Читать книгу Leśni bracia - Rafał Wnuk - Страница 5
Kilka słów wstępu
ОглавлениеPodróż przez państwa bałtyckie to fascynujące przeżycie. Na litewskiej prowincji mijamy kolejne wioski z zabudową podobną do tej, jaką spotkać można w Polsce, Czechach czy na Słowacji. W centrach wsi stoją kościoły katolickie, a na ich krańcach znajdują się cmentarze. Porozrzucane w nieładzie domy, obory i gospodarstwa nasuwają skojarzenia z krajobrazem wschodniej Polski, zachodniej Białorusi lub Ukrainy. Jedynie w okolicach Kłajpedy w architekturze budynków i planie miejscowości bez trudu odnaleźć można dziedzictwo prusko-niemieckiej przeszłości. Wilno i Kowno wciąż noszą piętno gubernialnych miast imperium rosyjskiego. Zbliżając się do granic Łotwy, widzimy, jak wsie i miasteczka powoli rzedną, stopniowo przechodząc w rozproszone chutory. Po przekroczeniu granicy kościoły katolickie ustępują miejsca zborom luterańskim, z których część jest opuszczona i powoli niszczeje. O ile na Litwie cebulkowate kopuły prawosławnych cerkwi napotkać można głównie na Wileńszczyźnie, to na Łotwie znajdziemy je w każdym większym mieście. W bryłach i zdobieniach starych domów i pałacyków wprawne oko doszuka się śladów niemieckich wpływów. Wielkomiejska, hanzeatycka Ryga zaskakuje nieokiełznaną secesją, której bardziej spodziewamy się nad Dunajem czy Sekwaną niż nad Dźwiną. Im bliżej Estonii, tym więcej lasów i rzadziej spotkać można wioski i miasteczka. Przybyszowi z zachodniej Europy prowincja estońska wyda się niemal bezludna. Lasy ciągną się bez końca, z rzadka jedynie zobaczyć można samotne chutory. Obecne jeszcze na Łotwie kościoły katolickie całkowicie znikają z krajobrazu, ustępując miejsca świątyniom protestanckim i prawosławnym. Otwarty na morze Tallin w niczym nie przypomina Wilna ani Rygi. Wznoszące się na skale, otoczone kamiennymi białymi murami średniowieczne stare miasto wydaje się być przeniesione z Dalmacji czy Francji. Nowe budynki nawiązują zaś do oszczędnej, skandynawskiej estetyki. W zależności od miejsca odnajdziemy w krajobrazie wpływy niemieckie, rosyjskie, polskie lub skandynawskie. O ile ścisłe centra miast błyszczą odrestaurowanymi zabytkami i wyremontowanymi kamienicami, to otaczający je pierścień betonowych blokowisk nie pozwala zapomnieć o nieodległej, komunistycznej przeszłości regionu.
Dla większości mieszkańców Europy Litwa, Łotwa i Estonia pozostają plamkami zlewającymi się w jeden ledwo dostrzegalny punkt leżący na mapie „gdzieś koło Rosji”. Skomplikowana przeszłość położonych na peryferiach kontynentu narodów mało kogo interesuje. Z tej perspektywy region geograficzny, jaki tworzą państwa bałtyckie, wydaje się kulturalną i polityczną jednością. Nic bardziej błędnego. Społeczeństwa tych trzech państw mają odrębne wyznania, języki, tożsamości i aspiracje. Odmienności rzucają się w oczy na każdym kroku, oczywistych podobieństw znajdziemy nie tak wiele. Łotwę, Litwę i Estonię oprócz wspólnych granic i sąsiedztwa z Rosją łączy doświadczenie sowieckiej okupacji. Niniejsza książka poświęcona jest więc jednemu ze wspólnych elementów ich historii – oporowi wobec komunistycznej dominacji; oporowi stawianemu przez trzy zasadniczo odmienne społeczeństwa.
Przez wiele lat badałem polskie podziemie antykomunistyczne. W kręgu mych zainteresowań znalazło się też nacjonalistyczne – i jednocześnie antykomunistyczne – podziemie ukraińskie[1]. W ostatnim okresie w Polsce tak jak na Ukrainie antysowiecki opór, zwłaszcza zaś partyzancka walka zbrojna, przestały być wyłącznie przedmiotem badań naukowych. Tematyka ta, intensywnie propagowana przez instytucje państwowe, stała się głównym składnikiem oficjalnych „polityk historycznych”, skierowanych przede wszystkim do własnych społeczeństw. Polscy „żołnierze wyklęci” i ukraińscy „neskorenni” przedstawiani są jako wzorzec patriotyzmu. W tym kontekście pojawiły się pytania o skalę i charakter powojennego oporu na obszarze dzisiejszych państw bałtyckich oraz o rolę, jaką w państwach tych odgrywa obecnie pomięć o leśnych braciach – jak określa się tam często antykomunistycznych partyzantów.
Z próbą odpowiedzi na nie zmierzyłem się po raz pierwszy, pracując z Grzegorzem Motyką, Tomaszem Stryjkiem i Adamem Baranem nad Wojną po wojnie[2]. Niniejsza książka to efekt rozszerzenia i pogłębienia podjętych wówczas badań. Podstawę bazy źródłowej stanowią dokumenty sowieckiego aparatu bezpieczeństwa przechowywane w Litewskim Archiwum Specjalnym (Lietuvos Ypatingasis Archyvas), Archiwum Państwowym Łotwy (Latvijas Valsts Arhīvi) i Estońskich Archiwach (Eesti Riigiarhiivi Filiaal). Zdecydowana większość zgromadzonych tam dokumentów sporządzona została w języku rosyjskim. W związku z tym wszystkie estońskie, łotewskie i litewskie imiona, nazwiska i nazwy miejscowości zostały zapisane w nich cyrylicą. Na potrzeby tej pracy starałem się ustalić oryginalne zapisy nazw własnych. Zaznaczyć trzeba, że częstokroć nazwisko tej samej osoby lub inna nazwa własna występują w dokumentach w różnych transkrypcjach. W takich przypadkach ustalenie rzeczywistej formy zapisu okazało się niemożliwe. Wiele nieistniejących już przysiółków i chutorów nosiło nazwy zwyczajowe i nie znajdziemy ich na mapach ani w oficjalnych spisach miejscowości. Gdy nie udało mi się dotrzeć do oryginalnego zapisu, transkrybowałem na alfabet łaciński najczęściej występującą formę zapisu cyrylicą. Jest więc wysoce prawdopodobne, że w części przypadków nie będzie to zapis prawidłowy.
Spotykam się często z wątpliwością – po co pisać o czymś tak „egzotycznym” jak podziemie w państwach bałtyckich. Kto sięgnie po taką książkę? Czy nie lepiej zająć się polską problematyką? Polskie dzieje mają niewyczerpane „zasoby” tematów, które są i będą w centrum zainteresowania tysięcy badaczy i miłośników historii. Niemniej nie żałuję ani jednej minuty poświęconej Estonii, Łotwie i Litwie. Zajęcie się dziejami innych narodów, społeczeństw czy państw wymusza rewizję własnych wyobrażeń i opartych na nich sądów. Gdy badamy taki „egzotyczny” temat, nie mamy wobec niego stosunku emocjonalnego. Zdecydowanie łatwiej wówczas zachować obiektywizm opisu i chłód w sferze ocen. Doświadczenie badania oporu antykomunistycznego, niemal całkowicie pozbawionego polskiego kontekstu, z jednej strony otwiera oczy na problemy trudne czy wręcz niemożliwe do zauważenia z perspektywy badacza zainteresowanego wyłącznie historią własnego państwa czy narodu, z drugiej zaś – wymaga „wgryzienia się” w odmienne doświadczenia i wrażliwości historyczne. Wyostrza widzenie i uczy pokory.
Narody bałtyckie zbudowały swoje państwa dzięki rozpadowi XIX-wiecznego systemu europejskiego, jaki nastąpił w wyniku I wojny światowej. W okresie międzywojennym tamtejsze demokracje przerodziły się autorytaryzmy. W czasie II wojny światowej Litwa, Łotwa i Estonia znikły z mapy Europy. Łatwo znaleźć analogie z Polską czy Czechosłowacją. Doświadczenie II wojny przez społeczeństwa państw bałtyckich było już jednak odmienne. W odróżnieniu od Polski i Czechosłowacji państwa bałtyckie zostały bezpośrednio włączone do sowieckiego imperium i pozostawały jego w granicach aż do rozpadu Związku Radzieckiego. My i nasi południowi sąsiedzi, choć staliśmy się częścią bloku „państw demokracji ludowej”, zachowaliśmy państwowość. Odmienne uwarunkowania społeczne, polityczne i doświadczenia historyczne sprawiają, że narody bałtyckie stanowią niezwykle ciekawy punkt odniesienia dla pozostałych państw Europy Środkowej, także – a może zwłaszcza – w kwestii oporu antykomunistycznego. Mam nadzieję, że książkę niniejszą wezmą do ręki zarówno ludzie zainteresowani podziemiem antykomunistycznym, jak i ci, którzy chcą się dowiedzieć czegoś więcej o historii państw nadbałtyckich.
Książka ta nie powstałaby bez życzliwości zawsze uczynnych pracowników archiwów z Wilna, Rygi i Tallina. Wiele pomocy okazali także autorowi jego współpracownicy z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Za wyrozumiałość i wsparcie chciałbym podziękować byłym dyrektorom Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku: Pawłowi Machcewiczowi, Piotrowi Majewskiemu i Januszowi Marszalcowi, oraz dyrektorowi Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie Mirosławowi Filipowiczowi. Wiele zawdzięczam dyskusjom ze Sławomirem Poleszakiem, który był też pierwszym czytelnikiem i recenzentem maszynopisu. Niemało dały mi również rozmowy z Tomaszem Stryjkiem i Grzegorzem Motyką. Za pochylenie się nad tekstem niezmiernie wdzięczny jestem Annie Paprockiej i Agnieszce Zajdel. Mojej żonie Oli dziękuję za to, że jest jaka jest.
1 Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów – Ukraińska Powstańcza Armia w Polsce utożsamiana jest głównie z ludobójczą czystką etniczną, jaka miała miejsce na obszarze Wołynia i Galicji Wschodniej. Na Ukrainie zaś postrzega się ją przede wszystkim w kategoriach ruchu niepodległościowego walczącego z Niemcami i Sowietami.
2 G. Motyka, R. Wnuk, T. Stryjek, A.F. Baran, Wojna po wojnie. Antysowieckie podziemie w Europie Środkowo-Wschodniej w latach 1944–1956, Gdańsk-Warszawa 2012 (dalej: G. Motyka, R. Wnuk, T. Stryjek, A.F. Baran, Wojna po wojnie…).