Читать книгу Girl Online - Zoe Sugg - Страница 8
ОглавлениеKończę pisać notkę i natychmiast wręczam laptopa Elliotowi.
– Myślisz, że to wystarczy?
Jego wzrok prześlizguje się po ekranie, a ja szarpię skórkę przy paznokciu małego palca.
– Według mnie jest w porządku – odpowiada po kilku sekundach pełnych napięcia.
Uzyskałam jego aprobatę, więc szybko przejmuję laptopa i klikam „publikuj”, zanim zdążę zmienić zdanie. Od razu robi mi się lżej na duszy. Co się stało, to się nie odstanie. Nie mogę cofnąć tych słów. Wydałam oficjalne „oświadczenie”, chociaż to idiotyczne, że w ogóle muszę to robić. Zaczyna mnie palić twarz i uświadamiam sobie, jaka jestem wściekła z powodu tej całej sytuacji…
W tok moich myśli wdziera się głośne chrząknięcie Elliota. Ma zaciśnięte i ściągnięte w bok usta, a mi serce zamiera w piersi, bo wiem, że czymś się martwi.
– Noah naprawdę nie kontaktował się z tobą od sierpnia?
Wzruszam ramionami.
– No nie.
– Nie spodziewałem się po nim czegoś takiego. Chłopak z Brooklynu nas zawiódł.
Znów wzruszam ramionami. To jedyna reakcja, jaką jestem w stanie z siebie wykrzesać. Jeśli zacznę się nad tym zastanawiać, wszystkie emocje, które staram się w sobie stłumić, trysną ze mnie jak fontanna.
– Mam tylko tego jednego SMS-a. – Wyciągam telefon i wyszukuję odpowiednią wiadomość. – Widzisz?
Nie wiem, jak Noah rozumie słowo „niedługo”, ale minął ponad miesiąc, a on nie dał znaku życia. Wysłałam mu mnóstwo SMS-ów, prywatnych wiadomości na Twitterze i maili – ani razu nie odpowiedział. A nie chciałam wyjść na jakąś zdesperowaną byłą dziewczynę, która usiłuje za wszelką cenę go odnaleźć, więc z czasem dałam sobie spokój, ale nadal skręca mnie w żołądku ze wściekłości na myśl o tym, że mi nie odpisuje.
– No cóż, dobrze zrobiłaś, że przedstawiłaś swoją wersję wydarzeń, żeby ludzie się od ciebie odczepili – podejmuje temat Elliot. – Komu potrzebne takie jazdy, prawda?
– Dokładnie. – Przesuwam się na koniec łóżka i biorę z biurka szczotkę do włosów.
Rozczesując plątaninę kasztanowych, lekko spłowiałych od słońca włosów, błądzę wzrokiem po zdjęciach przyczepionych do lustra – są tam moje zdjęcia z Leah Brown, fotki Elliota i Alexa, a nawet jedno selfie z Megan. Większość przesłaniają jednak wycinki z magazynów z moimi ulubionymi fotografiami, inspiracje do pracy nad portfolio oraz harmonogram powtórek przed egzaminami A-level, który pozaznaczałam kolorowymi zakreślaczami moim autorskim systemem. Mama zażartowała, że wypełnianie tego harmonogramu zajmuje mi więcej czasu niż sama nauka, ale dzięki niemu czuję, że mam nad czymś kontrolę. Cała reszta wymyka mi się z rąk – Noah, kariera fotograficzna, nawet przyjaciele… Każdy przygotowuje się do życia po liceum. A chociaż staż u François-Pierre’a Nouveau, jednego z najbardziej rozchwytywanych fotografów na świecie, daje mi wielką przewagę, to i tak wydaje mi się, że wszyscy wokół mnie gdzieś pędzą, a ja tkwię w miejscu. Jaki powinien być mój następny krok?
– Myślisz, że znalazł sobie nową dziewczynę? – Elliot zerka na mnie znad ramki okularów, a na jego twarzy maluje się wyraz, który znam aż za dobrze. To mina pod tytułem „Penny na pewno się to nie spodoba”, którą lubi mnie od czasu do czasu zaskoczyć.
– Elliot! – Rzucam w niego szczotką, która odbija się od ściany za nim i ląduje w stosie prania.
– No co? On jest singlem, ty jesteś singielką. Już czas, żebyś wyszła do ludzi, Pen. Świat nie kończy się na Brooklynie. – Posyła mi jedno z typowych dla siebie przerysowanych mrugnięć, a ja przewracam oczami.
Bardziej od milczenia Noah wyprowadza mnie z równowagi tylko myśl, że jest z kimś innym.
Wolę zmienić temat, więc pytam Elliota:
– A w ogóle, jak się sprawuje Alex?
Elliot unosi ręce ku niebu.
– Idealnie jak zawsze.
Uśmiecham się szeroko.
– Takie z was słodziaki, że aż mnie trochę mdli.
– Mówiłem ci, że odszedł z second handu? Teraz pracuje w restauracji. – Twarz Elliota promienieje dumą. – Nie mogę się doczekać, aż skończę liceum i będziemy mogli razem zamieszkać. W końcu i tak spędzam u niego większość czasu. Oczywiście kiedy nie jestem tutaj.
Rozciąga usta w uśmiechu, ale oczy ma smutne. Wychylam się w jego stronę i łapię go za rękę.
– Twoim rodzicom przejdzie…
W domu Wentworthów od tygodni trwają nieustanne awantury. Czasem przez cienkie ściany mojej sypialni na strychu słychać krzyki; czuję się wtedy trochę dziwnie.
Teraz przychodzi kolej na Elliota, żeby wzruszyć ramionami.
– Moim zdaniem powinni po prostu skrócić swoje cierpienia. Gdyby rozstali się na dobre, wszyscy bylibyśmy szczęśliwsi.
– Penny! – z dołu dobiega głos mojej mamy.
Odwracam telefon i sprawdzam godzinę.
– A niech to. Chodź, Elliot, bo się spóźnimy! Nie mogę przegapić pierwszej lekcji.
Zrywam się z łóżka i zaczynam wrzucać książki do torby. Zerkam w przelocie w lustro i dopiero wtedy uświadamiam sobie, że zanim rzuciłam szczotką w Elliota, rozczesałam tylko jedną stronę głowy. Łapię z biurka gumkę i zgarniam splątane kołtuny w luźny kok. To będzie musiało wystarczyć.
Zawsze mnie zdumiewa, jak szybko Elliot potrafi się przeobrazić z burzowej chmury w promyk słońca – kiedy się odwracam, znów jest radosny i pełen energii. Chwyta mnie pod ramię i uśmiecha się wesoło.
– Ścigamy się po czekoladowego croissanta?
– Kto pierwszy, ten lepszy.
Zbiegamy ze schodów po dwa stopnie naraz, śmiejąc się i przepychając po drodze.
– Wariaci, co wyście znowu wymyślili? – cmoka mama, kiedy lądujemy na dole i wyrywamy z jej wyciągniętych rąk ciepłe czekoladowe croissanty. – Pamiętaj, Penny, wróć najpóźniej o siódmej na urodziny Toma.
– Nie ma sprawy! – wołam już niemal zza drzwi z pełną świadomością, że mam czekoladę w miejscach, w których poukładana szesnastolatka na pewno nie powinna jej mieć. Nie zapomniałabym o urodzinach mojego starszego brata, ale rozumiem, dlaczego mama to powiedziała. Ostatnio po lekcjach szwendamy się z Elliotem po Brighton, a ja pstrykam mu fotki do mojego portfolio. Taki model to spełnienie marzeń fotografa: jest tak pewny siebie, że nie boi się pozować na środku ulicy, nawet jeśli mijają go inni przechodnie. „Może powinienem założyć bloga – stwierdził któregoś dnia. – Wtedy mógłbym się chwalić tymi wszystkimi zdjęciami! Nawet te, które tobie się nie podobają, są niesamowite”.
– Powinieneś – potwierdziłam. – Przydałby ci się, skoro planujesz karierę w branży modowej.
– Zastanowię się nad tym – rzucił w odpowiedzi, ale jeszcze się do tego nie zabrał.
Podejrzewam, że wizja posiadania bloga ekscytuje Elliota bardziej niż ciężka praca, która się z tym wiąże. Zawsze przewraca oczami, kiedy zastaje mnie ślęczącą przy laptopie, ale rozumie, że tak wygląda prowadzenie Girl Online. W zeszłym roku zrobiłam sobie długą przerwę od bloga, a teraz jeszcze bardziej zależy mi na tym, żeby odniósł sukces.
Na dworze w powietrzu czuć chłód, który przypomina mi o nadchodzącej jesieni, chociaż jest dopiero wrzesień. To moja absolutnie ukochana pora roku; liście zaczynają się złocić, a potem spadają z drzew po wytężonej pracy latem, a słońce bije znacznie wyraźniejszym blaskiem, kiedy rozwiewają się opary wakacyjnych upałów. Wszystko wydaje się odrobinę jaśniejsze i świeższe – można zacząć nowy rok szkolny z czystym kontem. Czyste konto. Właśnie tego mi trzeba.
Przytulam się do Elliota i wsuwam mu rękę pod ramię.
– Musimy skrócić naszą dzisiejszą sesję – uprzedzam. – Odejście Alexa z second handu ma jedną złą stronę: nie możemy już wypożyczać stamtąd różnych fajnych kostiumów!
Przypominam sobie moje ulubione zdjęcie Elliota: jest na nim ubrany we własne ciuchy (wąskie dżinsy i burgundowy T-shirt z narzuconym na wierzch swetrem o grubym splocie), a na głowie ma piracki kapelusz z ogromnym sterczącym piórem, w dodatku balansuje na jednej nodze na odwróconym do góry nogami wiadrze, które znaleźliśmy na skalistej plaży. Wygląda jak król piratów z Brighton. Tyle że z wyjątkowym wyczuciem mody.
– A to oznacza powrót do szafy twojej mamy! – woła Elliot z dramatycznym westchnieniem.
Parskam śmiechem. Fakt – mama zachowała mnóstwo dziwnych i zarazem fantastycznych akcesoriów z czasów swojej kariery aktorskiej.
Rozstaję się z nim na przystanku autobusowym, a on składa mi na policzkach dwa ekstrawaganckie całusy – to zwyczaj, który podpatrzył w Paryżu, a potem szlifował na stażu w magazynie „CHIC”.
– Do zobaczenia, moja dhoga – mówi. A potem dodaje ściszonym głosem: – I już nie zamartwiaj się Noah. Obiecujesz?
Rumienię się.
– Obiecuję.
Z przystanku jest niedaleko do szkoły, ale zaraz po rozstaniu z Elliotem zaczynam za nim tęsknić. Jego nieobecność sprawia mi ból, czuję się bez niego jak bez ręki albo nogi. Jest częścią mnie – cierpię, kiedy go nie ma. Nie wiem, co zrobię, jeśli w przyszłym roku wyprowadzi się z Alexem do Londynu. Ta myśl sprawia, że czekoladowy croissant podchodzi mi do gardła, więc przełykam ślinę, żeby nie zwymiotować.
Mój telefon brzęczy, a ja natychmiast zapominam o złożonej obietnicy, bo ogarnia mnie nadzieja, że to Noah. Ale to nie on, tylko Kira. „Gdzie jesteś?”, pyta w SMS-ie. I wtedy patrzę na zegarek. Zostało tylko pięć minut do mojej pierwszej lekcji – historii, na której mamy z Kirą prezentację. Ups.
Zaczynam biec, pędzę po schodach i wpadam do szkoły przez dwuskrzydłowe drzwi. Tuż za nimi dwie świeżo upieczone gimnazjalistki pochylają się nad swoimi telefonami i chichoczą, oglądając coś w plotkarskiej aplikacji Celeb Watch. Od razu czuję przypływ paniki, że obgadują właśnie mnie – ale tym razem tak nie jest. Okazuje się, że Hayden z The Sketch zerwał ze swoją ukochaną, Kendrą. Jedna z dziewczyn podnosi na mnie wzrok i marszczy brwi, ale w jej oczach nie ma błysku rozpoznania – po prostu gapię się na nie i dziwnie wyglądam. Mijam je pospiesznie, a serce wali mi jak oszalałe. Już nikt nawet się za mną nie ogląda.
Oddycham z ulgą, pozwalając sobie odzyskać spokój. To już oficjalne – Noah i ja obchodzimy ludzi tyle co zeszłoroczny śnieg. Jestem tylko zwyczajną dziewczyną, która wiedzie zwyczajne życie w zwyczajnej szkole. Marzyłam o tym, odkąd wróciłam do domu z trasy koncertowej.
Prawda?
– Penny! Rany, tu jesteś. – Kira podbiega do mnie i przerywa mi ostatnią myśl, zanim zdążę ją rozwinąć. Zaczyna omawiać plan naszej prezentacji, a ja daję się jej zaprowadzić szkolnym korytarzem z powrotem ku normalności.