Читать книгу Lord John i sprawa osobista - Diana Gabaldon - Страница 7

Podziękowania

Оглавление

Podczas wywiadów często jestem pytana o liczbę asystentów zbierających dla mnie informacje. Odpowiadam: nie mam ani jednego asystenta. Sama czytam wszystkie materiały źródłowe, ponieważ nie wiedziałabym nawet, z jakim pytaniem do takiego asystenta należy się zwrócić.

Równie dobrze jednak mogłabym odpowiedzieć: mam ich setki – ponieważ tak wiele sympatycznych osób nie tylko odpowiada na moje pytania, ale z własnej inicjatywy dostarcza informacji, o które nie śmiałabym zapytać.

Chciałabym teraz wymienić osoby, które okazały się szczególnie pomocne przy pracach nad niniejszą książką. Są to:

...Karen Watson z Głównego Urzędu Ceł Jej Królewskiej Mości, która poświęciła dużo czasu na „poszukiwania detektywistyczne” w różnych londyńskich archiwach, aby zbadać wiarygodność posunięć lorda Johna. Jednocześnie okazała się wyjątkowo pomocna przy wyszukiwaniu właściwego kontekstu rozgrywek politycznych oraz podsuwała malownicze szczegóły, takie jak posąg Karola II. W niektórych wypadkach pozwoliłam sobie na drobne odstępstwa od przekazanych mi przez Karen informacji o kompetencjach londyńskiej policji, była to jednak wyłącznie moja inicjatywa.

...John L. Myers, który bezwiednie dał początek temu wszystkiemu, posyłając mi książkę o duńskich i angielskich homoseksualistach.

...Laura Bailey (i jej towarzyszki) za udzielenie wskazówek dotyczących osiemnastowiecznych ubiorów.

...Elaine Wilkinson, która nie tylko pozytywnie zareagowała na moje błaganie o „czerwień niemiecką”, ale odkryła także istnienie zamku Georgen i rodziny zu Egkh i Hungerbach. Josef, jego zamek oraz wino Schlicher istniały naprawdę, natomiast nagannie prowadzący się bratanek jest już owocem mojej wyobraźni. (Nawiasem mówiąc, schlicher znaczy „błyskotliwy” albo „iskrzący się”).

...Barbara Schnell, moja cudowna niemiecka tłumaczka, która wniosła cenne uwagi dotyczące sposobu zachowania Stephana von Namtzena oraz nazwisko „Mayrhofer”, a także niemieckie wyrażenie będące odpowiednikiem słowa „zadbany”.

Russell Galen i Danny Baror, moi agenci literaccy, dowiedziawszy się, że napisałam opowiadanie o lordzie Johnie, spytali o jego długość. Kiedy im odpowiedziałam, wymienili spojrzenia i powiedzieli jednocześnie:

– Zdajesz sobie chyba sprawę, że taka jest właśnie objętość normalnej książki?

I dlatego niniejsza historia została zawarta w książce, choć nie zamierzam utrzymywać, że jest ona „normalna”. Przypuszczam, że niespecjalnie.

Lord John i sprawa osobista

Подняться наверх