Читать книгу Zapytaj księżyc - Nathan Filer - Страница 11
hipotonia – stan zmniejszonego napięcia mięśniowego
ОглавлениеBył szok po upadku i krew na moim kolanie, a Simon niósł mnie przez całą drogę do przyczepy zupełnie sam, bez niczyjej pomocy, choć omal go to nie zabiło, ale mimo wszystko to zrobił, zrobił to dla mnie, ponieważ mnie kochał.
Już wam to mówiłem.
A potem powiedziałem, że istnieje właściwe słowo na określenie słabych mięśni i że przy najbliższej okazji odszukam to słowo. Być może całkiem o tym zapomniałeś. Ale nie ja. Ja nie zapomniałem.
Na ostatnim piętrze, w gabinecie usytuowanym w pobliżu tylnych schodów, jest Słownik medyczny. Zobaczyłem go na stole, kiedy poszedłem do gabinetu spytać, czy mogę skorzystać z komputera, bo chciałem trochę popisać.
Zresztą to było dość zabawne, bo dziewczyna, którą spytałem (ta młoda z miętowym oddechem i dużymi złotymi kolczykami, która wiecznie próbuje czytać mi przez ramię), zamarła. Była jedyną osobą w gabinecie i całkiem zamarła, jakby Słownik medyczny zawierał wszystkie tajemnice, których pacjenci nie mogą poznać. Poważnie, nie była nawet w stanie ust otworzyć.
A potem wydarzyła się naprawdę śmieszna rzecz. Pamiętacie Steve’a? Wspomniałem o nim tylko raz. To ten, który prowadził ze mną zajęcia na komputerze. Powiedziałem, że pewnie więcej o nim nie wspomnę. No więc Steve wszedł zaraz potem do gabinetu, a dziewczyna odwróciła się do niego i spytała z autentycznym wahaniem, czy pacjenci mogą zaglądać do słownika? Tak właśnie się wyraziła. Spytała:
– Hm, hm, czy to dopuszczalne, żeby pacjenci pożyczali słownik, Stevenie?
I nigdy byście nie zgadli, co zrobił Steven. Wyminął ją i jednym zamaszystym ruchem rzucił mi ten słownik w powietrzu, jak rugby, prosto w moje ręce. I równocześnie odparł:
– O co się pytasz?
A potem odwrócił się w moją stronę i mrugnął do mnie okiem. Ale to nie było takie sobie ciche mrugnięcie, bo kląsknął przy tym językiem o podniebienie w taki specyficzny sposób, jakby chciał powiedzieć: ty i ja, dzieciaku, trzymamy sztamę.
Wiecie, o co mi chodzi? Nie wiem, czy dobrze to tłumaczę. Ale chyba rozumiecie, dlaczego to jest śmieszne. Jest śmieszne, bo dziewczyna naprawdę nie wiedziała, czy wolno mi choćby zajrzeć do tego słownika, czy nie. A potem zrobiło się podwójnie śmiesznie, bo Steve zrobił z niej kompletną idiotkę, kiedy potraktował całą sprawę zupełnie normalnie i bez ceregieli rzucił mi słownik.
A teraz pora na to, co było naprawdę zabawne. Tak zabawne, że na myśl o tym głośno się śmieję. Naprawdę zabawne jest to, że Steve kląsknął językiem i równocześnie mrugnął do mnie, jakby chciał pokazać, że jest po mojej stronie czy coś w tym stylu. Tyle że ty nie jesteś po mojej stronie, prawda, Steve? Bo gdybyś był po mojej stronie, to po prostu podałbyś mi ten słownik jak dorosły człowiek. Bo jak robisz z tego jakiś wielki pieprzony gest, Steve, to robi się z tego jakaś wielka pieprzona sprawa. Ale tak właśnie postępują tacy ludzie – ci wszyscy Steve’owie, których pełno jest na świecie – wszyscy starają się robić z igły widły. I wszyscy robią to dla siebie samych.
*
Simon miał hipotonię. Miał również mikrogenię, makroglosję, zmarszczki nakątne oka, ubytek przegrody międzyprzedsionkowej i piękną uśmiechniętą twarz, która wyglądała jak księżyc w pełni. Nienawidzę tego pieprzonego miejsca.