Читать книгу Barca vs. Real. Wrogowie, którzy nie mogą bez siebie żyć - Alfredo Relano - Страница 8

2. BARÇA WYGRYWA PIERWSZY MECZ

Оглавление

W 1902 roku futbol zaznaczył już swoją obecność w kilku hiszpańskich miastach, głównie w Madrycie, Barcelonie i Bilbao. Ale również w Huelvie oraz Vigo. Czyli w tych, które najbardziej pozostawały pod angielskimi wpływami z racji istnienia portu w czterech z nich. W Barcelonie wpływy te były jeszcze większe, ponieważ nawiązywano kontakty w przemyśle włókienniczym. A w Madrycie ze względu na kontakty młodych ludzi, wychowanych pośród idei Wolnego Instytutu Naukowego, ludzi postępowych, pragnących pokazać inną Hiszpanię, nie tylko tę słynącą z walk byków i ciecierzycy.

W Barcelonie rozegrano już Puchar Macaya (ufundowany przez pewnego mecenasa o takim właśnie nazwisku i wygrany przez Hispanię, wielkiego rywala Barçy w pierwszym okresie rywalizacji) i organizowano mecze towarzyskie. Ale Carlos Padrós, jeden z głównych organizatorów krajowego futbolu w tamtym czasie, chciał zrobić krok naprzód.

17 maja szesnaste urodziny obchodził Alfons XIII Burbon. Osiągnął wiek, w którym powinien przysięgać na konstytucję. W ten sposób kończyła się regencja jego matki, królowej Maríi Cristiny. Z tej okazji w Madrycie zorganizowano szereg imprez, a Carlos Padrós dostrzegł w tym szansę, by zaprezentować społeczeństwu swój sport. W rzeczywistości można przyjąć za pewnik, że to dlatego Madryt CF został zarejestrowany 22 kwietnia. Od tego dnia Padrós miał w nowym klubie legalną i pewną bazę do dalszych działań. Od burmistrza miasta Alberto Aguilery udało mu się uzyskać fundusze na puchar dla zwycięzcy. Kosztowało go to sporo wysiłku i uporu (Manuel Rosón w książce Libro de Oro del Real Madrid [Złota Księga Realu Madryt] opowiada, że dozorca przyjął ich takim oto komentarzem: „Są już tutaj ci nudziarze od kopania”. A sam burmistrz próbował ich odwieść od tego zamiaru: „Młodzież musi się uczyć, a nie zajmować głupotami”). Jednak Carlos Padrós przekonał go i udało mu się w końcu zdobyć pieniądze na puchar, którego wykonanie zostało zlecone warsztatowi Marabiniego, w tamtym czasie najsłynniejszego złotnika w Madrycie. Od księcia Sesto, szefa Stowarzyszenia Hodowli Koni, uzyskał prawo do korzystania z hipodromu (znajdującego się tam, gdzie dziś mieści się kompleks Nuevos Ministerios, tuż przy Paseo de la Castellana; wówczas poza centrum miasta, ale niezbyt daleko od niego) i udał się do wszystkich klubów, aby wręczyć im zaproszenie.

Z Barcelony zapisały się FC Barcelona i Espanyol, z Bilbao Vizcaya (nazwa, której używali piłkarze Athleticu i Bilbao, dwóch klubów z miasta Don Diego[6], kiedy grali razem na wyjeździe, łącząc w ten sposób siły), a z Madrytu New i sam Madryt CF.

Wszyscy zawodnicy zaszczepili się wcześniej przeciwko tężcowi, co było żądaniem samego Padrósa. Teren hipodromu był zazwyczaj wykorzystywany do meczów polo i często można było się na nim natknąć na końskie ekskrementy.

Zasady turnieju brzmiały następująco:

1. W turnieju mogą wziąć udział wszystkie hiszpańskie stowarzyszenia Foot Ball Association, rejestrując się do dnia 1 maja i w tym celu kierując się do prezesa Sociedad Madrid Foot Ball Club przy ulicy Alcalá nr 48.

2. Po dokonaniu rejestracji stowarzyszenie musi przedstawić skład drużyny, z ograniczoną liczbą zawodników rezerwowych.

3. Nagroda stanie się prawowitą własnością stowarzyszenia, które ją zdobędzie.

4. Grać będzie się seriami, losując po dwie drużyny, i w ten sposób zwycięzcą zostanie ten, kto wygra w ostatniej serii.

5. W przypadku remisu arbiter będzie mógł przedłużyć mecz o 15 minut.

6. Mecze rozgrywane będą bez względu na pogodę, jeśli nie pojawi się sprzeciw ze strony kapitanów poszczególnych drużyn.

7. Sędziowie zostaną wyznaczeni jednogłośnie między kapitanami walczących ze sobą drużyn. W przypadku gdy nie osiągną oni porozumienia, arbitra wyznaczy komisja. Sędzia będzie miał obowiązek przedstawienia komisji raportu, podpisanego przez niego i obu kapitanów drużyn; żaden protest nie zostanie uwzględniony po upływie 48 godzin.

8. Wszelkie nieporozumienia i protesty muszą być przedstawione na piś-

mie komisji, która ma prawo ich rozstrzygania.

(Proszę zwrócić uwagę, że wskazany adres, pod którym można było dokonać rejestracji, to adres sklepu Al Capricho, będącego własnością braci Padrós).

A teraz czas na grę. Ponieważ liczba drużyn była nieparzysta, trzeba było zorganizować 13 maja eliminacje, w których drużyna Vizcaya z łatwością pokonała Espanyol 5:1. Półfinalista Vizcaya następnego dnia zmierzył się z zespołem New.

Jednak wcześniej miało dojść do pierwszego Klasyku, którego wtedy nikt jeszcze tak nie nazywał. O jedenastej rano tegoż 13 maja, w dniu święta Matki Boskiej Fatimskiej i Świętego Piotra Regalado, na murawę hipodromu w Madrycie wybiegają drużyny reprezentujące dwa kluby, które staną się symbolem sportowej rywalizacji nieporównywalnej z żadną inną: Madryt CF i FC Barcelona.

I Barcelona wygrywa 3:1.

Sprawozdanie Rosóna w „Heraldo” jest – jak można się przekonać – kostumbrycznym[7] obrazkiem, który on sam, powielając go we wspomnianej książce Libro de Oro, uznaje za dziwaczny:

Damulki o taliach os i z ogromnymi kapeluszami jak u tancerek kankana, w spódnicach, które odkrywają trzy guziczki małych, szpiczastych butów. Jasne odcienie, słoneczne parasolki w kwiaty; mnóstwo pudru na pięknych twarzach. Mężczyźni: spokojni i poważni. W ich przypadku jest to metamorfoza od „gogusia” do „próżniaka”, od „próżniaka” do „modela z żurnala” i stąd do „panicza”, który aspiruje, by zostać „dżentelmenem”. Ciemne kolory, wątłe postury, ożywione przez kamelię, niedbale przypiętą do dziurki od guzika. Typowe uniformy. Zagorsetowani husarze jak toreadorzy w krótkich kurteczkach i dopasowanych spodniach. Artylerzyści w błyszczących kepi, z czerwonymi sznurowadłami, dzieci w czapkach, „włóczęgi”, które się „wcisnęły”, adoptowane dzieci, wszystkie pana Alberto Aguilery, który był wzorcowym burmistrzem. Oficjele w cylindrach, brunatnych płaszczach z mnóstwem guzików, zbyt ciasnych kurtkach, z laskami zakończonymi gałkami z kości słoniowej… Boczne ściany trybuny pokryte są dwukolorową perkaliną… Obecnych jest prawie dwa tysiące osób. Padrós, Gorostizaga, Meléndez, Manolo Mendía i inni młodzi – młodzi w tamtym czasie oczywiście – czynią „honory” domu, pełniąc funkcje szefów protokołu dyplomatycznego, jako że pośród wielu dyplomatów przybył również król Wielkiej Brytanii. Każdy mężczyzna ma kartonik zwisający z dziurki na guzik. Damy wchodzą za darmo. Z El Rastro[8] trzeba było wynająć dwieście krzeseł od handlarza, który nazywał się Paul Serafín…

Sprawozdawca w ten oto sposób opisuje starcie Barcelony z Madrytem:

O godzinie jedenastej rozpoczął się drugi mecz. Barcelona wystawiła następujących zawodników: Puelles, Llobet, Witty, Terradas, Maier, Valdés, Parsons, Gamper, Morris, Steinberg i Albéniz (sześciu obcokrajowców). W składzie Madrytu wybiegli: Sevilla, Molera, Giralt (M.), Góngora, Spottorno, Palacios, Johnson, Giralt (J.), Neyra, Giralt (A.), Celada. Arbiter Arana z prowincji Vizcaya. Mecz zaczyna się od obustronnych ataków, zaś po rzucie rożnym panu Steinbergowi z Barcelony udaje się strzelić gola. Następnie są dwa rzuty rożne dla Madrytu, a po dłuższym czasie, kiedy w meczu dominuje Barcelona, zawodnicy Madrytu ponownie atakują, po czym kończy się pierwsza część spotkania. W drugiej połowie Barcelona, wymieniając futbolówkę z maestrią, zbliża się do bramki Madrytu, ale przeciwnicy energicznie wybijają piłkę. Barcelona znów przeważa i strzela drugiego gola. Madryt z nowym impetem zbliża się do bramki Barcelony dzięki sprintowi Giralta (J.), który zdołał podać piłkę do Johnsona, a ten strzelił wspaniałego gola. Później Spottorno zagrał ręką na jedenastym metrze, przez co Barcelona otrzymała rzut karny i zdobyła kolejną bramkę. Po dwóch rzutach rożnych dla Madrytu kończy się mecz. Trzy gole Barcelony, jeden Madrytu. Był to najbardziej zacięty mecz, a publiczność entuzjastycznie oklaskiwała wysiłki zawodników, zwłaszcza tych z Madrytu, którzy grali tak, jak nikt się po nich nie spodziewał z uwagi na krótki okres, przez jaki razem występowali, oraz młody wiek większości z nich.

Proszę zwrócić uwagę, że sprawozdawca, zdeklarowany madridista, dobrze przyjmuje zwycięstwo Barçy, do której nie ma żadnych zastrzeżeń, nawet jeśli chodzi o rzut karny. Chociaż nie powstrzymuje się od wsadzenia szpilki rywalowi, wskazując na sześciu obcokrajowców w składzie.

W sumie Steinberg został bohaterem. Musiał być pierwszym wielkim geniuszem naszego futbolu, a przynajmniej tak opisuje go Alberto Malu-

quer w książce Historia del Club de Fútbol Barcelona, wydanej w 1949 roku z okazji pięćdziesięciolecia klubu. Autor w kilku akapitach nie kryje zachwytu nad piłkarzem:

W 1901 roku Gamperowi został przedstawiony młody niemiecki inżynier, który przybył do Barcelony. Nazywał się Udo Steinberg, twierdził, że występował w Britannia F.C. w Berlinie i wyrażał pragnienie gry w klubie azulgrana, który widział podczas jednego z ostatnich meczów. Steinberg miał krzepką budowę ciała, był raczej gruby i średniego wzrostu. Nosił zadbaną brodę, słowem, jego fizyczność nie wskazywała na to, że jest wspaniałym piłkarzem. Gamper przyjął go ciepło, jak na dobrego Szwajcara przystało. Założyciel Barcelony mówił perfekcyjnie po niemiecku, ale chcąc mieć pewność, że nowo przybyły mówi prawdę o swojej wartości, przedstawił go Ossó, ażeby ten, jako kapitan drugiej drużyny, wystawił go w jednym z najbliższych meczów…

I Steinberg, jak podaje to samo źródło, zadebiutował w drugiej drużynie przeciwko Espanyolowi. Barça przegrała 0:4, ale on spodobał się do tego stopnia, że natychmiast został przeniesiony do pierwszej drużyny.

Należy wyjaśnić kwestię kilku składów klubu. Barça w tamtym czasie miała trzy drużyny, w których umieszczano piłkarzy-socios według poziomu ich umiejętności. Każda drużyna posiadała rezerwowych. Steinberg został umieszczony w pierwszej drużynie pod koniec grudnia 1901 roku przez odpowiednią komisję, w skład której – obok Joana Gampera – wchodzili Pablo Viderkeer i Jorge Meyer.

I postąpili właściwie. W dniu święta Trzech Króli był on wielką gwiazdą wspaniałego meczu przeciwko Hispanii (z którą Barça wtedy zawzięcie rywalizowała), wygranego przez culés w gorącej atmosferze 4:2. Steinberg wyróżniał się na tle wszystkich zawodników i stał się bardzo istotną postacią zespołu, aż do czasu, gdy musiał go opuścić w 1908 roku, zobligowany przez rolę, jaką odgrywał w budowie linii tramwajowej w La Rabassada. Grał coraz rzadziej, aż musiał całkowicie zostawić futbol, z wielkim bólem, który był jeszcze większy w przypadku jego kolegów.

Ale przeszedł do małej historii futbolu, będąc pierwszym piłkarzem, który zdobył bramkę w tym, co teraz nazywamy Klasykiem, a co wtedy było jedynie pochodzącą z zagranicy ekstrawagancją. A w tym samym meczu strzelił jeszcze drugiego gola. Trzeciego dla Barcelony zdobył założyciel klubu Gamper – jak można było przeczytać – z rzutu karnego, podyktowanego za zagranie piłki ręką Spottorno. Dla Madrytu trafił Johnson, jedyny Anglik w zespole, który zadał sobie trud nauczenia kolegów z drużyny zasad i podstaw gry. Słynna była książeczka z instrukcjami, w której zalecał im, żeby wybili sobie z głowy zwyczaj schodzenia z boiska podczas meczu, by przy ogrodzeniu zapalić papierosa i porozmawiać z widzami.

Wszystkie relacje jednego i drugiego klubu o tym spotkaniu, do których dotarłem, uznają ten wynik za dobry i opisują miłą i spokojną atmo-

sferę meczu; atmosferę, jaka później zaczęła zanikać, kiedy te dwie drużyny grały ze sobą. Wydana przez sam klub książka Cincuenta años de Historia del C. de F. Barcelona (1899–1949) (50 lat historii C.F. Barcelona) podaje fragment informacji zaczerpniętej z madryckiego dziennika „El Imparcial”, który podkreśla wyższość Barçy:

[…] Potem Barcelona zagrała z Madrytem. Mecz od początku był bardzo zacięty, madrytczycy bardzo dobrze bronili się przed zawodnikami z Barcelony, którzy od pierwszej chwili mieli nad nimi wyraźną przewagę pod względem warunków fizycznych i doświadczenia w grze…

A zatem żadnych polemik. Na razie…

Barca vs. Real. Wrogowie, którzy nie mogą bez siebie żyć

Подняться наверх