Читать книгу Ucieczka z labiryntu sekretów - Zbigniew Zbikowski - Страница 9

4

Оглавление

Komisarz Makuła przyjął telefon od Zuzanny jak coś równie oczywistego, że po dniu następuje noc. Zdziwiło go tylko, że nie odezwała się wcześniej.

– Po tym artykule o Biernacie czułem, że zaraz pani zadzwoni – wyjaśnił.

Zuza nie wiedziała, o czym mowa.

– Jakim znowu artykule? Nic nie wiem – powiedziała.

– Proszę nie udawać.

– I o którym Biernacie? Znam ich przynajmniej czterech. O Januszu?

– Naprawdę nic pani nie wie? Nie wierzę. – Makuła wydawał się szczerze zaskoczony. – Inspektor Biernat, emerytowany policjant, o którym pani raz wspomniałem. Jeden jedyny raz. I tylko ja oraz pani wiedzieliśmy, że może mieć jakiś wpływ na przebieg wydarzeń po pożarze. Jeśli nie ja zainspirowałem tego dziennikarza, to kto?

– Ach, ten. – Zuzanna starała się opanować gonitwę myśli. Przypomniała sobie, że rozmawiała o tym Biernacie jedynie z Pysznym. – Tak, wspominał pan. Ale zaraz, jakiego dziennikarza? Nie znam żadnego.

– Chwila, jak on się nazywa? – Zdawało się, że komisarz czegoś szuka. – Nieważne. „Kurier” z soboty. Znajdzie pani i przeczyta. Ten sam redaktor pisał wcześniej o pożarze w restauracji Biernata, ale wtedy to była tylko krótka informacja. To na pewno pani czytała.

– Też nie. A ten artykuł o czym jest? – gorączkowała się Zuzanna.

– Musi pani sama przeczytać. Jest między innymi o tym, co się kryje za spaleniem się kornelińskiej knajpy. Nie pisze wprost, że podpaleniem, tylko spaleniem, ale wyraźnie sugeruje, że ten pożar mógł mieć swego sprawcę. Trochę przeholował, bo to same insynuacje bez dowodów. Powołuje się głównie na anonimowe źródła. Mam takie wrażenie, że albo autor naprawdę coś wie, ale nie chce zdradzić skąd się dowiedział, albo blefuje, żeby wypłoszyć wilka z lasu.

Zuza uśmiechnęła się w duchu. Nie miała zamiaru go poprawiać. Pomyślała tylko, że przekręcanie powiedzonek to specjalność Makuły.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Ucieczka z labiryntu sekretów

Подняться наверх