Читать книгу Wampir z bursztynem. Proza po polsku - Natalia Patratskaya - Страница 7

Rozdział 6

Оглавление

Po drodze był mężczyzna w wytartych dżinsach i czerwona kowbojska kurtka z plastikową torbą w dłoni. Jego silna ręka została narysowana na wagę. «Jaka waga może leżeć w paczce?» Pomyślała dziewczyna podążająca za nim. Ręka mężczyzny opadła jeszcze niżej i gwałtownie wzrosła. Na drodze spadł pakiet, w którym coś błysnęło. Mężczyzna zatrzymał się. Dziewczyna również zatrzymała się, lekko uderzając mężczyznę i nie rozpoznając w nim jakiegoś Stepana Stepanovicha, jego byłego kolegi.

– Wejdź, Margarito – rozpoznał ją Stepan Stepanovich. – Nie ma dla ciebie nic ciekawego.

– Stepan Stepanovich, czy nosisz złote ciężary? – zapytała Margarita z szyderczym uśmiechem.

– Żadna z twoich firm! Idź swoją drogą.

Margarita spojrzała na mężczyznę. Zastanawiała się, co on nosił?

– Mam solidną torbę. Mogę ci to dać, żebyś nosić swoją wagę – powiedziała Margarita tonem budującym.

– Nie potrzebuję twojej torby! – histerycznie krzyknął Stepan Stepanovich.

– Dlaczego krzyczeć? Daję torbę! – wykrzyknęła natarczywa dziewczyna, wyciągając pustą torbę uszytą z tkaniny.

Stepan Stepanovich mechanicznie wziął torbę. Podniósł tobołek z ziemi i od niechcenia wepchnął ten tobołek do torby oferowanej przez Margaritę. Jego dłoń zacisnęła się pod ciężarem przedmiotu. Torba zaczęła pękać w szwach.

– Cześć, Margarita! Zabierz swój prezent! On się łamie!

Margarita rozejrzała się, podeszła i wzięła podartą torbę. Stepan Stepanovich, trzymając się za ręce, trzymał przed sobą tobołek.

– Idź swoją drogą! Nie patrz na mnie! Krzyknął do niej.

– Dlaczego jesteś taki zły? Zapytała.

– Okay, zrobię to. Nie pozbywaj się cię inaczej! Dzisiaj obejrzałem stary dom mojego ojca, który wkrótce zostanie zburzony, i znalazłem domowej roboty sztabkę złota! Nie uwierzycie, ale to jest wlewka mojego ojca, więc on jest mój!

– Witaj, Stepan Stepanovich, nie ukradłeś go, ale znalazłeś złoty pręt w swoim rodowym domu. Raduj się i poszedłem.

– Nie, Margarita, nie idź! Jestem sam z tym kawałkiem złota. Bałem się wezwać taksówkę, ponieważ każdy taksówkarz, jak psycholog, szybko dowiaduje się, że noszę złoty pasek. Nauczyłeś się wszystkiego, a on wiedział.

– Rozumiem. Przyjdź do mnie. Mój dom jest blisko. Niedawno przeniosłem się do tego obszaru.

– Idziemy do ciebie. Mój dom jest jeszcze daleko – człowiek zdradził. – Margarita, odpocznę przez chwilę, porozmawiam z tobą i zadzwonisz do samochodu przez telefon. Postaram się nie rozmawiać z taksówkarzem.

Wampir z bursztynem. Proza po polsku

Подняться наверх