Читать книгу Zabawa. O uczeniu się, zaufaniu i życiu pełnym entuzjazmu - Andre Stern - Страница 6

2. NA POCZĄTKU BYŁA ZABAWA

Оглавление

ANTONIN, MÓJ SYN, niedawno zrozumiał pojęcie „zawód”. Pyta wszystkich, kim są z zawodu. A wczoraj ktoś jego zapytał, kim on jest. Odpowiedział bez zastanowienia:

– Mój zawód to zabawa.

Co to jest zabawa? Brytyjski wizjoner i ekspert do spraw rozwoju Ken Robinson opisuje myślenie dzieci jako ich własne i określa mianem „myślenia dywergencyjnego” (divergent thinking). Ja powiedziałbym raczej, że jest ono adekwatne do swego celu – do zabawy, bo to ona jest celem w życiu dziecka.

Zabawa łączy świat wyimaginowany z życiem realnym. Dzieci mają zdolność przypisywania przedmiotom całkiem innych właściwości niż te, do których się przyzwyczailiśmy. W ten sposób przedmioty stają się podmiotami ich zabawy, bo wykazują podobieństwo do elementów świata „realnego”. Kształt, kolor albo wydawany przez nie odgłos stanowią natychmiast inspirację dla dziecka.

– Ale ty masz fantazję… – mówią potem dorośli, uśmiechając się przy tym protekcjonalnie.

Tak oto dyskredytują sposób, w jaki dziecko postrzega świat, ale też szydzą z samego dziecka.

Nie ma co się tak uśmiechać! Odmienne myślenie dziecka jest jedyne w swoim rodzaju. W późniejszym życiu taka umiejętność – polegająca na znajdowaniu licznych odpowiedzi na własne pytania – jest niezwykle ważna. Dzieci nie tylko przystosowują się do świata, ale też kształtują go według swojej miary! Te wzajemne relacje – dopasowywanie się i kształtowanie – sprawiają, że dzieci żyją w całkiem naturalny sposób według zasad salutogenezy.

Wiemy dużo na temat patogenezy, czyli źródeł naszych chorób. Natomiast, co dziwne, salutogeneza jest często mniej znana, choć pozwala nam wyzdrowieć bądź pozostawać w dobrej kondycji. Chodzi w niej o naszą zdolność do cielesnej i duchowej „naprawy”. Aby nasza plastyczność mogła zaistnieć, muszą zostać zapewnione trzy „filary” salutogenezy, które w latach siedemdziesiątych zidentyfikował amerykański lekarz Aaron Antonovsky. Są one też podstawą do tego, by się bawić i kreować własny świat myśli:

1. Musisz postrzegać świat jako zrozumiały.

2. Musisz być przekonany, że możesz kształtować świat.

3. Musisz dostrzegać sensowność świata, w którym żyjesz.

Wciąż na nowo odczuwam lęk, gdy po raz kolejny stwierdzam, jak wielu młodych ludzi mówi w dzisiejszych czasach: „Nie rozumiem tego świata. Nieważne, co robię, nic się nie zmienia. To wszystko i tak nie ma sensu…”.

Gdy dzieci się bawią, wykorzystują swoje myślenie dywergencyjne. Gdy nikt im nie przeszkadza w zabawie, pozostają niezmiennie w wolnym od wartościowania przekonaniu, że oto są właściwą osobą na właściwym miejscu i we właściwym czasie. Ich świat jest zrozumiały, ma sens i można go kształtować.

Nie ma lepszego punktu wyjścia – powinniśmy być tego świadomi!

Mój syn Antonin znalazł pustą butelkę i słoik. Te przedmioty coś mu przypominały i to go bardzo zafrapowało. Butelka miała kształt podobny do statku kosmicznego Apollo wyposażonego w stożkowy moduł z centrum sterowania i cylindryczny moduł serwisowy. Słoik w oczach Antonina budził skojarzenia z platformą lądowiskową misji Apollo. Chłopiec bardzo długo bawił się tymi rzeczami. Ostrożnie zbliżał oba obiekty do siebie i ostrożnie przeprowadzał manewr dokowania. Kosmiczna operacja stała się częścią jego świata.

Odmienne myślenie dziecka jest, jak twierdzi Ken Robinson, bezpośrednią drogą do kreatywności: „Stanowi dar pozwalający znaleźć na zadane pytanie wiele możliwych odpowiedzi, także na rozmaity sposób zinterpretować owo pytanie, […] nie myśleć zanadto linearnie […]. Jeśli zapytać ludzi, ile zastosowań spinacza biurowego przychodzi im na myśl, wówczas przeciętnie wymyślają ich około dwunastu. Inni, którzy są dobrzy w nieschematycznym myśleniu, podają dwieście odpowiedzi”.



Ken Robinson pisze też, że w testach na dywergencyjne myślenie dziewięćdziesiąt osiem procent dzieci w wieku przedszkolnym osiąga wynik właściwy geniuszom. Kilka lat później wynik taki osiąga zaledwie trzydzieści dwa procent z nich, w wieku trzynastu, piętnastu lat jest jeszcze gorzej – zaledwie dziesięć procent. Spośród dorosłych udaje się to jedynie dwóm procentom. To wskazuje na dwie interesujące rzeczy: „Wszyscy mamy tę zdolność, ale ona zazwyczaj gdzieś się zatraca. Przebadane osoby przeżywały od dzieciństwa po wiek dorosły wiele różnorodnych zdarzeń, ale jedno mają wspólne: wszyscy chodzili do szkoły. Przez dziesięć lat uczyli się, że jest tylko jedna poprawna odpowiedź, że muszą się jej nauczyć na pamięć i że naśladowanie oraz podpatrywanie są zakazane”.

Zabawa jest światem, w którym wolno naśladować i podglądać. Dzięki temu podczas symulowanych sytuacji mamy poczucie bezpieczeństwa, możemy wielokrotnie przeżywać pewne rzeczy, które w innym wypadku mogłyby się okazać niebezpieczne albo niewykonalne. Przypomina to sytuację, kiedy pilot samolotu trenuje w symulatorze. Uczy się w nim znajdować rozwiązania.

Gdy mówię o zabawie, mam na myśli tę swobodną, która odpowiada poziomowi mentalnemu dziecka. Innego rodzaju zabawy są „poważne” i dozwolone też dla dorosłych. Należą do nich szachy, poker, tenis, piłka nożna albo pianino. Ponadto są jeszcze zabawy dla zabicia czasu, dla odprężenia, odwrócenia myśli od czegoś przykrego lub osiągnięcia satysfakcji: gry komputerowe, puzzle, krzyżówki, sudoku itp.

Dziecko (któremu się nie przeszkadza) bawi się również w zabawy dorosłych, ale na swój sposób. Udaje, że się w nie bawi. Udaje, że gra na pianinie – nawet bez pianina. Udaje, że jest szachistą, a nie zna zasad tej gry.

Dziecko może się jak najbardziej zainteresować regułami tego rodzaju gier, przyswoić je sobie i nabrać w nich zręczności. Ale wówczas ma do tych rozrywek bardzo osobisty stosunek, ponieważ ich opanowanie nastąpiło z wewnętrznych pobudek, motywacja pochodziła od niego samego.

W zabawach dorosłych właściwie zawsze chodzi o to, żeby pokonać przeciwnika. Gra się, żeby zwyciężyć – a gdy ktoś przegra, jest nieszczęśliwy. Podczas swobodnej dziecięcej zabawy nie chodzi o to, żeby „wygrać”. Nie gra się przeciwko sobie, ale wspólnie bawi. Albo bawi się z sobą samym i ze światem.

Kolejna wyraźna różnica polega na tym, że dorośli przez zabawę często próbują zdystansować się od codzienności. Jest to dokładne przeciwieństwo tego, czym zabawa jest dla najmłodszych. Zabawa pozwala dziecku nawiązać kontakt z codziennością, z sobą samym i ze światem. Przez nią przejawiają się jego skłonności, potencjał, a także głębokie wewnętrzne pragnienia. Swobodna zabawa daje dziecku głębokie poczucie spełnienia.

Dla dziecka jest ona sposobem nawiązywania więzi z codziennością, sobą i ze światem, potrzebą, powołaniem, inklinacją, często intensywnym wewnętrznym pragnieniem. Swobodna zabawa jest dla dziecka głębokim spełnieniem. Ale nie zawsze sprawia „przyjemność”, czego oczekujemy po niektórych zabawach, bo oznacza dla dziecka ogromny wysiłek i przekroczenie własnych barier – a tym samym należy do całkiem innej kategorii.

Zabawa. O uczeniu się, zaufaniu i życiu pełnym entuzjazmu

Подняться наверх