Читать книгу Obserwator - David Thorne - Страница 6
2
ОглавлениеOd kiedy to wynajęcie mieszkania, w którym: po pierwsze, ogrzewanie jest, ale nie działa, po drugie, brak oświetlenia przed wejściem do budynku, przez co wieczorem człowiek ryzykuje, że się przewróci i połamie sobie coś ważnego (na przykład iPhone’a), kosztuje tysiąc funtów miesięcznie?
Zadzwoniłam do Sama i zapytałam go o to. Stwierdził, że zajmie się tym i że wpisał sobie na listę. Zapytałam, jak długa jest ta jego lista. Odpowiedział słowami: „Jak długie jest moje co?”, i śmiechem. Tak to właśnie wygląda.
Potem dodał – i muszę przyznać, że wciąż o tym myślę – że były na mnie skargi.
– Jakie skargi?
– Na hałas.
– Jaki hałas?
Westchnął, jakby słyszał to już setki razy. Ale mówiłam serio: nie hałasowałam, absolutnie nie. Bądźmy szczerzy: nie mam tylu znajomych, żeby zapraszać ich do siebie i robić z nimi harmider.
– Chodzi o muzykę – odparł Sam. – Głośną muzykę, przez całą noc. Było parę zgłoszeń.
– Nie hałasowałam.
– Nie no, jasne. Ale mimo wszystko postaraj się robić to, co robisz, wiesz… trochę ciszej.
– Przecież mówię, że nie hałasowałam, a już na pewno nie w nocy. Kto się poskarżył?
– Nie mam pojęcia. Dostałem tylko wiadomość na telefon.
– Nie hałasowałam – powtórzyłam. Co miałam powiedzieć? Nie było sensu się spierać. Sam najwyraźniej wiedział swoje i już. – Z innej beczki: w mieszkaniu jest zimno. Czy możesz naprawić ogrzewanie?
– Wiesz co? – odparł Sam. – Ty będziesz się zachowywała ciszej, a ja przesunę cię na pierwsze miejsce na liście. Umowa stoi?
Nawet nie udawał, że bierze pod uwagę ewentualność, że jednak mówię prawdę. Mimo że płaciłam mu tysiąc funtów miesięcznie za możliwość mieszkania w zimnej, ciemnej norze. Chcecie wiedzieć, co mu odpowiedziałam?
– Okej.
No, ale szczerze mówiąc, akurat wtedy nie miałam czasu na kłótnię, ponieważ stałam przed barem o nazwie Mingles i z nadzieją wypatrywałam pewnej młodej damy, która umówiła się ze mną na spotkanie. Wiedziałam, że jeśli przyjdzie i jeżeli to, co powie, okaże się prawdą, moja kariera dziennikarska ruszy z miejsca. Gdyby tak się stało, mogłabym się przenieść do innego mieszkania, takiego z ogrzewaniem, działającym oświetleniem i może nawet z nowym telewizorem.
Młoda dama – tak ją nazywam, pełna anonimowość – opisała mi swój wygląd i rzeczywiście nie miałam trudności z wypatrzeniem jej. Powiedziała, że jest wysoka i dość ładna, i niewiele się pomyliła, z tą delikatną różnicą, że okazała się bardzo wysoka i olśniewająco piękna. A także, co było widać na pierwszy rzut oka, ewidentnie niepełnoletnia, mniej więcej piętnastoletnia, co wszakże nie przeszkodziło barmanowi w sprzedaniu jej piwa. Niewykluczone, że po prostu z miejsca zadurzył się w niej, bo wyglądała naprawdę zjawiskowo. Siedziała na stołku przy barze, nogami prawie sięgała do podłogi.
Spytałam, czy jest osobą, z którą się umówiłam, a kiedy odparła, że owszem, powiedziałam, że wobec tego sorry, ale nie możemy tu rozmawiać. Jesteś niepełnoletnia i pijesz alkohol. Musimy zadbać, aby wszystko, absolutnie wszystko, odbyło się zgodnie z literą prawa. Przewróciła oczami i westchnęła, jak to nastolatka. Oby tylko nie utrudniała.
Pozwólcie, że skrócę jej historię do najważniejszego: dziewczyna ma piętnaście lat, a pewien telewizyjny celebryta – mając pełną świadomość co do jej wieku – przespał się z nią i podał jej narkotyki. Jestem dziennikarką. I mam tu temat. Nie mogę wypuścić tej młodej damy z rąk, dopóki news nie trafi do mediów.
– Postawić ci kawę? – spytałam.
– Jeszcze nie skończyłam piwa.
– Daj spokój – powiedziałam. – Nie komplikuj. Proszę.
Kolejna przewrotka oczami i superdługie westchnienie, ale w końcu wypowiedziała upragnione: „Okej”. Uwielbiam nastolatki. Próbują od wszystkiego się wymigać, ale najlepsze z nich nie mają nic przeciwko byciu przyłapanym na gorącym uczynku. Zsunęła się ze stołka gładko jak woda, która wypływa ze szklanki, i spojrzała na mnie z góry, a nie jestem niska.
– Na pewno chcesz to zrobić? – zapytałam.
– Na pewno – odparła. – Zasłużył sobie.
Zgodziłam się z nią w całej rozciągłości.