Читать книгу Pozytywna dyscyplina - Jane Nelsen - Страница 8
WPROWADZENIE DO WYDANIA AMERYKAŃSKIEGO
ОглавлениеJestem niezwykle zbudowana faktem, że książka Pozytywna dyscyplina jest obecna na rynku wydawniczym od dwudziestu pięciu lat i że uznaje się ją dziś za klasykę gatunku. Prawdziwą radość sprawiają mi również słowa wielu rodziców i nauczycieli, którzy uważają, że przyczyniła się ona do poprawy ich relacji z dziećmi w domu i w szkole. Myślę, że poniższe dwa zdania w pewien sposób oddają to wszystko, czego się od nich dowiaduję: „Dzieci tak bardzo się zmieniły, że po dwudziestu pięciu latach byłam gotowa przestać uczyć. Na szczęście pozytywna dyscyplina pozwoliła mi dostosować się do nowych warunków pracy i zmian zachodzących w dzieciach. Uczenie znów sprawia mi przyjemność”; „Ani moje dzieci, ani ja nie jesteśmy idealni, ale teraz bycie rodzicem przynosi mi więcej radości i przyjemności”.
Można się zastanawiać, po co wprowadzać zmiany, jeśli poprzednie wydanie okazało się takim sukcesem. Nie zdziwi chyba nikogo, jeśli napiszę, że przez dwadzieścia pięć lat wiele się nauczyłam. Miałam szczęście pracować z tysiącami rodziców i nauczycieli podczas warsztatów oraz wykładów. Dzielili się ze mną swoimi sukcesami, wyzwaniami i porażkami. Dowiedziałam się od nich, co działa, co trzeba dopracować, a na co położyć większy nacisk oraz o czym należy jeszcze wspomnieć.
Pierwszy rozdział książki zawiera cztery kryteria skutecznej dyscypliny. Dla wielu rodziców i nauczycieli okazały się one pomocne w zrozumieniu różnych podejść do dyscypliny oraz tego, jakie działania rodziców wywierają pozytywny i długofalowy wpływ na dzieci. Cztery kryteria pomagają więc wyeliminować takie metody wychowawcze, które nie odnoszą się z szacunkiem do dziecka i na dłuższą metę nie przynoszą pożądanych rezultatów.
Czasami zastanawiam się, czy walka pomiędzy karą a pobłażliwością trwać będzie wiecznie. Wydaje się, że dla wielu osób istnieją tylko te dwa ekstrema. Wyznawcy kary uważają, że jedyną alternatywą jest pobłażliwość. Ci zaś, którzy się od niej odżegnują, często popadają w drugą skrajność i stają się zbyt ulegli w stosunku do dzieci. Pozytywna dyscyplina pozwala dorosłym znaleźć złoty środek pomiędzy karą a pobłażliwością oraz daje narzędzia, które pozwalają być uprzejmym i stanowczym jednocześnie, a poza tym uczą dzieci cennych życiowych i społecznych umiejętności.
W tym wydaniu kładę większy nacisk na bycie uprzejmym i stanowczym jednocześnie. Rodzice i nauczyciele wciąż mają z tym kłopot. Częściowo wynika on z czarno-białego systemu myślenia: albo to, albo to. Pomocna zwykle okazuje się analogia z oddychaniem. Co by było, gdybyśmy tylko wydychali powietrze, ale go nie wdychali? Odpowiedź jest oczywista. Bycie albo uprzejmym, albo stanowczym nie jest może kwestią życia lub śmierci, jednak bycie uprzejmym i stanowczym może zadecydować o sukcesie bądź porażce. Warto również wiedzieć, że uprzejmość może zapobiec wszystkim problemom wynikającym ze zbytniej stanowczości (takim jak bunt, niechęć czy obniżone poczucie własnej wartości), a stanowczość wszystkim problemom związanym z nadmierną uprzejmością (na przykład pobłażaniu, manipulacji, rozpieszczeniu, obniżonemu poczuciu własnej wartości) tylko i wyłącznie wtedy, kiedy występują w parze.
W tym wydaniu znacznie więcej piszę o używaniu pozytywnej przerwy2 jako umiejętności życiowej zarówno w przypadku dorosłych, jak i dzieci. Pamiętanie o tym, że podczas konfliktów i kłótni wykorzystujemy głównie nasz mózg gadzi (a przecież gady zjadają swoje młode!), czyli jedynymi dostępnymi dla nas opcjami są walka (walka o władzę) albo ucieczka (wycofanie się i brak komunikacji), pozwala z większym dystansem i humorem podchodzić do tego, co się wydarza. Świadomość tego stanu rzeczy powinna jeszcze bardziej przekonywać nas do stosowania narzędzia, jakim jest pozytywna przerwa, odzyskiwania dobrego samopoczucia i rozwiązywania problemów w oparciu o bliskość i zaufanie, a nie dystans i wrogość.
Bycie uprzejmym i stanowczym przychodzi nam znacznie łatwiej, kiedy ochłoniemy, przeprosimy i wykorzystamy jedno z wielu narzędzi pozytywnej dyscypliny. Dlatego właśnie więcej miejsca poświęciłam tego rodzaju pozytywnej przerwie, która pomaga i dorosłym, i dzieciom poczuć się lepiej, a w efekcie zachowywać się lepiej.
Dla wielu dorosłych barierą nie do przeskoczenia jest fakt, że pozytywna przerwa powinna być czasem przyjemnym i pozytywnym dla dziecka. Mają oni błędne przekonanie, że w ten sposób nagradzają nieodpowiednie zachowanie. Kiedy jednak uświadomią sobie długofalowe konsekwencje kary oraz zasady działania gadziego mózgu, zaczynają też dostrzegać korzyści pozytywnej przerwy.
Kolejnym ważnym tematem tego wydania jest koncentracja na rozwiązaniach. Wcześniej często ogarniało mnie zniechęcenie, ponieważ nieustannie słyszałam wyłącznie o logicznych konsekwencjach. Wydawało się, że rodzice i nauczyciele są przekonani, że istnieją tylko dwa narzędzia dyscyplinowania dzieci: logiczne konsekwencje i odosobnienie. Odosobnienie jest rodzajem kary, tak samo jak są nią logiczne konsekwencje, które zwykle okazują się wilkiem w owczej skórze.
Jedno z moich ulubionych powiedzeń brzmi: „Czyż nie jest szaleństwem uważać, że aby dzieci zachowywały się lepiej, najpierw musimy sprawić, by poczuły się gorzej?”. Słysząc to zdanie, rodzice i nauczyciele najczęściej zdają sobie sprawę z niedorzeczności tego przekonania, a jednak w konfrontacji z nieodpowiednim zachowaniem nagminnie uciekają się do stosowania kar.
Koncentracja na rozwiązaniach była dla mnie swego rodzaju objawieniem. Pewnego dnia uczestniczyłam w spotkaniu klasowym, na którym uczniowie wymyślali „konsekwencje” dla spóźnionego na lekcję ucznia. Zauważyłam, że wszystkie zaproponowane przez nich „konsekwencje” były mniejszą lub większą karą. Zarządziłam przerwę i spytałam: „Jak myślicie, co by się stało, gdybyście zamiast na konsekwencjach koncentrowali się na rozwiązaniach?”. Dzieciaki szybko „złapały”, o co mi chodzi, i wszystkie kolejne sugestie były pomocnymi rozwiązaniami. Od tamtej pory mówię rodzicom o koncepcji skupiania się na rozwiązaniach i zawsze potem słyszę, jak bardzo są zdumieni tym, że dzięki takiemu podejściu liczba kłótni czy walk w domach i szkołach zdecydowanie się zmniejsza.
W tym wydaniu bardzo mocno podkreślam również odpowiedzialność dorosłych za wiele problemów wychowawczych. Zanim rozwinę temat, wyznam, że wahałam się, czy o tym pisać. Obawiałam się, że niektórzy mogą odebrać to jako zarzut, a przecież moim celem jest po prostu budowanie świadomości i związanej z nią odpowiedzialności. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że rodzice mogliby uniknąć wielu wyzwań wychowawczych, gdyby sami podjęli trud zmiany. Szczerze? Miałam dość nieustannego wysłuchiwania narzekań rodziców na dzieci. Zaczęłam więc delikatnie i uprzejmie pytać, jak sami przyczynili się do powstania problemu. Miałam podejrzenia, że niektóre „nieodpowiednie zachowania” dzieci zostały w pewnym sensie „zaprogramowane” przez dorosłych. Przykładem może być „bunt” dziecka w reakcji na żądania rodzica lub nauczyciela. To samo dziecko mogłoby być skore do współpracy, gdyby dorosły zaangażował je w proces wymyślania rozwiązań podczas spotkań rodzinnych czy klasowych albo pomógł mu stworzyć plan dnia, a potem zamiast żądać, pytał: „Jaka była nasza umowa?” lub „Jaka czynność jest następna w kolejności”? Oczywiście może się zdarzyć, że te rozwiązania nie będą działać w każdej sytuacji, dlatego właśnie pozytywna dyscyplina ma tak wiele różnych technik.
Osobowość: jak twoja wpływa na twoje dzieci to zupełnie nowy rozdział, który pomaga zrozumieć dorosłym, do czego zachęcają dzieci swoim zachowaniem – są to zarówno rzeczy pozytywne, jak i negatywne – wynikającym z takiej, a nie innej konstrukcji osobowościowej. Wielu dorosłych nie uświadamia sobie, jak podejmowane w dzieciństwie decyzje wpłynęły na to, kim są dzisiaj, i z kolei jak to, jacy są, wpływa na ich potomstwo. Wiedza zawarta w tym rozdziale może być inspiracją do zmiany własnych zachowań, które być może skłaniają dzieci do podejmowania nie najszczęśliwszych decyzji w procesie kształtowania własnej osobowości. I znów pragnę podkreślić, że pisząc ten rozdział, daleka byłam od oceniania, obwiniania czy kategoryzowania kogokolwiek. Świadomość jest kluczem do zmiany.
Przez ostatnie dwadzieścia pięć lat w obszarze rodzicielstwa i wychowania dzieci dokonało się wiele zmian. Namacalnym tego dowodem jest między innymi fakt, że na moje wykłady i warsztaty przychodzi coraz więcej ojców, którzy bardziej angażują się w wychowanie dzieci. Inne zmiany (jak na przykład nadmierny materializm czy bycie superrodzicem) da się zniwelować, a poczynione w ich wyniku szkody naprawić, jeśli rodzice wezmą sobie do serca sugestie, które zawsze leżały u podstaw pozytywnej dyscypliny. Najważniejsza z nich mówi o tym, że rodzice wyrządzają dzieciom krzywdę, jeśli zbyt często je wyręczają, nadmiernie chronią, ratują z każdej opresji, nie spędzają z nimi wystarczająco dużo czasu, kupują im zbyt wiele rzeczy, odrabiają za nie prace domowe, gderają, wywierają naciski, stawiają żądania, besztają, a potem w poczuciu winy usiłują im to wynagrodzić.
Fundamentem zdrowego poczucia własnej wartości jest przekonanie: „Jestem zdolny/potrafię”. Kiedy rodzice robią rzeczy wymienione w poprzednim akapicie, dzieci nie mają szansy ani na stworzenie takiego przekonania, ani na rozwinięcie umiejętności, które mogą je w tym wspierać. Nieustanne mówienie dzieciom, co mają robić, nie stwarza im okazji do wymyślania własnych rozwiązań i sprawdzania ich ani do ćwiczenia kompetencji, których rodzice spodziewaliby się u nich w bliskiej przyszłości.
Spotkania rodzinne i klasowe stały się nieco bardziej popularne, ale jeszcze daleka droga przed nami. To właśnie podczas nich dzieci mają okazję rozwijać wszystkie siedem ważnych przekonań i umiejętności opisanych w rozdziale pierwszym. Niestety wielu rodziców i nauczycieli mylnie uważa, że mogą rozwinąć je bez praktyki i doświadczenia.
Niedawno udzielałam wywiadu pewnemu redaktorowi, który był święcie przekonany, że doskonała większość dorosłych wie, że w przypadku dzieci kara nie działa. Życzyłabym sobie, aby była to prawda. Dopóki jednak rzeczywistość wygląda tak, jak wygląda, pozostaje jeszcze wiele do zrobienia. Moim marzeniem jest zaprowadzenie pokoju na świecie poprzez zaprowadzanie go w domach i szkołach. Kiedy zaczniemy traktować dzieci z godnością i szacunkiem oraz uczyć je wartościowych umiejętności życiowych, dzięki którym staną się dobrymi ludźmi, same zaczną dbać o pokój na świecie.
Niektóre książki zostały napisane z myślą o rodzicach, inne o nauczycielach. Ta napisana jest dla jednych i drugich, ponieważ:
• zarówno dla rodziców, jak i dla nauczycieli założenia są takie same. Jedyną różnicę stanowi kontekst, w jakim są stosowane. Wielu nauczycieli jest rodzicami, którzy pragną wykorzystywać te zasady nie tylko w szkole, lecz także w domu;
• porozumienie i współpraca pomiędzy domem i szkołą polepsza się, kiedy rodzice i nauczyciele stosują te same lub podobne metody, pomagając dzieciom i sobie nawzajem w pozytywny sposób.
Zasady pozytywnej dyscypliny można porównać do układanki złożonej z wielu kawałków – koncepcji. Trudno jest dostrzec cały obraz, dopóki nie ułoży się większego fragmentu. Czasem jedno pojęcie, gdy nie jest połączone z innym, nie ma większego sensu.
Kilka elementów układanki:
Zrozumienie czterech celów niewłaściwego zachowania
Uprzejmość i stanowczość jednocześnie
Wzajemny szacunek
Błędy jako okazja do nauki
Poczucie wspólnoty, czyli odpowiedzialność społeczna
Spotkania rodzinne i klasowe
Angażowanie dzieci w rozwiązywanie problemów
Zachęta
Jeśli coś nie działa, prawdopodobnie brakuje jakiegoś elementu – sprawdź to. Rozwiązywanie problemów może nie być skuteczne, jeśli dorośli lub dzieci nie rozumieją, że błędy są wspaniałą okazją do nauki. Spotkania rodzinne lub klasowe mogą nie przynosić pożądanego rezultatu, dopóki uczestniczące w nich osoby nie nauczą się wzajemnego szacunku i nie wezmą na siebie pewnej dozy społecznej odpowiedzialności.
Nadmierna uprzejmość bez stanowczości może prowadzić do nadmiernej surowości. Czasami trzeba zatrzymać się w pół kroku, na chwilę zapomnieć o nieodpowiednim zachowaniu dziecka i uzdrowić relację. Uzdrowienie polega między innymi na stosowaniu zachęty, która usuwa motywację do nieodpowiedniego zachowania, choć nie zajmuje się nim bezpośrednio. Czasem może się wydawać, że zachęta nie działa, dopóki nie zrozumie się przekonań stojących za błędnymi celami.
Książka pełna jest przykładów skutecznego wykorzystania pozytywnej dyscypliny w domach i szkołach. Kiedy zrozumiesz zasady, zdrowy rozsądek i intuicja pomogą ci zastosować je w codziennym życiu. Tysiące rodziców i nauczycieli pomagają sobie wzajemnie w poznawaniu tej metody, organizując grupy edukacji rodzicielskiej i/lub nauczycielskiej. W tych grupach nikt nie jest ekspertem. Każdy opowiada o popełnionych przez siebie błędach i w ten sposób wspomaga proces nauki. Wszyscy wiemy, z jaką łatwością dostrzega się błędy innych i ich potencjalne pomysłowe rozwiązania. Natomiast osobiste problemy mają ładunek emocjonalny, z powodu którego łatwo stracić perspektywę i zdrowy rozsądek. W grupach wsparcia rodzice i nauczyciele uświadamiają sobie, że to, z czym się mierzą, nie jest niczym wyjątkowym i że nikt nie jest idealny. Uczestnicy tych grup często bardzo podobnie reagują: „Co za ulga. Nie jestem jedyną osobą, która doświadcza takiej frustracji!”. Czujemy się lepiej, kiedy uświadamiamy sobie, że jedziemy na jednym wózku.
W grupach edukacji nawet facylitatorzy nie są ekspertami. Na tym polega ich siła i skuteczność. Wszyscy są równi, nikt nie ma gotowych rozwiązań, ale wszyscy mają pomysły. Lider lub liderzy grupy są odpowiedzialni za zadawanie pytań i pilnowanie struktury spotkania, nie za dostarczanie odpowiedzi. Jeśli grupa nie zna odpowiedzi, zawsze można ich poszukać w niniejszej książce.
Dodatki zawierają wskazówki dotyczące facylitacji grup edukacji. Zespół może liczyć od dwóch do dziesięciu uczestników. Większa liczba osób to mniej okazji do osobistego zaangażowania. Zadaniem uczestników jest czytanie rozdziałów z książki, przygotowywanie odpowiedzi na pytania i współpraca z liderami grupy w zakresie osiągania postawionych celów. Jeśli uczestnik nie przeczytał odpowiedniego rozdziału, i tak skorzysta, przysłuchując się dyskusji i uczestnicząc w ćwiczeniach empirycznych.
Nie trzeba od razu koniecznie zgadzać się ze wszystkimi założeniami pozytywnej dyscypliny. Korzystaj z tego, co w danym momencie ma dla ciebie głęboki sens. Jeśli jest coś, co do ciebie nie przemawia, nie musisz wylewać dziecka z kąpielą. Może zdarzyć się tak, że koncepcje, które trudno ci zaakceptować lub zrozumieć dziś, później zaczną mieć dużo większy sens. Pewna kobieta wyznała mi, że próbowała niektórych z zasad na swoim synu tylko po to, by udowodnić, że nie działają, ale ku jej zdumieniu przyczyniły się one do poprawy ich relacji. W krótkim czasie została liderem grup edukacji rodzicielskiej, ponieważ widziała głęboki sens w dzieleniu się tym, co dla niej samej okazało się niezwykle pomocne.
Proces zmiany starych nawyków wymaga cierpliwości w stosunku do siebie i swoich dzieci. Im lepiej rozumie się podstawowe zasady pozytywnej dyscypliny, tym łatwiejsze staje się wprowadzanie ich w życie. Cierpliwość, poczucie humoru i umiejętność przebaczania wspierają proces nauki.
Przestrzegam przed próbowaniem więcej niż jednej nowej metody naraz. Dzięki książce poznasz wiele nowych koncepcji i umiejętności. Pamiętaj też, że praktyka czyni mistrza. Jeśli będziesz zbyt dużo od siebie wymagać, możesz się szybko zniechęcić i uznać, że to wszystko jest zbyt trudne. Próbuj różnych rozwiązań po kolei, sprawdzaj rezultaty i traktuj błędy jako wspaniałą okazję do nauki.
Pozytywna dyscyplina nie sprawia, że dzieci stają się idealne. Jednak wielu rodziców twierdzi, że wprowadzenie w życie jej zasad i rozwiązań przynosi po prostu więcej radości i satysfakcji z przebywania razem. Tego właśnie życzę również tobie!
2
Ang: positive time out. Określenie time out pochodzi z obszaru psychologii behawioralnej i oznacza dokładnie czas spędzony bez pozytywnego wzmocnienia. Można więc powiedzieć, że ma on dość negatywne konotacje, ale z drugiej strony jest to określenie bardzo popularne i powszechnie funkcjonujące w języku angielskim, stąd prawdopodobnie decyzja autorki książki o wykorzystaniu go i poprzedzeniu przymiotnikiem positive. Proponujemy określenie pozytywna przerwa ze względu na jego źródłową neutralność i związane z nim pozytywne skojarzenia. (przyp. tłum.).