Читать книгу Czarni - Paweł Reszka - Страница 7
Оглавление* * *
Andrzej,
proboszcz,
północno-zachodnia Polska
Kościół to jest świetne miejsce do zaspokajania swoich potrzeb. Tych wyższych i tych niższych. Cały problem w tym, że niskie potrzeby łatwo zaczynają dominować nad wysokimi. Skoro możesz, skoro masz dostęp, skoro to nie grzech, zaspokajasz najpierw zwykłe potrzeby: pieniądze, dobry samochód, wygoda. Z czasem, niezauważenie, zapominasz o tych wyższych potrzebach. Patrzę często na swoich kumpli. Wszyscy byliśmy na tym samym roku w seminarium, mieliśmy ideały, gadaliśmy o nich przez całe noce. Kim są dziś? To ludzie nawykli do komfortu. Tego materialnego: to mam, to noszę, tym jeżdżę, tak pachnę. Ale też komfortu socjalnego. Oni wiedzą, że jak idą ulicą, to ludzie ich poznają. Kłaniają się im: „Szczęść Boże!”, „Niech będzie pochwalony!”. To nie jest już zwykłe pozdrowienie. To jest hołd. A oni lubią odbierać hołdy. Styl idealisty zamienili na styl mandaryński. Widać wyraźnie, że czerpią radość z tego. Włącza się oczywisty mechanizm kościelny. Na linii duchowni – świeccy pojawia się naturalny aspekt dominacyjny. Najważniejsza jest dominacja nad owieczkami. I my to sobie racjonalnie wytłumaczymy: „Uderz pasterza, owce się rozproszą”. W związku z tym jestem trochę nietykalny. Nie dla mojego dobra! Dla dobra wspólnoty! To mi daje inną pozycję, to mnie zwalnia z wielu rzeczy. Rodzi poczucie niezastąpioności. Bo jak nie ma księdza, sakramentu nie będzie! Logiczne? Tak. I dalej możesz już sobie wszystko wytłumaczyć. Mogę sobie pozwolić na więcej, bo jestem niezastąpiony. Oskubię ich trochę, bo muszę mieć dobrą furę, bo mi się należy, bo się poświęcam. Nie mogę mieć rodziny, jestem sam, więc pewne przywileje mi się należą.