Читать книгу Optymizm mimo wszystko - Agata Komorowska - Страница 9

O byciu ofiarą Swoje szczęście tulisz w swoich rękach

Оглавление

Pozbierałam się po rozwodzie, zaczęłam pisać książkę, stworzyłam moją stronę internetową, kupiłam mieszkanie.

Druga wojna przyszła zbyt wcześnie. Nie miałam na nią sił. Przegrałam walkowerem. Kiedy mój były prawnik postanowił skorzystać z wiedzy, jaką posiadał na mój temat, i oskubać mnie z pieniędzy, zacisnęłam mocno powieki, zasłoniłam uszy, zwinęłam się w kłębek i przestałam oddychać w nadziei, że wszystko samo minie. Rok później debet na moim koncie wynosił dwadzieścia siedem tysięcy złotych. Prawnik, wiedząc, że nie mieszkam w miejscu zameldowania, kierował całą korespondencję na ten właśnie adres. Wyrok zapadł zaocznie. Komornik zajął moje konto. Nie miałam szansy na obronę i obnażenie oszusta. Przełknęłam to, opłakałam, wróciłam do równowagi.

Odebrałam mieszkanie. Wykańczałam je albo ono mnie, w zależności od dnia. Wykańczał nas znajomy. Błąd! Fatalny obcy jest lepszy od najlepszego znajomego. Kobieta samotna kojarzy się niektórym wyłącznie z obiektem do wydymania. Przepraszam, inaczej się tego nie da ująć. I nie chodzi tu o akt seksualny. Powierzając mieszkanie moich marzeń w ręce znajomego, wierzyłam, że otrzymam uczciwą usługę za uczciwą cenę. To wszystko. Żadnych przysług, żadnych specjalnych upustów. Zaakceptowałam kosztorys, wpłaciłam zaliczkę, potem jeszcze raz i jeszcze… Zapłaciłam nawet z góry za to, co jeszcze nie było zaczęte, bo znajomy potrzebował, a że uczciwy, no bo znajomy, to przecież zrobi jak trzeba. Jednak im bliżej końca, tym kwoty za kiwnięcie palcem były bardziej absurdalne. W pewnym momencie nawet mnie, nawróconą blondynkę, zaczęły zastanawiać. Zaczęłam więc sprawdzać. I tak wyszło, że wnoszenie kafelków do windy i z niej do mieszkania w markecie budowlanym kosztuje dwieście złotych, a u znajomego – dwa tysiące. Ups, jedno zero. Siedem metrów kwadratowych cegły na ścianie kładzione przez znajomego to sześć tysięcy złotych, a przez specjalistę od cegły – tysiąc dziewięćset razem z cegłą, transportem i wniesieniem. Ułożenie metra kwadratowego kafelków kosztuje od trzydziestu do siedemdziesięciu złotych, a nie trzysta. Ups, znowu to cholerne zero. Różnica pomiędzy oszustem z ulicy a oszustem z polecenia polega na tym, że oszust z polecenia zna Twoje słabości. I tak ściana, na której zawisł kaloryfer, musiała tyle kosztować, bo moja córka Ada lubi się wspinać, bo konstrukcja musi być bezpieczna dla dzieci, żeby wszystko nie runęło razem z kaloryferem. Kupił mnie, ja kupiłam ścianę. Ale półtora metra kwadratowego kafelków za osiemset złotych nie kupiłam. Nie mogłam sobie wyobrazić, by mogły w jakikolwiek sposób zagrażać moim dzieciom, co by uzasadniało taką cenę.

Pozbyłam się znajomego, ale straciłam też przyjaciółkę, bo była ze znajomym w komplecie. To jednak nie wszystko. Przedsiębiorczy znajomy wymyślił sobie nowe zajęcie: produkcję faktur, które wysyłał do mnie mailem. Pewnie pomysł zapożyczył od mojego byłego prawnika, z którym jak się okazało, znał się całkiem nieźle. A że nasze prawo zniosło konieczność podpisu nabywcy na fakturze, to sprawa mogła zakończyć się w sądzie.

Mimo wszystko nie żałuję. Fałszywego człowieka można poznać, tylko dając mu szansę, by nas zranił lub oszukał. W przeciwnym razie taki kołek tkwi w naszym życiu, uśmiecha się do nas i naszych dzieci, zatruwając nas nieszczerą życzliwością. Wiemy o nim tylko tyle co o pani zza lady w osiedlowym spożywczym. Panią poznamy, dopiero gdy przy okazji zakupów zostawimy z roztargnienia portfel przy kasie. Jeśli do nas wróci wraz zawartością, to i my wrócimy do sklepu, a pani zza lady stanie się kimś szczególnym, godnym naszego zaufania. Bolesna weryfikacja znajomych i ludzi, którzy nas otaczają, jest elementem oczyszczania swojego otoczenia z oszustów, kłamców, złodziei i zwykłych trucicieli. I choć czasem jest to równie bolesne jak wyrywanie chorego zęba bez znieczulenia, to potem następuje ulga.

Jak nie pozwolić, by tacy ludzie wkradali się w Twoje życie? Jest na to jedna rada. Wyjść z roli ofiary, którą ktoś ma uratować. Uratować siebie samą możesz jedynie Ty, biorąc swoje szczęście w swoje własne ręce i przyjmując za nie pełną odpowiedzialność. Twoją najlepszą bronią będzie miłość i szacunek do siebie samej. Tylko kochając i szanując siebie, nie pozwolisz, by toksyczne osoby zbliżyły się na tyle, by Cię zranić. W ten sposób tworzysz wokół siebie barierę ochronną, od której źli ludzie odbijają się niczym piłeczki pingpongowe. Swoje szczęście tulisz w swoich rękach. Nikt inny nie zadba o nie tak jak Ty.

Jestem wdzięczna:

– za to, że toksyczni ludzie masowo opuścili moje życie. Zrobili miejsce dla nowych, szczerych i życzliwych

– za kawiarnię Croque Madame, którą pokazał mi były prawnik. Wracam do niej nie ze względu na pamięć o nim, bo tę pogrzebałam, ale dlatego że jej wnętrze współgra z moim, a bezy są najlepsze na świecie. Za tę kawiarnię dziękuję ci, draniu

– za to, że partactwo znajomego udało się w miarę łatwo naprawić, choć jego niedoróbki wychodzą do dziś, a szpetne detale nadal straszą. Na szczęście już ich nie widzę

– za to, że nauczyłam się brać stuprocentową odpowiedzialność za swoje życie i swoje szczęście.

Dziękuję.

Optymizm mimo wszystko

Подняться наверх