Читать книгу Daleki rejs / Gdzie jesteś tatusiu? - Anna Onichimowska - Страница 4

Topór wojenny

Оглавление

Zanim zacząłem pisać do Dżejmsa, zjadłem chyba z pół ołówka z namysłu, o czym właściwie powinien być ten list. Jego przeczytałem tyle razy, że znałem go prawie na pamięć, ale tam nic takiego nie było, co by mi mogło pomóc. I wtedy przypomniałem sobie, jak dziadek zaczynał swoje listy. Napisałem tak samo: „W pierwszych słowach mego listu…”, ale dalej znowu nie wiedziałem. Kreśliłem to wszystko i przepisywałem trzy razy, aż w końcu mój list brzmiał tak:

Tajemniczy Dżejmsie!

W pierwszych słowach mego listu dziękuję za Twój list. Ja nie mam żadnej koperty, ale jak szedłem dzisiaj rano do szkoły, zajrzałem do dziupli w kasztanie i zobaczyłem, że jest tam worek śniadaniowy, tak jak mówiłeś, więc włożę list prosto do worka. Ciekawe, skąd o mnie wszystko wiesz. To nie może być prawda. Bo jakbyś naprawdę o mnie wiedział wszystko, tobyś musiał być moim przyjacielem. A moim przyjacielem jest Bartek i trochę Grzesiek, ale oni po co mieliby pisać. I ani Bartek, ani Grzesiek o mnie wszystkiego nie wiedzą. A jak jesteś taki mądry, to odpowiedz mi na dwa pytania: 1. Jak miał na imię mój chomik? 2. Jakiej zupy najbardziej nie lubię?

I napisz mi jeszcze, jak wyglądasz.

Paweł

Chciałem od razu pobiec schować go do dziupli, ale było już trochę ciemno i mama nie pozwoliła mi wyjść. Zresztą nie bardzo wiedziałem, co powiedzieć, bo ja nie umiem kłamać i od razu po mnie widać, że coś jest nie tak. A nie chciałem mamie mówić o listach, nikomu innemu też nie – nawet Bartkowi ani Grześkowi. To miała być moja tajemnica. Tak samo tajemnicza jak ten cały Dżejms.

Kuba nawet nie próbował wtryniać mi się do pokoju, dopiero kiedy skończyłem pisać i poszedłem oglądać telewizję, usiadł koło mnie. Oglądaliśmy film o wyprawie alpinistycznej w Himalajach. A on sapał i wiercił się – widać było, że bardzo to przeżywa, i nawet ręce zaciskał na brzegu fotela jak tamci na gołej ścianie skalnej.

– Co, Kubusiu? – zagadnęła mama i przysiadła na brzegu jego fotela.

– Chciałbym się tak wspinać – powiedział bardzo poważnie i jakoś uroczyście Kuba, a ja zacząłem chichotać.


– Dlaczego się śmiejesz? – spytała mama.

Kuba przestał sapać i wiercić się, za to poczerwieniał i wyszedł z pokoju, a mama popatrzyła na mnie z takim wyrzutem, jakbym zrobił jakąś okropną rzecz.

– Nie mógłbyś się z nim trochę zaprzyjaźnić? On tak cię lubi… – westchnęła.

Leżąc w łóżku, zastanawiałem się, czy mógłbym zaprzyjaźnić się z Kubą, i doszedłem do wniosku, że nie. Był za powolny, nie miał żadnych przyjaciół, a do tego wszystkiego był prymusem. Jak był zupełnie mały, to nawet go lubiłem, ale potem mi przeszło. Po wyjeździe ojca zrobił się mazgajowaty i ślamazarny, w ogóle – zupełnie inny. Mnie też było okropnie głupio, jak zostaliśmy naraz sami, ale kiedy patrzyłem na Kubę, było mi jeszcze gorzej, i powoli przestawałem na niego patrzeć. Wtedy on zaczął jakoś tak za mną łazić i mnie śledzić, i już wtedy zupełnie go znielubiłem. Czasami bawiłem się z nim, żeby mamie zrobić przyjemność, ale tylko dlatego. A potem była ta sprawa z chomikiem. Kiedy nie było mnie w domu, Kuba przyniósł z podwórka małego kotka. A chomik akurat wyszedł z klatki… Kuba potem płakał i tłumaczył się, że chciał tylko kota nakarmić, ale nie mogłem tego słuchać.

I powiedziałem Kubie, że między nami koniec i że wykopuję topór wojenny. Tak właśnie powiedziałem, bo akurat czytałem książkę z Dzikiego Zachodu i bardzo mi się to spodobało. Tak naprawdę niczego nie wykopałem, tylko udawałem, że mojego brata w ogóle nie ma, i to było chyba jeszcze gorsze. Bo wcale się z nim nie kłóciłem ani nic. Patrzyłem na niego jak na mebel i nigdy się do niego pierwszy nie odzywałem. On na początku próbował różnych sztuczek, ale potem przestał i tylko mi się przyglądał. I robił się coraz grubszy.

Daleki rejs / Gdzie jesteś tatusiu?

Подняться наверх