Читать книгу W godzinie śmierci - Peter James - Страница 13

6

Оглавление

Ci wszyscy ludzie, którzy mówili, że dziecko całkiem odmieni jego życie, mieli rację, pomyślał Roy Grace. Ziewnął, wykończony po ciągłych niespokojnych nocach, podczas których Cleo wstawała za każdym razem, kiedy Noah się obudził, bo potrzebował karmienia albo zmiany pieluszki. Jeden z kolegów Roya, Nick Nicholl, który niedawno zadebiutował jako ojciec, powiedział mu, że zaczął sypiać w osobnym pokoju, żeby dziecko mu nie przeszkadzało. Ale Roy postanowił, że nigdy tak nie zrobi. Dziecko było wspólnym przedsięwzięciem i musiał sprostać swojej roli. Tyle że czuł się taki cholernie zmęczony – i złachany. W ten lepki sierpniowy dzień, choć otworzyli wszystkie okna, powietrze było nieruchome, ciepłe i wilgotne.

W telewizji leciało nagranie ceremonii zamykającej olimpiadę, sprzed niecałych dwóch tygodni. Oboje z Cleo zasnęli wtedy, oglądając ją na żywo wieczorem. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek w życiu czuł się tak zmęczony, a to wpływało na jego koncentrację w pracy. Bez wątpienia cierpiał na syndrom „odmóżdżenia poniemowlęcego”.

Ray Davies, solista jednego z jego ulubionych zespołów, The Kinks, śpiewał Waterloo Sunset, więc Roy trochę podkręcił dźwięk, by lepiej słyszeć. Ale Cleo nie oderwała wzroku od książki.

Grace przekroczył ostatnio rubikon czterdziestych urodzin. Od kilku lat z coraz większym przerażeniem myślał o tym kamieniu milowym. A kiedy wreszcie się pojawił, oboje z Cleo byli zbyt zmęczeni, by odpowiednio to uczcić. Otworzyli butelkę szampana i zasnęli, nie wypijając nawet połowy.

Teraz mieli przed sobą kolejną okazję do świętowania. W tym tygodniu, po długim czasie, zakończyły się formalności rozwodowe związane z tym, że jego żona Sandy została oficjalnie uznana za zmarłą, i wreszcie mógł poślubić Cleo.

Sandy zaginęła w dniu jego trzydziestych urodzin, czyli przed dziesięciu laty, a on nadal nie miał pojęcia, co się z nią stało, czy w ogóle żyje, jak nadal pragnął wierzyć, czy też od dawna jest martwa, jak przekonywali go przyjaciele i krewni, i pewnie mieli rację. W każdym razie po raz pierwszy poczuł się uwolniony i naprawdę gotów, by ruszyć do przodu. Kolejną ważną sprawą było to, że w końcu znalazł się kupiec na dom, w którym razem z Sandy mieszkali.

Popatrzył z miłością i niebywałą dumą na swego siedmiotygodniowego syna. Na tego maleńkiego cherubinka z usteczkami jak pączek róży, na te pulchne różowe rączki i paluszki jak u lalki. Noah Jack Grace, ubrany w biały pajacyk bez rękawów, spał na jego kolanach, wtulony w jego ręce. Przez cienkie pasma jasnych włosów, sczesanych do przodu, przeświecała łysa główka. Grace dostrzegał w twarzy dziecka zarówno rysy Cleo, jak i swoje, a jedna speszona minka, którą Noah czasem robił, przypominała Grace’owi jego nieżyjącego już ojca, również oficera policji. Zrobiłby dla Noaha wszystko. Bez chwili wahania oddałby za niego życie.

Cleo siedziała obok na kanapie, zaczytana w Pięćdziesięciu twarzach Greya. Miała na sobie czarną bluzeczkę bez rękawów, a jasne włosy, ścięte krócej niż zazwyczaj, upięła z tyłu. W mieszkaniu unosił się mleczny zapach zasypki dla dzieci i świeżo upranych rzeczy. Dużo miękkich zabawek walało się na macie do raczkowania, wśród nich pluszowy miś i malutka lokomotywa z serialu Tomek i przyjaciele. W górze powoli obracał się mobil ze zwierzątkami i ptaszkami w jaskrawych kolorach.

Humphrey, młody czarny mieszaniec labradora i border collie, ponuro obgryzał kość w swoim koszyku na drugim końcu pokoju. Kiedy tylko Noah pojawił się w domu, pies rzucił mu kilka pogardliwych spojrzeń, a potem odszedł z podkulonym ogonem, jakby uświadomił sobie, że już nie jest numerem jeden w oczach swego pana, i od tamtej pory jego podejście nie uległo zmianie.

Roy Grace strzelił palcami, przyzywając psa.

– Hej, Humphrey, dajże spokój! Chodź się zaprzyjaźnić z Noahem.

Humphrey spojrzał na niego spode łba.

Był wtorek, sam środek dnia, a Roy Grace wymknął się na parę godzin do domu, ponieważ wieczorem czekało go długie spotkanie. Umówił się w Old Bailey z prawnikiem, który był oskarżycielem w procesie szczególnie odrażającego przestępcy, Carla Vennera, mózgu szajki produkującej „filmy ostatniego tchnienia”, aresztowanego w poprzednim roku przez Grace’a. Proces odroczono na kilka tygodni, bo oskarżony twierdził, że odczuwa bóle w klatce piersiowej. Jednak lekarze uznali, że może brać udział w dalszym procesie, który został wznowiony wczoraj.

W tej chwili Roy Grace szczerze wierzył, że nigdy w życiu nie był szczęśliwszy niż teraz. A jednocześnie czuł na sobie brzemię odpowiedzialności. Ta mała, krucha istota, którą on i Cleo powołali do życia. Jaką przyszłość miał przed sobą Noah? Jaki będzie świat za dwadzieścia lat czy więcej, kiedy on stanie się dorosły? Jaki będzie świat przez najbliższych dwadzieścia lat – po których upływie Grace’owi stuknie sześćdziesiątka? Co może zrobić, by go zmienić? Uczynić bezpieczniejszym miejscem dla Noaha? Chronić swoje dziecko przed złem w rynsztoku życia, w którym Venner był tylko jednym z wielu szczurów?

Co może zrobić, by pomóc swojemu synowi radzić sobie z tym całym świństwem, z którym nieuchronnie się w życiu spotka?

Tak bardzo go kochał. Pragnął być najlepszym ojcem na świecie i wiedział, że to oznacza poświęcanie dziecku wiele czasu. Chciał jak najwięcej przebywać z synem, ale zdawał sobie sprawę, że przy jego zawodzie nie zawsze będzie to możliwe.

Od chwili, gdy Noah się urodził, Grace spędzał z synem o wiele mniej czasu, niż zamierzał, z powodu swoich obowiązków zawodowych. Jeśli dopisze mu szczęście i nie dojdzie do żadnych poważniejszych przestępstw, to najbliższy weekend może okazać się w miarę luźny. Był dyżurnym starszym oficerem śledczym i kończył służbę o szóstej rano w poniedziałek. Zazwyczaj każdy na jego miejscu liczył na jakieś efektowne morderstwo, które odbiłoby się echem w ogólnokrajowej prasie, pozwoliło śledczemu zabłysnąć i zwrócić na siebie uwagę szefa policji. Ale Roy Grace miał nadzieję, że telefon będzie milczał.

Czekało go jednak coś innego.

W godzinie śmierci

Подняться наверх