Читать книгу Surogat - Witold Tauman - Страница 5

Оглавление

Pierwsza, druga, trzecia łyżeczka cukru. Ciocia podnosi filiżankę, moczy usta w herbacie, oblizuje jęzorem wargi, mlaszcze, ciamka i wlepia w ciebie małe, zmrużone oczka. Oględziny zdają się trwać całe wieki, choć wiszący na ścianie zegar jest innego zdania. Według niego trwają najwyżej minutę, po czym czoło ciotki marszczy się, wargi wydymają, usta ciamkają raz i drugi, aż w końcu kochana cioteczka ogłasza werdykt:

– Mój kochaneczku, wyglądasz jeszcze gorzej niż zwykle.

Ciągu dalszego nie musisz już słuchać. Jeden z nazbyt dobrze znanych ci scenariuszy został właśnie wybrany do wystawienia na deskach twojego mieszkania i niewiele da się w tej sprawie zrobić. W zasadzie ciotka nie jest twoją krewną, raczej sąsiadką i kumą śp. matki. Jednak, jak to zwykle bywa, niedostatki treści nadrabia z nawiązką formą, co czyni z niej najcioteczniejszą ze znanych ci ciotek.

– Przepracowujesz się za bardzo! Ja to widzę, a kobiecego oka nie oszukasz. Po godzinach każą ci pewno pracować. W „Magazynie” pisali, że od zaduchu i stojącego powietrza biurowego łatwo można dostać groźnego kataru. Zaczyna się jak zwykły katar, a potem zanim się obejrzysz...

Gapisz się na krople deszczu bębniące w okno, a twoje myśli dryfują w stronę jutrzejszego wieczoru i garden party u Profesora. Staruch z pewnością przyczepi się i będzie próbował zmusić cię do przyjęcia posady. „Wystarczająco już nasiąknąłeś wiedzą F., czas wejść na katedrę”, „Koniecznie pokaż mi swoją dysertację, koniecznie! Wiem, że jeszcze nieskończona, ale właśnie nieoszlifowane myśli najbardziej mi się podobają, w nich od razu widać Talent”, „Koniec żakostwa, najwyższy czas objąć etat” Może nie pójdziesz? Wymówisz się tym czy innym pretekstem? Tak byłoby najłatwiej. Z jednej strony jeśli uda ci się nie przyjąć posady na uczelni jeszcze przez tydzień, zacznie się nowy rok akademicki i na kolejne dwanaście miesięcy będziesz bezpieczny. Z drugiej jednak na raucie będzie mnóstwo kobiet. Mimo podeszłego wieku oko Profesora nadal było czułe na kobiece wdzięki, możesz się więc spodziewać tłumu pięknych studentek. Może więc jednak pójdziesz i po prostu jakoś spacyfikujesz Profesora?

– Kobiecej ręki ci brak, tyle powiem. – Ciamkanina ciotki zbiega się z twoimi myślami. – Ustatkowałbyś się w końcu. To aż wstyd, trzydzieści lat na karku i nadal kawaler. A mówiła mi gospodyni, że tu przychodzą takie do ciebie. Sprowadzasz sobie albo same się sprowadzają, bez różnicy. Ważne, że tak nie można. Tak się nie żyje po prostu...

Przygryzasz dolną wargę i dolewając cioci herbaty, wbijasz sobie do głowy, by przy najbliższej okazji zbesztać porządnie gospodynię. Czynsz płacisz bądź co bądź zawsze na czas i masz prawo wymagać dyskrecji.

– Nawet to mieszkanie nie jest odpowiednie. Z twoim talentem stać cię na lepsze lokum. – Ciotka przerywa paplaninę i zniesmaczona rozgląda się po mieszkaniu. Wzdycha ciężko. Pierwsza, druga, trzecia łyżeczka cukru. Moczy usta, dziamga, cmokta i wraca na scenę. – Gospodyni to jeszcze porządna kobieta, chociaż plotkuje, a to źle świadczy o wychowaniu. Ale ci odźwierni? Skandaliczni!

– To nie odźwierni, to moi kierowcy – klarujesz, choć nie masz pewności, czy ciotka zauważy, że coś powiedziałeś.

– Kierowcy? – Cmoknięcie z odcieniem uznania. – Dostałeś szoferów z uczelni? No proszę! Więc nareszcie docenili mojego kochaneczka. Czemuś od razu nie mówił? Czy to znaczy, że masz już Posadę?

– Ale oni nie z uniwersytetu, proszę cioci. Oni ze szpitala. To kierowcy ambulansu.

– Co za głupstwa? To nieładnie ze starej ciotki żartować.

– Kiedy to są naprawdę kierowcy ambulansu. Przyjechali tu po mnie przed kilkoma miesiącami.

Surogat

Подняться наверх