Читать книгу 84 000 - Claire North - Страница 6

Rozdział 1

Оглавление

Na początku i na końcu wszystkiego...

Nie widziała w kartach mężczyzny o imieniu Theo, a tarot nie przepowiedział znaczenia jej czynów. Kiedy zadzwoniła na pogotowie, dyspozytor powiedział, że karetka zaraz przyjedzie. Pół godziny później w dalszym ciągu czekała nad brzegiem kanału.

Znowu zatelefonowała, lecz oświadczyli, że nie zarejestrowali zgłoszenia, i podali numer działu skarg i wniosków.

Słońce wisiało nisko nad horyzontem, a latarnie uliczne wydawały się odległe, bo stały tyłem do ścieżki flisackiej. Po drugiej stronie kanału znajdowała się dzielnica przemysłowa, gdzie niegdyś więźniowie ładowali na ciężarówki kostiumy bikini, biustonosze, poduszki, narzuty na kanapy, perkalowe kołdry, pozłacane obręcze na kostki, modne jednoczęściowe kombinezony w paski dla wybrednych klientów. Pracujący tam mężczyźni nosili na kostkach czujniki, które pilnowały, by nie chodzili za wolno albo nie przebywali za długo w toalecie, gdy poszli się odlać. Jeśli się guzdrali, mogli zostać przeniesieni do gorszego więzienia. Zawsze istnieją gorsze więzienia.

Teraz mury pokrywał osad czarnego kopciu, a w zimowym powietrzu unosił się zapach stopionego plastiku.

Na rampie załadunkowej w dalszym ciągu paliło się kilka białych lamp, których światło docierało do kanału przez wysokie ogrodzenie zwieńczone drutem kolczastym i tonęło w czarnej wodzie. Blask sprawiał, że śnieg na brzegu skrzył się jak oczy czarownic.

Neila zastanawiała się, czy nie zawołać o pomoc, ale zabrakło jej odwagi i sądziła, że w nocy nikt nie zareaguje. Ludzie mieli teraz własne problemy. Okręciła mężczyznę starymi ręcznikami, z którymi mogła się rozstać bez żalu; ładne i puszyste schowała pod łóżkiem. Czuła z tego powodu lekkie wyrzuty sumienia i złagodziła je, przygotowując nieznajomemu gorącą herbatę, którą pił z wielkim trudem. Nie wiedząc, co robić, usiadła koło mężczyzny na błotnistym spłachciu nędznej trawy obok wrót śluzy i znów wybrała numer dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć. Połączenie odebrał ktoś inny i powiedział:

– Ojej, tak, oczywiście, tak, krwawiący mężczyzna nad kanałem. Ma pani adres? Brak adresu. Może kod pocztowy? Nie, nie widzę tego miejsca na mapie. Ma pani abonament premium czy standardowy? Za dodatkowe cztery funty i dziewięćdziesiąt dziewięć pensów miesięcznie można otrzymać pełne świadczenia lecznicze i rehabilitacyjne na okres... Och, nie jest pani ubezpieczona...

Rozmowę przerwano. Może zadziałał wyłącznik czasowy? Może zanikł sygnał? Po cieniutkim jak papier lodzie szła para kaczek, kołysząc się niezgrabnie. Czasem zsuwały się do wody, a czasem wchodziły na przezroczystą taflę. Niekiedy trzepotały skrzydłami, słysząc kwilenie mew niecierpliwie szukających czegoś do jedzenia. Później znów uspokajały się pod zachmurzonym brązowo-niebieskim niebem i apatycznie pływały w kółko.

na końcu i na początku Neila również pływa w kółko

– Bardzo pani dziękuję – wymamrotał mężczyzna zsiniałymi wargami. – Bardzo dziękuję. Nic mi nie jest, jestem pewien, że wszystko będzie w porządku, nic mi nie jest...

Próbował powiedzieć to wcześniej i zemdlał zaledwie na kilka sekund, a potem odzyskał przytomność i mówił dalej. Nie miała serca informować go, że zemdlał, próbując okazywać stoicki spokój, więc pozwoliła mu gadać, aż wreszcie umilkł. Siedzieli na brzegu i czekali, ale nikt się nie pojawił.

Postanowiła go zostawić.

W chwili, gdy podjęła decyzję, natychmiast zrozumiała, że tego nie zrobi. Wstrząs, który przeżyła, przypominał uderzenie rozpędzonej ciężarówki w betonową ścianę. Wszechświat pękł i eksplodował, a w samym jego środku rozległ się krzyk Neili:

– To śmieszne, kurwa! – Z trudem wstała i pociągnęła mężczyznę za wiotką rękę. – Właź do łodzi! Rusz zasraną dupę!

Pomogła mu przejść kilkanaście kroków. O mało nie uderzył głową w niskie drzwi na rufie łodzi motorowej, gdy wprowadzała go do kabiny. Padł nieprzytomny na kanapę pokrytą sztuczną skórą. Popatrzyła na plamy krwi na białym obiciu i zdjęła buty.

84 000

Подняться наверх