Читать книгу Trumniarz - Frode Granhus - Страница 8

Rozdział 2

Оглавление

Najpierw Rino poczuł, że zimno mu w nos. Potem napłynął zapach – starego, sfatygowanego domu. Obrócił się w pościeli i wymacał komórkę. 7.37. Nareszcie przespał całą noc. Poświecił wokół telefonem – skosy wytapetowanych ścian i pożółkły wybrzuszony sufit, w który prędzej czy później wyrżnie głową. Naciągnął mocniej kołdrę.

– I co? Znowu to zrobiłeś – wyszeptał do siebie.

Na szczęście nie czekały go żadne listy prac do wykonania jak wówczas, gdy parę lat temu wprowadził się do ciotki. Niemniej dom bardzo potrzebował remontu, toteż w następnym tygodniu wejdą tu stolarze i elektrycy.

Sielankowe Lofoty kilka lat temu pokazały swoją zgoła niesielankową stronę, gdy podczas sztormu stulecia tylko sekundy dzieliły go od utonięcia. Nie należał jednak do bojaźliwych, toteż kiedy pojawiło się ogłoszenie o naborze na nowo utworzone stanowisko lensmanna na Reine, postanowił się o nie starać. Gdy otrzymał ofertę, powiadomił o tym kolegów w komendzie w Bodø. Wciąż miał czas na zmianę decyzji i, prawdę mówiąc, wysłał im tego mejla w nadziei, że Guro poprosi go, by został. Najwyraźniej jednak nie zależało jej na tym. Przyjął więc propozycję, również na znak protestu. Podczas pożegnalnego lunchu uściskała go i powiedziała, że przykro jej z powodu jego odejścia. Wprawdzie ciągle istniała możliwość cofnięcia decyzji, ale spojrzenie towarzyszące tym słowom nie przypominało takiego, którym się żegna ukochanego wyruszającego na wieloletnią wyprawę na biegun.

Joakim, siedemnastoletni syn Rina, przyjął nowinę wzruszeniem ramion i niedwuznacznie dał do zrozumienia, że jeżeli będzie zmuszony do weekendowych odwiedzin, to podróż promem nie wchodzi w grę. Co było do przewidzenia – on też miał swoje doświadczenia, z którymi musiał żyć.

Rino wstał i wytarł zaparowaną szybę w oknie pokoju na poddaszu. Zniknęła magia poprzedniego wieczoru, kiedy to zmierzch zamienił góry w skamieniałe trolle na tle pulsującego zielenią nieba. Zorza polarna falowała między szczytami miękko jak jedwabny szal w powiewach lekkiej bryzy. Dużo by dał za to, by dzielić ten widok z Guro.

Ostrożnie zszedł po stromych schodach, których stopnie odpowiadały szerokością dziecięcym stopom. W starym piecu zachował się jeszcze żar. Podłożył drewna, papieru gazetowego i rozpalił ogień. Biuro wciąż nie było gotowe, tak więc na razie wysłużony dom pełnił funkcję zarówno mieszkania, jak i miejsca pracy, przy czym przybudówka o powierzchni sześciu i pół metra kwadratowego musiała wystarczyć jako posterunek policji i biuro lensmanna Zachodnich Lofotów. Poranną kawę pił, obserwując, jak fale rytmicznie obmywają nagie, wygładzone skały. Była 8.15. Zero stresu. Kiedy ostatnio tak się czuł?

Pół godziny później zasiadł w prowizorycznym biurze. Z komisariatu w Leknes przekazano mu dwie sprawy: włamanie i sąsiedzką kłótnię, w której padły pogróżki. Oto nowe życie u wylotu fiordu. Thomas, najbliższy mu kolega z Bodø, dzwonił już kilkakrotnie, ale Guro milczała. Wcześniej przydzielono im sprawę, która ich do siebie zbliżyła, równocześnie jednak wywróciła życie Guro do góry nogami. Dziewczyna się wycofała i Rino nadal wyczuwał ten dystans.

Jedna płyta kaloryfera nie była w stanie ogrzać małego pomieszczenia, więc wrócił do salonu z piecem. Może te przenosiny były pochopne, ale chciał przeciąć napiętą atmosferę, jaka między nimi powstała. Guro. Przeanalizował smak tego imienia i stwierdził, że na zawsze pozostanie Guro, choć metryka mówiła co innego. Uświadomił sobie, że o tej porze koledzy mają przerwę na kawę. Guro zwykle nie mówiła wiele, ale to nie miało znaczenia. Byli razem. W tej chwili dzieliło ich pięćdziesiąt pięć mil morskich. Z jej powodu.

Wyjrzał przez okno. Trzy lata wcześniej Reine przywitało go jednym z najgorszych sztormów, jakie zapisały się w ludzkiej pamięci. Teraz góry przykrywały się zimną pierzyną. Za kilka tygodni pierwszy szron pomaluje krajobraz bielą.

Rozległo się stukanie, twarde, szybkie łomotanie pięścią w drzwi. Na schodkach stali mężczyzna i kobieta, oboje po trzydziestce. Gorączkowa gestykulacja nie pasowała do strojów turystycznych zakupionych, jak Rino się domyślał, w specjalistycznym sklepie. Jeszcze zanim kobieta się upewniła, że trafili na policję, pojął, że to początek kolejnej brutalnej lofockiej awantury.

Trumniarz

Подняться наверх