Читать книгу Druga twarz - Mari Jungstedt - Страница 10

Оглавление

Henrik Dahlman wpatruje się w sufit i czuje przechodzący przez całe ciało niepokój. W co dał się wpakować? To mogła być zwyczajna niedziela. Sypialnię wzięła szturmem dwójka najstarszych dzieci wraz z psem i cała trójka wskoczyła na łóżko. Wkrótce był otoczony śmiechem i sennym ciepłem bijącym od jego pociech, a labrador, ciesząc się z pobytu w dużym, miękkim łóżku małżeńskim swojej pani i pana, gorliwie go lizał. Został obdarowany trzema córkami. Najmłodsza, Inez, która była owocem związku z nową żoną, liczyła zaledwie dwa latka. Pozostałe córki miał z byłą żoną. Ebba i Angelica miały dziesięć i dwanaście lat i mieszkały u niego co drugi tydzień. Miał też pasierbicę, Beatę, pochodzącą z poprzedniego związku byłej żony. Beata skończyła dwadzieścia lat i zdążyła się już wyprowadzić z domu. To jej było najtrudniej zaakceptować, że ojczym tak szybko znalazł sobie nową dziewczynę, a co więcej, zrobił jej dziecko. Od rozwodu nie mieli prawie wcale kontaktu. Beata mieszkała teraz w Sztokholmie.

Henrik Dahlman był jednak świadom, jakim jest szczęściarzem. Odnosił sukcesy jako artysta, po wewnętrznej stronie miejskich murów miał własny sklep oraz atelier, duży dom w Visby oraz domek letni w Ljugarn i był świeżo po ślubie.

Sypialnia w pięknym kamiennym domu, graniczącym z ogrodem botanicznym, miała duże szczeblinowe okna wychodzące na miejski mur oraz na ocieniony ogród, w którym wszystkie rośliny pokrywały się delikatną, wczesnoletnią zielenią. Lato stało u progu, zbliżały się wakacje, a życie wydawało się jakieś prostsze. O ile człowiek sam sobie go nie komplikował, jak, niestety, było w przypadku Henrika. I nie było odwrotu.

Po chwili przytulań i zabaw zostawił dziewczynki i psa w pościeli, a sam udał się do łazienki. Amanda już nie spała, słyszał, jak krząta się w kuchni na parterze i podśpiewuje, wtórując piosenkom płynącym z radia.

Okno było otwarte, ptaki głośno świergotały, niemal zagłuszając dobiegający z oddali hałas kosiarki. Zatrzymał się na chwilę, aby przyjrzeć się swojemu odbiciu. Zadbany czterdziestopięciolatek: ciemna karnacja, gęste włosy i brązowe oczy, wyjątkowo trzydniowy zarost. Zastanawiał się, czy lepiej się ogolić, czy zostawić brodę. Wybrał to drugie. Wszedł pod prysznic, umył włosy, dokładnie się namydlił. Lubił czuć dłonie na swoim twardym, wysportowanym ciele. Henrik zawsze dbał o swój wygląd. Obecnie był jednak w lepszej formie, niż kiedy miał dwadzieścia lat. Posłał swojemu odbiciu pełen zadowolenia uśmiech i zanim zszedł do kuchni, owinął biodra grubym, białym ręcznikiem kąpielowym. Amanda stała pod dużym oknem i przy szarym kamiennym blacie kroiła melony w apetyczne plastry. Brązowe włosy, upięte w luźną kitkę, opadały jej na ramiona, miała na sobie szorty i koszulkę. Stała boso, miała idealnie pomalowane paznokcie w kolorze jasnego różu. Jej umięśnionych śniadych nóg nie szpeciły ani cellulit, ani żylaki. Promienie słoneczne, padając na nią, łagodnie ją oświetlały i tworzyły wokół niej aureolę. Była piękna, niemalże idealna. Na podłodze na kocu siedziała malutka Inez, bawiąc się plastikowymi nakrętkami, które dała jej mama. Objął Amandę od tyłu i pocałował w szyję.

– Dzień dobry, kochanie – powiedziała z czułością. – Było słychać dobrą zabawę na górze.

– Tak – odpowiedział, wdychając zapach jej włosów. – Cała trójka jest szalona.

– Musisz już jechać?

Odwróciła się i spojrzała na niego swoimi dużymi, ciemnymi oczami.

– Muszę i nie muszę. Oczywiście, że nikt mnie nie zmusza. Ale dobrze byłoby się ruszyć i zacząć coś szkicować, skoro mam w głowie tyle pomysłów.

– Ale musi to być gotowe dopiero pod koniec lata.

– Do połowy sierpnia, trzeba się więc trochę pospieszyć. Chcą to mieć na Crime Time Gotland, który stał się bardzo popularny. Tym razem przyjedzie wiele zagranicznych gwiazd, a wraz z nimi dziennikarze, chcą im to zaprezentować.

Zadaniem było wykonanie rzeźby w betonie, która miała stanąć przed Biblioteką Almedalen. Rzeźba miała pokazać Gotlandię jako miejsce dające pełnię wrażeń, Henrik bardzo się więc w pracę zaangażował. Spieszyło mu się, dostał to zadanie na ostatnią chwilę, ale nie mógł odmówić. Nikt się zatem nie dziwił, że potrzebuje spokoju, aby tworzyć. Idealnym rozwiązaniem był wyjazd do domku letniego w Ljugarn. Tam łatwiej o wenę i niczym niezakłóconą twórczość. Tym razem miał robić coś jeszcze, o czym na szczęście nie wiedziała jego żona. Mocno ją przytulił.

– To przecież tylko kilka dni. Później przyjedziecie z Inez.

– Wiem, ale chętnie już bym wyjechała. No i Laban na pewno tęskni za wsią.

Szturchnęła go lekko w klatkę piersiową, robiąc minę przesadnie pełną wyrzutów.

– Pomyśl o tej cudownej rzeczy, którą tworzę – żartował, wyciągając teatralnie ręce. – Będziesz ze mnie dumna.

Nagle dopadły go wyrzuty sumienia. Co on właściwie robi? Oszalał? Amanda była najwspanialszą kobietą, jaką kiedykolwiek znał, mieli fantastyczną córkę i była cudowną przyszywaną matką dla pozostałych dzieci. Kochał ją.

W tym momencie poczuł w kieszeni wibrację iPhona. Na wszelki wypadek go wyciszył. Wypuścił Amandę z objęć.

– Wyprowadzę Labana. Chyba chce wyjść.

– Super – powiedziała z uśmiechem. – W tym czasie skończę przygotowywać śniadanie.

Druga twarz

Подняться наверх