Читать книгу Kurs cudów w praktyce. Zmień życie najprościej jak to możliwe - Alan Cohen - Страница 11

W jaki sposób Kurs cudów pojawił się na świecie?
4
ŚWIATŁO W KINIE

Оглавление

We wczesnych latach rozwoju kina grupa kowbojów zebrała się w sali, by obejrzeć swój pierwszy film, wyświetlany na płachcie zawieszonej na ścianie. W filmie nastąpiła scena, w której grupa Indian z barwami wojennymi na twarzach ruszyła w pościg, gwiżdżąc i krzycząc w swoim szaleństwie, by zaatakować przejeżdżający batalion kawalerii. Widząc zasadzkę, jeden z obecnych na sali kowbojów wstał, wyjął pistolet i oddał sześć strzałów w kierunku ekranu. Kiedy zapaliły się światła, wszyscy wybuchli śmiechem na widok sześciu dziur w wiszącym na ścianie białym ekranie.

Kurs cudów mówi nam, że – podobnie jak film w historii o kowbojach – widziany przez nas świat jest projekcją naszych myśli. Otoczenie wydaje się być zaludnione przez ludzi i rzeczy, które mają własne życie, ale to my ożywiamy pozory poprzez dawanie im naszej wiary. Nasze doświadczenie wypływa – mówiąc bardziej precyzyjnie – z naszego wnętrza. Kiedy walczymy ze światem zewnętrznym, jesteśmy jak ten przestraszony kowboj, dziko strzelający do ekranu, tocząc bój z własnymi projekcjami. Kiedy świat zewnętrzny jest dla nas miły, jesteśmy mili dla siebie samych, pogrążeni w projekcji naszych miłujących myśli.

Twoje myśli to film, umysł to projektor, a ekran to świat. Nigdy nie odnajdziesz pokoju, obwiniając za swoją niedolę ludzi i zdarzenia zewnętrzne ani uznając je za przyczynę twojego zbawienia. Robisz to wszystko sobie i dla siebie.

Projekcja zawsze w innych widzi twoje życzenia.

T-7.VII.9:4

Projekcja wywołuje postrzeganie i nie możesz widzieć poza nią.

T-13.V.3:5

Dykteryjka o kaczorze

Kiedy mieszkałem w społeczności rolników prowadzących gospodarstwo ekologiczne, pewnego ranka siedziałem na werandzie baraku, obserwując ludzi przechodzących przez trawnik do jadalni. Obok ścieżki siedział kaczor Pete i kwakał na przechodniów.

Tamtego ranka pierwsza minęła kaczora zawodowa wokalistka. Słysząc go, przystanęła i powiedziała: „Jak miło, że śpiewasz dla mnie poranną pieśń!”.

Kolejna kobieta idąca ścieżką miała nadwagę. Kiedy usłyszała Pete’a kwaczącego w jej kierunku, zbeształa go, mówiąc: „Zawsze kwaczesz, domagając się więcej jedzenia. Czas przejść na dietę!”.

Ostatnią osobą przechodzącą ścieżką był przeintelektualizowany architekt. Słysząc głos Pete’a, wypalił ku niemu: „Pytania, Pete – zawsze pytania! A może by tak odpowiedzi dla odmiany?”.

Hmmm…

Każda z tych osób patrzyła na Pete’a przez pryzmat postrzegania siebie. Projektowali swoje widzenie świata na kaczora i przypisywali mu swoje przekonania na temat siebie samych. Rozmawiali sami ze sobą. Zawsze mówimy tylko do siebie.


Projekcja w celu pozbycia się poczucia winy

Pewna biblijna opowieść (Księga Kapłańska 16, 20-22) daje nam wnikliwy wgląd w sposób, w jaki używamy projekcji jako psychologicznego mechanizmu obronnego w celu pozbycia się poczucia winy. Kiedy świeżo powstały naród hebrajski wędrował po bezdrożach w poszukiwaniu Ziemi Obiecanej, ludzie się zniechęcili. Niektórzy uważali, że nie mogą jej odnaleźć z powodu grzechów. Wówczas arcykapłan Aaron umieścił pośrodku obozu kozła i powiedział ludziom, by zrzucili na niego swoje grzechy. Kiedy wypełnili jego polecenie, kozła – jak wierzono, wraz z ich grzechami – wyprowadzono z obozu na pustynię. Takie jest pochodzenie terminu kozioł ofiarny.

Od czasu odprawienia tego rytuału – a minęło 5 tysięcy lat – niewiele się zmieniło. Nadal wierzymy, że możemy pozbyć się niechcianych cech, projektując je na innych ludzi. Byli małżonkowie są doskonałymi kandydatami do projekcji, podobnie jak grupy etniczne i rasowe. Hitler i naród niemiecki posłużyli się Żydami jako kozłem ofiarnym, by przerzucić nań wyparty przez siebie zbiorowy cień. Podczas krucjat i w czasach działalności inkwizycji wymordowano miliony ludzi w imię Chrystusa. Wskutek polowań na czarownice – w znaczeniu dosłownym i politycznym – spalono na stosach niezliczone rzesze niewinnych ludzi. Przez wieki bito i tyranizowano kobiety. Afroamerykanów wtrącano do więzień za niepopełnione przestępstwa. Osobom homoseksualnym odmawiano praw i wykluczano je. I tak dalej… Obiecana przez ego ulga poprzez projekcję prowadzi wyłącznie do tragedii.

Nikt nie jest w stanie okryć zewnętrznego świata płaszczem ciemności i utrzymać świadomości wewnętrznego światła. Projekcja obiecuje chronić swoje ja, ale w rzeczywistości tylko je osłabia. Twoje prawdziwe ja – jak zapewnia KC – nie potrzebuje ochrony. „W mojej bezbronności leży moje bezpieczeństwo” (Lekcja 153). To, kim jesteś, jest wieczne, niezniszczalne i bez grzechu. Projekcja tylko pogłębia rozłam, jaki postrzegasz między sobą a miłością. Nie musisz pozbywać się czegoś, czego nigdy nie miałeś. Kiedy uwolnisz innych od projekcji mylnie zakładanych słabości, uwolnisz siebie.


Narodziny gniewnego Boga

Ostatecznym wypieraniem cienistego ja jest projekcja gniewu na Boga. Gniew to wyłącznie ludzkie doświadczenie, podżegane przez poczucie winy, lęk, bezsilność i oddzielenie. Bóg nie posiada żadnej z tych cech. Wszystkie przerażające opowieści, które słyszałeś o gniewnym i karzącym Bogu, są wynikiem antropomorfizowania boskości za pomocą wypieranych cech ludzkich. Jak trafnie ujął to francuski filozof Wolter: „Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, a my odwzajemniliśmy komplement”.

Kiedy dochodzi do katastrofy naturalnej, niektórzy uważają ją za karę boską. Po trzęsieniu ziemi na Haiti w 2010 roku pastor Pat Robertson oświadczył, że Bóg ukarał Haitańczyków za pakt z diabłem. Za ten przykry komentarz słono mu się oberwało. Po trzęsieniu ziemi i przejściu tsunami w 2011 roku, gubernator Tokio oświadczył, że to zło nawiedziło Japończyków z powodu egoizmu i populizmu, obecnych w japońskiej polityce. On również poniósł konsekwencje swojej wypowiedzi i później ją wycofał.

Niedojrzały umysł patrzy na Boga z punktu widzenia bezsilnego dziecka, znajdującego się pod władzą uciskającego rodzica. Dojrzały umysł rozpoznaje w nas potomstwo dobrego i miłosiernego Boga, który – w przeciwieństwie do nas – nie skrzywdziłby swych ukochanych dzieci.


Syndrom zbawiciela

Projekcja nie tylko wypiera nasz cień. Wypiera również nasze światło. Mamy skłonność do zaprzeczania własnej wartości i projektowania jej na zewnętrznego zbawiciela. Projekcja zbawiciela zachodzi w romantycznych związkach, w których siebie postrzegasz jako pustą, samotną czy wadliwą, więc gorąco modlisz się o dziarskiego rycerza na białym koniu, który wybawiłby cię od zmieniania pieluch i spłacania kart kredytowych, i powiedział ci, jak boska jesteś – nawet z rozstępami. Albo fantazjujesz o tym, że mimo rosnącego brzucha w twojej męskiej jaskini zjawi się Dziewczyna Miesiąca. Historie te brzmią „kopciuszkowato”, a jednak im folgujemy. Opierają się na nich niezliczone powieści o miłości, filmy i piosenki. Zbawiciele dobrze się sprzedają.

Produkcja zbawicieli religijnych opiera się na tym samym paradygmacie. „Zagubiłem się, jestem w piekle albo na drodze do niego. Ty jesteś doskonały i możesz mnie wybawić. Zbaw mnie”. Metafizycznie rzecz ujmując, paradygmat ten zawiera prawdziwą przesłankę: przyznajesz, że jesteś pogrążony w bólu, zawiodły próby zbawienia przez ego i pragniesz znaleźć drogę wyjścia. Potrzebujesz pomocy, jesteś gotów o nią poprosić i ją przyjąć. Sprytne. Od tego, w jaki sposób wydostaniesz się z bólu i zbawisz, zależy, czy twoja metoda zbawienia wyzwoli cię, czy zniewoli.

Każdy zbawiciel, jakiego projektujesz na zewnątrz siebie, zaprzecza obecności Boga w tobie. Takie jest znaczenie buddyjskiej sentencji: „Jeśli spotkasz Buddę, zabij go”. Budda to nie osoba. Tak samo, jak Chrystus, Budda to stan świadomości, świadomość boskości wewnątrz ciebie i na zewnątrz. Kiedy ograniczasz świętość do jednego ciała lub jednej osobowości i definiujesz wszystkie pozostałe istoty jako mniej niż boskie, stwarzasz boga, który jest kimś mniejszym niż Bóg. W Kursie cudów Jezus nieustannie podkreśla naszą z nim równość. Nie identyfikuje siebie jako bardziej boskiego niż my, lecz jako starszego brata, który wyprzedził nas na wspólnej ścieżce i który wyciąga do nas pomocną dłoń, byśmy szli razem z nim ramię w ramię. Nie pragnie naszej czci. Pragnie, byśmy widzieli w sobie wartościowe osoby.

Nie jesteś oddzielony od doskonałości. Budda zapytał: „Jeżeli nie znajdziesz tego w sobie, dokąd się udasz, by to uzyskać?”. Wszystkie wyprawy na zewnątrz w ostateczności prowadzą do wyprawy w głąb siebie, gdzie wszystko, czego szukasz, już istnieje i czeka, byś radośnie to przyjął.

Nie lękaj się spojrzeć do wnętrza. Jest w tobie święty znak doskonałej wiary, jaką twój Ojciec w tobie pokłada. Spoglądaj zatem na światło, które On w tobie umieścił, i naucz się, że to, co bałeś się tam ujrzeć, zostało zastąpione miłością.

T-13.IX.8:1,7,13

Uzdrawianie intymnego związku

Związki intymne to sfera najbardziej podatna na projekcję. W naszym partnerze dostrzegamy cechy – lepsze i gorsze – które sami wyparliśmy. Wówczas czcimy tę drugą osobę kosztem własnej godności, albo ją atakujemy, odzwierciedlając naszą własną walkę ze sobą.

Tymczasem jesteś tak samo wartościowy, piękny, mądry i silny jak twój partner. Wokół swojego partnera stworzyłeś całą historię. Jeżeli jest dobra – trzymaj się jej. Ale jeżeli sprawia ci ból – stwórz nową. Jeżeli masz skłonność do zwalczania albo idealizowania swojego partnera, pamiętaj, że nikt nie ma mocy cię zranić ani zbawić. Tylko ty możesz zrobić jedno albo drugie. Uwolnij partnera od swoich projekcji, a dostrzeżesz w was obojgu boskie istoty o tak wspaniałym świetle, że będzie dla was oślepiające. W ten sposób zbudujesz związek, którego pragnie twoje serce.

KC określa naszych partnerów w związkach mianem zbawicieli – lecz nie w takim sensie, w jakim zostaliśmy nauczeni, iż ktoś może nas zbawić. Nasz partner staje się naszym zbawicielem, kiedy decydujemy się widzieć w nim światło i kochać go takim jakim jest, a nie takim, jakim byśmy chcieli, żeby był – tak jak wtedy, gdy akceptujemy partnerkę jako kompletną i promienną duszę, nawet jeśli nie pasuje do obrazu dziewczyny z okładki. W ten sposób wybawiamy się od iluzji i projekcji, i tworzymy związek z osobą, jaką stworzył Bóg, a nie z historyjką, jaką wokół niej stworzyliśmy.


Figurki władzy

Jednym z najszerzej rozpowszechnionych błędów związanych z projekcją jest projekcja władzy na źródła zewnętrzne. Wierzysz, że na zewnątrz ciebie istnieją ludzie i grupy ludzi, którzy mają nad tobą władzę: małżonkowie, rodzice, właściciele nieruchomości, sąsiedzi, szefowie, korporacje, rządy i religie – by wymienić tylko kilka. Nie ma źródeł zewnętrznych. Źródłem doświadczeń z tymi „innymi” jest twój umysł.

Idee nie opuszczają swojego źródła (…).To, co wyprojektowano na zewnątrz i co rzekomo znajduje się poza umysłem, wcale nie jest na zewnątrz, lecz jest skutkiem tego, co się w nim zawiera i co nie opuściło swojego źródła.

T-26.VII.4:7,9

Figury władzy to tak naprawdę figurki ożywiane mocą, którą im przypisujesz. Tak samo, jak nadałeś im moc, tak również możesz ją wycofać. Nikt ani nic nie ma władzy nad twoją duszą, ani na to nie zasługuje. Kusząca jest perspektywa narzekania na to, jak chciwe korporacje rządzą światem albo jak skorumpowany rząd rujnuje ci życie. Znajdziesz mnóstwo ludzi, którzy się z tobą zgodzą – a to tylko wzmacnia projekcję i pogłębia wywoływane przez nią cierpienie. Zabierz z powrotem moc, którą nadałeś figurkom władzy i utrzymuj władzę własnych kreacji. Wówczas projekcje zła i zbawienia uschną i nie będziesz potrzebował zbawienia, ponieważ już stoisz na świętej ziemi.


Klucz do projekcji uzdrawiającej

Kurs cudów wyjaśnia, że antidotum na projekcję jest szerzenie. Oznacza ono, iż rozpoznajemy w sobie boskie atrybuty i szerzymy je, by objąć nimi postrzegany na zewnątrz nas świat. Szerzenie jest podobne do projekcji w tym sensie, że widzimy na zewnątrz to, co mamy w swoim wnętrzu. Jednak w szerzeniu nie tworzymy oddzielenia między nami, a tym, co widzimy. Zamiast tego obejmujemy świat dobrem, które znajduje się w samym rdzeniu naszej istoty. Projekcja jest przyczyną oddzielenia i wyparcia. Szerzenie jest włączające i obejmujące.

KC zachęca nas do wycofania projekcji i podtrzymywania szerzenia. Nie jestem oddzieloną osobą, piszącą tę książkę dla ciebie. Napisałeś tę książkę dla siebie – przeze mnie. Jestem pośrednikiem, którego zatrudniłeś, by przypomniał ci to, co już wiesz. Moja mentorka, Hilda Charlton, spytała mnie kiedyś, czy napisałem Kurs cudów. Roześmiałem się – jej pytanie wydało mi się absurdalne. Kurs cudów napisał Bóg za pośrednictwem Jezusa Chrystusa, a nie ja. Uważałem się za pokornego studenta, siłującego się ignoranta, mającego nadzieję, że pewnego dnia opanuje ten elokwentny, poetycki i nieziemski materiał.

Po latach zagłębiania się w Kurs i rozmyślania nad pytaniem mojej mentorki zdałem sobie sprawę, że w jej pytaniu może być więcej prawdy niż wtedy rozumiałem. Mistrzowie duchowi nie zadają głupich pytań. Z pozoru głupie pytanie często ma w sobie perłę geniuszu, która ujawnia się w miarę, jak uczeń dojrzewa. Mówiąc metafizycznie, napisałem Kurs cudów, podobnie jak i ty. Cokolwiek pojawia się w naszym polu widzenia, odzwierciedla naszą świadomość. „Co widzisz, to masz”. Projekcja mówi nam, że słowa boskości przychodzą do nas z zewnątrz, próbując znaleźć drogę do naszego wnętrza. Natomiast szerzenie mówi, że potężne idee duchowe pochodzą z naszego wnętrza, próbując wydostać się na zewnątrz. W ostatecznym rozrachunku nie ma wnętrza i zewnętrza. Wszystko, co jesteś w stanie sobie wyobrazić i czego doświadczyć, znajduje się w tobie. Kiedy projekcja ustępuje miejsca szerzeniu, nie jesteś już oddzielony od swoich kreacji i jesteś wszystkim, czego szukasz.


Znaczenie pokuty

KC często mówi o „pokucie” – wielu studentów ma trudność z jej zrozumieniem. Pokuta to odczynienie świata lęku i powrót do miłości. Jest to przebudzenie ze snu o oddzieleniu, wycofanie projekcji i przywrócenie stanu całkowitości. Jest to uwolnienie się od ograniczającej nas tożsamości w postaci ciała i ego i powrót do naszej prawdziwej tożsamości jako Ducha. Jest to wyparowanie iluzji grzechu, straty i śmierci i powrót do domu, do naszego naturalnego stanu pokoju.

Ogród Edenu, czyli stan przed oddzieleniem, był stanem umysłu, w którym nic nie było potrzebne. Gdy Adam słuchał „kłamstwa węża”, wszystko, co usłyszał, było nieprawdą. Nie musisz trwać w wierze w to, co nie jest prawdziwe, chyba że tak postanowisz. Wszystko to może dosłownie w mgnieniu oka zniknąć, bo jest po prostu błędnym postrzeganiem.

T-2.I.3:1-4

Pokuta to mgnienie oka, w którym błędne postrzeganie ustępuje miejsca prawdziwemu światu. Niebo było tu przez cały czas, tylko go nie widzieliśmy. Jeżeli jesteś zmęczony oglądaniem zbolałego i udręczonego świata, zobaczysz świat uzdrowiony. Wtedy pokuta zostanie wypełniona.

Wszyscy dokonujemy projekcji i żyjemy w ich świecie. Bycie w ciele to postrzeganie ludzi i rzeczy jako oddzielonych od ciebie. A jednak mechanizm projekcji nie jest powodem do rozpaczy, lecz do świętowania. Bóg tak bardzo cię kocha i ci ufa, że dał ci moc stwarzania całych światów i ich eksplorowania. Moc holodeku z filmu Star Trek to drobnostka w porównaniu z nieskończonymi wszechświatami, jakie ty i ja tkamy za pomocą naszych myśli. Ale nadejdzie czas, gdy powiesz – wzorem rozkazu kapitana ze statku Enterprise – „Komputer, gra skończona”. W tym momencie iluzje 3D znikną i zdasz sobie sprawę z faktu, iż stoisz przed białym ekranem.

Do tego czasu praktykuj szerzenie myśli, które stwarzają świat, jaki byś wybrał, zamiast tego, który otrzymałeś z definicji. Dopóki wszystkie iluzje nie rozpuszczą się w świetle, będzie to najlepsza zabawa w mieście.

Nie ma świata poza tym, czego sobie życzysz i w tym tkwi twoje ostateczne wyzwolenie. Gdy tylko zmienisz swoje myślenie o tym, co chcesz widzieć, cały świat będzie musiał się zmienić zgodnie z tym.

K-132.5:1-2

Kurs cudów w praktyce. Zmień życie najprościej jak to możliwe

Подняться наверх