Читать книгу Grób mojej siostry - Роберт Дугони - Страница 13

Rozdział 5

Оглавление

Tracy pokazała odznakę dyżurnemu i oznajmiła, że przyjechała z Seattle, a ten bez wahania skierował ją do sali konferencyjnej w głębi korytarza.

– Znam drogę – rzuciła.

Otworzyła drzwi do salki bez okien i rozmowa obecnych w niej ludzi raptownie ucichła. Przy końcu stołu stał umundurowany funkcjonariusz z markerem w dłoni, którym rysował coś na mapie topograficznej na korkowej tablicy. Bliżej drzwi siedział z ponurą miną Roy Calloway, naprzeciwko niego usiadła Kelly Rosa, antropolog z zakładu kryminalistyki w Seattle, której towarzyszyli Bert Stanley i Anna Coles, ludzie z Policyjnego Zespołu Oględzin Miejsc Przestępstwa Stanu Waszyngton. Tracy spotykała ich oboje przy wielu zabójstwach.

Wiedząc, że nie doczeka się na zaproszenie, weszła bez pukania z głośnym „Witam szefa”. W Cedar Grove wszyscy się tak do niego zwracali, choć był tu szeryfem.

Calloway podniósł się z krzesła, ale ominęła go, podeszła do wolnego miejsca i zdjęła sztruksową kurtkę, ukazując naramienną kaburę z rewolwerem i przypiętą do paska policyjną odznakę.

– Co ty tu robisz? – burknął.

Rozwiesiła kurtkę na oparciu krzesła i zmierzyła go wzrokiem.

– Roy, nie zaczynajmy od nowa – rzuciła.

Ruszył ku niej, prostując się na całą swą imponującą wysokość. Wykorzystywanie postury do budzenia przestrachu było u niego typowe i na młodej dziewczynie mogło to robić wrażenie, Tracy nie była już jednak młodą dziewczyną i nie dało się tak łatwo jej wystraszyć.

– Zgoda, nie zaczynajmy. A więc jeśli jesteś tu służbowo, to wykraczasz poza swoją jurysdykcję. Jeśli…

– Nie jestem służbowo – przerwała mu. – Ale byłabym wdzięczna za okazanie mi koleżeńskiej grzeczności.

– Nie licz na to.

– Roy, przecież wiesz, że nie zrobię nic, co mogłoby ingerować w twoje śledztwo.

– I nie będziesz miała ku temu okazji. – Calloway pokręcił głową.

Reszta uczestników spotkania przyglądała się tej scenie z dość niepewnymi minami.

– Więc proszę cię o przysługę… jako przyjaciela mojego ojca.

Zmrużył niebieskie oczy i jeszcze bardziej nastroszył brwi. Tracy wiedziała, że dotyka bolesnej rany, która nigdy się nie zabliźniła. Calloway i jej ojciec często razem polowali, ojciec do końca opiekował się rodzicami szeryfa. I obaj czuli na sobie ciężar odpowiedzialności, że nie umieją odnaleźć Sary.

Calloway wyciągnął palec tym samym gestem, jakim ją strofował, gdy jako dziecko jeździła rowerem po chodniku.

– Tylko masz do niczego się nie wtrącać. Jak powiem, że masz coś zostawić, to bez słowa zostawiasz. Rozumiemy się?

Nie wypadało jej przypominać mu, że w ciągu roku ma do czynienia z większą liczbą zabójstw niż on podczas całej swojej kariery.

– Jasne. – Kiwnęła głową.

Raz jeszcze obrzucił ją surowym spojrzeniem, po czym przeniósł wzrok na zastępcę.

– Kontynuuj, Finlay – burknął, siadając.

Zastępca, na którego plakietce widniało nazwisko Armstrong, jeszcze chwilę zbierał myśli, po czym odwrócił się do topograficznej mapy terenu.

– Tu znaleziono ciało – powiedział, rysując X w miejscu, gdzie dwaj myśliwi natknęli się na rzekomo ludzkie szczątki.

– To niemożliwe – prychnęła Tracy.

Armstrong odwrócił głowę i spojrzał niepewnie na szeryfa.

– Powiedziałem, kontynuuj, Finlay.

– Biegnie tędy droga dojazdowa – powiedział Armstrong. – Wytyczono ją kiedyś w celach budowlanych.

– To dawny teren Cascadii – dodała Tracy.

Calloway ostentacyjnie zagryzł szczęki.

– Mów dalej, Finlay.

– Miejsce jest oddalone od drogi niecały kilometr – powiedział Armstrong, ale jego głos brzmiał już mniej pewnie. – W tym miejscu zagrodziliśmy dostęp. – Narysował kolejne X. – Grób jest płytki, mniej więcej pół metra. Tutaj…

– Zaraz – przerwała mu Rosa, unosząc głowę znad notatek. – Mówi pan, że grób jest płytki?

– Tak, stopa była zagrzebana niezbyt głęboko.

– I grób wygląda na nietknięty? To znaczy, poza tym, co rozgrzebał pies?

– Chyba tak. Znalazł tylko ten kawałek nogi ze stopą.

– A czemu pani pyta? – wtrącił Calloway.

– Grunt polodowcowy w północnozachodnim rejonie pacyficznym jest twardy jak skała – wyjaśniła Rosa. – Wykopanie w nim grobu jest bardzo trudne, zwłaszcza gdy, jak w tym przypadku, mamy do czynienia z silnie rozgałęzionym ukorzenieniem. Więc to zrozumiałe, że grób jest płytki. Dziwi mnie bardziej to, że wcześniej nie dobrały się do niego inne zwierzęta.

– Kiedyś miał tam powstać ośrodek rekreacyjny o nazwie Cascadia, z polem golfowym i kortami tenisowymi – powiedziała Tracy, zwracając się do Rosy. – Wykarczowano trochę lasu i postawiono kilka barakowozów, w których rozpoczęto przedsprzedaż działek. Pamiętasz te zwłoki znalezione kilka lat temu w Maple Valley?

Rosa skinęła głową i spojrzała na Armstronga.

– Czy ciało mogło być zagrzebane w jamie powstałej po wykarczowaniu drzewa? – spytała.

– Nie wiem. – Armstrong pokręcił głową. Wyglądał na nieco zdezorientowanego.

– A co za różnica? – spytał Calloway.

– Po pierwsze, mogłoby to wskazywać na zabójstwo z premedytacją – odparła Tracy. – Jeśli morderca wiedział o planach zabudowy terenu, mógł celowo wykorzystać taką jamę.

– Dlaczego zabójca miałby chować ofiarę na terenie, który miał być rozkopywany w związku z planem zabudowy? – zastanowiła się Rosa.

– Bo wiedział, że plan nie zostanie nigdy zrealizowany – odrzekła Tracy. – O tym planie było bardzo głośno. Ośrodek miał ożywić lokalną gospodarkę i zrobić z Cedar Grove kurort. Deweloper przedstawił projekt wykorzystania terenu na pole golfowe i ośrodek tenisowy, tyle że krótko po tym Federalna Komisja Energetyki zatwierdziła budowę trzech hydroelektrowni na rzece Cascade. – Tracy wstała z miejsca, podeszła do mapy i wyciągnęła do Armstronga rękę po marker.

Zastępca szeryfa z lekkim wahaniem go jej oddał, a ona narysowała na mapie linię.

– Zapora Cascade Falls miała powstać jako ostatnia. Było to w październiku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego. Gdy ją postawiono, rzeka się cofnęła i granice jeziora przesunęły się. – Obrysowała markerem nową linię brzegową zalewu. – Ten obszar został wtedy zalany.

– W wyniku czego zakopane ciało znalazło się pod wodą, poza zasięgiem dzikich zwierząt – domyśliła się Rosa.

– A także naszym – dodała Tracy i zwróciwszy się do Callowaya, powiedziała z naciskiem: – Bo przecież wcześniej przeszukaliśmy ten teren, prawda?

Nie musiała pytać. Nie tylko uczestniczyła w poszukiwaniach, ale po śmierci ojca odziedziczyła po nim oryginalną mapę topograficzną terenu i przez następne lata tak często ją studiowała, że poznała ją lepiej niż własną dłoń. Chcąc mieć pewność, że niczego nie pominą, ojciec podzielił teren na sektory, po czym każdy został przeszukany dwa razy.

Widząc, że Calloway ostentacyjnie ignoruje jej słowa, Tracy zwróciła się do Rosy:

– W tym roku rozebrano zaporę Cascade Falls – wyjaśniła.

– I jezioro powróciło do pierwotnych granic – domyśliła się Rosa.

– Niedawno udostępniono teren pozalewowy myśliwym i turystom – dodał Armstrong, do którego też to dotarło. – A wczoraj otwarto sezon polowań na kaczki.

Tracy spojrzała na Callowaya.

– Przeszukaliśmy ten teren przed zalaniem, Roy. Wtedy nie było tam żadnego ciała.

– To wielki obszar. Nie można wykluczyć, że coś przegapiliśmy. Albo że to nie ona.

– Roy, ile młodych kobiet zaginęło tu w tym czasie?

Nie odpowiedział.

– Dwukrotnie przeszukaliśmy ten teren i nic nie znaleźliśmy – powiedziała Tracy. – Ten, kto pogrzebał tam ciało, musiał to zrobić po naszym przeszukaniu i tuż przed zalaniem.

Grób mojej siostry

Подняться наверх