Читать книгу Ja i inni wariaci - Zuzanna Korońska - Страница 6
III
ОглавлениеPani psychiatra okazała się atrakcyjną kobietą, na oko czterdziestoletnią. Wysłuchała mnie z zatroskaną miną (a może tak mi się tylko wydawało?) w swoim przytulnym gabinecie.
– Jest pani psychologiem. Doświadczenie i intuicja podpowiadają pani, co pani dolega? – spytała, mierząc mnie kontrolującym spojrzeniem.
Zrobiłam się czerwona na twarzy. Czułam, jak wali mi serce.
– Choroba dwubiegunowa – w końcu to z siebie wyrzuciłam.
– Taka jest też moja diagnoza –pani psychiatra pokiwała głową z pełną wyrozumiałości miną profesjonalisty.
A potem przepisała mi leki – Depakine. Zanim je wykupiłam, musiałam sobie zrobić badania wątroby. Następna wizyta za miesiąc. Ekspresowa akcja.
W głowie kłębiły mi się tysiące myśli: To mój koniec! Mój największy życiowy lęk – choroba psychiczna – zmaterializował się nagle w słowach psychiatry. Nie, to pewnie pomyłka! Pójdę kontrolnie do drugiego lekarza. To niemożliwe! Pewnie mam po prostu zły czas. A jednak skądś się tu wzięłam… Sama też podejrzewałam, jak będzie brzmiał wyrok… Pójdę do drugiego lekarza. Pójdę po drugą opinię.
Drugi lekarz, uznany specjalista, kilka lat wcześniej wyciągał z depresji moją mamę. Tak, czynniki dziedziczne mają tu znaczenie. Dziadkowie alkoholicy, babcia w wiecznej depresji, mama w ostrej depresji… Kto wie, co mi zostawili w spadku. Drugi lekarz potwierdził diagnozę.
Czy jestem załamana? Nie – jestem ZŁAMANA! Przełamana na pół i nie wiem, jak się posklejać.
Zamówiłam książki o chorobie dwubiegunowej i upewniłam się sama przed sobą, że mam jej lekką odmianę – stany depresyjne i hipomaniakalne. Gdzie mi tam do prawdziwych ataków manii, w których wydaje się wszystkie pieniądze, znajduje kochanków, odmienia życie, nie mówiąc już o elementach psychotycznych, czyli halucynacjach i urojeniach. Co to, to nie! Postanawiam nie brać leków i poradzić sobie siłą woli.
Wizyta kontrolna po miesiącu.
– Widzę, że potrafi pani funkcjonować bez leków. To może być bardzo męczące. I nigdy się pani nie dowie, jak to jest, gdy lek zdejmuje z pani część ciężaru. Jeśli taka jest pani decyzja, pozostaje mi ją uszanować – pani psychiatra chłodno podsumowała ostatni miesiąc mojej terapii.
A ja już zaczęłam myśleć o sobie jako o nieszkodliwym wariacie, osobie niby chorej, ale takiej, która sobie radzi tak jak zawsze, której nic nie jest straszne. Przeczyta książkę do końca i będzie wiedziała, co robić, jak żyć. Nawet powie kilku osobom o diagnozie, bo – hej! – to takie unikatowe! I rodzina się dowie, ale nikt się nie przejmie, bo i ja się nie przejmuję, bo w gruncie rzeczy taka jestem, raz na wozie, raz pod wozem, przyzwyczaję się…
Nocny wiersz
Czerwony smok lśni na niebie jak flara
Czerwone myśli w mej głowie rozpala
Biorę skroń w dłoń
W ciemną zanurzam toń
Chłód i mrok mnie w mgnieniu oka wyzwala
W chłodzie czarne mam myśli jak sadza
Czarna żółć moje serce rozsadza
Wtedy na dłonie chucham
Z ust mi para wnet bucha
I już biegnę, gdy inni ledwo chodzą
Czerwony smok lśni na niebie jak flara...