczyły z przerażającą perspektywą utraty mamy. Ja natomiast czułam się załamana, chaotyczna, a nawet zła. Dlaczego mnie to spotkało? Prowadziłam zdrowy tryb życia. Ćwiczyłam jogę, nie paliłam i rzadko sięgałam po alkohol. Dlaczego moje ciało zdradziło mnie pomimo wielu wysiłków włożonych w troskę o jego dobro? Dlaczego świat był tak niepewny i niemiły? Jak mogłam czuć się pewnie i bezpiecznie, skoro stanęłam na krawędzi życia i śmierci?
Wkrótce moje pytania przestały być tylko wewnętrznym, retorycznym lamentem. Jestem urodzoną czytelniczką i badaczką, więc stałam się Nancy Drew1 kryzysu egzystencjalnego. Chciałam zrozumieć, przez co przechodzę i dowiedzieć się, jak mogłabym wesprzeć organizm i umysł (o rodzinie nie wspominając) w nadchodzącym strasznym okresie. Pragnęłam zmaksymalizować swoje szanse na przeżycie i wydłużyć czas, jaki mi pozostał z rodziną. Uzbrojona jedynie w Kindle i dociekliwy umysł, byłam zdeterminowana, by stanąć oko w oko z życiem i śmiercią i uzyskać odpowiedzi na pytania.
Chyba miałam nadzieję, że gdy odkryję tajemnice życia, moja rozpacz i mój lęk nabiorą większego sensu. Miałam rację, lecz nie zdawałam sobie sprawy z tego, w jaki sposób te poszukiwania zmienią trajektorię mojego życia i kariery. Gdy spoglądam wstecz, jedyne co odczuwam to wdzięczność. Był to najsmutniejszy okres w moim życiu, ale jednocześnie najbardziej wzbogacający, przemożny i transformacyjny.
Moje kryzysy życiowe zaczęłam nazywać KCWD-ami (skrót od Kolejne Cholerne Wzbogacające Doświadczenie), ponieważ utrata mamy i zmagania z rakiem nauczyły mnie, że nasze największe cierpienia mogą okazać się naszymi największymi darami. Gdybym nie doświadczyła silnego bólu i utraty, żyłabym nadal tak jak żyłam. Moje życie – choć wspaniałe – nie zmieniłoby się, a ja nie doszłabym do obecnego stanu jasności, wiedzy i zadziwienia. Ból to wspaniały nauczyciel i bezwzględny motywator. Zmusił mnie, bym odrobiła lekcje, które odmieniły moje życie, związki oraz metody pracy z leczonymi przeze mnie osobami i parami.
Zaczęłam od poszukiwania odpowiedzi na pytanie, jak przeżyć i rozkwitnąć w walce z rakiem. Chciałam poznać relacje osób, które przetrwały, i skorzystać z ich mądrości i siły. Ale kiedy zaczęłam podążać tropem znalezionych tekstów, zdałam sobie sprawę z tego, że ich autorzy mieli do powiedzenia coś więcej niż tylko historie swej walki czy informacje na temat superżywności. Książki te wykraczały daleko poza kwestie dotyczące odżywiania i diety przeciwnowotworowej – zawierały wyniki badań naukowych w zakresie neuronauki, biofeedbacku oraz głębi powiązań naszych ciał i umysłów. Im więcej czytałam, tym większy miało to dla mnie sens – naukę stojącą za tymi zagadnieniami zaczęłam praktycznie stosować w mojej samoopiece.
I wtedy zrobiło się ciekawie.
Kiedy poznawałam publikacje na temat potęgi umysłu, natknęłam się ponownie na Sekret. Większość z nas słyszała o bestsellerze Rhondy Byrne z 2006 roku na temat Prawa Przyciągania. Znajdował się on na liście bestsellerów przez 146 tygodni z rzędu. Dzięki sukcesowi i popularności książki Rhondy Prawo Przyciągania weszło do codziennego słownictwa, chociaż często towarzyszy mu przewracanie oczami. Poświęcono mu nawet jeden odcinek Saturday Night Live2. Prawo Przyciągania uczy, że „podobne przyciąga podobne”. Innymi słowy – pozytywne myśli przyciągają pozytywne wydarzenia, zaś negatywne myśli przyciągają negatywne wydarzenia. Byrne najlepiej podsumowuje to zdaniem: „Myśli są magnetyczne i odznaczają się określoną częstotliwością. Kiedy je snujesz, zostają wysiane we Wszechświat i magnetycznie przyciągają wszystkie podobne rzeczy na tej samej częstotliwości. Wszystko co wysiane, powraca do źródła – do Ciebie”3.
Jak większość ludzi, coś niecoś na ten temat wiem. Zabawiałam się w to, ale nigdy skutecznie nie zastosowałam tego w praktyce. Chciałam w to wierzyć, ale zupełnie nie wierzyłam. Oczywiście pozytywne myśli są świetne i rozumiałam płynące z nich korzyści fizyczne, ale nie mogłam dokładnie zrozumieć, czym tak naprawdę jest Prawo Przyciągania. Moje wątpliwości przerodziły się w pytania, na które nie znajdowałam odpowiedzi: Jaki mechanizm tym rządzi? I co o mnie mówi fakt, iż przyciągam do swojego życia wszystkie te utraty i choroby?
Jestem urodzonym naukowcem; żeby coś było dla mnie rzeczywiste, musi opierać się na faktach i badaniach naukowych. To jedna z przyczyn, dla których miałam tyle problemów z Sekretem. Potrzebowałam mniej „czucia”, a więcej „merytoryczności”. Przełączyłam się na tryb naukowca i zaczęłam drążyć głębiej. Kto twierdzi, że to naprawdę działa i dlaczego to działa? Czy za tą „nową myślą” w postaci Prawa Przyciągania stoi jakakolwiek nauka? Zamiast dać się ponieść frustracji z powodu dręczących mnie pytań, postanowiłam znaleźć chłodne, twarde odpowiedzi.
Na fizykę kwantową po raz pierwszy natknęłam się w tym właśnie czasie zadawania pytań. Studiując fizykę kwantową, zdałam sobie sprawę, że można ją stosować nie tylko w świecie nauki, lecz także w całości ludzkiej egzystencji. Odkryłam, że w swej istocie fizyka kwantowa jest nauką stojącą za Prawem Przyciągania. Wtedy wszystko zaczęło mieć sens. Kiedy poznałam wymierny aspekt tej metafizycznej idei, stała się ona dla mnie bardziej rzeczywista i namacalna. Zaczęłam bawić się informacjami i stosować je w praktyce – wkrótce odczułam zadziwiający wpływ tej nowej świadomości. Byłam oszołomiona odkryciami na temat energii mojego ciała i jej materialnym wpływem na otaczające mnie osoby.
Zdobytą wiedzę zaczęłam stosować w terapii par, które przychodziły do mnie po pomoc; byłam zdumiona pozytywnymi rezultatami. Podobnie postąpiłam w odniesieniu do moich dzieci, by pomóc im poradzić sobie z lękami i stresem. Poznane zasady zastosowałam do mojej relacji z mężem i zauważyłam, że nasza więź niemal natychmiast zaczęła się pogłębiać i dojrzewać. Zmiana objęła swym zasięgiem całą moją egzystencję, rozprzestrzeniając się po niej niczym fala na powierzchni stawu. Wiedziałam również, że mam światu do przekazania coś bardzo ważnego.
UJAWNIAM SIĘ
Prawda wygląda tak: poza tym, że jestem badaczką, terapeutką i naukowcem, po zagłębieniu się w kwantowy świat obecnie bardziej jasno i szczerze wierzę w Boga. Wiem, że dla każdego słowo to ma inne znaczenie. Ale Bóg, w którego ja wierzę, jest uniwersalny, obecny we wszystkich religiach i wierzeniach. Dla mnie Bóg nie jest religijnym, instytucjonalnym ani zewnętrznym konceptem. Niezależnie od tego, czy nazwiesz Boga Jezusem Chrystusem, Allachem, Kryszną, Gają, jakimś innymi imieniem albo nie zrobisz tego w ogóle, myślę, że prawie każda osoba wierząca w Boga zgodzi się, że Bóg w swej istocie jest niczym więcej jak tylko czystą, piękną Miłością.
Kiedy więc mówię o Bogu, tak naprawdę mam na myśli energię Miłości wibrującą na najwyższej częstotliwości. Nie uważam, by Bóg był od nas oddalony o miliony kilometrów. Wierzę, że wszyscy jesteśmy Bogiem i że Bóg jest w nas. Wierzę, że każdy z nas jest wspaniałą, niepowtarzalną i magiczną ekspresją i kreacją tej wszechwiedzącej i wszechogarniającej, doskonałej Miłości. Jeżeli Bóg jest słońcem, to my jesteśmy milionami wychodzących z niego promieni. Choć sprawiamy wrażenie oddzielonych, w rzeczywistości wszyscy składamy się z tego samego i wywodzimy się z jednego źródła.
Czy w książce tej religia odgrywa jakąkolwiek rolę? Nie. Niezależnie od tego, czy jesteś Żydem, muzułmaninem, chrześcijaninem, wiccanką, ateistą czy agnostykiem, zasady zawarte w tej książce można zastosować w twoim życiu. I obiecuję, że kolejne jej strony będą dużo mniej ezoteryczne. Chcę jednak, abyś wiedział, że idee takie jak te nieuchronnie się pojawią, gdyż nie sposób zaprzeczyć, że nasz świat przeniknięty jest nieuchwytną i tajemniczą mocą. Nauka sięga tylko do tego punktu, dalej prowadzi nas już tylko wiara. Z tego powodu, mimo iż nie jest to książka religijna, obejmuje jednak pewne duchowe reguły w takim stopniu, w jakim dotyczy to samego życia, dlatego nie mogę tych idei całkowicie wyłączyć z dyskusji.
W przeszłości klinicyści i naukowcy nie mogli zajmować się ezoteryką, przynajmniej nie oficjalnie. Jeżeli nie można czegoś ująć w czerni i bieli, nie bierzemy tego nawet pod uwagę. Dlatego mam obawy związane z „ujawnieniem” moich poglądów. Ale stawiam ten krok, ponieważ wierzę, że to, czego się nauczyłam, jest zbyt ważne, by to ukrywać. Masz prawo być sceptyczny, a nawet poirytowany – nie krępuj się. Ale błagam – nie zniechęcaj się! Jeżeli wytrzymasz, obiecuję, że nauczysz się bezcennych rzeczy i doprawdy nie ma znaczenia, w co wierzysz.
KILKA SŁÓW NA TEMAT TWOJEJ PRAWDZIWEJ ISTOTY
Książka ta mówi o twoim związku i o tym, w jaki sposób stworzyć w nim spełnienie, więź i szczęście. Chciałabym jednak poświęcić chwilę na najistotniejszy element całej układanki: ciebie.
Kim jesteś? Pozornie jest to łatwe pytanie. Odpowiedź mogłaby brzmieć: „Jestem matką”, „Jestem nauczycielką”, „Jestem inżynierem” albo „Jestem ojcem prowadzącym dom”. Twoja odpowiedź mogłaby też zawierać bliższe szczegóły i brzmieć: „Jestem chrześcijaninem”, „Jestem Żydówką”, „Jestem Egipcjaninem” albo „Jestem Brazylijką”. Być może odpowiedź brzmiałaby: „Jestem entuzjastą sportu” lub „Uwielbiam czekoladę” albo „Pokonałam raka” bądź „Jestem znakomitym golfistą”, czy też „Jestem wielbicielką Bruce’a Springsteena”. Krótko mówiąc, mógłbyś powiedzieć mi o wszystkim, co czyni cię tym, kim jesteś – o przeszłości, rodzinie, pracy, zainteresowaniach czy przekonaniach.
Problem polega jednak na tym, że nie jest to prawdziwy ty. To wszystko ma niewiele wspólnego z twoją prawdziwą tożsamością. To tylko informacje, które mogłabym znaleźć na Facebooku albo na stronie LinkedIn. Takich informacji mógłbyś udzielić na pierwszej randce albo przy zawieraniu nowej znajomości. Moim obowiązkiem jest powiedzieć ci, że żadne z powyższych nie jest prawdziwym tobą.
Prawdziwego ciebie nie da się sprowadzić do profilu na portalu społecznościowym. Nie da się o nim opowiedzieć na pierwszej randce. Twoje prawdziwe ja jest wieczne, niezmienne i bezkształtne. Prawdziwy ty to światło wewnątrz ciebie, które świeci zawsze, źródło życia ukryte w głębi ciebie i obserwujące całość toczącego się życia – niezmienne, niestarzejące się, niesłabnące i nieprzekwitające. Prawdziwego ciebie nazywam twoim prawdziwym ja. To właśnie ono (a nie twoje ja z poziomu ego) stworzy Kwantową Miłość.
Michael Singer w swojej cudownej książce Nieskrępowana dusza. Twoja podróż w głąb siebie4 pisze: „W prawdziwym rozwoju nie ma niczego ważniejszego ponad zrozumienie, że nie jesteś głosem swojego umysłu – jesteś tym, który go słyszy”. Innymi słowy twoje prawdziwe ja nie jest częścią twojego mózgu, która czyta te słowa. Nie jest ono nawet tą częścią, która o nich myśli. Nie jest nim również część myśląca o przygotowaniu kolacji ani ta martwiąca się o pracę, ani też pilnująca siedzącego obok dziecka. Prawdziwy ty jedynie obserwuje. Prawdziwy ty to ten, który słyszy myśl, a nie ten, który ją przejawia. Prawdziwy ty to ty obecny w twoim wnętrzu od początku twojego istnienia, który był tam podczas czwartych, jak i czterdziestych urodzin.
Dlaczego uświadomienie sobie prawdziwego ja jest tak ważne? Dlatego, że gdy uświadomisz sobie, że nie jesteś matką, nauczycielem, chrześcijanką, golfistą ani czekoladoholikiem – że ty to ty, wiecznie, bezsprzecznie i niezmiennie – nagle łatwiej jest odpuścić. Życie już ci tak nie zagraża – czy to z powodu niemiłego słowa, kłótni, utraty pracy, sytuacji finansowej, czy też z powodu problemów z dzieckiem. Owszem – to wszystko jest ważne, lecz w ostatecznym rozrachunku nie może wpłynąć na prawdziwego ciebie ani go umniejszyć. Prawdziwy ty pozostanie tak niewzruszony i całkowity, jak gwiazda na nocnym niebie.
Fizycy twierdzą, że energii nie da się stworzyć ani zniszczyć, a fizyka kwantowa stwierdza, że nie jesteś niczym innym, jak tylko energią. Zatem rozumie się samo przez się, że ciebie również nie da się stworzyć ani zniszczyć. Na prawdziwego ciebie nie może wpłynąć nic, co istnieje na świecie. Nie można do niego niczego dodać ani niczego z niego ująć, poprawić ani w żaden sposób zmienić. Istniejesz, jesteś całkowity i nie musisz robić nic, by stać się bardziej rzeczywistym czy uroczym. Co za wspaniałe odkrycie!
Co te wszystkie informacje mają wspólnego z twoim życiem miłosnym i związkiem? I w jaki sposób możesz zastosować w życiu zasady fizyki kwantowej w prawdziwy, trwały i potężny sposób? Pozwól, że ci to pokażę. Pamiętaj, nie ma nic złego w pytaniach ani wątpliwościach, jakie mogą pojawiać się podczas czytania tej książki. Prawdę mówiąc, byłabym zdziwiona, gdybyś ich nie miał! Akceptuj swoje wątpliwości. Kochaj je. Pozwól pytaniom istnieć bez zmuszania się do znalezienia na nie odpowiedzi.
Podróż ta zainspiruje ciebie i twojego partnera do tego, byście przenieśli istniejącą między wami fizyczną i emocjonalną intymność na zupełnie nowy poziom. Przypuszczam, że będzie to coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyliście – w dobrym sensie. W kolejnych rozdziałach przeczytasz na temat energii swojego ciała, jaka jest unikalna częstotliwość twojej energii oraz w jaki sposób świadomie doświadczyć doskonałej harmonii, która już istnieje między częstotliwością twoją i twojego partnera. Nie znaczy to, że nie będzie przeszkód do pokonania ani że nie utkniecie. Będziecie raczej tak doskonale zestrojeni z samymi sobą i swoim partnerem, że będziecie wiedzieli, w jaki sposób pozostać zestrojonymi i przekształcić każdy kryzys w mile widzianą możliwość wspólnego rozwoju – w sferze fizycznej, emocjonalnej i seksualnej.
Nie jestem duchowym guru ani fizykiem kwantowym. Jestem klinicystą, naukowcem i szczęśliwie zamężną kobietą. Podczas mojej osobistej podróży, badań i praktyki znalazłam formułę, która pomoże ci odkryć Kwantową Miłość we wnętrzu twoim i twojego partnera. Za pomocą anegdot pochodzących z mojego życia osobistego i zawodowego, studiów przypadku oraz wyników najnowszych badań naukowych i metafizycznych nauczę cię, w jaki sposób tworzyć w swoim życiu Kwantową Miłość. Nauczysz się dokonywać fundamentalnych zmian, które mają głęboko duchowy, a jednocześnie bardzo naukowy sens.
Jestem bardzo podekscytowana tym, że odbędziesz ze mną tę podróż – nie mogę się doczekać, kiedy wyruszymy!
1
Dziewczyna-detektyw z cyklu powieściowego dla młodzieży autorstwa Carolyn Keene (przyp. tłum.).
2
Cotygodniowy program rozrywkowy amerykańskiej sieci telewizyjnej NBC (przyp. tłum.).
3
Rhonda Byrne, Sekret, tłum. Jan Kabat, Wydawnictwo Nowa Proza, Warszawa 2010 (przyp. tłum.).
4
Wydawnictwo SFAJROS, Wrocław 2012 (przyp. tłum.).