Читать книгу Ja i inni wariaci - Zuzanna Korońska - Страница 7

IV

Оглавление

W kolejnych miesiącach rzuciłam się w wir pracy. Zostałam kierownikiem dużego projektu rozwojowego dla kadry technologicznej, podległej członkowi zarządu olbrzymiej firmy. Miałam kilkunastu klientów coachingowych. Latałam między Polską a Danią, gdzie od kilku lat mieszkał mój mąż. Do pracy, do pracy, do pracy…

Pewnego dnia trafiłam na informację o przesłuchaniach do nowej sztuki w duńskim teatrze. Postanowiłam, że wystartuję do głównej roli – a co! Niech doświadczenie zebrane w szkole artystycznej do czegoś się przyda. Denerwowałam się tak, że nie potrafiłam utrzymać scenariusza, na szczęście wykułam na pamięć potrzebny fragment, więc mogłam zagrać bez kartki. Nie robiłam sobie zbyt dużych nadziei, bo w końcu byłam dziewczyną znikąd, a mój polski akcent przebijał się przez angielski dość wyraźnie.

Po paru dniach zadzwonił jednak telefon:

– Cześć, Zuzanno, tu Celine.

– Cześć, Celine, reżyserko sztuki!

– Tak, a jeśli się zgodzisz przyjąć główną rolę, to od dzisiaj także i twoja reżyserko!

– Czy się zgodzę? Poczekaj, muszę wysiąść z autobusu, żeby się porządnie wypiszczeć z radości!

Po tym telefonie na długo zapomniałam o swoich niedawnych problemach – miałam pracę, miałam teatr, zabierałam się za kolejny projekt-marzenie – nagranie płyty. I znów latałam, i znów się wysilałam, ale było cudownie! Robiłam to, co kochałam, otaczali mnie fascynujący ludzie. Pędziłam jak pociąg pospieszny i spełniałam swoje marzenia. Takie życie lubiłam!

Pierwsze spotkanie z zespołem teatralnym. Pierwsze próby. Moją uwagę przyciąga pewien chłopak z naszej grupy. Będę się tym martwić później. Lgnę do niego. Będę się tym martwić później. Muszę postawić granice między mną a nim. Będę się tym martwić później. Najpierw premiera, i prawie pełny teatr, potem impreza po każdym przedstawieniu, zaburzenie rytmu snu i czuwania, dołek po produkcji i coraz więcej fantazji o moim chłopcu. „Moim” chłopcu!? Mam męża, do cholery!

Śnię dwa niepokojące sny. W pierwszym z nich wyłania się z wody gigantyczny wieloryb, który powoduje tsunami – ledwo je przeżywam, choć jestem w bardzo złym stanie. Moja klientka ginie. Czekam na pomoc na tratwie ratunkowej.

W drugim śnie patrzę na olbrzymią konstrukcję, która jest napięta do granic możliwości – puszczają już niektóre liny budowli. Jest ryzyko, że cała konstrukcja za chwilę się załamie. Podtrzymują ją rzeźby kobiet. Liny pękają.

Trzeci tydzień grudnia. Piję więcej niż dotychczas, nie mogę zasnąć. Moje libido szaleje. Piszę piosenkę:

Cukierek czy psikus

Moi przyjaciele mają swój honor, ja mam mój wewnętrzny ogień

Moi przyjaciele mają swoją godność, a ja tylko pożądanie

Spalam się, byś tylko padł mi do stóp

Błagając o truskawkę moich ust

O słodycz, którą noszę między biodrami

Kochanie

Cukierek czy psikus?

Moi przyjaciele mają zasady, a ja tylko tęsknotę

Mają swoje wartości, a ja o swoich wyłącznie

Zapominam – oddałabym je wszystkie za ciebie

Odłożyła na bok wszelkie przekonania

Bo tylko ciebie, ciebie mam w głowie

Spalam się, byś tylko padł mi do stóp

Błagając o truskawkę moich ust

O słodycz, którą noszę między biodrami

Kochanie

Cukierek czy psikus?

Nikt mi nie powiedział, że to już początek epizodu – bo nikt nie wiedział. Idę do łóżka z Młodym. Jestem w raju. Ten jednej nocy, kiedy Młody jest przy mnie, czuję się niebiańsko, niesamowicie; czuję się najseksowniejszą kobietą pod słońcem; kobietą, która w końcu może skonsumować swojego młodziutkiego kochanka. A on jest taki, jak w marzeniach – uszczęśliwiony i nieporadny. Mój mąż Darek dowiedział się o tym błyskawicznie – nigdy nie potrafiłam dobrze kłamać; kazał mi zerwać kontakt z Młodym – natychmiast i nieodwołalnie. Przez następne trzy dni płakałam, nie mogłam jeść, miałam napady paniki i początki urojeń. Wydawało mi się, że Młody coś sobie zrobi, okropnie się tego bałam. Gdy moja terapeutka zobaczyła, co się ze mną dzieje, natychmiast kazała mi się skonsultować z psychiatrą. Gdy czekaliśmy na szpitalnym korytarzu na konsultację, mój mąż prawie płakał ze strachu. Później mi powiedział, że najstraszniejsze były momenty, kiedy depresja i mania na zmianę przebijały przez moją twarz. Co chwilę wyglądałam inaczej: byłam szarą myszką lub Królową Świata, to wszystko w przeciągu pół godziny, zmiana – zmiana – zmiana – zmiana.

Kim jestem? Gdzie się podziało ja? Już nie ma ja, jest tylko choroba, która przejmuje nade mną władzę.

Lekarz, który był akurat na dyżurze, wydawał się wystraszony, a we mnie epizod rozwijał się z każdą godziną. Jedna część chciała mnie zabić, druga – zabić lekarza, trzecia uwieść go, a czwarta, ciągle świadoma, potrzebowała pomocy i wiedziała o tym. Wyrok ogłoszono natychmiast, krótko i na temat: mieszany epizod choroby dwubiegunowej, klinika psychiatryczna, od razu. Było już po północy, gdy asekurowana przez dwójkę opiekunów odjeżdżałam w kierunku szpitala. Zdążyłam jeszcze zobaczyć mojego męża odchodzącego z parkingu. Jadę w nieznane.

Ja i inni wariaci

Подняться наверх