Читать книгу Wyszłam z niemocy i depresji, ty też możesz - Beata Pawlikowska - Страница 9

Rozdział 6

Оглавление

Nie wierzysz?

Myślisz, że to niemożliwe?

Rozejrzyj się.

Zobacz ile osób zachowuje się w sposób trudny do zrozumienia i pozornie irracjonalny.

Długo się nad tym zastanawiałam.

Zauważyłam to już w szkole podstawowej, ale świadomie zdałam sobie z tego sprawę kiedy miałam szesnaście lat.

Zachowywałam się czasem w sposób, który był niezrozumiały dla mnie samej! Mówiłam coś, czego nie chciałam powiedzieć. Robiłam rzeczy, których później żałowałam, a jednak coś zmuszało mnie do tego, żeby robić je ponownie.

Zakochiwałam się w mężczyznach, o których wiedziałam, że są niewłaściwi, a jednak coś mnie do nich przyciągało.

Żyłam między napadami rozpaczy i depresji tak wielkiej, że setki razy w myślach rozbijałam się samochodem, skakałam w przepaść i głodziłam się na śmierć.

Miałam anoreksję, czyli byłam uzależniona od głodowania, a potem bulimię, czyli uzależnienie od obżerania się. Paliłam papierosy, za dużo piłam i czułam się najbardziej samotnym człowiekiem na świecie. Przeklętym samotnością, która była tak wielka, że czasem myślałam, że od niej umrę.

– Dlaczego? – powracało drążące pytanie.

Czy wszyscy tak mają?

Czy to jest normalna część życia?

Ale co jest właściwie „normalne” i kto o tym decyduje?

Co jest ważne?

Skąd się biorą sprzeczne uczucia?

Dlaczego mam myśli, które mnie samą przerażają?

Skąd się biorą?

Kto je myśli we mnie, jeżeli dla mnie samej te myśli wydają się straszne i nie chcę ich mieć?

Kto lub co zmusza mnie do tego, że mieć takie myśli?

Dlaczego dziwną przyjemność sprawia mi opowiadanie o tym, że coś mnie boli albo źle się czuję?

Dlaczego jestem z kimś, z kim wcale nie chcę być? Co mnie przy nim trzyma?

Dlaczego moje życie wydaje się więzieniem, z którego nie mogę uciec?

Ciągle zadawałam sobie pytania i szukałam odpowiedzi.

Zajęło mi to ponad dwadzieścia lat, ale w końcu wpadłam na właściwy trop. A potem krok po kroku przedzierałam się przez dżunglę mojego własnego umysłu, do głębin mojej własnej duszy i podświadomości.

Odkryłam w sobie rzeczy, z których nie zdawałam sobie sprawy.

To, że we mnie były i rządziły moimi emocjami, słowami i myślami, to jedna rzecz.

Teraz musiałam odkryć i zrozumieć skąd się w ogóle wzięły i dlaczego są takie, jakie są. Czy mogłyby być inne? Od czego to zależy?

I najważniejsze: czy można je zmienić? Naprawić, oczyścić, uzdrowić?

Tak, tak, tak!!!

Można!

To żmudna, ręczna robota. Wymaga czasu i wytrwałości.

Nie jest tak, że wezwiesz mechanika, który przyjedzie ze specjalną rurką i wodą pod wysokim ciśnieniem oczyści twoją podświadomość, żeby pięknie lśniła i karmiła cię pozytywnym blaskiem.

O nie :)

Wyobraź sobie raczej stary dom, gdzie ktoś czarną farbą wypisał na ścianach hasła. Wchodzisz do środka, rozglądasz się, czytasz te napisy i wiesz, że wcale się z nimi nie zgadzasz.

Bierzesz więc wiadro, ścierkę, myjesz ściany, a potem zapisujesz własne przekonania. Wychodzisz z zadowoleniem, że uporałeś się z problemem.

Ale te pierwsze czarne napisy były zrobione taką farbą, która wgryza się bardzo głęboko w mur. Starłeś tylko ich powierzchowną warstwę.

Po kilku godzinach dawne napisy wychodzą spod spodu i znów są jedynymi czytelnymi wskazówkami dla twojej podświadomości.

Być może znasz to z własnego doświadczenia.

Pewnie próbowałeś już w przeszłości zmienić niektóre swoje instynktowne przekonania, pokonać lęki, nauczyć się pozytywnego myślenia.

Podchodziłeś do zadania z entuzjazmem i zrobiłeś wszystko, co trzeba.

I rzeczywiście, to działało, ale bardzo krótko.

Przez kilka godzin, a może kilka dni? A potem wszystko znowu było tak jak wcześniej – ohydnie, przygnębiająco, smutno, bez nadziei.

Wiem, znam to z własnego doświadczenia.

Dopiero potem odkryłam, że podświadomość koduje sobie sprawdzone i potwierdzone wnioski bardzo głęboko i bardzo trwale.

Żeby je zmienić i zapisać na nowo, trzeba równie uparcie i konsekwentnie wracać i malować swoje własne napisy.

Wracać i malować. Wracać i malować.

Uparcie, z przekonaniem i z taką samą wytrwałością, jaką ma pierwszy wiosenny kwiatek, który budzi się w czarnej ziemi i wbrew wszystkiemu rośnie do góry, przez ciemność, samotność, pustkę, mróz, śnieg i lód, żeby w końcu triumfalnie wystawić płatki do słońca.

Wyszłam z niemocy i depresji, ty też możesz

Подняться наверх