Читать книгу Obłęd. Singielka i Otello - Hanna Bakuła - Страница 10

Erozja erotyczna

Оглавление

Niebo poróżowiało z prawej strony, ale za chwilę zmieniło zdanie i stało się pomarańczowe. Za oknem majaczyły łąki wilanowskie, na których pojawiły się dźwigi. To był koniec tego miejsca pełnego kuropatw, królików i bażantów. Mamona wjeżdżała w płuca Warszawy, które sprawiały, że nie było smogu w śródmieściu. Molly, a właściwie to, co z niej zostało, stała przed wielkim lustrem w gobelinowej ramie, z którego, patrzyła na nią osoba bardzo podobna, ale pokryta kurzem nudy. Jej oczy arabskiego konia stały się czujniejsze i jakby zmalały. Zaczepność i czupurność trafił szlag po latach pokracznego związku, który nagle zrywała prawie bez powodu, a potem dawała się ubłagać i wracała również bez powodu.

Siedziała na karuzeli opinii znajomych, rodziców, romantycznych błazenad Docenta i stałej jego kontroli. Nauczyła się bezbłędnie ranić krążącego, jak wielka mucha, niekochanego już ukochanego. Sama miała doskonale opanowaną technikę godną Bruce’a Lee. Nie sposób jej było trafić. Coś, co dawno zdechło, nagle ożywało i merdało ogonem. Molly prowadziła dwa życia, była jak amerykański komiwojażer. Miała cudownych przyjaciół, z którymi bankietowała i wyjeżdżała, a czasami dawała się złowić w sidła Docenta, który po kolejnej awanturze zakończonej zerwaniem stawał się Petrarką i Liskiem Chytruskiem. Pisał listy miłosne, uruchamiał swoich zwolenników i krążył dookoła domu, w którym mieszkała zabarykadowana Molly, chroniona przez sąsiadów. Umęczona, zapominała, że go po prostu nie lubi, ale pomoc przy różnych komputerowych kłopotach była nie bez znaczenia.


Ponieważ nie była w nikim zakochana, ani nic się nie kroiło, w miarę uczciwie rozpoczynała kolejny etap katorgi. Słowo „katorga” doskonale odzwierciedlało jej sytuację. Takie same dni w jej lub jego mieszkaniu. Wieczory z winem w nadmiarze. Rutynowy seks, przed którym ostrzegała koleżanki tkwiące ze strachu we flanelowych piernatach małżeńskich.

Coś się z nią działo, traciła kontur i połysk. Nadal miała spore powodzenie, pomimo podeszłego – w swoim pojęciu – wieku. Starszy sporo Docent zaczynał flaczeć psychicznie i fizycznie. Ratowała go prawie codzienna jazda na rowerze, którą narzucała Molly. Kiedy się rozstawali, Docent ośmielał się przyjeżdżać na jej wilanowską ścieżkę. Kiedyś go przyłapała, jak wyjmował składak z auta dwieście metrów od jej domu. Udała, że go nie widzi, a on przykucnął za maską. Był wszędzie i czuła się jak na harcerskich podchodach. Istniała możliwość, że druh Docent zwariował.

Obłęd. Singielka i Otello

Подняться наверх