Читать книгу Wysoko wrażliwi - Elaine N. Aron - Страница 29
O mnie
ОглавлениеZajmuję się naukowymi badaniami psychologicznymi, wykładam na uniwersytecie, jestem psychoterapeutką i autorką powieści. Co najważniejsze jednak, jestem osobą wysoko wrażliwą, tak jak ty. Nie piszę tej książki ex cathedra, z zamiarem dopomożenia ci, moje ty biedactwo, w uporaniu się z twoim „syndromem”. Znam naszą cechę z własnego doświadczenia, wiem, jakie są jej zalety i jakie stawia wyzwania.
W dzieciństwie uciekałam w domu od chaosu życia rodzinnego. W szkole unikałam sportu, zabaw grupowych i w ogóle kontaktów z rówieśnikami. Jakąż mieszankę ulgi i upokorzenia odczułam, gdy okazało się, że moja strategia przynosi efekty i zaczęto mnie zupełnie ignorować.
W gimnazjum dostałam się pod ochronne skrzydła ekstrawertyczki. Przyjaźń ta przetrwała również w latach licealnych; zresztą i tak większość czasu przeznaczałam na naukę. Na studiach moje życie stało się znacznie trudniejsze. Po wielu falstartach, między innymi przedwczesnym małżeństwie, które przetrwało cztery lata, ostatecznie skończyłam studia pierwszego stopnia na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, gdzie należałam do bractwa Phi Beta Kappa. Wiele godzin przepłakałam jednak w rozmaitych łazienkach, obawiając się, że wariuję. (Z przeprowadzonych przeze mnie badań wynika, że takie ucieczki, nierzadko służące temu, żeby się wypłakać, są typowe dla WWO).
Na studiach magisterskich dostałam gabinet, w którym chowałam się i płakałam, gdy trzeba było odzyskać równowagę. Ze względu na te reakcje zakończyłam studia na tym poziomie, mimo że gorąco zachęcano mnie do kontynuowania nauki i przygotowania pracy doktorskiej. Musiało minąć dwadzieścia pięć lat, nim zgromadziłam informacje na temat mojej cechy, pozwalające mi zrozumieć swoje reakcje i zrobić ten doktorat.
Gdy miałam dwadzieścia trzy lata, poznałam mojego obecnego męża i zaszyłam się w domu, by pisać i wychowywać naszego syna. Byłam jednocześnie zachwycona i zawstydzona tym, że nie udzielam się „w świecie”. Zdawałam sobie niejasno sprawę, że tracę możliwości dalszego kształcenia, zdobywania większego uznania dla swoich talentów oraz kontakty z różnymi ludźmi. Ale na podstawie gorzkiej przeszłości sądziłam, że nie mam innego wyboru.
Nie da się jednak uniknąć wszelkich poruszających wydarzeń. Musiałam się poddać zabiegowi medycznemu, po którym miałam nadzieję wrócić do formy w ciągu paru tygodni. Niestety, mój organizm przypominał mi o nim miesiącami fizycznych i emocjonalnych perturbacji. Zostałam ponownie zmuszona do skonfrontowania się z moją „fatalną wadą”, która tak mnie wyróżniała. Postanowiłam więc spróbować psychoterapii. I miałam szczęście. Po kilku spotkaniach moja terapeutka powiedziała: „Ależ oczywiście, że to cię wyprowadziło z równowagi; jesteś szalenie wrażliwą osobą”.
Co to jest – pomyślałam sobie – jakaś nowa wymówka? Powiedziała, że specjalnie się nad tym nie zastanawiała, ale doświadczenie jej mówi, że ludzie znacznie różnią się tolerancją na bodźce, a także otwartością na głębsze znaczenie swoich przeżyć – tych dobrych i tych złych. Według niej taka wrażliwość nie była przejawem uszczerbku psychicznego czy zaburzenia. Taką przynajmniej miała nadzieję, bo sama też była wysoce wrażliwa. Przypominam sobie jej szelmowski uśmiech, gdy dodała: „…podobnie zresztą jak większość ludzi, których, moim zdaniem, naprawdę warto poznać”.
Terapię kontynuowałam przez wiele lat, ani chwili za długo, pracując nad różnymi zagadnieniami sięgającymi dzieciństwa. Centralnym motywem pracy stał się wpływ wysokiej wrażliwości. Pojawiło się moje poczucie jakiegoś defektu. Dostrzegłam gotowość innych do otaczania mnie opieką w zamian za korzystanie z owoców mojej wyobraźni, empatii, kreatywności czy przenikliwości, których ja sama nie potrafiłam cenić. Wypłynęło też wynikające stąd moje odsunięcie się od świata. Ale gdy to wszystko zrozumiałam, poczułam, że jestem zdolna powrócić do świata. Teraz czerpię wielką przyjemność z uczestnictwa w jego życiu, cieszę się rolą specjalisty i możliwością dzielenia się z ludźmi wyjątkowymi darami mojej wrażliwości.