Читать книгу Wielki dzień - Andrzej Strug - Страница 4
OD REDAKCJI
ОглавлениеPowieść Andrzeja Struga pt. Wielki dzień — Kronika niedoszłych wydarzeń ukazała się w warszawskim dzienniku Kurier Poranny w roku 1926. Drukowano ją w odcinkach od dnia 1 sierpnia do 3 listopada. Później wznawiana nie była.
Wielki dzień jest powieścią — można rzec — „bliźniaczą” w stosunku do wcześniejszego o lat trzynaście Zakopanoptikonu, czyli kroniki czterdziestu dziewięciu dni deszczowych w Zakopanem. Losy obu utworów były także podobne: nie wszedłszy do zbiorowej edycji dzieł Struga, Wielki dzień został zapomniany prawie doszczętnie i pominięty nawet w wykazach bibliograficznych jego twórczości. Stało się tak nie bez woli pisarza — wszystko świadczy o tym, że nie pragnął on wznawiać swej powieści i przypominać jej czytelnikowi. Motywy takiej decyzji były zapewne częściowo te same co w wypadku Zakopanoptikonu: Wielki dzień jest również książką całkiem odmienną od pozostałej spuścizny literackiej Struga.
Istnieją jednak podstawy, aby przypuszczać, że do obiekcji tej dołączyły się zastrzeżenia innej jeszcze natury, które także powstrzymywały pisarza od powtórnej publikacji utworu. Wielki dzień jest mianowicie powieścią polityczną. Pisany w roku 1926, tuż po wypadkach majowych, zawiera dość niedwuznaczne akcenty sympatii i uznania dla Józefa Piłsudskiego. Jak wiadomo, w latach następnych — zwłaszcza po sprawie brzeskiej — stosunek Struga zarówno do samego Piłsudskiego, jak i całego obozu sanacji uległ radykalnej zmianie: pisarz znalazł się wobec nich w nieprzejednanej opozycji i wznowienie Wielkiego dnia mogłoby w tych warunkach zostać zrozumiane jako rodzaj ugodowej deklaracji politycznej. Takich łudzących gestów, które by pod znakiem wątpliwości stawiały jego credo ideowe, chciał Strug za wszelką cenę uniknąć. Najlepszym dowodem takiego stanowiska pisarza jest fakt, że odrzucił ofiarowaną mu godność akademika literatury: przyjęcie bądź co bądź urzędowego tytułu i stanowiska nosiłoby — jego zdaniem — charakter współpracy z kołami rządzącymi.
Zastrzeżenia te — a nie są one tylko hipotezą — straciły dziś swą wagę. Dlatego też wydawcy w porozumieniu z Żoną pisarza zdecydowali się mimo wszystko oddać Kronikę niedoszłych wydarzeń w ręce czytelników. Uczynili to tym śmielej, że Wielki dzień — obok Zakopanoptikonu — należy do najznakomitszych utworów Struga. Spotykamy tu ten sam co w Kronice czterdziestu dziewięciu dni deszczowych błyskotliwy humor i dowcip, tę samą fantazję i pomysłowość sytuacyjną, tę samą swobodę i rozmach narracji, tę samą nowoczesność techniki literackiej.
Wyliczenie powyższe nie wyczerpuje jeszcze pokrewieństwa obu powieści. Łączą się one ponadto wyraźnymi węzłami fabularnymi: i w jednym, i w drugim utworze miejscem akcji jest Zakopane wraz ze wszystkim! lokalnymi szczegółami; i tu, i tam obracamy się w identycznym środowisku społecznym i towarzyskim; i tu, i tam występują częściowo te same postacie. Na koniec gęsto rozsiane aluzje odsyłają raz po raz czytelnika Kroniki niedoszłych wydarzeń do poszczególnych fragmentów Zakopanoptikonu. Różny jest tylko czas akcji — w Wielkim dniu rozgrywa się ona już po pierwszej wojnie światowej, w Polsce niepodległej.
Mimo tych wszystkich podobieństw i zbieżności Kronika niedoszłych wydarzeń nie jest dalszym ciągiem Kroniki dni deszczowych. Odmienność problematyki i przebiegu akcji sprawia, że obie powieści traktować należy jako dzieła odrębne i niezależne.
Wielki dzień jest — jak już powiedzieliśmy — powieścią polityczną. Ponadto jest on jeszcze powieścią „z kluczem”. Zawarł w niej Strug satyrę na stosunki polityczne w Polsce z pierwszych lat niepodległości. Jest to satyra jak najbardziej konkretna i określona. Jej ostrze mierzy wyraźnie we wszystkie partie jawnie prawicowe i nacjonalistyczne, przede wszystkim w Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne. Niejedna z wprowadzonych tu przez pisarza postaci jest karykaturalnym portretem tej czy innej znanej osobistości politycznej. Oryginały tych portretów — dodajmy — ukryte pod przejrzystymi kryptonimami (Dziadosz—Piłsudsski, Moch—Dmowski, Galanty—Korfanty itd.) nie mogły oczywiście pozostać tajemnicą dla ówczesnego czytelnika.
Ten najbardziej widoczny, poczęty z ducha bieżącej publicystyki zamysł satyryczny Wielkiego dnia stracił już wiele ze swej aktualności. Aby go w pełni zrozumieć, dzisiejszy odbiorca — jeśli nie korzysta z własnej pamięci — musiałby posłużyć się właśnie „kluczem” — komentarzem tak szczegółowym, że jego objętość niewiele by ustępowała objętości samej książki. Sporządzenie tego rodzaju komentarza przekracza, rzecz prosta, możliwości wydawcy.
Żywa natomiast i nie wymagająca żadnych dodatkowych objaśnień jest inna strona satyry Struga. Jest nią przedstawiony przez pisarza obraz „niedoszłych wydarzeń” — faszystowskiego zamachu stanu. Mimo całej groteskowości tego przedstawienia — a może właśnie zgodnie z nią — zawarta tu została ogromna suma wiedzy o mechanizmach społecznego działania i mechanizmach władzy. Można jedynie podziwiać fakt, że już w roku 1926 potrafił Strug tak trafnie zanalizować procesy i zjawiska społeczne, które — zarówno w samej Polsce, jak i całej Europie — wystąpiły w pełni dopiero dziesięć lat później. Łatwo też przewidzieć, że uwaga współczesnego czytelnika skupi się przede wszystkim na tych właśnie problemach powieści.
Wydania Wielkiego dnia dokonano — podobnie jak to miało miejsce w wypadku Zakopanoptikonu — na podstawie zachowanego kompletu wycinków z Kuriera Porannego, znajdującego się w posiadaniu Pani Nelly Strugowej. Na marginesach gazety oraz między wierszami tekstu znalazły się liczne poprawki i zmiany wpisane ręką Andrzeja Struga. Wszystkie te uzupełnienia autora zostały przez wydawców uwzględnione, choć nie oznaczono ich w tekście ani w przypisach. Nie oznaczono również tych fragmentów utworu, które — wobec zaginięcia kilku gazetowych odcinków powieści z kompletu autorskiego — uzupełniono na podstawie pierwodruku w czasopiśmie.
Szczególnie kłopotliwa dla wydawców była sprawa rozmieszczenia komentarzy autora. Długość niektórych z nich skłaniała raczej do przesunięcia — z przyczyn estetycznoedytorskich — na koniec książki, jednak ze względu na to, że stanowią one integralną część tekstu powieści, wiążą się ściśle z fabułą utworu i rozwijają akcję, umieszczono je u dołu kolumn, uważając, że decydujące znaczenie będą miały dla czytelnika względy nie formalne, lecz merytoryczne.
Książki nie zaopatrzono w komentarze, wyjaśnienia encyklopedyczno-słownikowe itd., pochodzące od redakcji. Sporządzenie ich w szerokim zakresie nie było — jak powiedzieliśmy — możliwe, natomiast przypisy dość ogólne i nie wyczerpujące mijałyby się w tym wypadku z celem. Redakcja ograniczyła się do przetłumaczenia zwrotów obcojęzycznych oraz dostosowała pisownię i interpunkcję tekstu do obowiązujących przepisów. Ujednolicone zostało także brzmienie nazwisk i nazw własnych nie zawsze konsekwentnie podanych przez autora.