Читать книгу Zmysłowa dziewczyna - Meredith Wild - Страница 6

LUKE

Оглавление

Ostatnie, czego się spodziewałem tego wieczoru, to samotna naga kobieta zaspokajająca się przy źródłach. Integracja w Avalon to przecież mój czas cieszenia się tym fragmentem posiadłości bez jakichkolwiek przeszkód.

Ziemię tę – ponad dwadzieścia hektarów nieskażonej ustronnej góry w północnej Kalifornii – pozostawił mi mój dziadek. Nigdy nie planowałem tutaj zamieszkać. Ziemia leżała odłogiem przez wiele lat, a chata powoli się rozpadała. Gdy jednak zakończyłem ostatnią turę mojej służby, myśl o powrocie do dawnego życia i cywilizowanego społeczeństwa przeraziła mnie nie na żarty.

Dlatego wylałem wiadra krwi, potu i łez i uczyniłem to miejsce swoim domem.

To miała być moja ucieczka.

Moje schronienie przed światem.

Tyle że pojawiła się ona.

Siedzę i gapię się w ogień, popijając poranną kawę. Nie mogę przestać myśleć o tym, jak jej orzechowe włosy, wilgotne i zmierzwione, przywierały do ubrania, podkreślając zarys piersi. Idealnych. Jędrnych. Krągłych.

Pomyśl o czymś innym, dupku, napomniałem się.

Ostatni raz dotykałem takiej pary… Cholera, minęły całe lata!

Zanim wstąpiłem do marynarki, marzyłem o normalnym życiu. W moich marzeniach nie było mieszkania w lesie, na szczycie góry, w samotności. Zawsze sądziłem, że spełni się mój amerykański sen: żona, domek z ogródkiem i tyle dzieciaków, że trzeba będzie kupić gównianego minivana.

Wszystko to jednak spieprzyła służba wojskowa. Myślałem, że jestem przygotowany na to, co czeka mnie w armii. Fakt, widziałem i robiłem rzeczy, których nie chciałbym przeżywać ponownie ani ich powtarzać, ale nie miałem z tym żadnych problemów. Aż do ostatniej tury. Tym razem nasze zadania zdawały się nie mieć jakiejkolwiek logicznej przyczyny. Wyłącznie bezsensowna przemoc.

Gdy odsłużyłem swoje i odszedłem jako odznaczony oficer sił specjalnych marynarki, nie potrafiłem sobie wyobrazić powrotu do normalnego życia. Miałem tak silne objawy zespołu stresu pourazowego, że nawet strzelający gaźnik wytrącał mnie z równowagi. Jedynym lekiem okazała się dobrowolna izolacja.

Funkcjonuję w towarzystwie ludzi, jeśli muszę. Od czasu do czasu jadę do miasta, ale nigdy nie zostaję tam długo. Wiem, jak żyją wszyscy inni, ale to już nie jest mój świat. Lepiej mi samemu. Wolę spokój mojej góry.

Zazwyczaj codzienne obowiązki zajmują mnie wystarczająco, by mój umysł nie schodził na manowce. Dzisiaj jednak mogę myśleć wyłącznie o brązowowłosej piękności, która jęczała cicho i miała zabójcze cycki. Powinienem odejść, gdy tylko ją zobaczyłem, ale księżyc mienił się na jej mokrej skórze w taki sposób, że przystanąłem jak wryty. A gdy zaczęła krzyczeć, przestałem myśleć jasno.

Gdy nasze oczy się spotkały, jej były pełne strachu. Widywałem takie spojrzenie milion razy, gdy służyłem w armii. Nie potrafiłem na nowo udźwignąć jego ciężaru. Nie mogłem jej zostawić, nie uspokoiwszy jej i nie uspokoiwszy własnego sumienia. Nigdy bym jej nie skrzywdził. Przemoc nie była w moim stylu ani nie leżała w mojej naturze. Przysięgałem służyć i bronić, a nie atakować i straszyć.

Nie mogę jednak zaprzeczyć, że chciałem pochylić się i przycisnąć swoje ciało do jej ciała. Wedrzeć się językiem głęboko w jej usta. A gdy mnie dotknęła, zapragnąłem wcielić tę fantazję w życie. Wtedy nagle odezwała się rzeczywistość.

Jak mogła być w jednej chwili przerażona, a w następnej mnie dotykać? Wyglądała tak, jakby marzyła o moim pocałunku. Oczywiście zrobiłem jedyną rzecz, jaka wtedy wydawała mi się słuszna.

Uciekłem.

Ten kontakt mnie zszokował.

Wstrząsnął mną do głębi.

Jak jakiś pieprzony dupek odwróciłem się do niej plecami i zostawiłem ją samą. Nie powinienem tego robić, ale przecież nie prosiłem się o towarzystwo. Kurwa! Jeśli nie wróciła do ośrodka, Vi, Lou i cała masa ludzi zaczną wkrótce przeczesywanie terenu i poszukiwania! Jęczę w swój kubek, żałując, że ją porzuciłem i kazałem szukać drogi powrotnej. Chociaż… Minęło ponad dziesięć godzin, a jeszcze nikt nie zapukał do moich drzwi. Prawdopodobieństwo, że sobie poradziła, jest zatem dość wysokie, no nie?

Przez dziesięć kolejnych minut wyrzucam ją z myśli i tworzę w głowie listę spraw na ten dzień. Mój sposób życia wymaga planowania, czasu, a przede wszystkim wysiłku. Nie biegam do sklepu po zakupy. Sam hoduję jedzenie, mam inwentarz. Taka prosta rzecz jak ogrzanie chaty wymaga ciężkiej pracy. Wiele godzin dziennie spędzam na rąbaniu drewna, żeby mieć go dość, gdy przyjdzie zima.

Wkładam kubek po kawie do zlewu i wyglądam przez okno zwrócone na Avalon. Ośrodek to mała kropka w oddali, ale przypomina mi o niej. Gdy w wyobraźni ona zaczyna wykrzykiwać moje imię, potrząsam głową, by odgonić te myśli.

– Weź się w garść, Luke – mówię. – Dość czasu ci już zabrała.

Wychodzę na rześkie poranne powietrze, karmię kurczaki i inne zwierzęta, po czym biorę się do rąbania.

Ostatnie, czego mi trzeba, to bezczynność.

W moich żyłach krąży seksualna frustracja, której nie osłabia nawet machanie siekierą. Mocniej zaciskam dłonie na trzonku i biorę szerszy zamach, gdy jej obraz znów pojawia się w moich myślach. Jest naga, a jej jęki wypełniają moją głowę niczym uwodzicielska prezentacja na slajdach, którą mógł stworzyć wyłącznie mój pozbawiony seksu mózg.

Unoszę twarz do słońca i ocieram pot, który zaczyna spływać mi na skronie. Cicho przeklinam własne ciało i kobietę, która wdarła się do mojej głowy. Rozpinam flanelową koszulę, ale mimo chłodnego poranka jest mi gorąco jak przy piecu. Wszystko w moim ciele żyje i płonie z pożądania. Mój kutas zesztywniał tak, że nie jestem w stanie jasno myśleć. Muszę coś z tym zrobić, zanim odrąbię sobie nogę – taki jestem cholernie rozkojarzony.

Rzucam siekierą o ziemię i wracam do chaty. Ściągam dżinsy, zostawiam je na niedźwiedziej skórze przed kominkiem, po czym z westchnieniem osuwam się na ulubiony fotel. Mocno chwytam się za kutasa. Ściskam go, by uspokoić i zagłuszyć tępy ból, który nie opuszcza mnie od zeszłej nocy.

Unoszę biodra w ślad za każdym ruchem ręki. Orgazm narasta we mnie po każdym zaciśnięciu palców. Chcąc dojść szybciej, zamykam oczy i wyobrażam sobie blask księżyca rozbłyskujący na jej nagim ciele niczym tysiące diamentów. Potrzebuję tego. Chcę tego. Niemal czuję, jak jej wargi obejmują żołądź i oblizują ją leniwie, a ona jęczy w zachwycie.

Ściskam mocniej. Poruszam ręką szybciej. Ścigam orgazm, który znajduje się tuż poza moim zasięgiem. Umyka mi, ilekroć się do niego zbliżam. Prowokuje.

Tak jak ona.

– Dzień dobry – słyszę.

Moje serce zamiera i zatrzymuje się na żebrach jak ciężarówka, która uderzyła w ceglany mur na pełnej prędkości.

Otwieram oczy i co widzę?

Przedmiot mojego pożądania.

Zmysłowa dziewczyna

Подняться наверх