Читать книгу Dla niego wszystko - Alexa Riley - Страница 9
ROZDZIAŁ DRUGI Ryan
ОглавлениеPatrzę, jak Paige i Mallory wchodzą do pomieszczenia gospodarczego obok toalety dla kobiet. Zauważam Milesa, a on mierzy mnie wzrokiem i unosi brew.
– Nawet nie pytaj – mówię i ruszam w tamtą stronę.
Przez dłuższą chwilę stoimy przed drzwiami w milczeniu. Rozumiemy się bez słów i w końcu kiwam głową w odpowiedzi na jego niewypowiedzianą prośbę.
Sześć lat temu zostałem zatrudniony przez Alexandra Owensa, żeby zbliżyć się do jego jedynego syna, Milesa Osbourne’a. Byłem gotów zrobić to i wiele więcej, dopóki nie ujrzałem zdjęcia Paige. Zrozumiałem, co musi się wydarzyć, więc udałem się prosto do Milesa i dobiłem z nim targu. Okazało się, że potrzebujemy siebie nawzajem i stopniowo nasze plany zaczęły nabierać kształtów.
On spotkał Mallory i zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Nie chciał jej narażać na kontakt z Alexandrem. Chciał mieć pewność, że pozostanie bezpieczna. Przeszłość wciąż go prześladowała i nie zamierzał pozwolić, aby Mallory stała się krzywda. Gdy spotkałem się z nim po raz pierwszy, od razu wyłożyłem wszystkie karty na stół. Jedną z nich była jego przyrodnia siostra Paige. Miles nie miał pojęcia o jej istnieniu, a ja powiedziałem mu o wszystkim, czym zdobyłem jego zaufanie. Potem przyjąłem ją do naszego grona. Paige stała się częścią planu, nawet jeśli nie wiedziała o wszystkim, co robiliśmy.
Miles i ja zawarliśmy pakt, a on dotrzymał swojej części umowy. Ja zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by zapewnić bezpieczeństwo Mallory i powstrzymać Alexandra przed położeniem łapy na tym, co dla Milesa ważne, oraz by utrzymać Paige tak blisko siebie, jak to tylko możliwe. Gdy dobiliśmy targu, opowiedziałem się po jednej ze stron i wiedziałem, że będę musiał żyć z konsekwencjami tego wyboru. Ale nic nie jest dla mnie ważniejsze od Paige i to się nie zmieni. Nawet jeśli w ostatecznym rozrachunku ona nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego.
Daję znak Milesowi i wkraczamy do pomieszczenia, w którym zniknęły Paige i Mallory. Żaden z nas nie jest wystarczająco cierpliwy, żeby dać im więcej niż kilka minut w samotności. Gdy Miles otwiera drzwi, obie odwracają się z zaskoczonymi minami. Moja uwaga natychmiast skupia się na Paige.
Mallory podchodzi do Milesa i mówi coś, czego nie słyszę. Nie zwracam uwagi na nic poza pięknością stojącą przede mną. Chciałbym znowu wziąć ją w ramiona. Pocałunek na korytarzu był tak niespodziewany. W jednej chwili wyobrażałem ją sobie z innym mężczyzną i wściekałem się jak diabli. Myślałem o tym, że urodzi jego dziecko, i rozważałem, w jaki sposób znaleźć drogę do jej życia. Fantazjowałem, że mamy rodzinę i jesteśmy razem. W kolejnej nasze usta się złączyły, a ja postradałem zmysły. Pragnąłem tylko, by wszystkie te marzenia stały się rzeczywistością.
Nie wiem, kto mógł to zrobić Paige, ale tego drania na pewno nie ma w pobliżu. Dowiem się, kto to był, a kiedy go dorwę… Myśl, że ktoś położył łapska na tym, co moje, sprawia, że robi mi się niedobrze. Ale jej o to nie obwiniam. Pewnie powinienem zgłosić roszczenia do niej już kilka lat temu.
Jestem tak zazdrosny, że nie mogę znieść tego uczucia. Gdyby mnie zechciała, nigdy nie pozwoliłbym jej odejść, ale ona nie wie, kim naprawdę jestem. Gdyby wiedziała, nie chciałaby ze mną być. Informacja, że prowadzę grę z mężczyzną, którego nienawidzi najbardziej na świecie, sprawiłaby, że nie mogłaby na mnie patrzeć. Świadomość, że pracowałem dla niego przez tyle lat, zanim dowiedziałem się o jej istnieniu, i przez cały ten czas nie zrobiłem niczego, żeby go powstrzymać… Może jej życie byłoby inne, gdybym znalazł sposób, żeby wcześniej uwolnić świat od tej kanalii. Bóg jeden wie, jakie to musiało być uczucie, dorastać w obecności takiego człowieka.
Ale byłbym dobry dla niej i dla jej dziecka. Mógłbym uczynić ją moją i wychować jej dziecko jak własne. Mógłbym je pokochać, jakby należało do mnie, a potem już nic by nas nie rozdzieliło. Umysł mi się rozjaśnia i nagle kolejne kroki stają się oczywiste. Jeśli uda mi się sprawić, by Paige się we mnie zakochała, moja przeszłość nie będzie miała znaczenia. Jeśli Paige poczuje chociaż ułamek tego, co ja czuję do niej, zrozumie i zaakceptuje mnie, zanim odkryje prawdę. Mogę to zrobić. Mogę ją przekonać, że bycie ze mną to właściwy wybór i że niczym nie ryzykuje.
– Masz coś tutaj… – mówi Mallory, przyglądając mi się i wskazując na własne usta.
Unoszę dłoń i ścieram resztki czerwonej szminki, którą pozostawiła na mojej skórze Paige. Gdy to robię, ona wymija mnie i opuszcza pomieszczenie. Próbuje się trzymać na dystans. Nie dziwię się jej, bo wiem, że za każdym razem, gdy jej dotknę, topi się jak wosk. Niezależnie od tego, jak bardzo się opiera, wystarczy jeden dotyk, żeby była moja. Już ja się postaram, żeby ją dopaść, gdy będzie sama. Musimy porozmawiać.
Miles i Mallory ruszają z powrotem na salę. Kiwam im głową i podążam za Paige. Robię kilka długich kroków, aby ją dogonić, łapię za ramię i zmuszam, żeby na mnie spojrzała. Patrzy na mnie zaskoczona, ale widzę też, że mnie pragnie.
– Nie możesz tak uciekać. – Próbuję ukryć błagalny ton w głosie.
– Nie możesz mówić, co mam robić – odpowiada cicho.
Nie chcę robić sceny, więc nieco rozluźniam uścisk i odprowadzam ją na bok, z dala od wścibskich spojrzeń. Pocieram jej ramiona i czuję, jak relaksuje się pod moim dotykiem. Chcę, żeby wszyscy tu zgromadzeni wiedzieli, że przyszła ze mną. Ktoś źle skończy przez tę jej sukienkę, jeśli się w porę nie zorientuje, że jest zajęta. Gdy patrzę na nią i widzę to jej cholerne piękno, z trudem opieram się pokusie, by ją podnieść i przytulić.
– Wrócisz ze mną do domu. – To nie jest pytanie, chociaż prawdopodobnie nie powinienem mówić do niej takim tonem.
– Co? – Odwraca wzrok, jakbym mówił do kogoś innego, ale potem patrzy na mnie. – Nie możemy. Jesteś moim szefem.
Ta wymówka jest tak kiepska, że wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Jakby wcześniej Paige się tym przejmowała. I tak nigdy nie słuchała moich poleceń.
– Jeśli to twój jedyny argument, to rzucę pracę.
– Świetnie, wreszcie będę mogła objąć twoje stanowisko. Poradziłabym sobie na nim lepiej niż ty. – Unosi brwi. Rzuca wyzwanie.
Próbuje zaleźć mi za skórę, ale robi się przez to tylko bardziej urocza. Uwielbiam jej temperament i to, jak próbuje zgrywać twardzielkę. Myśli, że jest tygrysicą, ale w głębi duszy to kotek z małymi pazurkami.
– Z czego się śmiejesz? – Kładzie rękę na biodrze, a ja wyobrażam sobie malutkiego rudego kotka, jak mruczy i próbuje złapać kawałek sznurka.
Dotykam jej szyi, po czym przesuwam kciukiem wzdłuż linii szczęki.
– Z niczego, kotku – mówię cicho.
Podoba mi się to przezwisko. Gdy patrzę, jak wtula policzek we wnętrze mojej dłoni, wiem, że gdyby mogła zamruczeć jak kot, zrobiłaby to. Do cholery, dlaczego ona nie widzi, że należy do mnie? Jej ciało to wie, ale rozum nie potrafi się temu poddać. „To nic, kotku. Będę o nas walczył i nie spocznę, dopóki nie wygram”.
Jakby uświadomiła sobie, co robi, cofa się i odsuwa ode mnie. Już mam ją znowu złapać, gdy ktoś staje za mną i kładzie mi rękę na ramieniu.
– Panie Justice. Mamy problem. Przed chwilą próbowałem z panem porozmawiać… – Odwracam się i widzę ochroniarza, który przerwał mój pocałunek z Paige.
Ignoruję go.
Widzę, że Paige rusza w stronę wyjścia, jakby zamierzała iść do domu. Ale znam ją wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że nie opuściłaby stanowiska bez odmeldowania się, nawet jeśli stanowimy dziś tylko dodatkową ochronę. Zauważam mgnienie jej kasztanowych włosów i czarnej sukienki, gdy przechodzi przez podwójne drzwi.
– Proszę pana, chciałem pana uprzedzić…
– Za chwilę – przerywam mu i ruszam za nią.
Przyspieszam kroku, żeby jej nie zgubić. Docieram do drzwi, otwieram je i zamieram w bezruchu. Paige stoi pośrodku lobby, naprzeciw mężczyzny, przed którym przez wszystkie te lata próbowałem ją chronić.
Alexander podnosi wzrok i wbija we mnie niebieskie oczy – identyczne jak oczy Paige. Ani się obejrzę, a za moimi plecami pojawiają się Miles i Mallory. Cała nasza czwórka staje tuż przed tym potworem.