Читать книгу Skandalu nie będzie - Michał Komar - Страница 9
ОглавлениеByłeś smutnym dzieckiem?
Ależ skąd! Mama czytała mi Tuwima, Brzechwę, Makuszyńskiego. Wtedy się śmiałem. Nie byłem smutny. Może trochę zdystansowany, osobny. A Andersen utkwił we mnie w szczególny sposób. Na dnie serca.
Kiedy mama przestawała czytać, szedłem do sąsiedniego pokoju, do dziadków. Dziadek Edward Szerękowski siedział przy stole kreślarskim. Ołówki Koh-i-noor, twarde i miękkie. Butelki tuszu. Błyszczące cyrkle w wyściełanych aksamitem futerałach. Z boku maszyna do pisania. Dziadek pięknie kreślił i rysował. I pięknie opowiadał o przygodach myśliwskich. Człowiek wielu talentów. Także i literackich. W czasie I wojny światowej pisywał reportaże i opowiadania do „Łowcy”, organu Małopolskiego Towarzystwa Łowieckiego, w Polsce Ludowej zmagał się z powieścią Szantażyści.
Kryminał?
Powieść polityczno-obyczajowa z życia II Rzeczypospolitej. Blisko Kariery Nikodema Dyzmy. Głupawy książę Gintułd bieduje w Hotelu Angielskim, zapożycza się u portiera, który wynajmuje pokoje na godziny. Książę jest w potrzebie. Grupa cwaniaków w składzie mieszanym: żydowski finansista, ksiądz pieczeniarz zapewniający nieustannie, że popiera tylko to, co uczciwe, katolickie i patriotyczne, oraz chamowaty poseł proponują Gintułdowi zastawienie 10 tysięcy hektarów lasu, które należą do jego szwagra tkwiącego w ZSRR. Dyrektor banku udziela oszustom kredytu na gigantyczną sumę, a przy okazji staje się cichym wspólnikiem przedsięwzięcia. Prosty schemat.
Więc pamiętam zimowy wieczór 1950 roku w Zalesiu Dolnym. Mam pięć lat. Mój pies Kazan podbiega do drzwi. Jest wielki, kudłaty i serdeczny. Skundlony owczarek niemiecki. Bardzo silny. Kiedy zaczynam chodzić do szkoły, zaprzęgam go do sanek. Kazan merda ogonem. Cieszy się, bo w progu staje mój ojciec. Wrócił z Warszawy, z pracy…