Читать книгу Ciemniejsze niebo - Mari Jungstedt - Страница 10
3
ОглавлениеGdy znalazła się na nieoświetlonej ulicy, usłyszała głuche stuknięcie zamykającej się za nią bramy. Zorientowała się, że nie zna kodu do drzwi wejściowych ani nie ma klucza, a domofonu tu nie było. Zaczęła nerwowo szukać w torebce komórki. Odetchnęła z ulgą, gdy ją w końcu wyczuła, bo tylko z niej może zadzwonić, kiedy wróci ze sklepu. Nie miała ochoty stać i krzyczeć, gdy ludzie już spali. Nie chciała wzbudzać zainteresowania, ponieważ nikt nie mógł wiedzieć, że tu są. To była ich słodka tajemnica. Bardzo mu na tym zależało.
Poprosił ją, by kupiła papierosy i piwo. Na początku ostro się sprzeciwiła, że wysyła ją po nie w środku nocy. Ale nalegał, a jej nie stwarzało to właściwie żadnego problemu. Nawet bardzo przyjemnie było zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
Była już prawie pierwsza w nocy, gdy szła ulicą w kierunku nocnego sklepu. Łatwo było go znaleźć, bo neon z jego nazwą widoczny był z okna mieszkania, które wynajęli. Była zupełnie sama, może tylko z wyjątkiem grupki ludzi na promenadzie, którzy siedzieli tam i pili. Z obrzydzeniem przeszła obok, nie patrząc nawet w ich stronę.
W sklepie nie było ani jednego klienta. Wzięła zakupy i zapłaciła za nie u ziewającego kasjera, który, obsługując ją, oglądał jednocześnie telewizję. Być może w ten właśnie sposób udawało mu się nie zasnąć.
Gdy wyszła ze sklepu, z ciemności koło promenady wyłoniła się jakaś kobieta. Najpierw się wzdrygnęła, bo sytuacja przypomniała jej coś, o czym chciała zapomnieć. Ale nieznajoma należała chyba do grupki pijanych ludzi. Usiłowała wyżebrać papierosy. Erika dała jej kilka sztuk i odeszła szybkim krokiem.
Okolice promenady spowite były w ciemnościach. Księżyc wyłonił się zza chmur i oświetlał słabym blaskiem morze, które w mroku można było jedynie usłyszeć. Słyszała swoje kroki i ich echo odbijające się od suchego asfaltu. Ulice były wyludnione i ciche. Zatrzymała się pod murem niedaleko brzegu i patrzyła na czarną jak smoła plażę oraz leżący w oddali port i skupisko domów w zatoce, które widoczne były w ciepłym świetle ulicznych lamp. Miejscowość, do której przyjechała, była cicha, nie było tu żadnego życia nocnego. Dobiegł ją delikatny szum fal i odgłos zapalanego gdzieś daleko silnika samochodu. Poza tym słychać było tylko od czasu do czasu pijacki śmiech grupki ludzi na ławkach.
Na skórze poczuła ciepły, łagodny powiew nocnego powietrza. Podobało jej się, że może tu sobie stać tak zupełnie sama. Miała kilka minut tylko dla siebie i w tej ciszy mogła słyszeć własne myśli. Teraz mieli jeszcze troszkę pobaraszkować, a następnie wrócić do Tasarte, gdzie znajomy miał ją wysadzić w pobliżu centrum jogi, by mogła wślizgnąć się niepostrzeżenie do swojego wąskiego łóżka. Erika uśmiechnęła się na myśl o tym. Inni uczestnicy kursu mogą się tylko domyślać, co robiła. Od dłuższego czasu odczuwała coraz większą ulgę, jak gdyby już dawno była ponad tym wszystkim. Jakby nic już jej nie poruszało. Nie pamiętała, kiedy ostatnio czuła się tak odprężona.
Szła dalej pustą promenadą, aż dotarła do jej najciemniejszego odcinka. Był to rodzaj tunelu utworzonego przez ciemny budynek i wysoką ścianę góry. Dopiero gdy znalazła się w środku tego tunelu, spostrzegła, że nie jest tam sama. Ktoś za nią szedł. Odwróciła się nieco, aby zerknąć kątem oka, czy jest to może któryś z pijaków, który chce wyżebrać od niej parę groszy albo kilka papierosów. Dostrzegła jednak tylko jakąś postać ubraną na czarno w czapce z daszkiem. Nie był to żaden z tej grupki, którą spotkała wcześniej. Dostała gęsiej skórki ze strachu i przyspieszyła kroku. Była zła na siebie, że tak ją zafascynował widok morza i że wybrała akurat tę drogę. Równie dobrze mogła pójść górą, gdzie stały domy i parkowały samochody. Słyszała wyraźnie, że nieznajomy zbliżył się do niej. Sparaliżował ją strach i nagle poczuła przeraźliwy chłód, choć noc była ciepła.
Wtem, tuż koło swego ucha, usłyszała czyjś cichy głos. Głos, który wypowiadał jakieś niezrozumiałe dla niej słowa. Brzmiało to tak, jak gdyby ktoś coś jej szeptał. Ale ona nie chciała się zatrzymać, aby posłuchać, co ten ktoś do niej mówi. Zdała sobie sprawę ze swojego położenia. Z tego, że nikogo w pobliżu nie ma, w mroku i w ciasnym przesmyku za budynkiem. Stała wciśnięta w kąt, a tuż za nią znajdował się nieznajomy.
Jęknęła, a jej ciało stało się obce i ciężkie. Poruszała się wolniej i bardziej ociężale. W świetle lampy ulicznej dostrzegła na ścianie jego cień. Wstrzymała oddech i chciała rzucić siatkę z piwem i papierosami, którą trzymała w ręku. Chciała uciekać, lecz nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Chciała krzyczeć, ale nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Wtem ktoś chwycił ją za szyję i szeptał jej coś do ucha.
Zaraz potem upadła na ziemię.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.