Читать книгу Złowrogie niebo - Alex Kava - Страница 9

ROZDZIAŁ CZWARTY

Оглавление

Chicago

August Braxton zawdzięczał swoją reputację temu, że sprzątał cudzy bałagan i przywracał porządek. Drobiazgowo zaplanował tę operację, śledząc oba cele dzień za dniem. W Waszyngtonie był znany z tego, że przykłada wagę do szczegółu, oraz że nadzwyczaj umiejętnie eliminuje wszelkie czynniki ryzyka. Jak mógł nie zauważyć, że Tyler Gates rozmawia przez telefon? A nawet więcej, że prowadzi wideorozmowę?

Nie mógł nawet winić o to Rexa, choć z drugiej strony ten wielki głupek nie powinien brać do ręki telefonu, a już na pewno nie powinien się pokazywać. Jego ciekawość zbyt często prowadziła do błędów i w rezultacie mieli kolejny bałagan do sprzątnięcia.

Na szczęście Gates także był skrupulatny. Obok numeru Francine Russo, w swoich kontaktach miał nie tylko jej zdjęcie, lecz także adres mejlowy i adres profilu na Facebooku. To dobrze, ponieważ Rex powiedział, że przystroiła się w turban z ręcznika. Nawet gdy przyjrzał się uważnie jej miniaturowemu zdjęciu, pokręcił tylko głową i wzruszył ramionami.

To bez znaczenia. W ciągu kilku sekund Braxton kazał centrali znaleźć domowy adres Francine Russo. Było jeszcze dość wcześnie, więc zdążą złożyć jej wizytę, nim wyjdzie do pracy. Zajmą się tą drobną niedogodnością i załatwią sprawę.

Gdy zbliżali się do budynku, gdzie mieszkała Russo, Braxton rozejrzał się, czy nie ma tu gdzieś glin. Bo ona z całą pewnością zadzwoniła na 911. Czy mogli już tu przyjechać, żeby odebrać jej zeznanie? Nie, upłynęło za mało czasu. W najlepszym wypadku dopiero wysłali radiowóz.

Braxton nie był z Chicago, ale orientował się na tyle dobrze, by mieć pewność, że gliny mają wystarczająco dużo innej roboty i nie pędzą z miejsca do jakiejś rozhisteryzowanej kobiety, żeby spisać jej zeznanie. Poza tym być może Russo potrafiłaby opisać Rexa, ale zdecydowanie nie byłaby w stanie go zidentyfikować. A gdyby wiedziała, gdzie znajdował się Gates, kiedy z nią rozmawiał, skierowałaby tam gliny. Przecież to miejsce zbrodni zawsze jest oczywistym priorytetem.

Kiedy przeszli holem do windy, centrala przysłała Braxtonowi nową podobiznę Francine Russo. To było profesjonalne zdjęcie wzięte ze strony agencji reklamowej, które potwierdzało, że Russo i Gates pracowali razem.

Ciekawe, pomyślał. Współpracownicy prowadzą ze sobą wideorozmowy o piątej rano? Musiała być dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką z pracy. To, że Gates zadzwonił do niej natychmiast po opuszczeniu domu przyjaciela, doprowadziło Braxtona do konkluzji, że Russo z pewnością zna plany ich obu, a może nawet brała w tym udział. I znów musiał się zastanowić, jakim cudem do tej pory umykał mu ten element układanki.

Budynek, w którym mieszkała Russo, był niebrzydki, ale jako starszy przedstawiciel agencji – a takie stanowisko wymieniono na stronie agencji reklamowej – najwyraźniej nie zarabiała wystarczająco dobrze, by zamieszkać w apartamentowcu z portierem i całodobową ochroną. Do tego winda była łatwo dostępna i bez żadnych ograniczeń zatrzymywała się na wszystkich piętrach.

Braxton poprawił krawat i pokazał Rexowi, by zrobił to samo. Zdjęli już ciuchy do biegania i pozbyli się ich wraz z plamami krwi ofiary. Przed wyruszeniem do akcji Braxton był święcie przekonany, że wszystko pójdzie jak z płatka. Nie znosił, gdy coś stawało na przeszkodzie jego zamiarom, ale cóż, zajmą się tym. I będzie po sprawie.

Kiedy wysiedli z windy, z niejaką ulgą stwierdził, że na piętrze znajdują się tylko cztery lokale. Nim zapukał do drzwi, kazał Rexowi stanąć z boku, tak żeby nie było go widać. Russo najprawdopodobniej widziała Rexa, ale Braxton był pewien, że jemu nie mogła się przyjrzeć.

Odwrócił głowę, prezentując przed judaszem swój lepszy profil. Na samym początku kariery nauczył się perfekcyjnie udawać ważną urzędową osobę, wzbudzającego respekt i zaufanie przedstawiciela władzy. Sedno tkwiło w postawie. Zwykle tak skutecznie odgrywał tę rolę, że ludzie nawet nie prosili go o pokazanie dokumentu. A nawet gdy tak się zdarzało, ledwie rzucali okiem na papier, który podsuwał im pod nos.

Tym razem, gdy drzwi się otworzyły, Braxton musiał ukryć swoje zdumienie. Zamiast Francine Russo w drzwiach stanął zaspany mężczyzna w średnim wieku z ciemnymi potarganymi włosami. T-shirt podkreślał jego świetną formę fizyczną. Szczecina na brodzie i kubek kawy w ręce wskazywały na to, że niedawno wstał z łóżka.

– Tak, co jest?

Twardziel, a przynajmniej za takiego się uważał.

Braxton zerknął na numer na drzwiach, choć wątpił, żeby się pomylił, i powiedział:

– Muszę porozmawiać z Francine Russo.

– Ona już tu nie mieszka.

– Jest pan pewien? Mam taki adres.

– Wyniosła się z początkiem tygodnia.

– Naprawdę muszę z nią porozmawiać. Gdzie teraz mieszka?

– Nie mam bladego pojęcia.

– Słucham? Chyba pan nie rozumie, jakie to ważne, żebym z nią porozmawiał.

– A kim pan jest, bo nie dosłyszałem? – Mężczyzna zerknął w bok i dostrzegł Rexa. – Czy ona ma jakieś kłopoty?

Więc facet wciąż coś do niej czuł, choć się od niego wyprowadziła.

– Nie będzie miała kłopotów, jeśli jak najszybciej z nią porozmawiam. Może poda mi pan jej nowy adres.

– Nie znam go. – Kiedy mężczyzna zobaczył, że Braxton mu nie wierzy, dodał bez pytania: – Zerwaliśmy ze sobą, jasne? Nie mam prawa znać jej nowego adresu. Pewnie w jej pracy go znają. Jeśli faktycznie ma pan do niej aż tak ważną sprawę, to musi pan wiedzieć, gdzie ona pracuje. – Zatrzasnął drzwi.

Braxton nie zdążył nawet wsadzić stopy w drzwi. I w sumie tak lepiej. Owszem, bez trudu mógłby złapać gościa za gardło, podnieść go z podłogi i trzymać tak długo, aż wydusiłby z siebie adres Russo. Rex miał na to wielką ochotę, ale Braxton powstrzymał go ledwie widocznym gestem. Brutalna przemoc nie doprowadzi ich do celu. Popełnili już jeden błąd. Muszą się uzbroić w cierpliwość.

Złowrogie niebo

Подняться наверх