Читать книгу Minimalizm. Krótki przewodnik po minimalizmie - Natalia Coleman - Страница 12

Świat materialny i jego granice

Оглавление

Zawsze chciałam być osobą, która zmieści swój materialny świat w dwóch walizkach i… Lata przeprowadzek, mniej więcej raz w roku, udowodniły mi, że rzeczy lubią się gromadzić. Najpierw dwie walizki, potem pełna taksówka, potem dwa kursy pełnej taksówki, potem van, potem niekończąca się przeprowadzka przez dwa tygodnie. I wtedy jeszcze nie było dziecka!

Aktualnie minimalizm jest moim lekarstwem na utrzymanie porządku, na zrzucenie balastu, na problemy typu: co na siebie włożyć i jakich kosmetyków używać. Pamiętam, jak mój ojciec twierdził, że na różnych etapach życia ludzie potrzebują różnych rzeczy, czasem mniej, czasem więcej, ale każdemu powinno się dawać według jego potrzeb. Nagle zatarła się u mnie granica pomiędzy chcieć a potrzebować.

Kilka lat temu rozmawiałam na ten temat z Kubańczykiem, który, tak jak ja, wychował się w komunie i do dziś pamiętam jego argumenty:

– Ilu samochodów jesteś w stanie używać w danym momencie? – Odpowiadałam, że możesz mieć ich tyle, na ile cię stać i używać innego na każdy dzień tygodnia lub inną okazję, ale fakt jest faktem – w danym momencie prowadzić możesz tylko JEDEN.

– Na ilu łóżkach jesteś w stanie spać? Ilu domów potrzebujesz? Ile ubrań znosisz? Ile kosmetyków zużyjesz? Ile możesz konsumować w danej chwili nawet najlepszych rzeczy? No właśnie.


RZECZY MATERIALNE SĄ OGRANICZONE!


Przez jakiś czas myślałam, że minimalizm kłóci się z moim umiarkowanym hedonizmem (umiarkowanym, bo są granice), ale wręcz przeciwnie – one idą w parze. Do celebrowania chwili, uważnego życia, wychwycenia momentu naprawdę nie potrzeba wiele.

Jest kilka wersji minimalizmu w praktyce, zwłaszcza jeśli chodzi o liczbę posiadanych przedmiotów w życiu codziennym i jego odgracaniu:

1. Jedni ograniczają ilość posiadanych przedmiotów do maksymalnie stu, ale jakoś jeszcze nie poddałam się eksperymentowi, by sprawdzić, ile rzeczy potrzebuję dziennie, może kiedyś.

2. Wierzę w zasadę FLOW i w to, że NATURA NIE LUBI PRÓŻNI, na miejsce starego zawsze pojawia się nowe. Tak że, jeśli chcesz, by się nowe pojawiało, musi być na nie miejsce. Niezależnie, czy mówimy o rzeczach, czy o ludziach w naszym życiu. W domu najzwyczajniej stosuję tę metodę, pojawia się coś nowego – coś starego musi ustąpić mu miejsca.

3. Codziennie pozbądź się jednej rzeczy, której nie używasz.

4. Jeśli planujesz jakiś zakup, to odwlecz go na trzydzieści dni i codziennie pytaj samą siebie, czy naprawdę jest Ci to aż tak bardzo potrzebne. W większości przypadku dojdziesz do wniosku, że NIE.

5. Z zegarkiem w ręku poświęć pięć minut na segregowanie rzeczy i po tych pięciu minutach najzwyczajniej wyrzuć śmieci, a inne rzeczy odłóż na swoje miejsce. Nie rozkminiaj zbyt długo listu, pamiątki czy czegokolwiek, masz tylko, a może aż, pięć MINUT i tyle wystarczy, by nie mieć bałaganu.

Mniejsza ilość przedmiotów daje się łatwiej kontrolować i utrzymać w porządku. Mniejsza chęć posiadania przedmiotów powoduje, że skupiamy się na życiu TU i TERAZ, a nie żyjemy mrzonkami, że jak będziemy mieszkać w domu swoich marzeń, to wtedy dopiero będziemy szczęśliwi. Mniejsza ilość posiadanych rzeczy budzi naszą kreatywność i jest bardziej ekologiczna. Mniejsza ilość przedmiotów jest zdrowsza, bo niweluje napięcie/frustrację, spowodowane chęcią ich posiadania.

Minimalizm. Krótki przewodnik po minimalizmie

Подняться наверх