Читать книгу Wielki dzień - Andrzej Strug - Страница 9

IV

Оглавление

Wszędzie tłok. Na obiadach u Brajbisza zgłodniali goście godzinami musieli wystawać w ogonku czekając na ochłapy, zlewki, niedogryzki i resztki, zdezynfekowane znakomitym gęstym sosem paprykowym (gulasz à la Morskie Oko), po którym każdy z głębi spalonych wnętrzności ryczał: — Piwal — Ale i piwa częstokroć brakło. U Pchełki, gdzie jadali dygnitarze, policja pilnowała kolejki i porządku. W kawiarni „Parmeńskiej” w godzinach obiadowych urzędowała Straż Obywatelska. Co się zaś działo po podrzędnych knajpach, po pokojach dla śniadań, po obiadach „gospodarskich” u szlachetnych wdów, które pamiętały lepsze czasy i stołowały tylko dla dobra publicznego na świeżym maśle i drogo, bo w prywatnym mieszkaniu — tego nikt nie dochodził.

— Oto mi sezon! To jest dopiero rok! — wołali w ekstazie wielcy i mali przedsiębiorcy, i nawet najmarniejsi, w rodzaju Kołduna, reparatora i konstruktora zbierającego po ulicach stare parasole, potłuczone garnki, urwane obcasy, wyłysiałe szczotki, splugawione papiery, ostatnie resztki portek, których by się rak nie czepił, a które na ulicy obleciały same z zamyślonego górala — i z tego wytwarzał piękne zabawki, drobiazgi, pamiątki i inną zakopiańszczyznę, tanią i bynajmniej nie gorszą od drogiej, pyszniącej się za lustrzanymi szybami wspaniałych sklepów na Człapówkach.

Tenor Pabianini spodziewał się trzech pełnych sal, gołonoga tancerka, genialna Mela Hycalska, również. Również chór okarynistów z Miedzyszynka, również poeta Dziugalski, poeta Skraba, poeta Rduch, poeta Halcion i poetka Genowefa Sztyk. Również apostoł i prelegent zgody i radości, socjolog i poeta, Adam Szloch, przeplatający swój wzniosły, wykład własnymi poezjami, również Maria Dorighi, somnambulistka, kataleptyczka, wróżbiarka klęsk, radości i dalekich dziejowych wydarzeń.

Wielki dzień

Подняться наверх