Читать книгу Sceny kuchenne - Maria Pakulnis - Страница 9
ОглавлениеPocztówki z Giżycka
Kiedy brałam do ręki książkę o Giżycku, tę ze starymi pocztówkami, z których każda opowiadała odrębną historię, nie myślałam, że zobaczę na nich siebie. Choć zawierała wyblakłe i pożółkłe zdjęcia z początku ubiegłego wieku, czułam się tak, jakbym znajdowała się na wszystkich. Nad brzegiem jeziora Niegocin rozciąga się miejscowość o niezwykle burzliwej i ciekawej historii oraz przecudownej architekturze – domy z czerwonej cegły zachwycają do dziś kunsztem ich projektantów i budowniczych.
Oglądałam pocztówki i przenosiłam się wprost na ulice, które znałam doskonale: droga z domu do szkoły, do sklepu, przejście i obrotowy most nad kanałem, który działa do dzisiaj. Czułam chłód i ciepło na przemian.
Czułam zapach zieleni, kłócący się z portową wonią napływającą od strony kanału. Czułam aromat ryb smażonych w okolicznych restauracjach i nie tylko. Wszak Giżycko „rybą stoi” ze względu na swoje cudowne położenie.
Nawet w herbie ma ryby. Któż z nas nie był choć raz na Mazurach?
A jeśli był, musiał próbować tutejszych rybnych specjałów, którymi zaskakują prawie wszystkie gospodynie.
Za każdym razem, kiedy zaczynamy gotowanie jakichkolwiek rybnych dań, przychodzi mi na myśl Giżycko i te wszystkie pachnące przyprawami ryby w zalewach, ryby smażone, pieczone, gotowane z warzywami w postaci esencjonalnej zupy rybnej, wabiącej feerią kolorów i aromatów. Takie z patelni i z ogniska ze smakiem spalonej w ogniu skóry – nie do zastąpienia! Te wszystkie wspomnienia mają wspólną cechę: wywołują we mnie uczucie głodu i włączają w mojej głowie tryb „myszkowanie po lodówce i zamrażarce”. Wtedy również zaczynają się wspólne rozważania, co by tu zrobić na kolację. A ponieważ oboje jesteśmy chomikami, jeszcze się nie zdarzyło, żeby zabrakło w domu ryby.
Znaleziona! No, może nie do końca ryba z Mazur, choć okoń. Tyle że morski. Ryba doskonała, delikatna, o białym zwartym mięsie. Z dodatkiem aromatycznych warzyw. I jeszcze ten sos – z białego wina i masła – który powstaje podczas pieczenia…
Tak naprawdę to danie, które robi się samo, bez specjalnych starań czy doglądania. Nam pozostaje wyłącznie myśleć o oblizywaniu cieknącego po brodzie masła…
Śledzik pod buraczkiem
SKŁADNIKI (12 PORCJI):
Mięsiste filety śledziowe 12 szt.
Buraki 6 szt., średnich
Ziemniaki 8 szt.
Cebula cukrowa 4 szt
Jajka 4 szt.
Majonez 500 g
Gęsta śmietana 18% 200 ml
Sól
Pieprz
Sos:
majonez mieszamy ze śmietaną
SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Najlepiej sprawdzi się w tym celu wysokie szklane naczynie, najlepiej w kształcie walca lub prostopadłościanu.
Ziemniaki i (osobno!) buraki gotujemy w mundurkach. Jajka gotujemy na twardo (ok. 10 minut). Wszystkie składniki studzimy. Obieramy, czyścimy i płuczemy śledzie. Każdy filet dokładnie osuszamy papierowym ręcznikiem, następnie kroimy w dwucentymetrową kostkę. W naczyniu układamy kolejno: śledzie, posiekaną drobno cebulę, mielony pieprz, odrobinę sosu, startą na tarce z dużymi oczkami solidną warstwę ziemniaków, sól, pieprz, ponownie odrobinę sosu, startą na tarce z dużymi oczkami solidną porcję buraków, sól, pieprz i odrobinę sosu. Postępujemy tak do wyczerpania składników, pamiętając, aby nie ugniatać zawartości naczynia. Na wierzchu układamy starte gotowane jajka, a na nich resztę sosu. Całość wstawiamy pod przykryciem do lodówki na noc, żeby się przegryzła.
SPOSÓB PODANIA:
Z pieczonymi gorącymi ziemniakami.