Читать книгу Pies - Jakub Gończyk - Страница 7

Оглавление

To jest głos z samego dołu. Będę pisał w imieniu swoim, ale, mam nadzieję, kolegów też. Taki samozwańczy rzecznik – trochę siebie samego, trochę innych.

Będę tutaj wyrzygiwał z siebie wszystko, co napierdala nas w serducho, wszystko, co nas wkurwia, wszystko, co nas zniechęca. Wbrew pozorom niewysokie zarobki wcale nie zniechęcają najbardziej. Najbardziej obrzydzają nam robotę „zajebiści” przełożeni, inaczej zwani cywilami w mundurach albo plecakami, którzy na pewno wzorowali się na takich mistrzach absurdu jak Mrożek czy Gombrowicz. Chociaż nie. Co ja pierdolę, przecież oni nie mają pojęcia, że tacy ludzie kiedykolwiek istnieli, a już na pewno nie wiedzą, co napisali.

No więc, na początek parę słów o takim, pożal się Boże, przełożonym. Wcale nie najgorszym, bo są w naszym śląskim garnizonie większe, bardziej tępe i bardziej godne pogardy szumowiny, ale ten też jest niezły.

Po to, żeby nikt się nie dopieprzył, nazwijmy go Brudasem. Dlaczego właśnie tak? Któryś ze starych policjantów, kiedy do jednostki przychodzili nowi i zadawali to pytanie, zawsze odpowiadał: Spójrz na jego paznokcie, ujebane, jakby ciąg­le łapy w smarach trzymał. Jak ugniata ciasto drożdżowe, to zawsze wychodzi murzynek. Brudas to powszechnie wyśmiewany, w zasadzie niezbyt groźny i mało szkodliwy, ale jednak upierd­liwy typ. Brudas to człowiek, który nieczęsto zmienia ubrania, prywatne i służbowe. Do legendy przeszły już jego przetarte i nieprane chyba nigdy spodnie i koszule. Brudas to przykład gościa, któremu, jak tylko dostanie choć trochę władzy, totalnie odpierdala pod kopułą. Według dość powszechnej opinii gdyby został Numerem Jeden w naszej pięknej stolicy, to ta firma padłaby w ciągu tygodnia. Załatwienie z nim czegokolwiek zakrawa na cud, bo to typ, który obsesyjnie wyolbrzymia swoją rolę i stanowisko. Myśli, że jest Napoleonem, a nie mógłby być nawet jego ordynansem. Co prawda nigdy nie powiedział tego wprost, ale nieustająco odbieram od niego następujące sygnały (nie tylko ja zresztą):

Chcesz mieć wolną sobotę? A gdzie czteropak na stole?

Chcesz mieć wolny weekend? A gdzie „połówka”?

Chcesz mieć wolny piątek, sobotę i niedzielę, bo z żoną wymyśliliście sobie wypad do Wrocławia? Nie pokazuj się bez dobrej whisky.

Gdyby wpadło ci do łba mieć jakieś większe wymagania grafikowe w ciągu miesiąca, to zapierdalaj czytać Gombrowicza i stosuj się do zasad. Jakich? Prostych: Zachowuj się jak lokaj i liż buty pod pańskim stołem. Niestety, to zdecydowanie nie dla mnie. Dlatego wojna będzie trwać, obym zwyciężył. Trzymajcie kciuki.

Czołem!

Pies

Подняться наверх