Читать книгу Moja siostra morduje seryjnie - Oyinkan Braithwaite - Страница 10

ZWŁOKI

Оглавление

A znasz ten kawał? Dwie dziewczyny wchodzą do pokoju. To pokój w mieszkaniu w bloku. Mieszkanie znajduje się na drugim piętrze. W pokoju leżą zwłoki mężczyzny. Jak zniosą je na parter tak, żeby nikt ich nie zauważył?

Najpierw zgromadzą materiały.

– Ile potrzebujemy prześcieradeł?

– Ile mamy?

Ayoola wybiegła z łazienki i wróciła z informacją, że w jego komodzie leży pięć prześcieradeł. Zagryzłam wargę. Potrzebowałyśmy ich mnóstwo, ale bałam się, że jego rodzina zauważy, iż jedyne prześcieradło w domu leży na łóżku. U przeciętnego mężczyzny nie byłoby to nic dziwnego, ale ten był pedantyczny. Książki miał poukładane alfabetycznie nazwiskami autorów. W łazience pełen zestaw specyfików do czyszczenia; kupował nawet ten sam środek dezynfekujący, co ja. A jego kuchnia lśniła czystością. Ayoola tu nie pasowała – wyprysk na czystej egzystencji.

– Daj trzy.

Potem wycierają krew.

Namoczyłam ręcznik we krwi i wykręciłam go nad zlewem. Powtarzałam tę czynność, aż podłoga stała się sucha. Ayoola stała nade mną, przestępując z nogi na nogę. Zignorowałam jej zniecierpliwienie. Pozbycie się ciała zabiera o wiele więcej czasu niż usunięcie duszy, zwłaszcza jeśli nie chce się zostawić śladów przemocy. Ale wzrok nieustannie uciekał mi do bezwładnego ciała opartego o ścianę. Nie potrafiłam pracować, dopóki je widziałam.

Następnie robią z niego mumię.

Rozłożyłyśmy prześcieradła na wytartej do sucha podłodze, a Ayoola przetoczyła na nie zwłoki. Ja nie chciałam go dotykać. Widziałam jego rzeźbione mięśnie pod białym podkoszulkiem. Wyglądał mi na kogoś, kogo nie zabije parę ran, ale Achilles i Cezar pewnie też tak wyglądali. Przykro było pomyśleć, że śmierć pożre te szerokie bary i wklęsły brzuch, zostawiając tylko kości. Gdy weszłam do tego mieszkania, sprawdziłam jego puls trzy razy, a potem kolejne trzy. Wyglądał, jakby spał, taki był spokojnie pogodny. Głowę miał nisko opuszczoną, plecy oparte o ścianę, nogi rozrzucone. Ayoola, sapiąc, przeturlała jego ciało na prześcieradła. Wytarła czoło i zostawiła na nim smużkę krwi. Nakryła zwłoki materiałem, żeby je zasłonić. Potem pomogłam jej dokładnie okręcić go prześcieradłami. Wstałyśmy i spojrzałyśmy na niego.

– Co teraz? – spytała Ayoola.

Po czwarte, wynoszą zwłoki.

Mogłyśmy zejść po schodach, ale wyobraziłam sobie, jak niesiemy pakunek, który jest ewidentnie z grubsza owiniętym trupem, i natykamy się na kogoś. Wymyśliłam kilka prawdopodobnych wyjaśnień:

– Robimy kawał mojemu bratu. Ma twardy sen, więc go wynosimy na dwór.

– Nie, nie, to nie człowiek, no co pan? To manekin.

– Nie, babciu, to worek ziemniaków.

Już widzę rozszerzone strachem oczy mojego potencjalnego świadka, który (lub która) ucieka, gdzie pieprz rośnie. Nie, schody odpadają.

– Musimy pojechać windą.

Ayoola otworzyła usta, żeby o coś spytać, po czym pokręciła głową i znowu je zamknęła. Ona swoje odwaliła, resztę zostawiła mnie. Dźwignęłyśmy go. Powinnam pamiętać, żeby ugiąć kolana. Coś mi trzasnęło w plecach i upuściłam mój koniec zwłok, który ciężko gruchnął na ziemię. Siostra przewróciła oczami. Znowu podniosłam jego stopy i ruszyłyśmy z nim do drzwi.

Ayoola śmignęła do windy, nacisnęła guzik, wróciła do nas biegiem i znowu podniosła ramiona Femiego. Wyjrzałam z mieszkania i upewniłam się, że korytarz jest nadal pusty. Kusiło mnie, żeby się pomodlić o to, by żadne drzwi się nie otworzyły podczas naszej wędrówki do windy, ale coś mi mówiło, że to dokładnie ten rodzaj modlitwy, na który On nie odpowiada. Więc pozostało mi liczyć na nasze szczęście i zwinność. W milczeniu poczłapałyśmy po kamiennej posadzce. Dzwonek rozległ się w samą porę i winda otworzyła przed nami paszczę. Stałyśmy z boku pod ścianą, dopóki nie upewniłam się, że jest pusta, a potem wtaszczyłyśmy go do środka, upchnąwszy w kącie tak, żeby nie był widoczny na pierwszy rzut oka.

– Proszę zaczekać! – zawołał ktoś.

Kątem oka dostrzegłam, że Ayoola sięga do przycisku – tego, który zatrzymuje zamykające się drzwi. Odtrąciłam jej rękę i kilka razy dziabnęłam palcem w przycisk z symbolem parteru. Przez szparę zamykających się drzwi dostrzegłam jeszcze rozczarowaną młodą matkę. Trochę ruszyło mnie sumienie – na jednej ręce niosła dziecko, w drugiej miała torby – ale nie do tego stopnia, żebym miała ryzykować więzienie. Poza tym kto to widział wychodzić z domu o tej porze i jeszcze wlec za sobą dzieciaka?

– Co ci odbiło? – wysyczałam do Ayooli, choć wiedziałam, że zareagowała odruchowo, pewnie kierowana tą samą impulsywnością, która kazała jej dziabnąć człowieka nożem.

– Sorki – powiedziała tylko.

Zdławiłam słowa, które pchały mi się na usta. Nie pora na to.

Na parterze kazałam Ayooli pilnować zwłok i przytrzymywać drzwi windy. Gdyby ktoś zbliżał się do niej, miała zamknąć drzwi i jechać na najwyższe piętro. Gdyby ktoś chciał się do niej dosiąść na innym piętrze, miała zablokować drzwi. Pobiegłam do samochodu i podjechałam nim pod tylne drzwi bloku, przez które wyniosłyśmy ciało z windy. Serce przestało mi łomotać dopiero, gdy zatrzasnęłyśmy bagażnik.

Po piąte, biorą wybielacz.

Moja siostra morduje seryjnie

Подняться наверх