Читать книгу Osierocone światy - Michael Cobley - Страница 8

Prolog

Оглавление

Instytut Darieński: Projekt Odzysku Danych Hyperion

Lokalizacja klastru – Główny substrat hardmem (Kopie zapasowe trzeciego rzędu)

Transza – 31

Status deszyfrowania – 24. cykl, odzyskano 3 pliki wideo

Plik 3 – Implant wariant 6 (niemy); test wartości bojowej [obiekt zidentyfikowany jako Andriej Wyszkow]

Zgodność – Niezmodyfikowane nagranie na żywo

Pierwotna data i godzina – 30 października 2127, 18:23:14

Wprowadzenie – dr Jelena Dobrunow

Posłowie – dr James Kelvin


>>>>>> <<<<<<

Narrator I: Wydarzenia, do których doszło po awaryjnym lądowaniu Hyperiona 150 lat temu, odcisnęły głębokie piętno na rozwoju naszej kolonii. Drastycznie niski poziom technologiczny, na jakim zmuszeni byli egzystować jej założyciele w kolejnych dekadach, oznaczał, że wspomnienia tej ponurej walki o przetrwanie istnieją jedynie w formie spisanych relacji oraz nielicznych rycin. Również tradycja ustna w formie opowieści przekazywanych sobie nawzajem przez członków Pierwszych Rodzin przyczyniła się do tego, że w pamięci kolejnych pokoleń zapisały się imiona kapitana Olssona, Keri McAllister oraz Andrieja Wyszkowa. Wszyscy znamy historię Mapy Wyszkowa.

Jednakże niedawno poczynione odkrycia w dziedzinie odszyfrowywania danych nareszcie pozwoliły badaczom z Instytutu wydobyć spójne zapisy z węzłów pamięci Hyperiona. Znalazły się wśród nich trzy pliki wideo nagrane przez SI statku i pokazujące coraz skuteczniejsze metody zmuszania więźniów do posłuszeństwa. Kolonistom wybudzonym z kriosnu wszczepiała ona urządzenia tak zaprojektowane, by wywoływać ból i w ten sposób przymuszać ofiary do atakowania załogi statku, która zamieszkała w obozowisku kilka mil dalej.

Pierwszy plik wideo, zatytułowany „Test tolerancji biojednostki”, pokazuje jednego z wybudzonych kolonistów płci męskiej, przypiętego paskami do leżanki, który poddawany jest coraz silniejszym bodźcom bólowym, aż w końcu następuje śmierć. Drugi, „Test polowy, implant v. 3.0” pokazuje kolonistkę, otrzymującą polecenie, żeby opuścić Hyperiona i przydźwigać z powrotem nieprzytomnego członka załogi, który został ranny w czasie podjętej przez część załogi próby dostania się do wnętrza statku. Ból, a ściślej mówiąc, wspomnienie bólu, wystarczy, by zmusić kolonistkę do posłuszeństwa, nawet wówczas, gdy członek załogi odzyskuje przytomność i bezskutecznie próbuje uciec. Te dwa nagrania pokazują straszne, budzące grozę i smutek sceny tortur oraz łamania woli, w związku z czym zarząd Instytutu podjął decyzję o nadaniu im statusu „ograniczony dostęp”.

Jednakże w trzecim pliku wideo występuje Andriej Wyszkow, którego tragiheroiczna historia jest dziś powszechnie znana, a nagranie pokazuje wydarzenia w takiej formie, w jakiej się rozegrały. Rada Instytutu jest zdania, że jego wartość historyczna ma większą wagę niż osobiste cierpienie Wyszkowa i, za zgodą rodziny tego ostatniego, udostępniła je publicznie osobom powyżej osiemnastego roku życia.

Liczymy, że z czasem uda nam się złamać zabezpieczenia rdzenia systemu operacyjnego maszyno-umysłu, gdzie pliki są obwarowane najbardziej skomplikowanymi szyframi, i dzięki temu odkryć, jakie imperatywy czy też dyrektywy zwróciły SI przeciwko ludziom, których miała ona chronić. Tymczasem studenci oraz inni widzowie powinni z uwagą oglądać poniższe nagranie i nigdy nie zapominać o tym, jakiego rodzaju niewola miała czekać nas wszystkich. – J. D.

Jest noc i wśród zarośli przemieszczają się ciemne kształty, ledwo widoczne w mroku. Słychać szum deszczu, bębnienie kropel o liście poszycia, świst wiatru wysoko w górze oraz czyjś oddech. Sądząc po tym, jak chwieje się obraz, kamera umieszczona jest na czyimś torsie – na klatce piersiowej lub ramieniu. Potem perspektywa raptownie przełącza się na widok z wysoka – patrzymy w dół, teraz drzewa i krzaki są dosyć wyraźnie widoczne w wyblakłej szarobłękitnej palecie: obraz został sztucznie rozjaśniony i wykontrastowany. Przez las przemieszcza się jaśniejąca ciepłem ludzka postać. Kamera przez chwilę śledzi tego kogoś, po czym robi odjazd i kieruje obiektyw w dal, ponad wierzchołkami drzew – tam, gdzie z bladego morza liści wystaje skaliste wzniesienie, ciemnoniebieski kształt obramowany widmowymi krzakami. Następuje zbliżenie na ślady cieplne dwóch wartowników na wzniesieniu – poruszające się niespokojnie, jaskrawo świecące sylwetki.

– Podejdź do punktu A i umocuj pierwszy ładunek – mówi SI. – Potwierdź.

Obraz przełącza się na twarz mężczyzny, widzianą z jego prawego ramienia. To Andriej Wyszkow; jego oczy skrywa noktowizor. Mężczyzna otwiera usta, jakby zamierzając potwierdzić, lecz nie wydaje głosu i tylko krzywi twarz w wyrazie frustracji. Obraz zmienia się; widzimy go teraz od lewej. Kiwa głową i znów rusza, wyszukując drogę między drzewami. Widziany przez kamerę padający deszcz przypomina cienkie czarne nitki. Kilka minut później Wyszkow dociera do strzeżonego przez wartowników wzniesienia i, pozostając pod osłoną lasu, kieruje się w lewo. Obiektyw szybującej kamery śledzi go, gdy mężczyzna wyszukuje niewidoczną z góry trasę umożliwiającą dojście do podnóża pionowego skalnego urwiska, gdzie mocuje urządzenie wielkości pięści. Potem wycofuje się pod osłonę drzew.

– Podejdź do punktu B i umocuj drugi ładunek.

Skinienie głową.

Drugi ładunek zostaje umieszczony po lewej stronie kamienistego garbu, pod rozległym nawisem. Trzeci ląduje bardzo blisko miejsca, gdzie słabo widoczna dróżka wiodąca w dół od posterunku warty schodzi serią naturalnie wyrzeźbionych stopni w skale. Ścieżyna wiedzie wzdłuż nieregularnego grzbietu na zarośnięte krzakami wzgórze, gdzie trzech uzbrojonych mężczyzn pilnuje wejścia do jaskini. Czwarty i ostatni ładunek musi zostać umieszczony na zboczu powyżej tego miejsca i jego podłożenie nastręcza najwięcej trudności, nawet pomimo deszczu, który zagłusza drobne odgłosy. Kiedy już urządzenie zostało częściowo zagrzebane w ziemi, Wyszkow zaczyna wracać po własnych śladach, skradając się po ciemku w dół.

– Dobrze się sprawiłeś – stwierdza SI. – Zostaniesz nagrodzony.

Wyszkow nie reaguje w żaden widoczny sposób, idąc pod osłoną ociekających wodą zarośli, schodząc cicho, by skryć się wśród gęstych drzew poniżej jaskini.

– Uaktywniłem zegary ładunków – mówi SI, gdy mężczyzna przykuca pod osłoną rozłożystego krzewu i spogląda w górę zbocza. – Za trzydzieści sekund zostanie zdetonowany ładunek numer jeden, a trzy sekundy później ładunek numer dwa. Po dalszych pięciu sekundach trzej wartownicy przemieszczą się do punktu obserwacyjnego, inni zaś wybiegną z jaskini. Wówczas eksplodują ładunki trzy i cztery, a jeśli wrogie elementy zostaną unieszkodliwione lub wyeliminowane, wtedy ruszysz naprzód, żeby zająć jaskinię...

Z niedużej odległości dobiega głuchy huk. Wyszkow spogląda w lewo, a obraz przeskakuje na widok z jego lewego ramienia. Mężczyzna uśmiecha się ponuro. Kiedy wstaje, wybucha drugi ładunek.

– Wróć do poprzedniej pozycji. Ujawnisz się wrogim elementom.

Wyszkow szarpnięciem ściąga gogle i patrzy w bok, na kamerę zamocowaną na ramieniu, mierzy ją przeszywającym spojrzeniem ciemnych oczu. Potrząsa głową i unosi lewą rękę, w której trzyma jeszcze jeden ładunek w kształcie półkuli. Szybki ruch ramieniem i ten ostatni kreśli łuk w powietrzu, by zniknąć w głębi mrocznej, mokrej puszczy.

– Zakłóciłeś przebieg misji. Zostaniesz ukarany. Wróć na statek...

Kolejna eksplozja, błysk w rejonie skalistego grzbietu, a równocześnie drugi w puszczy, który wyrzuca w powietrze płonące liście. Ale nic od strony wejścia do jaskini, z której wyłaniają się ludzie z pochodniami. Wyszkow widzi ich i zaczyna się wspinać na wzgórze. Przeszedłszy trzy kroki, zgina się wpół w paroksyzmie cierpienia, osuwa się na kolana, by ostatecznie lec na boku. Kamera na ramieniu ukazuje jego twarz, zniekształconą grymasem bólu; usta są otwarte jak do krzyku, lecz nie wydobywa się z nich żaden dźwięk, tylko świsty wciąganego powietrza i rozdygotane wydechy.

– Zastosuj się do instrukcji. Wróć na statek albo zostaniesz odcięty.

Krzywiąc się i walcząc z bólem, Wyszkow kręci głową, po czym zaczyna powoli pełznąć w górę trawiastego zbocza. Obraz przełącza się na kamerę zdalnie sterowanego drona, który teraz unosi się w powietrzu na skraju lasu, kierując obiektyw w dół, na rozciągniętą na ziemi świecącą sylwetkę. Na skraju kadru widać jaskrawobłękitne wykwity wysokiej temperatury spowodowanej eksplozjami, słychać też ludzkie głosy, w tym czyjeś rozpaczliwe wołanie o pomoc. Gdy unosząca się w powietrzu kamera robi zbliżenie na Wyszkowa, na ekranie pojawia się celownik i czerwony trójkąt nasuwa się na potylicę mężczyzny, po czym nieruchomieje. Sekundę później obraz gwałtownie przeskakuje w bok, jakby wskutek odrzutu. Gdy kamera wraca w to samo miejsce, Wyszkow leży bez ruchu.

Koniec pliku wideo.

Narrator II: Dzięki zapiskom Olssona oraz pozostałych wiemy, że wkrótce po awaryjnym lądowaniu Hyperiona SI dowodząca zaczęła wypełniać niektóre pokłady gazem usypiającym. Co więcej, w tygodniach poprzedzających lądowanie pewna liczba mniej istotnych systemów statku zaczęła wykazywać nieprawidłowości w działaniu lub uległa awarii. Później zaś, jak pokazuje plik wideo, SI wykorzystywała implanty umieszczane w układzie nerwowym, by kontrolować wybudzonych kolonistów, prowadząc walkę z tymi, którzy uciekli do lasu.

W moim odczuciu te zachowania nie wyglądają na mistrzowski, przemyślany w każdym szczególe plan szatańsko inteligentnej maszyny, pragnącej zniewolić wszystkich ludzi obecnych na pokładzie Hyperiona. Po co przedwcześnie zdradzać w poprzedzających tygodniach, że coś jest nie w porządku? Po co zagazowywać tylko niektóre partie statku, a nie całość – właściwie, dlaczego nie uśpić gazem całej załogi, nim statek wszedł na orbitę wokół Dariena? I po co wdrażać program wymuszonej cyborgizacji, jeśli logiczniej byłoby wykorzystać warsztaty Hyperiona, by stworzyć legiony droidów bojowych przystosowanych do walki z powietrza lub naziemnej? Co więcej, czemu zabezpieczenia na pokładzie statku były tak słabe, że Wyszkow zdołał zabrać na misję ładunek bez zapalnika? A przede wszystkim, jakim cudem Wyszkowowi udało się niepostrzeżenie wytatuować na własnej klatce piersiowej mapę słabych punktów statku?

Prawda jest taka, że te zachowania bardziej przypominają serię niepowiązanych reakcji oraz obszarów ślepoty, będących wytworem dysfunkcyjnego programowania, aniżeli złowrogi plan wdrożony przez nieznaną sprawczość. SI, które miały dowodzić Hyperionem oraz dwoma pozostałymi statkami, stanowiły owoc najnowszych badań tamtych czasów. W mrocznych dniach Wojny z Rojem brakowało zasobów i maksymalnie przyśpieszano procedury, częstokroć wybierając drogę na skróty. Jest bardzo prawdopodobne, że nie wychwycono w porę usterek w algorytmach opieki i ochrony, co dało w efekcie straszliwe skutki, które naznaczyły pierwsze dekady istnienia kolonii niedożywieniem, chorobami i rozpaczą.

Radykalnie wyhamowały także nasz rozwój naukowy. Pamięć zbiorowa dotycząca walki ze zbuntowaną SI statku oraz niewolnikami zmuszonymi przez nią do posłuszeństwa pozostaje tak silnie skażona antropomorfizmem i demonizacją, że badania nad SI są i pozostają zakazane. W związku z powyższym zalecam, aby wszyscy widzowie postrzegali niniejsze nagranie nie jako ilustrację celowej strategii demonicznej istoty, lecz jako uwidocznienie skutków wadliwego programowania i nic więcej. – J. K.

>>>>>> <<<<<<

Osierocone światy

Подняться наверх