Читать книгу O miłości - Jan Kochanowski - Страница 5
Księga pierwsza
Rozdział II. O narodzinach miłości
ОглавлениеOto co się dzieje w duszy:
1. Podziw.
2. Powiada się sobie: „Cóż za rozkosz byłaby całować ją, otrzymywać pocałunki” etc.
3. Nadzieja.
Rozbiera się zalety; w takiej chwili kobieta powinna by się oddać, aby osiągnąć szczyt upojenia zmysłów. Nawet najskromniejszym kobietom oczy płoną w chwili nadziei; namiętność jest tak silna, rozkosz tak żywa, że zdradza się wymownymi znakami.
4. Miłość urodziła się.
Kochać znaczy znajdować rozkosz w widzeniu, dotykaniu, czuciu wszystkimi zmysłami z tak bliska jak tylko można istoty ukochanej i kochającej wzajem.
5. Zaczyna się pierwsza krystalizacja.
Rozkoszujemy się tym, aby stroić w tysiące powabów kobietę, której miłości jesteśmy pewni; rozbieramy swoje szczęście z niesłychaną lubością. Po prostu wyolbrzymiamy sobie wspaniały dar, który spadł nam z nieba, którego nie znamy, a którego posiadania jesteśmy pewni.
Pozwólcie pracować głowie zakochanego dwadzieścia cztery godziny, a oto co znajdziecie:
W kopalni soli w Salzburgu wrzuca się w czeluść szybu gałąź odartą z liści; w parę miesięcy później wydobywa się ją okrytą lśniącymi kryształkami; najdrobniejsze gałązki, nie większe od łapki sikory, przybrane są mnóstwem ruchomych i lśniących diamentów; nie można poznać pierwotnej gałęzi.
Krystalizacją nazywam czynność myśli, która we wszystkim, co widzi, odkrywa nowe przymioty ukochanej osoby.
Podróżnik opowiada o chłodzie pomarańczowych gajów w Genui, nad morzem, w upalne dni letnie – cóż za rozkosz byłaby zażywać tego chłodu z nią!
Przyjaciel łamie rękę na polowaniu – cóż za rozkosz być pielęgnowanym przez kochaną kobietę! Być wciąż z nią i wciąż czuć jej miłość to niemal zmieniłoby ból w rozkosz; złamana ręka przyjaciela staje się punktem wyjścia, aby uwierzyć w niebiańską dobroć ukochanej. Słowem, wystarczy pomyśleć o jakiejś zalecie, aby ją ujrzeć w przedmiocie swej miłości.
Zjawisko to, które pozwalam sobie nazwać krystalizacją, ma źródło w naturze, która nas nastraja do rozkoszy i pędzi nam krew do mózgu; w poczuciu, iż zalety ukochanej osoby mnożą rozkosz, a wreszcie w tej myśli: ona jest moją. Dziki nie ma czasu iść poza ten pierwszy krok. Czuje rozkosz, ale energię jego mózgu pochłania całkowicie pościg za danielem, którego mięsem musi czym prędzej skrzepić siły, aby nie zginąć od topora wrogów.
Na przeciwnym biegunie cywilizacji, nie wątpię, że kobieta tkliwa dochodzi do tego, iż doznaje rozkoszy fizycznej jedynie z mężczyzną, którego kocha17. Zupełnie przeciwnie jak u dzikich. Ale w narodach cywilizowanych kobieta ma pod dostatkiem czasu, dziki zaś tak jest pochłonięty swymi zatrudnieniami, że musi traktować swą samicę jak pociągowe bydlę. Jeżeli samice wielu gatunków zwierząt są szczęśliwsze, to dlatego że istnienie samców lepiej jest ubezpieczone.
Ale porzućmy lasy, aby wrócić do Paryża. Człowiek trawiony namiętnością widzi wszystkie doskonałości w tej, którą kocha; jednakże uwaga jego może być jeszcze rozproszona, dusza bowiem nuży się wszystkim, co jednostajne, nawet doskonałym szczęściem18.
Oto co zdarza się, aby utrwalić uwagę:
6. Rodzi się wątpienie.
Po kilku spojrzeniach lub szeregu innych gestów, które mogą trwać chwilę albo wiele dni, a które najpierw obudziły, a potem umocniły jego nadzieję, kochanek budzi się z pierwszego zdumienia i oswaja się ze swym szczęściem. Powodując się teorią, która, zawsze oparta na najczęstszych przypadkach, powinna brać w rachubę jedynie kobiety łatwe, ów kochanek żąda konkretniejszych rękojmi i dąży do posiadania.
Kobieta przeciwstawia mu obojętność19, chłód lub nawet gniew, jeśli okazuje zbytnią pewność siebie; we Francji posługuje się odcieniem ironii, który mówi: „Uważasz się za bliższego celu, niż jesteś”. Kobieta postępuje tak bądź wówczas, gdy się przebudzi z chwilowego oszołomienia i wróci w granice skromności, drżąc, że je przekroczyła, bądź po prostu przez rozsądek lub zalotność.
Kochanek zaczyna wątpić o szczęściu, które sobie obiecywał; zaczyna brać krytycznie swoje mniemane nadzieje.
Próbuje się rzucić w inne uciechy życia, nie znajduje w nich żadnego smaku. Chwyta go lęk przed strasznym nieszczęściem, a wraz z nim przychodzi głębokie skupienie.
7. Druga krystalizacja.
Wówczas zaczyna się druga krystalizacja, której diamentami są potwierdzenia tej myśli:
„Kocha mnie”.
Co kwadrans, w nocy, która nastąpiła po narodzinach wątpliwości, po chwili strasznych męczarni zakochany mówi sobie: „Tak, kocha mnie”; i krystalizacja zmierza do odkrywania nowych wdzięków; potem znowuż wątpienie wpija weń błędne oczy i osadza go w miejscu. Zaledwie może oddychać, powiada sobie: „Ale czy ona mnie kocha?”. Wśród tych rozdzierających i rozkosznych wahań biedny kochanek czuje żywo to: „Dałaby mi rozkosz, jaką może mi dać ona jedna”.
Oczywistość tej prawdy, owa droga na krawędzi straszliwej przepaści, gdy drugą ręką dotykamy najwyższego szczęścia, daje tej drugiej krystalizacji tyle wyższości nad pierwszą.
Kochanek błąka się ustawnie20 między tymi trzema myślami:
1. „Ona jest wcieleniem doskonałości”.
2. „Kocha mnie”.
3. „Co czynić, aby uzyskać najwyższy dowód miłości?”.
Najbardziej rozdzierająca chwila dla młodej jeszcze miłości to ta, w której spostrzega, że rozumowała fałszywie i że trzeba zburzyć cały złom krystalizacji.
Wówczas zaczyna się wątpić o samej krystalizacji.
17
doznaje rozkoszy fizycznej jedynie z mężczyzną, którego kocha – jeżeli u mężczyzny nie spotykamy tej właściwości, to stąd że nie musi on czynić doraźnej ofiary ze swego wstydu. [przypis autorski]
18
nuży się wszystkim, co jednostajne, nawet doskonałym szczęściem – to znaczy, że ten sam odcień daje tylko jedną chwilę prawdziwego szczęścia; ale usposobienie namiętnego człowieka zmienia się dziesięć razy dziennie. [przypis autorski]
19
Kobieta przeciwstawia mu obojętność – to, co powieści XVII w. nazywały „miłością piorunującą”, rozstrzygającą o losach bohatera i jego kochanki, jest to odruch duszy istniejący niewątpliwie w naturze, mimo że go zohydzili niezliczeni bazgracze. Wynika ona z niemożliwości oporu. Kobieta, która kocha, znajduje zbyt wiele szczęścia w swym uczuciu, aby się zdobyć na udanie; zmęczona rozsądkiem, porzuca wszelkie względy i oddaje się ślepo szczęściu kochania. Nieufność uniemożliwia miłość piorunującą. [przypis autorski]
20
ustawnie – dziś: ustawicznie. [przypis edytorski]