Читать книгу Lista Grundmanna - Jacek M. Kowalski - Страница 4

Wstęp

Оглавление

Na mocy ustaleń, jakie zapadły na konferencjach w Jałcie i Poczdamie w 1945 roku, powojenne granice Polski zmieniły się. W zamian za utracone (na rzecz Ukrainy, Litwy i Białorusi) ziemie wschodnie otrzymaliśmy Dolny Śląsk, Prusy Wschodnie i Pomorze Zachodnie – obszary należące wcześniej do Niemiec. Powojenna propaganda starała się dowieść, że dzięki porozumieniu aliantów do Polski powróciły „prastare ziemie piastowskie” – z tego powodu nazwano je Ziemiami Odzyskanymi. W rzeczywistości decyzje podjęte przez mocarstwa sprzymierzone miały dramatyczne następstwa – miliony ludzi musiały opuścić swoje domy i znaleźć nową ojczyznę. Polski rząd stanął zaś przed niezwykle trudnym wyzwaniem – gdy odbudowa kraju pochłaniała olbrzymie środki i angażowała całe społeczeństwo, zaistniała konieczność przejęcia administracji nad nowymi obszarami. W tym celu powołano specjalną jednostkę – Ministerstwo Ziem Odzyskanych – na czele której stanął wicepremier Władysław Gomułka. Zakres obowiązków nowego resortu był niezwykle szeroki – obejmował m.in. tworzenie lokalnego aparatu władzy cywilnej i służb bezpieczeństwa, zapewnienie dachu nad głową i miejsc pracy dla milionów przesiedleńców, a wreszcie aprowizację oraz dostęp do edukacji i kultury. Wszystkie te zadania realizowano w trakcie nieustającego napływu na Ziemie Odzyskane ludności wysiedlonej z Kresów Wschodnich. Sprawna organizacja struktur administracyjnych nie ułatwiła jednak tysiącom polskich rodzin rozstania z domem i podróży w nieznane. Na Dolnym Śląsku, Pomorzu Zachodnim i w Prusach Wschodnich czekały na nich obca kultura, odmienne warunki geograficzne i gospodarcze. Tylko niewielka część domów, w których zostali zakwaterowani, była opuszczona przez niemieckich właścicieli. Większość gospodarstw dzielono między nowych i starych mieszkańców, ludzi obcych sobie narodowości, którzy z powodu bariery językowej nie potrafili się nawet porozumieć. Późniejsze wysiedlenie milionów Niemców nie poprawiło sytuacji, w jakiej znaleźli się polscy osadnicy. Nowi właściciele Ziem Odzyskanych czuli się na nich obco, a ich niepewność pogłębiały „incydenty” z udziałem ukrywających się w lasach żołnierzy niemieckich i grup dywersyjnych. Musiały minąć miesiące, a nawet lata, by obszary, na których przyszło im żyć, stały się dla nich domem.

Zanim tworząca się polska administracja przeprowadziła gruntowne rozpoznanie zasobów materialnych „porzuconych” na Ziemiach Odzyskanych, w dużej części bogactwa tych terenów zostały już przetrzebione przez młode pokolenie przesiedleńców z Kresów Wschodnich. Wielu z nich bardzo szybko przekonało się, że dobra pozostawione przez Niemców mogą im zapewnić dobrobyt, o jakim nawet nie marzyli. Ci bardziej przedsiębiorczy w krótkim czasie zaczęli opływać w dostatki. Umożliwiał to handel z centralną Polską, do której wywożono m.in. meble, dywany, maszyny do szycia, zegary, zabytkowe wyposażenie zamków i pałaców. Ilość różnego rodzaju dóbr napływających z terenów zachodnich przyczyniła się do narodzin legend o bajecznych skarbach pozostawionych (często ukrytych) tam przez Niemców. Centralnym punktem tych opowieści był Dolny Śląsk – stając się dla osadników i szabrowników prawdziwym Eldorado. Dowodem bogactwa, jakim dysponował ten region, było powstanie we Wrocławiu – na placu św. Macieja, a później na placu Grunwaldzkim – olbrzymiego „szaberplacu”, na którym handlowano wszelkiego typu towarami. Nieprzypadkowo też we Wrocławiu swoją siedzibę znalazło państwowe Przedsiębiorstwo Poszukiwań Terenowych (utworzone w 1948 roku, z oddziałami w Olsztynie i Szczecinie). Jego zadaniem było poszukiwanie i zabezpieczenie ruchomych dóbr materialnych na terenie Ziem Odzyskanych. Majątek odnaleziony przez pracowników tej komórki był przekazywany „właściwym władzom, instytucjom i przedsiębiorstwom państwowym przy udziale przedstawicieli zainteresowanej władzy, instytucji lub przedsiębiorstwa”[1]. W ciągu kilku lat działalności Przedsiębiorstwo mogło się pochwalić wymiernymi wynikami swojej pracy. Inspektorzy terenowi odnaleźli dużą ilość surowców, maszyn i urządzeń przemysłowych, a także innego rodzaju mienie ruchome i dzieła sztuki o dużej wartości. W trakcie poszukiwań zgromadzono również wiele interesujących informacji, z których część nie doczekała się weryfikacji w terenie. Bardzo często przyczyną tej sytuacji był brak naocznych świadków – do 1948 roku z Ziem Odzyskanych wysiedlono większość Niemców – oraz dostatecznych środków finansowych i specjalistycznego sprzętu do badań.

Ważną częścią majątku odnajdowanego na Ziemiach Odzyskanych były dobra kultury. Dostęp do tego typu zasobów był bardzo łatwy – nawet kilka lat po wojnie. Duża ilość zabytkowych przedmiotów była przechowywana w majątkach niemieckiej arystokracji. Wiele z nich pod koniec wojny stało się składnicami dzieł sztuki, w których – w obawie przed skutkami wojny – zabezpieczono liczne zbiory muzealne, biblioteczne i archiwalne. Na Dolnym Śląsku tego typu magazyny tworzył regionalny konserwator zabytków, prof. Günther Grundmann. Dla wielu osób stał się postacią równie tajemniczą jak opowieści o ukrytych skarbach. Przyczyną takiego stanu był fakt, że w ostatnich miesiącach wojny konserwator wyjechał do Bawarii, zabierając ze sobą materiały dokumentujące tę działalność – co uznano za chęć ukrycia jej szczegółów. Duża część badaczy była przekonana, że to właśnie on „organizował”, „ewakuował”, „ukrywał”, a nawet „rabował” dzieła sztuki zdeponowane w licznych zamkach i pałacach. Rzeczywistość była jednak inna. Dowodzą tego zachowane w archiwach dokumenty biura dolnośląskiego konserwatora zabytków, jego wspomnienia i sprawozdania, jakie sporządził wkrótce po zakończeniu wojny. W świetle tych materiałów dotychczasowa wiedza na temat operacji zabezpieczania dóbr kultury na Dolnym Śląsku okazuje się niepełna i często błędna. W celu poznania jej kulis postanowiliśmy więc gruntownie przeanalizować materiał źródłowy – ograniczając bibliografię prac na ten temat do publikacji, które z racji swojego wspomnieniowego charakteru uzupełniają niemiecką dokumentację archiwalną. Do polskich opracowań – przede wszystkim powojennych prac Józefa Gębczaka, Stefana Styczyńskiego i prof. Witolda Kieszkowskiego – odnosiliśmy się sporadycznie. Mają one co prawda dużą wartość faktograficzną, obrazującą stan dziedzictwa kulturowego na Dolnym Śląsku po zakończeniu drugiej wojny światowej, ale część informacji zawartych w tych publikacjach obarczona jest błędami, które w dużej mierze wynikają z braku dostępu do niemieckiej dokumentacji.

Na efekt naszej dziesięcioletniej pracy nad niniejszą książką złożyły się wysiłki licznego grona osób, które wielokrotnie udzielały nam życzliwej pomocy. Wielu z nich należą się szczególne podziękowania. Dr. Stanisławowi J. Stulinowi dziękujemy za konsultacje merytoryczne, dr. Peterowi Wörsterowi i dr. Thomasowi Urbanowi z Herder-Institut w Marburgu za pomoc w dotarciu i możliwość skorzystania z zasobów archiwalnych tej instytucji, Lynn Nicholas za udostępnienie dokumentów poświęconych prof. Grundmannowi, dr. Robertowi Hesiowi z Muzeum Narodowego we Wrocławiu za pomoc w kwerendzie materiałów źródłowych, dr. Cayowi Friemuthowi za kopię dziennika prof. Grundmanna i informacje, jakie zdobył w trakcie swojej pracy badawczej, prof. Friedhelmowi Grundmannowi, synowi dolnośląskiego konserwatora zabytków, za dokumenty dotyczące jego ojca, Pawłowi Minakowskiemu za udział w poszukiwaniach materiałów źródłowych na terenie Niemiec, mł. insp. Renacie Radomskiej za umożliwienie dostępu do placówek służb mundurowych. Do przygotowania tej publikacji niezbędne było zebranie, wybór, przeanalizowanie i przełożenie tysięcy (dosłownie) dokumentów. Za pomoc w tej pracy dziękujemy Piotrowi Oleckiemu, Justynie Rodzim, Maciejowi Tybusowi i Sylwii Golonce. W gromadzeniu ikonografii wspierali nas pracownicy Wydziału ds. Strat Wojennych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz grupa miłośników Dolnego Śląska, m.in. Piotr Frydrych, Marek Focht i Tomasz Bąk. Wyrazy wdzięczności należą się również innym osobom – historykom i pasjonatom wojennych tajemnic – za liczne dyskusje i wskazówki, które przyczyniły się do nadania tej książce zamierzonego kształtu.

1 M. Lubicz-Woyciechowski, Tajemnicza działalność Przedsiębiorstwa Poszukiwań Terenowych w świetle zasobów Archiwum Państwowego we Wrocławiu, Szczecin 2006, s. 59.

Lista Grundmanna

Подняться наверх