Читать книгу Zakazana miłość - Magda Kaczmarczyk - Страница 5

Rozdział 2

Оглавление

Pojechali z powrotem do domu Piotra. Po drodze wstąpili jeszcze do cukierni, Agata pobiegła po pączki i po drodze zjadła dwa. Piotr patrzył na nią ze zdumieniem.

– Jeśli jesteś głodna, to zatrzymamy się na jakąś kanapkę – zaproponował.

Agata machnęła ręką.

– Nie ma potrzeby, nie będę się obżerać jak idziemy na kolację – stwierdziła sięgając po kolejnego pączka. – Może jednak gryza? – Podsunęła Piotrowi nadgryzionego pączka.

– Nie, dziękuję, zjem w domu. . . jeśli coś zostanie – zaśmiał się.

– Już więcej nie będę jadła, ten jest ostatni – obiecała. – Od rana nic nie jadłam i trochę zgłodniałam, no i się zestresowałam. Nic tak nie odstresowuje jak świeży pączek. – Uśmiechnęła się. Piotr pokręcił głową i popatrzył na nią z miłością.

W domu zrobili sobie kawę i zjedli resztę pączków. Do Agaty zadzwoniła Mirella.

– Cześć, jak tam egzamin? – zapytała.

– Zdałam, teraz czekam na wyniki pisemnych, będą dopiero za miesiąc, ale nie były trudne więc już świętuję zdanie matury – odpowiedziała.

– Z Piotrem?

– Jasne. – Uśmiechnęła się Agata i puściła oko do Piotra. Spojrzał na nią z zaciekawieniem. – Mirka, w piątek jest impreza w Avocado, Maciek będzie grał, może przyjdziesz, my będziemy.

– Nie mogę, wyjeżdżam na weekend.

– Ale nie jutro, tylko za tydzień – sprostowała Agata.

– A to co innego, przyjedzie do mnie Mirek, więc chętnie przyjdziemy. Wreszcie go poznacie – ucieszyła się.

– To super, jesteśmy umówieni. Koncert jest o dwudziestej.

– OK, to buziaki.

Agata odłożyła telefon i popatrzyła na zegarek.

– Piotruś, o której chcesz jechać na tę kolację?

– Stolik mamy na dziewiętnastą.

– A dokąd jedziemy?

– Na Starówkę.

– Ekstra. – Agata usiadła mu na kolanach i pocałowała go. – Muszę zaraz iść się szykować, żeby zdążyć.

– Dobrze. – Piotr głaskał ją po brzuszku. – A zmieści ci się ta kolacja po tylu pączkach?

– Ależ kochanie, nie znasz moich możliwości. Jak już zaczynam jeść, to nie ma końca. – Zaśmiała się. – Dobra, wstaję i idę się wykąpać. Jak się ogarnę to wyjdę, nie podglądaj. Możesz się położyć i odpocząć, wcześniej niż za godzinę się mnie nie spodziewaj. – Dała mu buziaka i poszła.

Piotr podszedł do barku, nalał sobie whisky i na półce odnalazł mp3. Od dłuższego czasu leżała nieużywana. Sprawdził, że działa i przejrzał playlistę. Znalazł na niej między innymi utwory Rammsteina i Behemotha, spodziewał się, że tam będą. Wsadził w uszy słuchawki i zatopił się w muzyce. Usiadł na fotelu, sączył whisky i starał się zrozumieć o czym są te piosenki. Wcześniej, tak jak mówił Agacie, traktował je wyłącznie jako zagłuszacz myśli, teraz chciał znać ich treść.

Godzinę później Agata kończyła się szykować. Ułożyła włosy, umalowała się, wyperfumowała zabranym specjalnie na tę okazję Jungle, Kenzo i ubrała w „małą czarną”, którą kiedyś kupiła, a nie miała jeszcze okazji założyć. Sukienka była bardzo krótka i w dodatku bez ramiączek. Uznała, że wygląda w niej sexy. Po przemyśleniu założyła pończochy samonośne, bo pas odznaczałby się przez sukienkę. Całkiem zapomniała o majteczkach. Do tej kiecki musiały być stringi. Na szczęście przywiozła do Piotra część swojej garderoby, wybrała czarne, koronkowe stringi, założyła swoje dwunastocentymetrowe szpilki na specjalne okazje i weszła do pokoju. Piotr siedział w fotelu z zamkniętymi oczami i słuchawkami w uszach. Przed nim stała pusta szklanka po whisky. Agata zdziwiła się. Pił pomimo tego, że mieli jechać na kolację? Stanęła za nim i delikatnie pogłaskała go po włosach. Otworzył oczy i wyciągnął słuchawki. Odwrócił się i aż mu dech zaparło. Agata wyglądała cudownie. Zerwał się z fotela i wziął ją za ręce. Odsunął od siebie tak, żeby lepiej się jej przyjrzeć.

– Jesteś prześliczna i pachniesz tak zmysłowo – powiedział i przyciągnął ją do siebie. Delikatnie musnął jej pomalowane na czerwono usta swoimi wargami.

– A ty śmierdzisz wódą – powiedziała Agata zarzucając mu ręce na szyję.

– Przepraszam. – Chciał się odsunąć, ale nie pozwoliła mu na to.

– Nie przepraszaj, to bardzo podniecające. – Oblizała języczkiem jego usta.

Piotr czuł jak ogarnia go pożądanie.

– Kolacja odwołana, zostajemy w domu – powiedział i objął ją w pasie. Zaczął pieścić jej szyję i nagie ramiona.

Poddała się mu przez chwilę, ale w końcu odsunęła się.

– Nie, nie, nie, mój kochany. Wystroiłam się jak szczur na otwarcie kanałów, bo obiecałeś mi superelegancką kolację, więc nie rób mi się tutaj jak kisiel, tylko idź się szykuj, poczekam.

– Co ty sobie wyobrażasz, że w tym stroju wyjdziesz z domu?

– Tak właśnie sobie wyobrażam – stwierdziła. – A coś nie tak z moim strojem? Nie podobam ci się? – zapytała zalotnie.

Dobrze wiedziała, że zrobiła na nim piorunujące wrażenie.

– Jesteś taka piękna, że po prostu brak mi słów. – Piotr znowu ją objął i zaczął całować. – Jestem zazdrosny na samą myśl, że wszyscy się będą na ciebie gapić.

– Dobra, dobra – zaśmiała się. – Przebieraj się raz, dwa pieszczochu, bo już jest po szóstej.

– Dobrze, już idę. – Zrezygnowany opuścił ręce, westchnął i zamknął się w łazience.

Kilka minut później wszedł do pokoju i przewrócił oczami. Agata siedziała na kanapie w swojej ulubionej pozycji lotosu i medytowała. Czarna sukienka zsunęła się jej wysoko na uda odsłaniając koronkowe zakończenia pończoch. Nie wierzył, że zrobiła to nieświadomie. Nie usłyszała go, ale poczuła zapach perfum, zmarszczyła nosek i otworzyła oczy. Tym razem to ona była zauroczona, Piotr wyglądał świetnie. Włosy związał czarną tasiemką w kitkę, miał na sobie jasnoniebieską koszulę, która doskonale podkreślała kolor jego oczu i czarne spodnie, no i ten zapach, który odbierał jej rozum.

– Fantastycznie wyglądasz – powiedziała i wstała z kanapy. Podeszła do niego i zarzuciła mu ręce na szyję.

– A co ty jesteś taka malutka? – zapytał ze śmiechem nachylając się do niej, żeby ją pocałować.

– Zdjęłam na chwilę moje trampeczki. – Zaśmiała się Agata.

Szpilki stały przy łóżku, a ona wspinała się na palcach. – Poczekaj chwilę. – I założyła buty. – Teraz lepiej? – Podeszła do niego powoli. Jej twarz była prawie na wysokości jego.

– Ile ty masz wzrostu w tych butach? – zapytał zdziwiony Piotr. – Teraz zrobiła się niepokojąco wysoka.

– Nie wiem – Agata wzruszyła ramionami. – Metr osiemdziesiąt. . . z kawałkiem.

– Chodź. – Piotr pociągnął ją do lustra w przedpokoju. – Stań tu i poczekaj, zaraz przyjdę. – I zniknął w sypialni. Po chwili wyszedł. – Zamknij oczy i nie podglądaj.

Agata posłusznie zamknęła oczy. Piotr stanął za nią i pocałował ją w szyję.

– Mam coś, co będzie idealnie pasowało do twojego stroju – powiedział i zapiął jej na szyi łańcuszek. Przez chwilę przyglądał jej się w lustrze z zachwytem i w końcu szepnął: – Możesz otworzyć oczy.

Agata otworzyła oczy i aż zaniemówiła. Na jej szyi, na złotym łańcuszku wisiał prześliczny wisiorek, z różyczką z różowego korala na złotym listku. Dotknęła go ręką. – Jest piękny – powiedziała odwracając się do Piotra. – Dziękuję. – Położyła mu rękę na policzku i delikatnie pocałowała w usta. Piotr uśmiechnął się.

– Ty jesteś piękna – powiedział – a to jest tylko dodatek.

Agata posmutniała nagle.

– Właśnie takie sytuacje mnie dobijają – westchnęła.

– Co się znowu stało?

– Dajesz mi prezenty, zapraszasz na kolację, a ja nie mogę ci się zrewanżować. Wkurza mnie to.

– Ty jesteś moim prezentem. – Uśmiechnął się ciepło. – Dajesz mi swoją miłość i to jest dla mnie najważniejsze. Kocham cię moja księżniczko i proszę nie zamartwiaj się tym więcej. – Pogłaskał ją po policzku. – Moje prezenty są niczym wobec tego, co ty mi dajesz, bo tego kupić nie można. – Przytulił ją mocno. – Jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy, jak z tobą – szepnął jej do ucha.

Agata uśmiechnęła się. To ona czuła się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Odkąd była z Piotrem jej priorytety zmieniły się całkowicie, był dla niej najważniejszy i była gotowa wywrócić swoje życie do góry nogami, żeby tylko być z nim. Tuliła się do niego, czuła jego miłość, ciepło i oddanie. Cały smutek odszedł.

– Już dobrze? – zapytał po chwili Piotr nie przestając jej przytulać.

– Tak. – Uśmiechnęła się patrząc mu w oczy.

– To chodź, idziemy. – Pocałował ją w rękę. – Bierzesz na siebie jakąś kurteczkę? – zapytał. – Chyba nie jest aż tak gorąco?

– Jasne. – Całkiem o tym zapomniała. W końcu był dopiero koniec maja, więc wieczory były dość chłodne. Weszła do sypialni i zajrzała do szafy. Po namyśle wyciągnęła z niej czerwony płaszczyk i założyła. – Może być? – zapytała wychodząc z pokoju.

Piotr stał w marynarce przed lustrem i kończył wiązać czerwony krawat.

– Widzę, że porozumiewamy się bez słów. – Zaśmiała się

Agata.

– Po prostu pasujemy do siebie, bo jesteśmy jedną istotą. – Odwrócił się do niej z uśmiechem i pocałował w usta. – To idziemy. – Wziął ją za rękę.

– Piotruś, jedziemy samochodem?

– Jasne – przytaknął.

– No, ale przecież piłeś – przypomniała mu.

– Faktycznie, zapomniałem. – Piotr pokręcił głową z niezadowoleniem. – To nic – powiedział wreszcie – pójdziemy na piechotę, to nie jest daleko.

Agata zaniemówiła. Spojrzała na swoje buty i pomyślała o trasie z Koszykowej na Starówkę. Piotr beztrosko zamykał drzwi uważając sprawę za załatwioną. W końcu popatrzył na Agatę i nie wytrzymał, roześmiał się serdecznie. Dopiero teraz zrozumiała, że się z niej nabijał.

– Ty świnio – powiedziała i zamachnęła się na niego torebką.

Świnio? Do swojego ukochanego? – Piotr niemalże zwijał się ze śmiechu. – Przepraszam – powiedział wreszcie próbując się uspokoić. – Nie gniewaj się. – Pocałował Agatę. – Chodź, taksówka czeka. – Pociągnął ją na schody.

– Zapłacisz mi za to – powiedziała Agata mrużąc oczy. Dała się wkręcić jak jakaś głupiutka małolata.

– Jesteś zła? – zapytał, gdy już siedzieli w taksówce.

– Masz przechlapane – oświadczyła poważnie, ale oczy miała wesołe.

– Czy jeśli jeszcze raz cię przeproszę, to mi wybaczysz? – Piotr dusił się ze śmiechu.

– Chyba żartujesz?! – Agata udawała oburzenie. – Chyba, że byłyby to specjalne przeprosiny, ale możesz to zrobić jedynie w warunkach domowych – oświadczyła. – Mogę ci uczynić tę łaskę i zawiesić swój gniew na czas kolacji.

– O dziękuję ci moja księżniczko, jesteś dziś bardzo łaskawa.

Agata roześmiała się i przytuliła do Piotra. Chwilę później dojechali na Starówkę.

– Dalej już nie mogę wjechać. – Taksówkarz odwrócił się do Piotra.

– OK, dzięki, to już blisko. – Zapłacił i wysiedli.

Wziął Agatę za rękę i szli bardzo powoli.

– Chodzenie w szpilkach po kostce brukowej nie jest ani łatwe, ani przyjemne – westchnęła Agata uwieszona na ramieniu Piotra.

Spojrzał na odległość jaka dzieliła ich od normalnego chodnika i też westchnął.

– Złap mnie za szyję – powiedział i objął ją. Podniósł do góry i przeniósł na chodnik. – Teraz lepiej? – zapytał stawiając ją na równym chodniku.

– Super, dzięki. – Agata dała mu buziaka.

Dość szybko dotarli do restauracji.

– To tutaj – powiedział Piotr zatrzymując się przed drzwiami. Weszli do środka. Szatniarz wziął od Agaty płaszczyk i patrzył na nią z zachwytem. Piotr odruchowo objął ją w pasie. Kelner, który wskazywał im stolik, co chwila oglądał się na Agatę.

– Jeżeli przyjdzie nas obsługiwać facet, to wychodzimy – szepnął Piotr.

Popatrzyła na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi. Szła przez salę rozglądając się dookoła. Jedna część sali była typowo restauracyjna, czteroosobowe stoliki ustawione były według jakiegoś schematu, natomiast druga część była już bardziej intymna. Dwuosobowe stoliki ustawione były w większych odległościach od siebie, a niektóre stały w altankach rattanowych z kotarą. Wystrój zrobiony był w klimacie dalekiego wschodu, przyciemnione światła, lampiony z arabskimi rysunkami. Trochę jak w Sfinksie tylko bardziej elegancko. Kelner prowadził ich do stolika w altance stojącej na końcu sali.

Odsunął krzesło i spojrzał z zachwytem na Agatę.

– Dziękujemy, poradzimy już sobie – powiedział cierpko Piotr trzymając Agatę za rękę.

Kelner zapalił jeszcze świeczkę na stoliku i wyszedł. Dopiero wtedy Piotr pozwolił jej usiąść.

– O co chodzi? – zapytała zdziwiona. Nigdy przedtem tak się nie zachowywał.

– Nie będzie się na ciebie gapił – odburknął.

W tym momencie wszedł drugi kelner i przyniósł karty dań. Uśmiechnął się przyjaźnie do Agaty i podał jej kartę. Agata podziękowała posyłając mu również uśmiech. Piotr milczał.

Gdy kelner wyszedł zapytała:

– Co się z tobą dzieje, kochanie?

– Nic, wszystko w porządku – mruknął.

– Kotku, no przecież widzę. – Pogłaskała go po policzku.

– Wszyscy się na ciebie gapią, wkurza mnie to – wyrzucił z siebie.

– Chociaż raz gapią się na mnie, a nie na ciebie – zaśmiała się Agata. – Masz mi to za złe?

– Jesteś taka piękna. – Piotr ujął jej dłoń i pocałował. – Złości mnie taka bezczelność. Nie powinienem ci pozwolić wyjść w tym stroju – westchnął.

– Przecież ubrałam się tak dla ciebie, a nie dla nich – uśmiechnęła się.

– Właśnie – westchnął ponownie. – Więc dlaczego pozwalasz im się gapić?

Niech sobie popatrzą, i tak jestem tylko twoja. – Agata pochyliła się i pocałowała Piotra.

Przyciągnął do siebie jej krzesło i objął ją.

– Kocham cię – szepnął. – I jestem strasznie zazdrosny. – Wtulił się w jej włosy.

– Bądź miły, dobrze? – poprosiła. – Kocham cię i jestem tylko twoja – powtórzyła dobitnie.

Do altanki zajrzał kelner. Na ułamek sekundy zatrzymał wzrok na udzie Agaty.

– Jeszcze chwilę – warknął Piotr.

Kelner skinął głową i zniknął.

– I jak mam być miły? – zapytał. – Powinienem dać mu w pysk.

– Piotruś nie nakręcaj się, proszę. – Chciało jej się śmiać z tej całej sytuacji, ale musiała zachować powagę. – Kocham cię, słyszysz?

– Słyszę – westchnął i przytulił ją mocno.

– Będziesz miły? – zapytała.

Piotr kiwnął głową.

– Obiecujesz?

– Obiecuję – powiedział i podał jej kartę. – Wybierz coś.

Agata zaczęła przeglądać kartę dań, a Piotr kartę win.

– Ja poproszę lasagne ze szpinakiem – powiedziała po chwili.

– Super, ja też – powiedział Piotr. – A do picia, wino, szampan, chcesz przejrzeć? – Pokazał jej kartę.

– Nie, dziękuję. – Agata pokręciła głową. – Nie znam się na tym. Poproszę wino czerwone, wytrawne, a jakie, to już mi jest obojętne.

Wszedł kelner, Piotr złożył zamówienie i Agata z zadowoleniem stwierdziła, że nawet nie warczał na tego biednego chłopaka. Gdy wyszedł, wstała i przesunęła swoje krzesło tak, żeby siedzieli po dwóch stronach stołu. Piotr przyglądał się jej z zaciekawieniem. Podeszła do kotary i przesłoniła nią wejście. Rozejrzała się z zadowoleniem i figlarnie popatrzyła na

Piotra.

– Jak myślisz, ile mamy czasu? – zapytała podchodząc do niego powoli.

Patrzył na nią z miłością i pożądaniem.

– Nie rób tego. – Z uśmiechem pokręcił głową. – Wyrzucą nas stąd.

– A myślisz, że po co porobili te kanciapy z zasłonką? – Usiadła mu na kolanach i pocałowała go nie czekając na odpowiedź. Piotr błądził rękami po jej cudownych udach i pośladkach całując ją namiętnie.

– Chcesz to zrobić? – zapytał po chwili.

– Dlaczego nie? – Uśmiechnęła się i wpiła się ustami w jego usta.

Włożył rękę między jej nogi i zaczął ją delikatnie pieścić. Agata usiłowała rozpiąć mu rozporek. Zza kotary słychać było znaczące chrząknięcie. Agata spojrzała na Piotra i parsknęła śmiechem.

– Koniec seksu.

– Mówiłem ci, że nas wyrzucą. – Piotr też się śmiał.

– Załatwię to – powiedziała i wstała z jego kolan. Poprawiła sukienkę i wyjrzała za kotarę. Stał tam kelner z winem, kieliszkami i przekąskami.

– Proszę bardzo. – Gestem zaprosiła go do środka.

Wszedł zawstydzony i porozkładał naczynia nie patrząc na nich. Agata nadal stała przy kotarze i patrzyła na Piotra, a on na nią. Uśmiechali się do siebie.

– Zaraz przyniosę główne danie – powiedział kelner do Agaty wychodząc.

– A konkretnie, to za ile? – dopytywała się.

Piotr parsknął śmiechem, kelner poczerwieniał jak burak.

– Za minutkę – odpowiedział.

– Dobrze, dziękujemy – zawołała za nim Agata i usiadła przy stoliku. Zdjęła buta i wsadziła stopę między nogi Piotra.

Delikatnie poruszała palcami.

– Kochanie, co w ciebie wstąpiło? – zapytał ze śmiechem głaszcząc jej stópkę. – Demon seksu cię opętał?

– Poczułam wolność – oświadczyła poważnie.

– I teraz będziesz zawstydzać ludzi?

– Dlaczego zawstydzać? – zdziwiła się. – Mówię ci, że seks w tej kanciapie to naturalna sprawa, zobacz jaką opracowali technikę informowania o przybyciu, chrząkanie pod kotarą. Może zwyczajowo dają na seks pięć minut, a my byliśmy zbyt wolni i dlatego nie dokończyliśmy. Zapytam go jak przyjdzie.

Agata jesteś szaloną dziewczyną – roześmiał się Piotr. – Bardzo cię kocham, ale zabierz już tę nóżkę, bo zaraz położę cię na tym stole i dokończymy to, co zaczęliśmy. – Wziął jej nogę i położył sobie na udzie.

Agata roześmiała się. Wszedł kelner, szybko postawił przed nimi lasagne, mruknął „smacznego” i wyszedł, a raczej uciekł.

– Smacznego kochanie – powiedziała Agata i zabrała nogę z uda Piotra. Usiadła prosto i przyzwoicie.

– Smacznego. – Uśmiechnął się Piotr i pokręcił głową. Był już z Agatą od jakiegoś czasu, ale ciągle jeszcze go zaskakiwała. Czuł, że każdego dnia kocha ją coraz bardziej. – Jeszcze raz ci gratuluję – powiedział podnosząc kieliszek. Agata wzięła swój, stuknęli się i wypili.

– I co teraz zamierzasz? – zapytał, gdy zaczęli jeść.

– Złożę dokumenty na te studia – uśmiechnęła się. – Masz rację, do października wiele może się wydarzyć.

– A na jaki kierunek?

– Właśnie jeszcze się waham – westchnęła. – Myślałam o językowych, bo wydaje mi się, że będą dla mnie najłatwiejsze. Nawet, gdybym musiała iść do pracy i przejść na zaoczne, to i tak sobie poradzę.

– Dobry pomysł – przyznał Piotr. – I co potem, chcesz uczyć w szkole czy raczej na przykład zostać tłumaczem?

– Ani to, ani to. – Agata pokręciła przecząco głową. – Tak naprawdę marzy mi się podróżowanie, uwielbiam zwiedzać nowe miejsca. Zastanawiałam się w związku z tym nad turystyką albo dziennikarstwem. Tylko że jak zostanę pilotem albo rezydentem, to w kółko jeździ się w te same miejsca, wiem bo rozmawiałam z ludźmi, którzy pracują w biurach podróży, a nie o to mi chodzi. Poza tym, wolałabym jeździć z tobą, nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy nie widzieć się przez kilka miesięcy. – Uśmiechnęła się i wzięła Piotra za rękę.

– Ja też sobie tego nie wyobrażam. – Pocałował ją w rękę.

– A z tym dziennikarstwem, to też parę osób mi odradzało. Mówili, że lepiej zrobić studia językowe czy nawet socjologię, a dziennikarstwo ewentualnie podyplomowe.

– Może to dobry pomysł – stwierdził. – A na polonistyce nie ma czasem kierunku dziennikarskiego? Wiem, że za moich czasów planowano uruchomić taką specjalizację.

– Jest filologia dla mediów, czy coś takiego. Muszę się nad tym zastanowić, dużo czasu już mi nie zostało – westchnęła. – Ale dosyć o mnie, powiedz jakie ty masz plany i marzenia. – Uśmiechnęła się.

Piotr podniósł kieliszek.

– Moje plany i marzenia sprowadzają się do tego, żeby być z tobą. Kocham cię Agatko. – Stuknął swoim kieliszkiem o jej i wypił.

Agata też się napiła i odstawiła kieliszek.

– A wcześniej, przed poznaniem mnie, jakie miałeś marzenia? – zapytała.

– Żeby cię wreszcie spotkać – odpowiedział bez namysłu.

Popatrzyła na niego mrużąc oczy. Znał to spojrzenie, wiedział, że ona wie, że miga się od odpowiedzi.

– No dobra, miałem jedno marzenie – powiedział wreszcie. – Chciałem wyjechać do Tybetu.

– Zwiedzić?

– Nie, na stałe – odpowiedział.

– A co z twoimi dziećmi, pracą, klientami? A co ze mną?

– To było marzenie zanim cię spotkałem. Chciałem, żeby dzieciaki trochę podrosły, poza nimi nic mnie tutaj nie trzymało – wyznał szczerze. – Teraz jest inaczej. – Uśmiechnął się i pogłaskał Agatę po policzku.

Przytuliła się do jego dłoni.

– To znaczy, że teraz nie chcesz już tam jechać? – zapytała.

– Chcę, ale z tobą – powiedział Piotr i wstał z krzesła. Agata obserwowała go ze zdziwieniem. Podszedł do kotary i wyjrzał. Za nią stał kelner. Piotr gestem pokazał mu, że może zebrać naczynia. – Proszę przynieść kartę, wybierzemy deser – zwrócił się do kelnera.

Kelner kiwnął głową i wyszedł. Piotr pokręcił głową.

– Chyba pracuje tu od niedawna – stwierdził z niezadowoleniem.

Agata roześmiała się.

– Myślisz, że tak go zestresowaliśmy, że boi się tu wchodzić?

Piotr też się roześmiał.

– Możliwe.

Chwilę później kelner wszedł z kartą deserów. Podał im i wyszedł.

Co chcesz kochanie? – Piotr zwrócił się do Agaty.

– Czy ja wiem? – Przeglądała kartę bez entuzjazmu. – Nie mam pomysłu, ty coś wybierz.

– Dobrze, to weźmiemy płonące lody, kawę i. . . likierek?

– Nie, nie – zaprotestowała. – Zostańmy przy winie. Wolę nie mieszać, bo potem mam kaca.

– To nie jest problem – zaśmiał się Piotr. – Bierzesz alka-prim i po kacu.

– Czytałam w necie, że robili badania, który środek na kaca jest najlepszy i ponoć zwyciężył alkazelcer, a wiesz dlaczego?

Piotr pokręcił przecząco głową.

– Bo ciszej się rozpuszcza – dokończyła ze śmiechem.

Piotr też się roześmiał. Patrzył na Agatę rozkochanym spojrzeniem, było mu z nią tak cudownie. Odkąd byli razem czuł się tak, jakby cały czas śnił piękny sen. W pewnym momencie Agata spojrzała na niego poważnie i wzięła go za rękę.

– Nie chcę już nic zamawiać – powiedziała. – Chcę jechać do domu i być tylko z tobą.

Wszedł kelner.

– Za deser dziękujemy, poproszę rachunek – powiedział do kelnera, ale nawet na niego nie spojrzał. Trzymał Agatę za rękę i patrzył jej w oczy. Dla niego liczyła się tylko ona.

Po chwili kelner wrócił z rachunkiem. Piotr zapłacił, wziął Agatę za rękę i wyszli z altanki. Objął ją w pasie, gdy przechodzili przez salę do szatni. Pomógł jej założyć płaszczyk i wyszli. W milczeniu przeszli na postój taksówek, cały czas trzymając się mocno za ręce. Wsiedli do taksówki, Piotr podał adres, taksówka ruszyła, a oni nie przestawali na siebie patrzeć. Piotr pogłaskał Agatę, przytuliła się do jego ręki i pocałowała ją. Przez cały ten czas nie zamienili ani jednego słowa. Dojechali do domu, wysiedli i pobiegli na górę. Gdy drzwi wejściowe zatrzasnęły się za nimi, Piotr porwał Agatę w ramiona. Zrzuciła z siebie płaszczyk i przylgnęła do niego całym ciałem. Całowali się bardzo namiętnie. Objęła go w pasie nogami i pozwoliła zanieść się na łóżko. Po drodze zrzuciła buty. Piotr położył ją nie przestając całować. Zdjął marynarkę. Ściągnęła mu krawat i rozpinała koszulę, zsunęła mu ją z ramion. Koszula sfrunęła na podłogę. Oderwał się od niej na chwilę. Oddychali szybko uśmiechając się do siebie. Rozplotła nogi, uwalniając go z uścisku.

Patrzył na nią z miłością i pożądaniem. Jednym ruchem podciągnął jej sukienkę odsłaniając uda i koronkowe stringi. Jego dłoń powędrowała na jej łono. Agata poczuła falę gorąca, zaczęła oddychać jeszcze szybciej. Zauważył to i uśmiechnął się. Powoli zdjął jej majteczki. – Kocham cię – szepnął i pochylił się, żeby ją pocałować w brzuszek. Okrywał pocałunkami jej brzuch, uda i łono, ręce zawędrowały pod sukienkę. Agata czuła, że jej podniecenie sięga zenitu. Rozchyliła uda pozwalając mu się pieścić. Całował ją delikatnie i drażnił języczkiem. Zatopiła się w sobie, ale po chwili zapragnęła poczuć go w sobie. Pogłaskała go po włosach i pociągnęła na siebie. Zrozumiał. Zdjął jej sukienkę i biustonosz zostawiając jedynie pończochy. Popatrzył na nią z zachwytem. Była piękna i była jego. Leżała w jego łóżku i należała tylko do niego. Kochał ją całym sercem, tak mocno, że nie potrafił tego wyrazić. Była całym jego światem, spełnieniem i życiem. Tak bardzo chciał jej pokazać, że jest dla niego najważniejsza. – Chodź do mnie – wyszeptała Agata. – Tak bardzo cię kocham. – Usiadła na łóżku i odpięła mu pasek od spodni. Całowała go w usta, a dłonie błądziły w poszukiwaniu rozporka. Rozsunęła go i znów oplotła Piotra nogami. Ręce zarzuciła mu na szyję i pociągnęła na siebie całując go namiętnie w usta. Nogami pozbyła się jego spodni. Piotr poddał się jej całkowicie. Była fantastyczna. Wniknął w nią czując jej ciepło. Całował jej piersi, szyję i ramiona, jego dłonie pieściły jej plecy, pośladki i uda. – Tak bardzo cię pragnę – szepnął jej do ucha. Agata oddawała pocałunki. Czuła jego miłość i oddanie, chciała mu pokazać, że jest tylko dla niego. Uwielbiała czuć go w sobie, jak poruszał się najpierw bardzo delikatnie, a potem coraz mocniej i gwałtowniej. Trzymała ręce na jego plecach i przyciskała go do siebie, żeby poczuć go jeszcze bardziej. Poczuła falę uniesienia, zaplotła nogi wokół jego nóg i położyła mu dłonie na pośladkach. – Weź mnie, teraz – szepnęła i przycisnęła go mocno do siebie. Zaczął poruszać się bardzo szybko. Patrzył w jej cudowne, rozkochane oczy i dawał jej tyle miłości i rozkoszy ile tylko mógł. – Kocham cię – powiedziała i wpiła się w jego usta zarzucając mu ręce na szyję i przyciągając do siebie. Jej ciało przeszedł dreszcz rozkoszy. Piotr też już nie wytrzymał, objął ją ramieniem i spłynął na nią. Przez chwilę leżał na niej i oddychali jednym oddechem.

W końcu Piotr uśmiechnął się i pocałował ją w usta.

– Nie za ciężko ci? – zapytał.

– Nie, leż. – Agata przycisnęła go do siebie nie pozwalając się ruszyć. – Uwielbiam czuć cię w sobie więc ani mi się waż wychodzić.

Piotr roześmiał się. Czuł, że się wyślizguje.

– Z tobą to się można umawiać – westchnęła.

– Ze mną można, ale z nim trudniej. – Położył się obok Agaty. – Kocham cię moja maleńka. – Pogłaskał ją po włosach.

Agata oparła się na łokciu i popatrzyła na Piotra.

– Miło ci było? – zapytała z uśmiechem.

– Jeszcze pytasz!? – Przyciągnął ją do siebie i pocałował. – Dziękuję ci, jesteś taka cudowna.

– Myślałam, że nie wytrzymam do domu. – Zaśmiała się Agata. – Tak bardzo chciałam się z tobą kochać, dużo nie brakowało, a bym cię zgwałciła w taksówce.

– Czułem to – powiedział poważnie. – Coś się dzisiaj w tobie zmieniło, kochanie.

– Ciekawe co? – zastanowiła się.

– Musisz to przemedytować.

– Później – mruknęła i zaczęła drażnić języczkiem jego sutki.

Roześmiał się i zasłonił je ręką.

– Ej! – zawołała. – Co robisz? Chcę jeszcze raz – powiedziała i zaczęła go całować.

Poddał się jej przez chwilę, ale zaraz odwrócił się tak, że znów ona leżała pod nim.

– Natychmiast? – zapytał ze śmiechem, trzymając ją w ramionach.

– Albo jeszcze szybciej. – Przyciągnęła go do siebie i próbowała pocałować. Piotr udawał, że się jej opiera.

– A dasz mi chwilę, żebym złapał oddech?

Agata popatrzyła na niego z miłością i pogłaskała go po policzku.

– Chcę, żebyś mnie przytulał, pieścił i całował. Nie chcę tracić ani chwili.

– Kochanie, mamy mnóstwo czasu. – Piotr odgarnął jej włosy z policzka i przełożył za ucho. – Nie musimy się nigdzie spieszyć.

– Masz rację – westchnęła. – Chciałabym wtopić się w ciebie, żebyśmy zawsze byli razem.

Uśmiechnął się do niej ciepło.

– Będziemy zawsze razem. – Pocałował ją w usta.

Agata przytuliła się mocno do niego. Wtulała się, a on obejmował ją ramieniem i głaskał po włosach. Nic nie mówili, po prostu byli ze sobą. W pewnym momencie Agata zrobiła się bardzo senna. Zanim się obejrzała, spała w jego ramionach.

Piotr tej nocy długo nie mógł zasnąć. Patrzył na swoją ukochaną dziewczynę i zastanawiał się co będzie dalej. Ona miała tak wiele wątpliwości, że nie mógł jej dokładać jeszcze swoich. Bał się, że presja otoczenia zmusi ją do zerwania z nim. W końcu ich miłość nie była akceptowana przez społeczeństwo, była zakazaną miłością. Agata była młodziutka i chociaż umiała postawić na swoim, to nie był przekonany, czy poradzi sobie z takim wyzwaniem. Stanąć przeciwko rodzicom i opowiedzieć się za miłością, to w gruncie rzeczy nie było takie trudne. Stanąć przeciwko całemu światu, to był nie lada wyczyn. Wiele razy chciał postawić sobie karty na ich związek, ale nie miał odwagi. Tak bardzo ją kochał i tak bardzo chciał być z nią, że nie chciał, aby cokolwiek wzbudziło w nim wątpliwości. Cały czas wizualizował sobie cudowne życie u boku ukochanej kobiety i pełne zrozumienie ich rodzin do tej miłości. Zasnął z przekonaniem, że miłość pokona wszelkie trudności.

O siódmej obudził Piotra natarczywy sygnał budzika. Sięgnął po telefon i wyłączył pikanie. Agata poruszyła się, ale nie obudziła. Leżała wtulona w Piotra, pupą opierając się o jego uda, a on przytulał się do jej pleców. Popatrzył na nią i poczuł narastające podniecenie. Odgarnął jej włosy z karku i delikatnie zaczął całować jej szyję i ramiona. Agata przebudziła się i mocniej w niego wtuliła. Jego rękę położyła sobie na piersi, zaczął ją pieścić. Czuła się coraz bardziej podniecona. Piotr zsunął rękę na jej łono i poczuł jak zwilgotniała. Wszedł w nią delikatnie przytrzymując ją za biodro. Poddała mu się całkowicie. Była bardzo szczęśliwa, nie spodziewała się tak cudownego poranka. – Kocham cię – powiedziała i znów położyła jego rękę na swojej piersi.

Kocham cię – szepnął jej do ucha swoim aksamitnym, zmysłowym głosem. Całował jej plecy, ramiona i kark poruszając się w niej delikatnie.

– Piotruś, tylko proszę cię. . . – Agacie przypomniało się, że od dziś powinni być bardziej ostrożni, bo zbliżają się jej płodne dni.

– OK, będę uważał – przerwał jej, nie przestając jej całować.

– A może lepiej. . .

– Ciii, o nic się nie martw. – Położył jej palec na ustach. – Kocham cię moja księżniczko. – Wyszedł z niej i odwrócił do siebie. Agata zarzuciła mu ręce na szyję. Uwielbiała się z nim kochać i pieścić. Całował ją tak namiętnie, że czuła jak rozpływa się pod jego gorącymi pocałunkami. Znów zadzwonił budzik, odsunął się troszkę od niej i pocałował w nosek.

– Siódma piętnaście – powiedział.

– Idziesz do pracy? – zapytała oplatając go w pasie nogami.

Piotr roześmiał się. Wiedziała, że ta pozycja to chwyt poniżej pasa.

– Powinienem – odpowiedział po chwili, pieszcząc jej udo.

– Ale nie musisz? – pytała dalej, drażniąc języczkiem jego sutki.

– Nic nie muszę. – Wpił się ustami w jej usta. Całował ją tak gwałtownie i namiętnie aż zabrakło jej tchu.

– Kocham cię, ty wariacie. – Roześmiała się Agata odsuwając go delikatnie od siebie.

Piotr położył się obok niej i objął ją ramieniem. Leżeli tak przez chwilę w milczeniu.

– Dziękuję za cudowną pobudkę – powiedziała wreszcie Agata. – Wiem, że musisz zaraz iść – westchnęła.

– To znaczy, że puścisz mnie do pracy? – zapytał głaszcząc ją po ramieniu.

– Idź, tylko wróć do mnie szybko.

– A ty co będziesz dzisiaj robiła? To twój pierwszy dzień wolności.

– Muszę jechać do szkoły odebrać od polonistki twoją pracę, bo mnie błagała wczoraj, żebym jej pożyczyła, bo chce ją przeczytać. A potem chyba pojadę do domu. A ty jedziesz dziś do siebie? – Spojrzała uważnie na Piotra.

– A jak chcesz?

Agata westchnęła. Po co pytał, skoro wiedział jak chce. Chciała, żeby był ciągle tylko z nią. Tyle tylko, że sama też musiała zachować pozory i czasem nocować w domu.

– Spotkamy się w sobotę – powiedziała smutno.

Przytulił ją mocno. Dla niego rozłąka była tak samo trudna jak dla niej, a może nawet trudniejsza. Westchnął ciężko i usiadł na łóżku. Agata leżała wtulona w kołdrę. – Idę pod prysznic – powiedział i wyszedł z pokoju.

Agata wzięła z podłogi jego niebieską koszulę, założyła na siebie i poszła do kuchni. Zanim wyszedł z łazienki, zrobiła kawę i przygotowała mu kanapki. Wszedł ubrany, gotowy do wyjścia. Zdziwił się widząc na stole śniadanie.

– Dziękuję, kochanie. – Podszedł do Agaty i objął ją. – Ślicznie wyglądasz. – Pocałował ją w usta.

Pogłaskała go po włosach.

– To ty cudownie wyglądasz. – Uśmiechnęła się. – Ale pachniesz inaczej. To nie jest Valentino.

– Skończył się – powiedział Piotr. – A to jest Tommy Hilfiger, Tommy 10. – Wiedział już, że Agata uwielbia perfumy i musi mieć szczegółowe informacje.

– Trudno, niech będzie – stwierdziła. – Valentino bardziej do ciebie pasuje. To jest po prostu twój zapach.

– Kupię – obiecał siadając do stołu. – A jaki jest twój zapach? – zapytał sięgając po kanapkę.

Agata stała opierając się plecami o szafkę, w ręku trzymała kubek z kawą.

– Nie mam ulubionego zapachu. – Wzruszyła ramionami. – Zawsze dopasowuję zapach do swojego nastroju i zależy dokąd idę – wyjaśniła.

Piotr spojrzał na zegarek.

– Muszę lecieć, bo się spóźnię. – Pocałował Agatę. – Dzięki za fantastyczny poranek i śniadanie. Zdzwonimy się. – Dodał zakładając buty.

– Do której masz dziś zajęcia? – zapytała jeszcze.

– Do czternastej. – Dał jej jeszcze buziaka i pobiegł.

Agata wróciła do kuchni. Przez chwilę poczuła się taka szczęśliwa w ich miłosnym gniazdku, ale potem pomyślała, że musi wrócić do domu i westchnęła. Wzięła prysznic, spakowała swoje rzeczy do plecaka, a potem wypakowała je z powrotem. Stwierdziła, że nie będzie ich wiozła do domu, bo seksiarskie ciuchy bardziej przydadzą jej się tutaj. Pościeliła łóżko, zrobiła porządek i już wychodziła, gdy zauważyła, że w przedpokoju leżą klucze Piotra. Zabrała je ze sobą i wyszła.

Widocznie los chciał, żeby się dzisiaj jeszcze zobaczyli – uśmiechnęła się z zadowoleniem.

Jadąc do swojej szkoły przejeżdżała koło Galerii Centrum.

Wysiadła z autobusu i poszła do Sephory. Chciała zrobić Piotrowi niespodziankę i kupić mu jego ulubione perfumy. Na to było ją stać. Sięgnęła ręką do szyi i chwyciła wisiorek. Uśmiechnęła się na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Niestety przejrzała cały dział męski i nie znalazła tego zapachu.

– Może w czymś pomóc? – Przed Agatą wyrosła uśmiechnięta ekspedientka.

Agata spojrzała na nią nieprzytomnym wzrokiem.

– Tak – powiedziała po chwili. – Szukam konkretnego zapachu i nie mogę go znaleźć.

Dziewczyna spojrzała na nią pytająco.

– Very Valentino – powiedziała Agata.

Dziewczyna pokręciła przecząco głową.

– Nie ma i nie będzie – powiedziała. – Ten zapach nie jest sprowadzany już od dwóch lat.

– To gdzie go można kupić?

– Za granicą albo na lotnisku – oświadczyła.

– Albo w internecie – dodała Agata.

– Myślę, że tak, tylko trzeba uważać na podróbki – ostrzegła sprzedawczyni.

– Tak, jasne, dzięki – powiedziała Agata i wyszła ze sklepu. Nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Pojechała do szkoły po pracę Piotra, pogadała chwilę ze znajomymi, powiedziała wszystkim o imprezie w klubie i postanowiła jechać do pracy do Piotra. Mogła tylko zadzwonić, że ma jego klucze, ale i tak nie miała co robić. Weszła do szkoły psychologii i psychotroniki i od razu skierowała się do jego sali. Trwała lekcja, Agata postała chwilę pod drzwiami i zastanawiała się czy poczekać do przerwy czy wejść. Słyszała aksamitny głos Piotra. Przypomniała jej się opowieść Mirki o zajęciach Piotra i o tym, że od niego nikt nie wychodzi na przerwę. Zapukała i otworzyła drzwi do sali. Wszystkie oczy zwróciły się na nią, a ona stanęła jak wryta i patrzyła na Piotra. Stał na swoim biurku i zamilkł jak ją zobaczył, ale po chwili uśmiechnął się szeroko. Ten uśmiech odczarował Agatę.

– Kapitanie, mój kapitanie. – Zaśmiała się patrząc na niego. – Czy to Stowarzyszenie Umarłych Poetów?

Piotr roześmiał się i odwrócił do klasy.

– Pewne rzeczy zmieniają się, gdy spojrzy się z innej perspektywy, a inne nie – powiedział. – Na przykład Agata. – Wskazał na nią ręką. – Jest tak samo piękna z pozycji podłogi jak i z biurka. – Zeskoczył i w jednej chwili znalazł się przy niej. Objął ją i pocałował w policzek. – Masz czas? – szepnął jej do ucha.

Agata kiwnęła głową.

– To siadaj na końcu. – Popchnął ją delikatnie w stronę ławek i wrócił do prowadzenia zajęć.

Zajęła miejsce w ostatniej ławce. Nigdy jeszcze nie widziała Piotra w roli nauczyciela. Zrozumiała, dlaczego stronił od romansów ze studentkami. Nie wyobrażała sobie siedzieć u niego na zajęciach i nie móc go nawet dotknąć. Z dalszych rozmyślań wyrwał ją jego aksamitny głos. Dopiero zauważyła, że dalej prowadził zajęcia.

– Cały mój wykład ma na celu uświadomienie wam jaka jest tak naprawdę rola terapeuty – mówił. – Przede wszystkim nie możecie utożsamiać się ani z pacjentem, ani z jego problemem.

Empatia w czystej formie jest zwyczajnie zakazana. . .

– Dlaczego? – z sali odezwał się zdziwiony damski głos.

– Cierpliwości. – Uśmiechnął się Piotr. – Już tłumaczę. Chodź, Julia – zwrócił się do dziewczyny, która zadała to pytanie.

Dziewczyna podeszła do niego. Piotr postawił na środku krzesło i wskazał jej, żeby usiadła. Dla siebie wziął drugie i usiadł naprzeciwko niej.

– Wyobraź sobie, że jesteś terapeutką i przychodzę do ciebie – zaczął Piotr. – Rzuciła mnie dziewczyna i zaczynam płakać ci w rękaw. Opowiadam historię naszego związku i mówię, że nadal bardzo chcę z nią być, chociaż ty już wiesz, że to był toksyczny związek. Jestem od niej uzależniony. Proszę cię, żebyś mi pomogła, żeby ona przyjęła mnie z powrotem. I teraz dochodzimy do sedna. Jeżeli poczujesz moje emocje to zapragniesz tego co ja, czyli żeby ona do mnie wróciła. Z twojej wiedzy jednak wynika, że jest to związek, który mnie niszczy, patrzysz na to z innej perspektywy. Chłodna ocena sytuacji pozwala ci zastosować takie środki, żeby przekonać mnie, że błogosławieństwem dla mnie było, że mnie zostawiła. I co robisz?

Julia zastanowiła się przez chwilę po czym wzięła Piotra za rękę. Agata patrzyła i słuchała z zaciekawieniem.

– Kontakt fizyczny z pacjentem to zły pomysł – Piotr zwrócił się do studentów. – Może się skończyć tym, że pacjent sceduje na was swoje problemy i będzie liczył, że je za niego załatwicie, a to zupełnie nie o to chodzi. Pokazujecie tylko inną drogę, ale każdy musi sam nią iść.

– Dobrze wiem, co robię – uśmiechnęła się Julia. – Powiedziałabym ci, że chętnie się tobą zaopiekuję i po co ci ta flądra, która cię rzuciła, możesz zostać ze mną.

– Uuu – rozległo się po klasie.

Agata nie wiedziała co o tym myśleć, siedziała i patrzyła na reakcję Piotra. A on wybuchnął śmiechem.

– To jest przekroczenie kompetencji – powiedział zabierając rękę. – I jest to absolutnie niedopuszczalne.

Julia wzruszyła ramionami.

– Dobra, koniec tych żartów – powiedział poważnie Piotr. – To może tak – zwrócił się do Julii. – Jestem homoseksualistą i rzucił mnie chłopak. . .

– A mówiłeś, że koniec żartów – przerwała mu zdziwiona Julia.

Cała klasa, łącznie z Agatą wybuchnęła śmiechem, Piotr też się śmiał.

– Dobra, dosyć na dzisiaj – powiedział odstawiając swoje krzesło. – Wrócimy do tego tematu na następnych zajęciach, żegnam państwa.

Wszyscy podnieśli się niechętnie i zaczęli opuszczać salę.

Piotr podszedł do Agaty.

– Co cię do mnie sprowadza kochanie? – zapytał i pocałował ją, gdy drzwi za ostatnim studentem się zamknęły.

Agata wyciągnęła z plecaka klucze i pomachała Piotrowi przed nosem.

– A, zapomniałem? – zdziwił się. – Nie dziwne, wychodziłem taki rozkojarzony. – Westchnął na wspomnienie poranka i znów ją pocałował.

– Zawsze u ciebie na zajęciach jest tak wesoło i seks wisi w powietrzu? – zapytała z przekąsem.

Piotr roześmiał się.

– Nie zawsze, ale często – odpowiedział szczerze. – Teraz mam ostatnie zajęcia, numerologię, jeśli chcesz możesz zostać – zaproponował.

– Super – ucieszyła się. – A nie przeszkadza ci moja obecność? – Spojrzała na niego uważnie.

Piotr znowu się roześmiał.

– Rozpraszasz mnie, ale to dobre ćwiczenie. Jeśli chcesz, przez cały czerwiec możesz przychodzić na moje zajęcia. Zapraszam – pocałował ją w rękę.

– Mówisz serio? – Agata była podekscytowana tym zaproszeniem.

– Jasne.

– Chętnie skorzystam i będę cię miała na oku – zaśmiała się. – Ta Julia nie podobała mi się. – Pokręciła głową z dezaprobatą.

– Kocham tylko ciebie. – Piotr wziął ją w ramiona i namiętnie pocałował. Agata poczuła jak mięknie w kolanach.

Przed drzwiami do sali zrobiło się dość głośno. Piotr odsunął się od Agaty.

– Przyszli na zajęcia – powiedział i poszedł otworzyć drzwi. Do sali weszło kilkanaście osób, Agata ze zdziwieniem zauważyła, że połowa z nich to chłopaki. Do tej pory wydawało jej się, że do tej szkoły uczęszczają głównie dziewczyny. Większość z nich w pierwszej chwili nie zauważyła Agaty, jeden chłopak zwrócił na nią uwagę i przysiadł się do niej. Wyglądał całkiem nieźle. Był wysokim, chudym blondynem z długimi włosami ściągniętymi w kucyk, miał lekko skośne brązowe oczy i szeroki uśmiech, który miał powalać kobiety na kolana. Cechą szczególną chłopaka było mnóstwo kolorowych koralików, które miał zawieszone na szyi i na rękach.

– Cześć, jestem Marcin – przedstawił się podając jej rękę.

– Agata.

– O, mamy nową koleżankę – z sali odezwał się jakiś chłopak. Wszystkie oczy zwróciły się w stronę Agaty.

– I Marcin jak zwykle jest pierwszy – dodała jakaś dziewczyna z przekąsem.

Agata spojrzała zdziwiona na Piotra. Puścił do niej oko i uśmiechał się. Odpowiedziała mu uśmiechem.

– Czy możemy się skupić na zajęciach? – zapytał Piotr.

Wszyscy odwrócili się w jego stronę.

– Dziękuję. Dzisiaj zajmiemy się kodami reinkarnacyjnymi zawartymi w horoskopie numerologicznym – zaczął Piotr.

Agata słuchała jego wykładu, ale niewiele z niego rozumiała. Piotr dużo kazał im zapisywać. Ale Marcin nie był tym zbyt zainteresowany. Wykazywał za to duże zainteresowanie Agatą.

– Co tu robisz? – zapytał.

– Przyszłam na hospitację – odpowiedziała poważnie.

– Jesteś znajomą Piotrka? – pytał dalej.

Agata w odpowiedzi kiwnęła głową.

Marcin chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Agata pokazała mu, żeby był cicho. Piotr co jakiś czas zerkał na Agatę i widać było, że jest ciekawy o czym rozmawia z Marcinem. Ona natomiast była zaskoczona tym, że Piotr nie miał żadnych notatek, cały czas opowiadał, jakby to była jakaś historia. Agata westchnęła. Nie miała szans zdobyć takiej wiedzy i zapamiętać jej tym bardziej. Lekcja minęła jak z bicza strzelił. Gdy wszyscy już wychodzili Marcin wziął Agatę za rękę i wcisnął jej kartkę.

– Zadzwoń do mnie – szepnął jej do ucha, pocałował w policzek i poszedł.

Agatę zamurowało. Jeszcze nigdy nikt jej nie podrywał w taki sposób. Podeszła do Piotra, w ręku ściskając kartkę.

– I co kochanie, niewiele zrozumiałaś? – zapytał obejmując ją w pasie.

– To prawda – westchnęła. – Czy po tych zajęciach u ciebie trochę mi się rozjaśni?

– Trochę – odpowiedział i pocałował ją. Agata zarzuciła mu ręce na szyję i przylgnęła do niego całym ciałem.

Piotr całował ją coraz bardziej namiętnie. Czuła jego podniecenie. Wreszcie podniósł ją i posadził na biurku.

– Piotruś. – Zaśmiała się Agata. – Co ty kombinujesz?

– To nie jest dobry pomysł, żebyś tu przychodziła – powiedział całując ją po szyi. – Zupełnie nie będę mógł się skupić na zajęciach.

Agata wczepiła się palcami w jego włosy, a kartka spadła na podłogę. Piotr zauważył, że coś spadło.

– Co to? – zapytał podnosząc ją z podłogi.

– Numer telefonu – odpowiedziała szczerze. – Marcin mi dał.

– A ty dałaś mu swój? – zapytał spokojnie Piotr, uważnie się jej przyglądając.

Agata spojrzała na niego z politowaniem.

– Chyba zwariowałeś – odpowiedziała wreszcie.

– Proszę. – Podał jej tę kartkę.

Agata potrząsnęła głową.

– Nie potrzebuję jej, wyrzuć – odpowiedziała patrząc mu w oczy.

Odłożył kartkę na biurko i przeszedł zabrać swoje rzeczy.

– Piotr, o co chodzi? – zapytała Agata siedząc cały czas na biurku.

– O nic. – Wzruszył ramionami. – Odwieźć cię do domu? – zapytał służbowym tonem.

Agata nie dała się łatwo zbyć.

– Mów co się dzieje. Chodzi o tę kartkę?

Piotr spojrzał jej w oczy.

– Jestem zazdrosny, nic na to nie poradzę. Najchętniej wyrzuciłbym tego gówniarza ze szkoły, ale wiem, że będą następni. Jesteś taka piękna.

– Piotruś, kocham cię. – Agata przytuliła policzek do jego dłoni. – Ja też jestem o ciebie zazdrosna, ale ufam ci. Gdybym chciała coś kombinować to nie pokazałabym ci tej kartki, tylko schowała do kieszeni. Jesteś dla mnie najważniejszy i tylko z tobą chcę być. – Ujęła jego twarz w swoje dłonie. – Wierzysz mi?

Pokiwał twierdząco głową, ale minę miał niewyraźną.

– Wyrzuć tę kartkę i nic nie mów temu chłopakowi – powiedziała. – Jak będzie mnie jeszcze zaczepiał, sama mu coś powiem – obiecała.

Piotr przytulił ją mocno do siebie. Agata zaplotła nogi wokół jego pasa.

– Znowu to robisz? – Zaśmiał się.

– Kocham cię, jestem tylko twoja – powiedziała i pocałowała go. Jej nogi zacisnęły się mocno wokół niego.

– Chodźmy stąd – powiedział po chwili. Całkiem już odzyskał humor.

– Jakie masz plany na popołudnie? – zapytała.

– Koło czwartej jestem umówiony z Jackiem, ma jakiś problem, a potem mam jeszcze jednego klienta no i chyba pojadę do domu, jeśli ty nie chcesz do mnie przyjechać. – Spojrzał na nią znacząco.

Agata posmutniała.

– Przecież wiesz, że to nie tak – westchnęła.

– Wiem, przepraszam. – Piotr przytulił ją. – Chodź, odwiozę cię do domu.

Wyszli z sali i skierowali się do wyjścia. Na korytarzu stała grupka osób. Piotr objął Agatę ramieniem.

– Żeby nie było wątpliwości – powiedział i pocałował ją.

Agata objęła go w pasie i roześmiała się.

– Ale z ciebie wariat.

Żadne z nich nie obejrzało się za siebie, ale cisza jaka zaległa na korytarzu świadczyła o tym, że wszyscy to zauważyli.

– Piotruś, powiedz mi skąd ty masz taką niesamowitą wiedzę? Tylko z kursów, które kiedyś skończyłeś? – zapytała, gdy już siedzieli w samochodzie.

– Nie, absolutnie. – Piotr pokręcił przecząco głową. – Kurs może dać ci jedynie podstawę wiedzy, zainteresować cię danym tematem. Moja wiedza jest głównie z książek ezoterycznych jakie przeczytałem i własnych doświadczeń. Dam ci kilka książek, które warto przeczytać, bo nie wszystkie warto. Ja wiedzę, którą zdobywam przepuszczam przez siebie i szukam dowodów, bo nie mogę sprzedawać studentom czyichś domysłów. To musi być wiedza sprawdzona.

– Co to znaczy przepuszczasz przez siebie?

– To znaczy medytuję nad tym, konfrontuję ze swoją wiedzą i doświadczeniem. Czasami mówię rzeczy, których nie jestem pewien, ale zaznaczam, że jest to ciekawostka i jeśli ktoś dotrze do źródła i będzie pewien, że tak właśnie jest, może przedstawić nam to na zajęciach. Jak będziesz miała czas dzisiaj w domu możesz sobie poszukać na You Tube wykładów Davida Icke’a, on mówi dużo ciekawych rzeczy związanych z życiem społecznym, zdrowiem, polityką i to wszystko w kontekście ezoteryki. Ale też traktuj to informacyjnie, nie wierz we wszystko co on mówi.

– Zapiszę sobie to nazwisko. – Agata wyciągnęła telefon i otworzyła notatki. – Powiedz jeszcze raz jak on się nazywa.

David Icke, i c k e – przeliterował.

– Dobra, zapisałam, dzięki. – Pocałowała Piotra w policzek. – Przynajmniej zajmę się czymś pożytecznym.

Podjechali pod dom Agaty.

– Do jutra – powiedział Piotr i pocałował ją.

– Będę tęsknić. – Agata zarzuciła mu ręce na szyję.

Piotr odpiął pas i przytulił ją mocno.

– Zdzwonimy się rano, może po ciebie podjadę, OK?

– OK – westchnęła. – Miłej pracy ci życzę. – Pogłaskała go po włosach.

– Kocham cię. – Piotr przytulił ją jeszcze mocniej i pocałował.

Agata namacała klamkę i otworzyła drzwi.

– Jedź już, bo się spóźnisz – powiedziała odsuwając go trochę od siebie. – Do zobaczenia. – Wysiadła z samochodu i trzasnęła drzwiami. Pomachała mu jeszcze jak odjeżdżał i weszła do domu. Od razu dopadła do komputera i włączyła internet. Chciała sprawdzić dostępność Very Valentino i miała szczęście. Na allegro znalazła perfumerię w Warszawie, na Ochocie, która wyprzedawała ten zapach. Kupiła go i zadzwoniła, że odbierze osobiście jeszcze dzisiaj. Pobiegła do autobusu i godzinę później odebrała towar. Przy okazji zobaczyła również Very Valentino w wersji woman, zapach był bardzo ładny więc wzięła też dla siebie. Pomyślała, że będą fajnie razem wyglądać na półce u Piotra.

Wróciła do domu, zjadła obiad i zadzwoniła do Beaty.

– Najwyższy czas – powitała ją koleżanka. – Co masz do powiedzenia na swoje usprawiedliwienie?

Agata westchnęła.

– Cześć Beata, sorczak, że ci nie powiedziałam, jakoś nie było okazji.

– Ciekawa jestem jakiej ty potrzebujesz okazji, żeby mi powiedzieć, że masz faceta i to takiego faceta – zauważyła Beata z przekąsem. – Długo jesteście razem?

– Nie, dwa miesiące.

– To długo jak na ciebie – stwierdziła. – To jeszcze z miesiąc i żegnalski.

– Nie, tym razem to poważna sprawa – oświadczyła Agata.

– Jasne – zaśmiała się. – A w końcu on jest rozwiedziony, że takie masz plany?

– Jeszcze nie. – Wolała za dużo nie mówić na ten temat.

W słuchawce zaległa cisza.

– Cały czas jest żonaty? – zapytała wreszcie Beata.

– Tak – odpowiedziała krótko.

– Nie masz wyrzutów sumienia? – pytała dalej.

– Nie – odpowiedziała Agata bez namysłu.

– To OK – stwierdziła. W końcu to nie była jej sprawa. – Cieszę się, że kogoś sobie znalazłaś. A zdecydowałaś się w końcu na jakiś kierunek studiów? – zmieniła temat uznając poprzedni za zamknięty.

Agata była jej wdzięczna za wyrozumiałość. W sumie chyba nie powiedziała jej wcześniej o Piotrku, bo bała się kazania.

Jak widać niepotrzebnie.

– Polonistyka albo dziennikarstwo – odpowiedziała. – A ty cały czas obstajesz przy pedagogice?

– Tak, nie będę nic kombinować. Zastanawiam się tylko czy przedszkolną czy wczesnoszkolną.

– Podziwiam cię, ja nie wytrzymałabym nerwowo z dzieciakami.

– Wiem – zaśmiała się Beata. – Musisz poczekać z własnym dzieckiem, aż twoja mama pójdzie na emeryturę i ci je wychowa.

– Żebyś wiedziała. – Agata też się roześmiała. Dzieci były dla niej abstrakcją, fajne były przez pierwszą godzinę, ale w drugiej już zaczynały ją irytować. Zastanawiała się kiedyś czy nie zatrudnić się jako opiekunka do dziecka, w sumie to modne i można zarobić, ale zrezygnowała zanim jeszcze zaczęła. Wolałaby chyba zbierać truskawki i to bez rękawiczek.

– Musimy się jakoś spotkać jak znajdziesz chwilę – powiedziała Beata.

– A właśnie, widzisz, zapomniałabym. W następny piątek w Avocado jest impreza, Maciek będzie grał na gitarze, koncert jest o dwudziestej.

– Super, będziemy – ucieszyła się. – Przepraszam cię, ale muszę kończyć, bo matka daje mi jakieś znaki dymne, nie wiem o co jej chodzi.

– To cześć – powiedziała Agata i rozłączyła się. Spojrzała na zegarek, dochodziła szósta. Do Piotra nie miała co dzwonić, bo pracował, jak skończy, sam się odezwie. Odpaliła You Tube i zaczęła przeglądać filmiki. Nie wszystko, co mówił ten facet było dla niej zrozumiałe, ale część rzeczy pojmowała. Spędziła tak cały wieczór. Gdy wrócili rodzice, pogadała z nimi chwilę o maturze, żeby zaznaczyć obecność w domu, powiedziała o studiach. Potem zadzwonił Piotr i też chwilkę pogadali i wreszcie zmęczona poszła spać. Głowę miała ciężką od informacji, zasnęła kamiennym snem.

Zakazana miłość

Подняться наверх