Читать книгу Moralność pani Dulskiej - Gabriela Zapolska - Страница 4
AKT I
SCENA II
ОглавлениеDulska – Hanka
Hanka bosa – spódnica ledwo zawiązana, koszula, kaftanik narzucony – niesie smolaki i trochę węgli. Przykuca przy piecu – rozpala – podciąga nosem – wzdycha. Wchodzi Dulska zła.
DULSKA
Jak palisz? jak palisz? skaranie Boże z tym tłomokiem. Do krów, do krów, nie do pańskich pieców. Czego niszczysz tyle smolaków! Czekaj, ustąp się, ty do niczego – ja ci pokażę.
przykuca sama i pali w piecu
Ruszaj zbudzić panienki, a jak nie zechcą wstać, to pościągaj kołdry.
Hanka idzie do pokoju dziewcząt, Dulska pali w piecu i dmucha, jaskrawy płomień oświetla jej twarz tłustą i nalaną – wraca Hanka.
Cóż panny? wstają?
HANKA
Pościągałam kołdry. Panna Hesia kopnęła mnie w brzucho.
DULSKA
Wielka afera – zgoi się do wesela.
Chwila milczenia.
HANKA
Proszę wielmożnej pani…
DULSKA
Widzisz, jak się w piecu pali?
HANKA h
Proszę wielmożnej pani…
DULSKA
Ja o wszystkim myśleć muszę. Niedługo przez was to zejdę do grobu.
HANKA
całuje ją w rękę
Proszę wielmożnej pani! Ja chciałam prosić, że ja już od pierwszego pójdę sobie.
DULSKA
Co? jak?
HANKA
ciszej
Pójdę sobie.
DULSKA
Ani mi się waż. Ja za ciebie zapłaciłam w kantorze. Musisz dalej służyć. A to mi się podoba!
HANKA
Ja dam na swoje miejsce.
DULSKA
Patrzcie ją! jak się odgryzła. Już jej się w głowie przewróciło. O! już miasto na nią działa… Może na pannę służącą się śpieszy? co?
HANKA
Proszę wielmożnej pani, to… przez panicza.
DULSKA
A…
HANKA
Tak… ja nie chcę – bo to…
DULSKA
Znowu?
HANKA
Ciągle – a to to – a to tak… a ja przecież…
DULSKA
nie patrząc na nią
No – dobrze. Ja mu powiem.
HANKA
Proszę wielmożnej pani – to na nic. Przecież wielmożna pani już nie raz, nie dwa mówiła, że mówiła…
DULSKA
No – ale teraz to pomoże.
HANKA
Bo ksiądz mówił żeby odejść.
DULSKA
Czy ty u księdza służysz, czy u mnie?
HANKA
Ale ja księdza muszę słuchać.
DULSKA
Idź po mleko i po bułki.
HANKA
Idę, proszę wielmożnej pani
wychodzi
DULSKA
idzie ku drzwiom sypialni małżeńskiej
Felicjanie! Felicjanie! wstawaj!… spóźnisz się do biura…
idzie do drzwi sypialni córek
Hesia! Mela! spóźnicie się na pensję…
GŁOS HESI
Mamuńciu, tak zimno! troszkę ciepłej wody…
DULSKA
Jeszcze czego? Hartujcie się… Felicjan! wstajesz? Wiesz? ten błazen, twój syn, nie wrócił jeszcze do domu! Co? nic nie mówisz? naturalnie. Ojciec toleruje. Niedaleko padło jabłko od jabłoni. Ale jak będą dłużki małe – nie zapłacę.
HANKA
uchyla drzwi od kuchni
Proszę wielmożnej pani – stróż przyszedł o meldunki tych państwa, co się sprowadzili.
DULSKA
Idę! Hesia! Mela! Felicjan! a to śpiąca familia. No! no! z torbami poszlibyśmy, żeby nie ja…
wchodząc do kuchni
Dlaczego stróż zostawia na dziedzińcu nową miotłę? Deszcz leje…
Zamyka drzwi. Głos ginie.