Читать книгу Druga twarz - Mari Jungstedt - Страница 11

Оглавление

Anders Knutas usiadł z kawą w ręku na ganku swojego domku letniego w Lickershamn i popatrzył na migocące w wieczornym świetle morze. Wkrótce czas do domu. Karin przez cały weekend była na obozie piłkarskim z drużyną, w której trenowała, on i mały kociak byli więc sami. Ta chuda biedaczka, którą kilka miesięcy wcześniej Karin znalazła w szopie, zdążyła już wyrosnąć i stać się pucołowatym, dorodnym nicponiem, który biegał wokół działki, polując na muchy. Jej futro błyszczało w słońcu. Knutas mówił na nią Milagro, co po hiszpańsku oznaczało „cud”, ponieważ przeżyła jako jedyna z miotu. Kotka z jakiegoś powodu porzuciła młode, a te umarły z głodu, przeżycie Milagro można więc nazwać cudem. Śledził kotkę wzrokiem, uśmiechając się na widok jej koziołków w trawie.

Knutasowi nie spieszyło się do domu. W zasadzie mógłby zaczekać do następnego poranka. Wystarczyłoby skręcić na Bokströmsgatan, zostawić kotkę w domu i stamtąd pojechać na komendę. Ostatnie tygodnie w wydziale kryminalnym były spokojne, ten spokój bardzo był potrzebny po intensywnej wiośnie ze skomplikowanym dochodzeniem w sprawie morderstwa, w którym użyto broni tak rzadko spotykanej jak pistolet bolcowy. Na wspomnienie o tym zadrżał. Sprawcę zatrzymano w dramatycznych okolicznościach, a dochodzenie było ciężkie zarówno dla niego, jak i dla Karin.

Przełknął łyk kawy. On i jego najbliższa koleżanka z pracy byli ze sobą już dłuższy czas, dlatego podejrzewał, że Karin będzie chciała zrobić krok dalej i zamieszkać razem z nim. W ostatnim czasie uczyniła kilka takich aluzji. Wprawdzie nie powiedziała tego wprost, ale domyślał się, że mogło jej o to chodzić. W pewnym stopniu ją rozumiał, w końcu całe dorosłe życie mieszkała sama, mogło jej brakować życia we dwoje. Dzielenia z drugą osobą codzienności. Sam nie był szczególnie poruszony tą myślą. Minęły zaledwie trzy lata, od kiedy rozwiódł się z Line, z którą byli razem ponad dwadzieścia lat i mieli dwójkę dzieci. Mimo że Petra i Nils wyprowadzili się z domu i właściwie byli już dorośli, miał wrażenie, że wciąż marzą, aby ich rodzice się zeszli. Aby było tak jak dawniej. Nie to, że nie lubili Karin, przeciwnie, ale matka to zawsze matka. A ojciec to ojciec. A rodzina zawsze będzie rodziną. Może byłoby łatwiej, gdyby między nim a Line układało się naprawdę źle. Gdyby się sprzeczali i kłócili, patrzyli na siebie krzywo albo gdyby w domu panowała zła atmosfera. Tak jednak nigdy nie było, przez co prawdopodobnie dla dzieci nie było jasne, dlaczego się rozwiedli. Prawdę mówiąc, sam nie umiał powiedzieć, jak do tego doszło. Rozwód był pomysłem Line. Wszystko szybko się potoczyło. Nigdy nie było mowy o żadnej terapii rodzinnej, po prostu zabrała swoje rzeczy i wyprowadziła się do Kopenhagi. Dostała tam pracę jako położna w szpitalu Rigshospitalet.

Jego spojrzenie padło na stojącą w dole przy drodze skrzynkę na listy. Przez lata wyblakła. Przypomniał sobie, jak wiele lat temu malowała tę skrzynkę Line. Uśmiechnął się na myśl o niej. Na myśl o swojej rudowłosej, piegowatej duńskiej żonie. Brawurowej o pełnych kształtach i z ogromnym apetytem na życie, której donośny śmiech roznosił się po okolicy. Energicznej i pełnej radości życia. A raczej – swojej byłej żonie. Poczuł ukłucie w brzuchu. Nie mógł nic poradzić na to, że wciąż trudno mu było myśleć o Line jako o byłej żonie. Po rozwodzie zniknęła. Znalazła nową pracę, poznała kogoś nowego. Nagle wszystko się zmieniło. Jakby wszystko to, co było między nimi, przestało cokolwiek znaczyć. Wszystkie lata, wspomnienia, które wyryły się w jego duszy. Dzieci. Na początku było mu ciężko. Trudno było przyzwyczaić się, że już nie obudzi się obok niej jak dotychczas każdego ranka. Że jej nie było. Że zasypiała w innych ramionach. Później zaczął spotykać się z Karin, zajął myśli czymś innym. Czas płynął. W pewnym sensie wciąż czuł się rozbity, nie znalazł miejsca w nowej rzeczywistości. Dzieci studiowały poza wyspą i miały swoje życie. Regularnie wracały do domu, ale zostawały najczęściej tylko kilka dni, z czego większość czasu spędzały ze znajomymi. Już nie był dla nich tak ważny. Jak się okazało, ani dla nich, ani dla Line. A wmawiał sobie, że był dla nich wszystkim. Przedtem, kiedy byli małżeństwem i mieszkali razem, wszystko było takie oczywiste. Mieli rodzinny związek, który przestał już być ważny. Był przeszłością. Zaczął zapadać zmierzch. Kot przerwał zabawę i przyszedł, aby ocierać się o jego nogę. Pustka w żołądku. Podniósł Milagro i przytulił do siebie jej miękkie ciało.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Druga twarz

Подняться наверх