Читать книгу Objawienia o Męce Pańskiej - Maria Od Jezusa z Agredy - Страница 7

Оглавление

Pośród dzieł Bożych – które się zwą ad extra, ponieważ Bóg uczynił je na zewnątrz siebie samego – największym jest przyjęcie przez Niego człowieczego ciała, cierpienie i śmierć dla odkupienia ludzi. Misterium tego nie może pojąć mądrość człowieka2, póki sam Sprawca go nie objawi poprzez liczne wywody i świadectwa. A i z nimi dla wielu mędrców według ciała zbyt trudnym okazało się uwierzyć w otrzymane dobro i wyzwolenie. Innym, chociaż Mu uwierzyli, nie przyszło to w świetle prawdy i w dobrych okolicznościach. Inni – katolicy – wierzą, wyznają i poznają to misterium w takim stopniu światła, jaki ma Kościół święty. I w tej jawnej wierze w tajemnice odkryte wyznajemy w domyśle te, które się w tej wierze ukrywają. Nie było konieczne objawiać je światu, ponieważ, w istocie, nie są nieodzowne. Jedne Bóg zachowuje na stosowny czas, inne na dzień ostateczny, kiedy to wszystkie serca odsłonią się w obecności sprawiedliwego Sędziego3. Zamiarem Boga, gdy rozkazał mi napisać tę księgę (jak już innym razem to wspomniałam i po wielekroć pojmowałam) było ukazać niektóre z tych utajonych misteriów bez opinii ani domniemań ludzkich. Stąd też pozostawiam liczne pisma, których treść mi oznajmiono, choć zdaję sobie sprawę, że słowa, które przekazuję, są zbyt małe, aby w pełni oddać całą Bożą chwałę i cześć. Przed tym pragnę przestrzec pobożnych katolickich wiernych: gdyby ktoś się z nimi zetknął, nie będą dla niego trudnym dodatkiem, jeśli prawdziwie wyznaje najważniejsze prawdy katolickiej wiary, na których zasadza się wszystko to, co pozostawiam na piśmie i co jeszcze napiszę w tym wywodzie, a konkretnie o męce naszego Odkupiciela.

W szabat, w który Magdalena dokonała namaszczenia w Betanii, po kolacji, nasz Boski Nauczyciel odszedł do swojej izdebki. A Najświętsza Matka, pozostawiając Judasza z jego zatwardziałością, przebywała w obecności najukochańszego Syna, towarzysząc Mu, jak zazwyczaj, w modlitwie i praktykach, które podejmował. Jego Majestat był już blisko wejścia w największą konfrontację swojej drogi, którą, jak mówi Dawid, obrał na wyżynach niebieskich4, by – pokonawszy szatana, grzech i śmierć – powrócić tam. Jako najposłuszniejszy Syn, z własnej woli idąc na mękę i krzyż i będąc już tak blisko, na nowo ofiarował się przedwiecznemu Ojcu: kładąc się twarzą do ziemi, wyznał Go i wysławił, pogrążył się w głębokiej modlitwie i dokonał wyrzeczenia, w ramach którego zaakceptował zelżywości swojej męki, brzemiona, niegodziwości i śmierć krzyżową na chwałę tegoż Pana i ku wyzwoleniu całego rodzaju ludzkiego. Jego przebłogosławiona Matka przebywała nieco z boku, w kącie owego szczęśliwego oratorium, towarzysząc swemu umiłowanemu Synowi i Panu w modlitwie, którą odmawiali oboje, Syn i Matka, roniąc łzy w głębi swych najświętszych dusz.

Wówczas to, przed północą, przedwieczny Ojciec objawił się w widzialnej postaci ludzkiej, z Duchem Świętym i niezliczoną rzeszą aniołów, które asystowały przy tej scenie. Ojciec przyjął ofiarę Chrystusa, swego Najświętszego Syna oraz to, by przez Niego stało się zadość Bożej sprawiedliwości dla przebaczenia światu. Przedwieczny Ojciec, rozmawiając z przebłogosławioną Matką, rzekł: „Maryjo, Córko i Oblubienico nasza, chcę, abyś na nowo oddała swego Syna na złożenie Go w ofierze, Ja bowiem oddaję Go na odkupienie człowieka”. Pokorna i prostoduszna Gołąbka odparła: „Oto jestem, Panie, pył i proch, niegodna tego, by Twój Jednorodzony i Odkupiciel świata należał do mnie. Korzę się jednak przed Twoją niewysłowioną łaskawością, która nadała Mu postać ludzką w moich wnętrznościach, ofiaruję Go, a z Nim siebie samą, ku Twemu Boskiemu upodobaniu. Błagam Cię, Panie, Ojcze Przedwieczny, dozwól, abym cierpiała wraz z Twoim i moim Synem”. Przedwieczny Ojciec przyjął także ofiarę Najświętszej Maryi – wejrzał na Nią, bo miła Mu była ta żertwa. I podnosząc z ziemi Syna i Matkę, rzekł: „Oto błogosławiony owoc ziemi, który pragnie Mojej woli”. Następnie Ojciec Przedwieczny podniósł Słowo Wcielone do tronu swego Majestatu, na którym siedział, i postawił Go po swojej prawicy – z tą samą władzą i pierwszeństwem, jakie sam posiadał.

Najświętsza Maryja pozostała w tym samym miejscu, lecz już przemieniona i całkiem wyniesiona w godnym podziwu zachwycie i blasku. A widząc swego Jednorodzonego siedzącego po prawicy przedwiecznego Ojca, wypowiedziała pierwsze słowa Psalmu 109, w którym Dawid tajemniczo przepowiedział to zakryte misterium: „Wyrocznia Boga dla Pana mego: Siądź po mojej prawicy”5. Do tych słów (niejako komentując je), Boska Królowa wyśpiewała tajemniczy kantyk wysławiający przedwiecznego Ojca i Słowo Wcielone. A kiedy skończyła śpiewać, Ojciec dokończył w całości psalm jako Ten, który wykonywał i dokonywał przez swój niezmienny wyrok to, co zawiera się w owych tajemnych i nieprzeniknionych wersetach – do końca psalmu włącznie. Niezwykle trudnym jest dla mnie zamknąć w moich prostych słowach wiedzę, jaką posiadam o tak doniosłej tajemnicy; powiem jednak coś, jeśli Pan mi zezwoli, bo to częściowo rozjaśnia owo nieznane misterium i cudowność Wszechmogącego – to, co Najświętszej Maryi i duchom wolnym przedwieczny Ojciec dał pojąć.

Dokończył, mówiąc6: „aż Twych wrogów położę jako podnóżek pod Twoje stopy. Ponieważ – uniżywszy się wedle Mojej odwiecznej woli7 – zasłużyłeś na wywyższenie, które Tobie daję nad wszelkim stworzeniem, rządź po wieczne czasy po Mojej prawicy w swej ludzkiej naturze, jaką przyjąłeś, bez końca. A wtedy położę Twych wrogów pod Twoje stopy i pod panowanie jako ich Boga i Odnowiciela ludzkości – aby ci właśnie, którzy nie byli Ci posłuszni ani nie przyjęli Ciebie, ujrzeli w tych stopach Twoje człowieczeństwo, wyniesione i wywyższone. Gdy zaś jeszcze się powstrzymuję (aby wypełniło się zrządzenie o odkupieniu ludzkości), pragnę, by teraz ujrzano na Moim dworze to, co później poznają złe duchy i ludzie – iż daję Ci mą prawicę w posiadanie, kiedy Ty zniżasz się do haniebnej śmierci krzyżowej. Zobaczą, że jeśli Cię wydaję na nią i na pastwę jej potworności, to jest to dla Mojej chwały i zadowolenia, w tym celu, by pełni zmieszania zostali potem położeni pod Twoje stopy.

Twoje potężne berło rozciągnę z Syjonu: Panuj wśród swych nieprzyjaciół!8. Ponieważ Ja, Bóg wszechmogący – Jestem, Który Jestem, rzeczywiście i prawdziwie – rozciągnę i dzierżyć będę laskę i berło niezwyciężonej potęgi, tak iż nie tylko po Twoim triumfie nad śmiercią i dokonaniu odkupienia ludzkiego uznają Cię za swego Odnowiciela, Przewodnika, Głowę i Pana wszystkiego, lecz, zaiste, chcę, abyś dzisiaj, zanim poniesiesz śmierć, odniósł słodkie zwycięstwo, gdy człowiek rozprawia się z Twoim upadkiem i Cię znieważa. Pragnę, abyś triumfował nad jego niegodziwością i nad śmiercią, i żeby przez potęgę Twojej cnoty był on niejako zmuszony oddać Ci dobrowolną cześć, wyznawać Cię i adorować, składać hołd i uwielbiać. A złe duchy niech zostaną pokonane i ogłuszone berłem Twej mocy. Prorocy zaś i sprawiedliwi oczekujący w otchłani niech rozpoznają z aniołami Mymi to wielkie wywyższenie, na które zasługujesz, z Mojego przyzwolenia i ku uciesze Mojej.

Przy Tobie panowanie w dniu Twej potęgi. W blaskach świętości, z łona jutrzenki jak rosę Cię zrodziłem9. W owym dniu Twojej potęgi i władzy, którą posiadasz dla triumfu nad nieprzyjaciółmi Twymi, Ja jestem w Tobie i z Tobą, jako początek, od którego pochodzisz, odwiecznie zrodzony z Mego płodnego umysłu – zanim jeszcze wzeszła jutrzenka łaski: nasze zarządzenie objawienia się stworzeniom. Jestem w blaskach, którymi będą radować się święci, gdy uszczęśliwieni zostaną naszą chwałą. Jest także z Tobą Twój początek jako człowieka, zrodzony bowiem jesteś w dniu Twojej potęgi. Bo gdy tylko przyjąłeś ludzką postać w śmiertelnym łonie Twej Matki, posiadłeś owoce zasługi będącej odtąd Twoim udziałem i czyniącej Cię godnym chwały i czci, które ukoronują Twą potęgę w owym dniu i w Moim dniu wiekuistym.

Pan przysiągł i nie pożałuje: Tyś Kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka10. Ja, który jestem Panem, Wszechwładnym, dla wypełnienia tego, co obiecuję, postanowiłem ostatecznie i nieodwołalnym wyrokiem, że Ty będziesz najwyższym kapłanem nowego Kościoła na prawie Ewangelii, według pradawnego obrządku Melchizedeka. Ty bowiem jako prawdziwy kapłan ofiarujesz chleb i wino, które stanowiły żertwę Melchizedeka11. I nie pożałuję tego rozkazu, gdyż żertwa ta będzie nieskalaną i godną ofiarą uwielbienia dla Mnie.

Pan po Twojej prawicy zetrze na proch królów w dniu swego gniewu12. Przez czyny Twojego człowieczeństwa – którego prawicą jest boskość z nią złączona i na mocy której tych czynów masz dokonać – przez jego czyny i za jego pomocą zetrę na proch Ja, Bóg z Tobą13, tyranię i władztwo, które okazali książęta i rządcy ciemności i świata, tak upadli aniołowie, jak i ludzie, uchybiając chwale, poznaniu i służeniu Tobie jako swemu Bogu, Zwierzchnikowi i Głowie. Karę tę wymierzyłem wtedy, gdy nie rozpoznał Cię Lucyfer i jego poplecznicy, a był to dla nich dzień Mojego gniewu. Wkrótce nastąpi podobny, kiedy wymierzę sprawiedliwość ludziom, którzy nie przyjęli Ciebie i Twego świętego prawa. Wszystkich ich zetrę na proch i upokorzę Mym sprawiedliwym oburzeniem.

Będzie sądził narody, wzniesie stosy trupów, zetrze głowy jak ziemia szeroka14. Usprawiedliwione jest Twoje oskarżenie przeciwko synom zrodzonym z Adama, którzy nie skorzystali z miłosierdzia, jakie dla nich wylewasz, zbawiając ich łaskawie od grzechu i śmierci wiecznej. Ten sam Pan, którym jestem Ja, słusznie i sprawiedliwie osądzi wszystkie narody. A wyciągając sprawiedliwych i wybranych spomiędzy grzeszników i potępionych, wypełni pustkę po zgliszczach pozostawionych przez upadłych aniołów, którzy nie utrzymali Jego łaski i opieki. Tym samym jak ziemia szeroka zetrze głowy pysznych, licznych zresztą, za ich zdeprawowane i zaciekłe zapędy.

Po drodze będzie pił ze strumienia, dlatego głowę podniesie15. Podźwignie ją sam Pan i Bóg pomsty; ażeby sądzić ziemię i podniesie się, aby dać odpłatę pysznym. I jakby po napiciu się ze strumienia swego gniewu, upoi swoje strzały krwią swoich nieprzyjaciół16. A mieczem swego skarania rozproszy ich na drodze, którą mieli zdążać, by osiągnąć szczęście dla siebie. Tak podniesie Twą głowę i wsławi ją ponad Twoimi wrogami, nieposłusznymi prawu Twemu, niewiernymi Twojej prawdzie i nauce. Będzie to usprawiedliwione, gdyż pić będziesz z rzeki obelg i zelżywości aż do śmierci na krzyżu, gdy już dokonasz odkupienia”.

Te pouczenia i wiele innych, wzniosłych i zakrytych, odebrała Najświętsza Maryja na temat tajemniczych słów owego psalmu, który wyrecytował przedwieczny Ojciec. Mimo iż niektóre brzmią, jakby były w trzeciej osobie, miał On na myśli siebie i Słowo Wcielone. Wszystkie te tajemnice sprowadzają się przede wszystkim do dwóch aspektów. Po pierwsze, zawierają groźby przeciwko grzesznikom, niewiernym i złym chrześcijanom, ponieważ albo nie przyjmują oni Odkupiciela świata, albo nie zachowują Jego boskiego prawa. Po drugie, obejmują obietnice, jakie Przedwieczny Ojciec złożył swojemu uczłowieczonemu Synowi – o wsławieniu Jego świętego imienia wbrew nieprzyjaciołom, ponad nich. I jako zadatek i na znak tego powszechnego wywyższenia Chrystusa po Jego wniebowstąpieniu, i jeszcze bardziej na sądzie ostatecznym, rozkazał Ojciec, by podczas wjazdu do Jerozolimy przyjął On ten poklask i chwałę, którą Mu odda tłum nazajutrz po objawieniu się tej tajemniczej wizji. Gdy ta dobiegła końca, zniknął Ojciec i Duch Święty, i aniołowie, którzy w podziwie asystowali temu tajemnemu misterium. Chrystus, Odkupiciel nasz, i Jego przebłogosławiona Matka kontynuowali boskie dialogi do końca tej szczęśliwej nocy.

Gdy nadszedł dzień nazywany dziś Niedzielą Palmową, Jego Majestat wybrał się ze swoimi uczniami do Jerozolimy w towarzystwie licznych aniołów, które wychwalały Go, widząc, że tak jest ukochany przez ludzi i zatroskany o ich wiekuiste zbawienie. A uszedłszy mniej więcej dwie ligi17, docierając do Betfage, posłał dwóch uczniów do domu człowieka możnego, który znajdował się opodal. Wedle Jego woli przyprowadzili Mu dwa osły18, z których jednego nikt nie używał ani nie ujeżdżał. Nasz Zbawiciel wyruszył do Jerozolimy, a uczniowie swoimi ubraniami i okryciami przyozdobili oślę i oślicę – obydwoma bowiem posłużył się Pan w tym triumfie, zgodnie z proroctwami Izajasza19 i Zachariasza20, które wiele wieków wcześniej pozostawili spisane, aby kapłani i uczeni w Prawie nie okazali się ignorantami. Wszyscy czterej ewangeliści także odnotowali to cudowne zwycięstwo Chrystusa21 i opowiedzieli to, co było widzialne i jawne dla oczu obserwatorów. Na drodze doszło do tego, że uczniowie – a z nimi cały lud, maluczcy i wielcy – obwołali Odkupiciela prawdziwym Mesjaszem, Synem Dawida, Zbawicielem świata i niekłamanym Królem. Jedni mówili: „Pokój w niebie i chwała na wysokościach, błogosławiony niech będzie ten, który przybywa jako Król w imię Pańskie”. Inni wołali: „Hosanna Filio David: Zbaw nas, Synu Dawida, błogosławione niech będzie królestwo, które już przyszło od ojca naszego, Dawida”. Wszyscy ścinali gałązki palmowe i inne na znak triumfu i radości, a płaszcze rzucali na drogę, którą przechodził nowy władca pól bitewnych – Chrystus, nasz Pan.

Wszystkie te wydarzenia oraz demonstracje czci i uwielbienia, których dokonywali ludzie wobec wcielonego Słowa Bożego, okazywały moc Jego boskości – a bardziej jeszcze ze względu na okoliczności, w jakich miały miejsce: kiedy kapłani i faryzeusze wyglądali Go i szukali okazji, by w tym samym mieście pozbawić Go życia. Albowiem gdyby nie byli wewnętrznie poruszeni Jego świętością stojącą za dokonywanymi przez Niego cudami, nie byłoby możliwe, żeby tłum – w tym wielu pogan i zdeklarowanych wrogów – tak zgodnie obwoływał Go prawdziwym Królem, Zbawicielem i Mesjaszem. I poddali się Człowiekowi ubogiemu, pokornemu i prześladowanemu, który nie przybył w ciężkim orężu ani w sile ludzkiej; nie defilował na rydwanach ni wyniosłych koniach pełnych kosztowności. Z pozoru brakowało Mu wszystkiego – dosiadł przecież pokornego osiołka, bezwartościowego dla przepychu i próżności ludzkiej – wszystkiego prócz oblicza, było bowiem poważne, stateczne i pełne majestatu, stosownie do ukrywanej godności; cała reszta jednak przeciwnie, daleka była od tego, czemu świat przyklaskuje i święci. I w taki sposób przejawiała się boska świętość, przenikająca swą mocą i zamysłem ludzkie serca, tak by uniżyły się przed swym Stworzycielem i Odnowicielem.

Oprócz powszechnego poruszenia, które dało się odczuć w Jerozolimie za sprawą boskiego światła posłanego przez Pana do wszystkich serc, by rozpoznali naszego Zbawiciela, triumf ten dał się odczuć wszelkiemu stworzeniu, a przynajmniej tym bardziej zdolnym do rozumowania – po to, żeby wypełniło się to, co przedwieczny Ojciec obiecał swemu Jednorodzonemu, jak już to zostało wcześniej wspomniane. Bowiem przy wkroczeniu Chrystusa, naszego Zbawiciela, do Jerozolimy, posłany został święty Michał Archanioł, by powiadomić o tym misterium sprawiedliwych patriarchów i proroków w otchłani. Wszyscy doznali przy tym osobnej wizji wjazdu Pana i towarzyszących temu wydarzeń. W grocie swego pobytu uznali, wyznali i uwielbili Chrystusa, naszego Mistrza i Pana, jako prawdziwego Boga i Odkupiciela świata, odśpiewując Mu zaraz nowe pieśni chwały i czci za godne podziwu zwycięstwo odniesione nad śmiercią, grzechem i piekłem. Rozciągnęła się ponadto moc Boża w poruszaniu serc wielu innych żyjących na całym świecie. Ci bowiem, którzy mieli wiarę lub choćby słyszeli o Chrystusie, naszym Panu – nie tylko w Palestynie i na jej kresach, lecz w Egipcie i innych królestwach – byli ożywieni i poruszeni do tego, by w owej godzinie adorować w duchu swojego i zarazem naszego Odkupiciela. Tak też uczynili – ze szczególnym zachwytem w swoich sercach. To spowodowało pojawienie się i działanie boskiego światła, które właśnie w tym celu otrzymali, choć nie rozpoznali dokładnej przyczyny ani celu tego poruszenia. Nie było to bezowocne dla ich dusz – w efekcie postąpili daleko w wierze i czynieniu dobra. Ażeby to zwycięstwo nad śmiercią, które nasz Zbawiciel wówczas odniósł, było bardziej chwalebne, Najwyższy rozkazał, by tego dnia nie było siły przeciwko życiu któregoś ze śmiertelnych, i w ten sposób przez cały dzień nikt na świecie nie dokonał żywota. Umarłoby wielu, gdyby temu nie przeszkodziła moc Boża – we wszystkim triumf miał być godny podziwu.

Następstwem tego zwycięstwa nad śmiercią było pokonanie piekła – bardziej chwalebne, choć mniej widzialne. Bowiem w momencie, w którym ludzie zaczęli wzywać i ogłaszać Chrystusa, naszego Mistrza, Zbawicielem i Królem, który przychodzi w imię Pańskie, złe duchy uczuły przeciwko sobie moc Jego ramienia. Wyrzuciło ono z ich siedlisk je wszystkie, przebywające wtenczas na świecie, i cisnęło nimi w najgłębsze pokłady piekła. A na ten krótki czas, w którym Chrystus kontynuował swój marsz, żaden demon nie pozostał na ziemi – wszystkie spadły w czeluści z wielką wściekłością i zgrozą. Odtąd podejrzewali z większą pewnością aniżeli ta, którą mieli dotychczas, że Mesjasz jest na świecie. Omówili potem między sobą tę obawę, jak opiszę w następnym rozdziale. Zbawiciel świata kontynuował swój triumf aż do wjazdu do Jerozolimy, a święci aniołowie, którzy Go obserwowali i towarzyszyli Mu, w słodkiej harmonii śpiewali nowe hymny pochwały i boskości. On, wkroczywszy do miasta w zachwycie wszystkich jego mieszkańców, zszedł z osiołka i skierował swe zgrabne i dostojne kroki do świątyni, gdzie wśród powszechnego zdumienia wydarzyły się te osobliwości, których sprawstwo przypisują Mu ewangeliści22. Powywracał stoły handlujących w świątyni, zazdrosny o cześć dla domu swojego Ojca. Wyrzucił tych, którzy robili z niego dom kupiecki, jaskinię zbójców. Jednak gdy tylko zwieńczył triumf, prawica Pańska wstrzymała poruszenie, które dawała sercom mieszkańców Jerozolimy. Choć sprawiedliwi stali się lepsi, a liczni – usprawiedliwionymi, to inni powrócili do stanu swoich przywar, złych nawyków i niedoskonałych praktyk, nie skorzystali bowiem ze światła ani inspiracji, które im podarowało zrządzenie Boże. I chociaż tylu ogłaszało i rozpoznawało Króla Jerozolimy w Chrystusie, naszym Panu, to nie było nikogo, kto by Go przyjął i ugościł w domu23.

Jego Majestat przebywał w świątyni, nauczając i przepowiadając do późna. A na potwierdzenie uwielbienia i kultu, jakim ma się obdarzać to święte miejsce – ten dom modlitwy, nie zezwolił, by mu przyniesiono kubek wody do picia. Bez przyjmowania tego ani żadnego innego napoju powrócił tamtego wieczora do Betanii24, z której przybył, a ponownie do Jerozolimy przyszedł po kilku dniach, na swą mękę. Matka Boża, Najświętsza Maryja Panna, przebywała tego dnia w Betanii sama i w odosobnieniu, żeby stamtąd oglądać w osobnej wizji to wszystko, co wydarzyło się podczas godnego podziwu triumfu Jej Syna i Nauczyciela. Widziała, co czyniły wolne duchy w niebie, ludzie na ziemi i co stało się demonom w piekle. Widziała, że Ojciec Przedwieczny we wszystkich tych cudach wypełniał i dotrzymywał obietnic wcześniej złożonych swemu wcielonemu Jednorodzonemu, dając Mu we władanie królestwo i zwierzchność nad wszystkimi Jego wrogami. Ujrzała także, ile zrobił nasz Zbawiciel w tamtym momencie i potem w świątyni. Zrozumiała ów głos Ojca, który zstępując z nieba w obecności naocznych świadków, w odpowiedzi Chrystusowi, naszemu Panu, powiedział25: „Już wsławiłem i jeszcze wsławię”. Dał tym do zrozumienia, że poza chwałą i zwycięstwem, którymi Ojciec obdarzył Słowo Wcielone owego dnia i w inne, o których wspomniano, wsławi i uwielbi Je w przyszłości – po Jego śmierci, jako że wszystko to zawierają w sobie słowa przedwiecznego Ojca. Tak też pojęła i przeniknęła to Jego Najświętsza Matka w godnym podziwu zachwycie swego najczystszego ducha.

Objawienia o Męce Pańskiej

Подняться наверх