Читать книгу Girl Online - Zoe Sugg - Страница 11

Оглавление

Opublikowałam tę notkę dwa dni temu, a trzy główne rady, jakie pojawiały się w komentarzach, to:

1 Otaczaj się przyjaciółmi i rodziną. (Załatwione).

2 Zajmij czymś uwagę: częściej wychodź z domu i znajduj sobie różne ciekawe zajęcia, dopóki wspomnienia nie zaczną blednąć. (Do tego pewnie mogłabym się bardziej przyłożyć).

3 Otwórz się na coś nowego. (Tak, tę samą radę usłyszałam od Elliota. A jednak mam wątpliwości, czy mi się uda ją zrealizować).

Więc postanowiłam wypróbować metodę numer dwa. A w ramach zajmowania czymś uwagi przyjęłam zaproszenie, które już parę tygodni czekało na odpowiedź w skrzynce odbiorczej mojego telefonu. Megan proponowała, żebym odwiedziła ją w Londynie w Akademii Artystycznej Madame Laplage, w której się teraz uczy. To bardzo prestiżowa szkoła i jestem z niej bardzo dumna, że się tam dostała. W naszej lokalnej gazecie ukazał się nawet artykuł o jej osiągnięciu – nagłówek brzmiał „Uczennica zdobywa miejsce w akademii dla gwiazd”. Ukończyło ją mnóstwo słynnych aktorów i aktorek („O czym Megan nie pozwala nikomu zapomnieć”, drwi Elliot), ale nie tylko z tego jest znana. Uczęszczają tam również muzycy, tancerze, artyści – pewnie znalazłoby się nawet kilku fotografów. Megan mieszka w kampusie, więc żyje trochę tak, jakby już wyjechała na studia. Bywa dziwaczna i arogancka, ale mimo to naprawdę za nią tęsknię.

„PRZYJEDŹ MNIE ODWIEDZIĆ – krzyczała do mnie w jednym z ostatnich SMS-ów. – Będziesz zachwycona”.

Elliot przewrócił oczami, kiedy go zobaczył.

– Pewnie chce się po prostu komuś pochwalić, że jest „gwiazdą” obsady Nędzników czy co tam teraz wystawiają.

West Side Story – poprawiłam go.

Wcześniej tego samego dnia Megan opublikowała na Facebooku, że w Halloween wystąpi jako Maria w pierwszym dużym przedstawieniu swojego rocznika.

„Próby są intensywne – napisała mi – ale jeśli przyjedziesz w sobotę po jedenastej, będziemy już odpoczywać na świetlicy i wszystkim cię przedstawię”.


Elliot cmoknął z dezaprobatą, ale widziałam, że podoba mu się mój pomysł, żeby wyjść z domu i zrobić coś innego niż zwykle; wykroczyć odrobinę poza swoją strefę komfortu.


Teraz jest sobota – jeden z tych pięknych, słonecznych dni we wrześniu, gdy cały London lśni, jakby ktoś porządnie wyszorował wszystkie budynki. Wysiadając z pociągu, mimowolnie zaczynam myśleć o tym, jak daleko zaszłam w ciągu minionych kilku miesięcy. Gdyby nie ostatnie lato, nie byłoby mowy, żebym sama pojechała pociągiem do Londynu, nie mówiąc już o podróży metrem w stolicy, ale teraz mam w zanadrzu różne sposoby i sposobiki, które pomagają mi opanować strach. Nie znika on do końca – wiem, że nigdy się go całkiem nie pozbędę i że w każdej chwili może dać o sobie znać bez uprzedzenia. Ale wiem też, że poradzę sobie, jeśli nie oddam mu nad sobą władzy. To ja decyduję, czy będę walczyć z moim lękiem, czy go zaakceptuję.

Akademia Madame Laplage znajduje się nad Tamizą, a Megan czeka na mnie przy stacji metra Embankment, żebyśmy mogły pójść tam razem.

– Penny! – Macha do mnie sprzed Starbucksa, ściskając w drugiej dłoni kawę. Nigdy nie widziałam, żeby piła cokolwiek poza koktajlami mlecznymi i colą, ale to przecież „dorosła” wersja Megan. – Już sobie coś kupiłam, mam nadzieję, że się nie gniewasz – mówi. – Nie lubisz kawy, prawda?

Kręcę głową.

– Ja nic nie potrzebuję.

– Super. – Bierze mnie pod ramię i prowadzi przez most obok stacji.

Zza zakola rzeki zauważam katedrę Świętego Piotra, więc przystaję, żeby zrobić zdjęcie. Megan wchodzi w kadr i wyciąga się na barierce.

– Czekaj, zrób mi zdjęcie na tle National Theatre! – woła, pokazując duży betonowy budynek niedaleko jej szkoły. – Może kiedyś zagram tam główną rolę w jakiejś niesamowitej sztuce i sprzedasz je za grube miliony. – Jej chichot wprawia mnie w lekkie zażenowanie, ale i tak pstrykam tę fotkę. – I co, jak wyszło?

Odwracam aparat, żeby mogła zobaczyć zdjęcie na ekraniku z tyłu. Megan piszczy z zachwytu.

– Bosz, ale super, Penny! Może powinnaś zrobić mi portrety do portfolio.

Odwzajemniam jej szeroki uśmiech, ale coś mi tu nie pasuje. Nawet Megan nie jest zazwyczaj aż tak radosna i podekscytowana. Mogłabym uznać, że po prostu opiła się kawą, ale chyba kryje się za tym coś więcej.

– Jak ci idzie w szkole? – pytam, kiedy jesteśmy już po drugiej stronie rzeki.

– Och, to naprawdę niesamowite miejsce. Wiesz, że pewna znana hollywoodzka para chce tam posłać swoje dzieci? Według Celeb Watch trzymają to wciąż w tajemnicy, ale Akademia Madame Laplage to jedyne miejsce, które kształci prawdziwych aktorów szekspirowskich. A wykładowcy są wprost niewiarygodni. Mają tu nawet specjalistę od monologów, wyobrażasz sobie? A tancerze… to trzeba zobaczyć. Nigdy nie widziałam tylu atrakcyjnych chłopaków w jednym miejscu. – Mruga do mnie.

Idziemy dalej, a Megan nie zamykają się usta, ale zauważam, że nadal nie odpowiedziała na moje pytanie. Wiem już wszystko o jej szkole. Nie mam za to pojęcia, jak ona sobie w niej radzi.

Akademia Madame Laplage mieści się w ogromnym starym budynku szeregowym w stylu edwardiańskim, który kiedyś prawdopodobnie składał się z kilku wysokich, wąskich domów, ale później ściany między nimi zostały przebite. Teraz szkołę zdobią z zewnątrz krzykliwe, kolorowe murale uczniów akademii sztuk pięknych. Zaglądam do środka przez szybę jednych z drzwi i widzę salę taneczną z wypolerowanym drewnianym parkietem i ścianami luster.

Wchodzimy po schodach, a Megan wciąż wyrzuca z siebie milion słów na minutę. W końcu zatrzymujemy się na trzecim piętrze przed drzwiami z napisem „Świetlica wydziału teatralnego”.

– Teraz tak, Penny, nie panikuj, ale część tych dziewczyn wie o tobie i o Noah, więc wszystkie ci totalnie zazdroszczą, rozumiesz? Nie martw się, dopilnuję, żeby były wobec ciebie w porządku, tylko, jakby, nie rób z tej historii wielkiego halo.

– Yh… pewnie – mówię, marszcząc brwi. – Uwierz mi, nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać o Noah.

– To dobrze. Okej… – Megan bierze głęboki oddech, jakby chciała się na coś przygotować. A potem otwiera drzwi.

Na pierwszy rzut oka świetlica kojarzy mi się z pomieszczeniami dla artystów za kulisami sal koncertowych, które widziałam w czasie trasy. Na pewno jest dużo fajniejsza niż nasza świetlica szkolna. Panuje tu równie wyluzowana atmosfera jak przed koncertami: chłopcy wylegują się na starych kanapach, a dziewczyny siedzą w niedbałych pozach z nogami przewieszonymi przez poręcze krzeseł. Jeden chłopak w rogu stroi nawet gitarę. I wszyscy są bardzo atrakcyjni. Zastanawiam się, czy nie trafiłam przypadkiem na plan serialu Glee.

Właściwie wszystko wygląda prawie dokładnie tak, jak opisywała Megan – po powrocie będę musiała powiedzieć Elliotowi, że wcale się nie przechwalała. To równie artystyczne, szalone i wyluzowane miejsce jak w jej opowieściach.

Megan daje mi chwilę, żebym się rozejrzała, a potem łapie mnie za rękę. Podchodzimy do grupy dziewczyn, które uczą się razem kwestii przy stole. Chwilę trwa, zanim rejestrują, że stoimy obok. Patrzę pytająco na Megan, zastanawiając się, czemu po prostu się nie przywita, ale ona wpatruje się w jedną z koleżanek.

– O, cześć, Megan – mówi wysoka ruda dziewczyna z włosami zebranymi w wysoki kucyk. Prawie nie patrzy na Megan, a usta ma zaciśnięte w cienką kreskę.

– Cześć, Salena – odpowiada Megan tak cienkim głosem, że brzmi niemal jak pisk. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie. – To ta przyjaciółka, o której ci wspominałam. No wiesz… Penny Porter.

Salena przenosi wzrok na mnie i posyła mi uśmiech, który całkowicie zmienia jej twarz. Teraz wydaje się wesoła i życzliwa.

– Penny! – woła. Sięga w tył, chwyta oparcie wolnego krzesła i obraca je tak, żeby stało obok niej. – Chcesz usiąść?

– Yy, ja… – zerkam na Megan, ale ona wpycha mnie na siedzenie. – Okej, to chyba znaczy, że tak! – rzucam, śmiejąc się z zakłopotaniem.

Megan biegnie na drugą stronę świetlicy po jedyne niezajęte krzesło, jakie jeszcze w niej zostało, i przysuwa je do naszego stołu.

Salena nadal nie spuszcza ze mnie wzroku.

– To Lisa i Kayla. Są, tak jak ja, na pierwszym roku szkoły teatralnej.

– Razem z Megan! – dopowiadam promiennym tonem.

Kiwa głową.

– Okej, muszę zacząć od tego, że uwielbiam twojego bloga.

Rumienię się i czuję, że płoną mi policzki. Wciąż jeszcze nie przyzwyczaiłam się do myśli, że ktoś naprawdę czyta Girl Online, chociaż statystyki na mojej stronie nie mogą kłamać.

– Dzięki… Piszę go już od jakiegoś czasu.

– Wiem! No, jesteś w tym po prostu taka autentyczna.

Megan, która siedzi obok mnie, entuzjastycznie przytakuje słowom Saleny.

– I oczywiście jesteśmy załamane, że… no wiesz – odzywa się Kayla z drugiej strony stołu. Ma ogromne okrągłe oczy i krótko przystrzyżone włosy.

– Dzięki – powtarzam, nie wiedząc, co mogłabym dodać. – Cieszycie się na West Side Story? – pytam w nadziei, że uda mi się zmienić temat. – Megan tak niesamowicie śpiewa. Mówiła wam o naszej szkolnej inscenizacji Romea i Julii?

Salena otwiera usta, ale Megan podrywa się gwałtownie z krzesła.

– Wiecie co, lepiej pokażę Penny resztę szkoły. Do zobaczenia, dziewczyny.

Macham im na pożegnanie.

– Miło było was poznać. Pa.

– Ciebie też, Penny. Możesz tu wpadać, kiedy chcesz. Chętnie poradziłabym się ciebie w sprawie mojego bloga.

– No jasne – odpowiadam. – Au! – Megan mocnym szarpnięciem stawia mnie na nogi, tak że zahaczam kolanem o stół, a potem zaciąga na środek świetlicy. – Hej, o co chodzi? – pytam.

– Miałam już dość gadania z tymi dziewczynami, były trochę nudne. Mówiłam ci, że tak będzie, ciągle tylko ględzą o Noah i twoim blogu.

– Nie były takie złe…

– Nieważne, chcę ci przedstawić jeszcze mnóstwo osób i pokazać różne rzeczy w szkole. Musisz zobaczyć scenę główną, garderoby i mój pokój.

Już mamy wyjść, kiedy czyjaś dłoń ląduje na moim ramieniu, a ja podskakuję ze strachu. Odwracam się i widzę wpatrzonego we mnie przystojniaka. W pierwszym momencie myślę, że chodzi mu o Megan, ale kiedy się odsuwam, wyciąga rękę i powstrzymuje mnie przed odejściem dotykiem dłoni.

– Przepraszam, ale… czy nazywasz się Penny Porter?

Girl Online

Подняться наверх