Читать книгу Syntezy i niuanse - Janusz Dobieszewski - Страница 6

Bakunina ćwiczenie z dialektyki Hegla

Оглавление

Tekst ten wyrasta z nieprzemijającej fascynacji słynnym artykułem Michaiła Bakunina Reakcja w Niemczech. Jest to więc tekst o tematyce bardzo wąskiej, tekst w zasadzie przyczynkarski, by nie powiedzieć: incydentalny, choć też w miarę łatwo dający się wzmocnić rangą, wielostronną mocą, a i atrakcyjnością intelektualną oraz pisarską artykułu Bakunina. Artykuł ten uwikłany jest w konteksty historyczne, ma niewątpliwe odniesienia polityczne, natomiast moim tu celem zupełnie nadrzędnym (a i naczelnym rygorem metodologicznym) będzie filozoficzna lektura i takaż analiza Reakcji w Niemczech.

Interesuje mnie w dorobku Bakunina jego filozofia oraz filozoficzne na nią spojrzenie i pod tym względem zamierzane ograniczenie się do Reakcji w Niemczech jest nieźle uzasadnione z uwagi na już raczej nie filozoficzne, ale praktyczne, ideologiczne i polityczne cele oraz zamysły Bakunina po opublikowaniu Reakcji… oraz ze względu na przygotowawczy, raczej „terminujący” filozoficznie charakter prac wcześniejszych (i to bardzo nielicznych). Ów manifest – jak określa Reakcję… Dmitrij Czyżewski – „dopełnia i kończy filozoficzny rozwój Bakunina”73; zarazem już w roku 1842, tuż po napisaniu Reakcji…, „dojrzewa w Bakuninie decyzja porzucenia filozofii dla polityki”, a w latach 1843–1844 następuje „pożegnanie z filozofią”; co więcej, pojawiają się „oznaki postawy antyintelektualistycznej”, która „miała się stać jednym z filarów jego doktryny”74. Reakcja w Niemczech to więc szczyt i spełnienie Bakunina-filozofa. I to nie byle jakie, i nie tylko w wymiarze historii życia oraz struktury indywidualności Bakunina. Artykuł uznano za jeden z najświetniejszych w całej historii „Deutsche Jahrbücher für Wissenschaft und Kunst”, gdzie zamieszczono go w październikowych numerach 1842 roku. Choć ukazał się pod pseudonimem Jules Elysard i z podtytułem Fragment napisany przez pewnego Francuza, to autorstwo Bakunina szybko stało się jawne, przynosząc mu sławę, sukces, pozycję wybitnego znawcy Hegla oraz świetnego przedstawiciela lewicy heglowskiej. Zachwyceni byli także rosyjscy znajomi i towarzysze Bakunina: Hercen („świetny artykuł”), Botkin, Bieliński („głęboko, święcie kocham Michela”); a już na początku 1843 roku ukazał się przekład polski75.

I jeszcze jedna sprawa o charakterze historycznym (a jeszcze nie teoretycznym). Pamiętajmy, że Bakunin nie zdobył w Rosji wykształcenia uniwersyteckiego. Zgodnie z wolą ojca, uczył się w szkole oficerów artylerii, której nie ukończył, ale w 1834 roku skierowany został do służby w okolicach Wilna, by pod koniec 1835 uzyskać dymisję. W tym samym roku poznał Nikołaja Stankiewicza, a od 1836 stał się członkiem słynnego kółka Stankiewicza i w pełni poświęcił się działalności intelektualnej, której samodzielne początki przypadają (jeszcze w okresie wojskowym) na lata 1834–1835. Tak więc „Bakunin był w pełnym tego słowa znaczeniu samoukiem. Niedługo też się okaże, że był także samorodnym talentem rzadkiej próby, przewyższającym głębią i dialektycznymi zdolnościami niemal wszystkich swych rówieśników”76. Charakteryzowało go „zachłanne pragnienie wiedzy i chęć zostania uczonym”; i choć „myślał o eksternistycznych studiach na Uniwersytecie Moskiewskim”, choć „planował napisanie pracy kandydackiej”77, to dopiero w roku 1840 w Berlinie (i mając już dwadzieścia sześć lat) uzyska indeks studencki. W kółku Stankiewicza Bakunin błyskawicznie zdobędzie pozycję filozoficznego przywódcy, dyktującego kierunki zainteresowań całego środowiska (filozofia Fichtego i Hegla), a gdy w roku 1837 Stankiewicz wyjechał za granicę, to Bakunin – i to w sposób spontaniczny i oczywisty – stał się przywódcą kółka. Nie mając wykształcenia akademickiego, samodzielnie zmagając się z zawiłościami fichteanizmu i heglizmu, Bakunin prowadził debaty i dyskusje „na niedostępnym laikom poziomie logiczno-filozoficznych abstrakcji”; zarazem „potrafił przydać wyrazu najbardziej nawet abstrakcyjnym pojęciom, ożywić najbardziej suche formuły logiczne i przełożyć je na praktyczne wnioski”; „wszyscy chcąc nie chcąc chylili czoła przed potęgą jego dialektyki”78. Te dyspozycje intelektualne ściśle związane były (a zapewne w jakiejś mierze były również uwarunkowane) z aspektami emocjonalnymi (zastępującymi – najwyraźniej skutecznie – „wyćwiczenie” uniwersyteckie): Bakunin „nie tyle zajmował się filozofią, co przeżywał ją”, „sprawiał wrażenie opętanego ideami”, „nie wyglądał na oddanego miłośnika filozofii, a na jej bezwzględnego maniaka”79. Trudno nie dodać, że towarzyszyły tym opiniom zarzuty o „chełpliwość, próżność (…), zarozumiałość i chęć imponowania otoczeniu”80, co wszakże zdarza się przecież nierzadko wobec postaci wybitnych czy choćby nietuzinkowych. W każdym razie w Moskwie Bakunin „uchodził za alfę i omegę heglizmu”81, a Reakcja w Niemczech przyniosła mu „europejską sławę i stałe miejsce we wszystkich antologiach myśli poheglowskiej”82.

Choć tekst Reakcji… zdaje się mieć charakter niemal – jeśli można użyć tego określenia do ówczesnych czasów – politologiczny, choć omawia opozycję „partii reakcyjnej” i „partii demokratycznej” (wzywając do czynu i zapowiadając już pozafilozoficzną karierę Bakunina), to jego zamysł i horyzont wydaje się raczej niemal religijny, pozostając w tym w zgodzie z niewątpliwą religijnością młodego Bakunina oraz z „ostatecznym” rozmachem jego światopoglądu i jego nawet doraźnych działań. Nie jest to oczywiście religijność transcendentno-mistyczna czy tym bardziej konfesyjna, ale raczej immanentystyczna, filozoficzno-panteistyczna oraz mobilizująco-psychologiczna, religijność z kręgu klasycznej filozofii niemieckiej, wcale przecież nie mniej przy tym głęboka i mniej ważąca niż religijność objawieniowa i kościelna. I nie chodzi tu o kilka bezpośrednich i niezdawkowych odwołań biblijnych w tekście Reakcji… (do Apokalipsy, do Chrystusowego nakazu miłości czy do chrześcijańskiej pokory). Raczej o całościowy, radykalny, wykraczający poza dotychczasowy stan świata, przełom historyczny, mający również rys niemal kosmiczny i eschatologiczny. Ten dojrzewający i szybko zbliżający się wielki zwrot „oznacza całkowite przekształcenie obecnego stanu świata i zwiastuje zasadniczo nowe życie, jakiego jeszcze nigdy w historii nie było”, zaś siłą, która ów przełom inspiruje i pobudza, „jest religia”83, stawiającą człowieka w obliczu „zbliżającego się królestwa Bożego”84.

Radykalny, głęboki i autentyczny projekt zmiany społecznej wyrasta z zupełnie zasadniczego i ostatecznego stanu kryzysu, w jakim znalazł się świat współczesny; ten stan krańcowego kryzysu jest dodatkowo i niemal nieznośnie wzmocniony tymczasowym wstrzymaniem wielkich i powszechnych celów rewolucji francuskiej („wolność, równość, braterstwo”) oraz napiętą, a zarazem intensywną świadomością i samoświadomością tego stanu, osiągniętą zwłaszcza w klasycznej filozofii niemieckiej. To dlatego „nigdy dotąd – pisze Bakunin – przeciwieństwa nie były tak ostre jak obecnie (…); przeciwieństwo wolności i niewoli w naszej epoce, tak podobnej do epoki upadku świata pogańskiego, osiągnęło swój ostateczny i najwyższy szczyt”85. Ale też istnieją ciągle wpływowe siły historyczne i intelektualne starające się powstrzymać ów narastający i twórczy ruch świata i ludzkiego ducha, starające się bronić istniejącego stanu rzeczy: poprzez ugruntowywanie go w odwiecznej przeszłości („na świecie nigdy nie było inaczej niż jest”86), traktowanej albo jako obiekt idealizacji, albo jako środek racjonalizacji ugodowego i tchórzliwego cynizmu.

Otrzymujemy więc w Reakcji… obraz rzeczywistości historycznej znajdującej się w stanie sprzeczności, w stanie gruntownego przeciwieństwa, które z jednej strony prze do odnawiającego (historię i ludzkiego ducha) rozwiązania, z drugiej jest zawracane przez siły reakcji, z trzeciej – jest mistyfikowane w projektach kompromisów i „złotych środków” między skrajnościami. Bakunin stara się rozpoznać wszystkie składniki i tendencje, które określają owo pole historycznego starcia i przełomu.

Identyfikuje więc dwie główne siły polityczno-historyczne (choć zarazem również intelektualne i duchowe czy nawet religijne), które organizują – w wymiarze empirii, ale i głębszych, istotowych energii procesu historycznego – kształt współczesności. Te siły to partia reakcyjna oraz partia demokratyczna. Ich opozycja ma charakter radykalny, ale też realny – obydwie partie są wyrazicielkami rzeczywistych mocy współczesności, żadna z nich nie jest pozorem, złudzeniem, tworem tylko intencjonalnym czy pięknoduchowskim (utopijnym). Nie jest więc tak, że partia demokratyczna, reprezentująca siły wolności, wyraża pełnię dojrzałości świata historycznego do zmiany, całkowicie już dojrzałej i wymagającej jedynie ostatniego i w swej istocie prostego aktu empirycznego dopełnienia tego, co w porządku istotowym już się dokonało. Nie jest też tak, że partia reakcyjna jest wyrazicielką jedynie tępego uporu w obronie przeszłości oraz ślepego oporu przeciw właściwie już zwycięskim siłom przyszłości. Partia reakcyjna reprezentuje tu przeszłość, ale i pozytywność, obronę teraźniejszości, afirmację bytu, można by rzec, że ma charakter ontologiczny; partia demokratyczna wyraża ruch, tendencję współczesności, która swą właściwą realność ma dopiero w przyszłości, w tym, czego jeszcze nie ma; która na razie jest tylko negacją, funkcją, zamysłem czy ideą (choć wyrażającą realne, „twarde” tendencje współczesności). Sytuacja ta nadaje wzniosłość i szlachetny tragizm reakcji oraz skłania do pokory i skromności demokrację. Nie w tym znaczeniu chodzi tu o pokorę i skromność, by partia demokratyczna miała powściągnąć swoje postulaty, ale by uświadomiła sobie realność i potęgę (ontologiczną) swego przeciwnika, a własne słabości; to dopiero dzięki takiemu pogłębionemu wglądowi w sytuację partia demokratyczna „przechodzi od nieokreślonej fantazji do rzeczywistości”87.

Opozycja partii reakcyjnej i partii demokratycznej tworzy u Bakunina pewną totalność, o tyle specyficzną, że istniejącą właśnie w rozdwojonym przeciwieństwie, niedochodzącą „do siebie” (pozostającą – ujmując to w jak najwłaściwszych tu kategoriach Hegla – tylko „w sobie”). To „przeciwieństwo jest oczywiście prawdą, ale jako prawda nie posiada egzystencji, nie istnieje jako totalność”, jest „tylko totalnością ukrytą”, a jej „egzystencja polega na sprzecznym rozdwojeniu obu członów: pozytywnego i negatywnego”88. Nadaje to obydwu członom wagę i powagę ontologiczną, choć bynajmniej nie będzie to oznaczało u Bakunina równorzędności stron opozycji (i tak samo zresztą – nierównorzędnie – jest, według Bakunina, ze stronami przeciwieństwa u Hegla). Partia reakcyjna reprezentuje pozytywność, byt, substancję, stałość, statyczność, natomiast partia demokratyczna – negatywność, zmienność, ruch, rozwój, życie.

Wyrażająca ruch i życie partia demokratyczna stoi tu przed łatwą pokusą taniego entuzjazmu, euforii, „zawrotu głowy od nadchodzących sukcesów”, ugruntowanych w dynamice historii, czemu z drugiej strony towarzyszyć łatwo może pogardliwość wobec partii reakcyjnej. Zasygnalizowaliśmy już dostrzeganie przez Bakunina tego niebezpieczeństwa. Owo dostrzeganie jest swego rodzaju krytycznym rozrachunkiem myśliciela z własnym młodzieńczym pięknoduchostwem, utopizmem, moralizmem, w których najdalszym wzlotom duchowym towarzyszyło upokarzające poczucie praktycznej bezradności. Figura przeciwieństwa partii reakcyjnej i demokratycznej w Reakcji w Niemczech nie pozwala już na tego rodzaju proste i naiwne redukowanie strony „niesłusznej” do fałszu, nicości (zaklinające przecież tylko strony tej faktyczność, substancjalność, realność). Niejako dowartościowana więc zostanie w opozycji strona reakcyjna, a z drugiej strony skomplikowana zostanie „słuszność” strony demokratycznej, co dokona się przez wprowadzenie subtelnego i pomysłowego rozróżnienia partii demokratycznej i zasady demokratycznej. O ile więc partia demokratyczna jest negatywnym (i jednostronnym) przeciwieństwem partii reakcyjnej, o tyle zasada demokratyczna „to urzeczywistniająca się w wolności równość ludzi, a więc najgłębsza, najbardziej ogólna i powszechna, jednym słowem: jedyna działająca w historii istota ducha”89. Zasada demokratyczna to „wszechobejmująca zasada bezwarunkowej wolności, zasada, która wszelkie dobro zawarte w momencie pozytywnym zawiera także w sobie i jest wyższa zarówno ponad to, co pozytywne, jak i ponad nas samych [demokratów – J.D.] jako partię”, a więc także ponad to, co negatywne; jest „afirmacją znoszącą zarówno to, co negatywne, jak i to, co pozytywne”90.

Zasada demokratyczna tyleż wskazuje cel i horyzont partii demokratycznej, co uświadamia partyjnym demokratom ich właśnie partyjność, a więc jednostronność, a więc tylko-negatywność. To z kolei przynajmniej pośrednio waloryzuje partyjność, jednostronność partii reakcyjnej. Jest ona naocznym świadectwem względnej słabości demokratów i względnej potęgi reakcjonistów; ujawnia i uświadamia jako cel zasadniczy partii demokratycznej wspomniane już przejście „od fantazji do rzeczywistości” oraz niezbędność „rozsądku i skromności”91 w tym dążeniu. Wrogiem partii demokratycznej jest już nie tylko i nie tyle partia reakcyjna, ile także własna wewnętrzna niedoskonałość partii demokratycznej, jednostronność, prowadząca do postrzegania celu demokratów jako opozycji wobec rządzących (a rządzi partia reakcyjna), gdy tymczasem chodzi – co już wiemy – o „całkowite przeobrażenie świata” i „zasadniczo nowe życie”, chodzi o żywą i realną totalność. Reakcjoniści zbawczo „budzą to, co negatywne z filisterskiej drzemki”92.

Partia reakcyjna uświadamia demokratom ich jednostronność, ich dynamiczną negatywność, a brak ontologicznej pozytywności, ale też jawi się demokratom jako ich, demokratów, niezbędne uzupełnienie, jako warunek wzajemnie zapośredniczającej się totalności, jako jakość, bez której negatywność traci sens. Zwierciadlanym odbiciem tej sytuacji jest pozycja partii reakcyjnej – zmierzającej do totalności (widzianej nie w przyszłości, ale w przeszłości; totalności statycznej i bezpośredniej, jeszcze nierozdwojonej, a następnie broniącej się przed rozdwojeniem, które pojawiło się za sprawą rozwoju ducha, podmiotowości, „życia”, wreszcie partii demokratycznej), afirmującej pozytywność przeciw negatywności, a więc przez negatywność (wobec demokratów) się potwierdzającej. Postawa reakcjonistów nie może być postrzegana w tej sytuacji jako wyrastająca z obskurantyzmu, ale już raczej „z bogactwa i pełni natury ludzkiej”93; ich władza nie jest przypadkowym zdarzeniem jeszcze nierozumnej historii, jest raczej wynikiem „niedomagań partii demokratycznej, która nie doszła jeszcze do afirmującej świadomości swej zasady”94 – zasady demokratycznej. Reakcjoniści – napisze Bakunin – „dążą do tego, aby rzeczywiście chcieć dobra, co więcej, (…) powołani zostali do dobra, (…) i tylko niepojęty przypadek sprawił, iż nie poszli za swym prawdziwym przeznaczeniem”; są oni „godni współczucia, gdyż źródło ich dążeń jest zawsze uczciwe”95; a jest nim totalność nie-rozdwojona (przed-rozdwojona, jeszcze-nie-rozdwojona), której szukają w przeszłości, nie ufając w możliwość totalności w przyszłości (po-rozdwojonej, już-nie-rozdwojonej).

Ten szacunek czy nawet podziw Bakunina dla reakcjonistów odnosi się wszakże jedynie do reakcjonistów konsekwentnych, natomiast z pogardą pisze on o reakcjonistach ugodowych, szukających kompromisu między partią reakcyjną a partią demokratyczną. Są oni w istocie pozbawieni zasad, uczciwości teoretycznej, nie są w stanie wznieść się do poziomu sensu dziejów, ducha dziejów, totalności procesu historycznego, poprzestają na doraźnym szukaniu prawdy „pośrodku”, na nieustannym „kleceniu” jakichś norm życia społecznego, sprowadzających się do „w pewnym stopniu tak, ale…” (choć też zdaje się Bakunin dostrzegać korzystną koniunkturę dla ugodowców – „są dziś partią potężną, a nawet najpotężniejszą”96). Sens manewru teoretycznego (a i politycznego) ugodowców polega na odizolowaniu od siebie momentu negatywnego (demokraci) i pozytywnego (reakcjoniści) przeciwieństwa, na jakimś przypisaniu każdej ze stron tego przeciwieństwa autonomii, totalności – choć sens ich istnienia polega przecież na wzajemnym i negatywnym zapośredniczeniu swego istnienia i realnym istnieniu tylko w tym wzajemnym negatywnym „zblokowaniu” („ich wzajemne wykluczanie się stanowi ich naturę”97, człony przeciwieństwa zakładają się negatywnie, a nie pozytywnie) – a następnie na owym „kleceniu” z wypranych z treści i życia biegunów stron przeciwieństwa jakiejś lepszej, pragmatycznej, „realistycznej” totalności „złotego środka” – tak jakby, patrząc od strony negatywności, „to, czego całym życiem jest niszczenie [partia demokratyczna – J.D.], mogło w sposób zewnętrzny pogodzić się z tym, co zgodnie ze swoją wewnętrzną naturą musi niszczyć”98. Taktyka ugodowców to zgniły kompromis negujący sam sens istnienia każdej ze stron opozycji, a następnie traktowanie tych zanegowanych („znicościowanych”) stron opozycji jako „substancjalnego materiału” kompromisowego uśredniania, co polega w wymiarze już empiryczno-politycznym na ugłaskiwaniu reakcjonistów, iż „macie rację, ale uczyńcie trochę miejsca dla demokratów, by ich uspokoić”, a demokratów, iż „macie rację, ale uczyńcie trochę miejsca dla reakcjonistów, bo przecież nie sposób ignorować realności ich istnienia”. Istotny zaś sens owych manewrów ugodowców polega na nieskończonym utrwalaniu przeciwieństwa partii reakcyjnej i partii demokratycznej poprzez wygospodarowanie sobie pozbawionego treści i określoności „złotego środka”, mistyfikowanego jako pełniejsza totalność.

Kluczem do rzeczywistego rozwiązania przeciwieństwa partii demokratycznej i partii reakcyjnej jest u Bakunina wykraczająca poza to przeciwieństwo (a nie manipulująca nim, jak ugodowcy), znosząca je zasada demokratyczna. Rozwiązanie to – realnie i historycznie istotne rozwiązanie – nastąpi, gdy demokracja „zrozumie, że jest religią”, a nie tylko partią; gdy „przeniknie się swą zasadą [zasadą demokratyczną – J.D.] w myśleniu i rozumowaniu” oraz „stanie się jej wierna także w rzeczywistym życiu”99; gdy nastąpi „przeobrażenie się partii demokratycznej w sobie samej”, przeobrażenie jakościowe, dzięki któremu „wszystkie współczesne dysonanse stopią się w harmonijną całość”100. To zaś doprowadzi „do zniesienia nas samych [partii demokratycznej – J.D.] jako jednostronnej, tylko politycznej egzystencji” i wzbogacenie jej o działanie religijne – „religijne w sensie wolności, której jedynym prawdziwym wyrazem jest sprawiedliwość i miłość”101. Zasada demokratyczna poszerza czy przeobraża sens negatywności (negacji) – pozostając wszakże negatywnością, gdyż zasadą ruchu, zmiany, rozwoju – jako już teraz „afirmacji znoszącej zarówno to, co negatywne, jak i to, co pozytywne”102. Temu zasadniczemu, głębokiemu, historycznemu zwrotowi dokonującemu się w partii demokratycznej w stronę zasady demokratycznej nadaje Bakunin sens i wagę przypominające niemal prawosławną ideę przebóstwienia, będącą później jednym z najważniejszych motywów rosyjskiej filozofii religijnej (będzie to „przeobrażenie jakościowe, nowe, żywe i twórcze objawienie, nowe niebo i nowa ziemia”103), choć z drugiej strony było to właściwie tylko hasłowe – nierozwinięte teoretyczne – ujecie zasady demokratycznej (i negacji nie-jednostronnej, afirmatywnej, „miłosnej”), w którym dokonywało się przesunięcie ciężaru problemu w stronę obszaru praktyki – uznanie, że „przeciwieństwo jest najgłębszą istotą nie tylko wszystkich poszczególnych, określonych teorii, lecz teorii w ogóle”, i dlatego „doprowadzenie jej do końca jest jej samorozwiązaniem się i przejściem w nowy, praktyczny świat”104, i które to ujęcie przynosi pewien zawód, nawet jeśli zdaje się brzmieć w duchu Cieszkowskiego (i jego filozofii czynu).

Zasada demokratyczna – jak już wiemy – nakazuje nowe spojrzenie na negację, nowe w stosunku do jednostronnej i wykluczającej (wobec tego, co pozytywne) jej obecności w partii demokratycznej. Negacja „z poziomu” zasady demokratycznej znosi opozycję negatywności i pozytywności (zachowując je oczywiście w sobie jako swoje momenty), ale też pozwala na nowo spojrzeć na opozycję jednostronnej pozytywności i jednostronnej negatywności. Otóż we wszystkich tych sytuacjach, choć nie z tą samą przejrzystością, mamy do czynienia – zdaniem Bakunina – z nierównorzędnością stron opozycji tego, co negatywne, i tego, co pozytywne: „przeciwieństwo nie oznacza równowagi, lecz przewagę momentu negatywnego, który jest decydującym momentem przeciwieństwa. Jedynie moment negatywny, jako określający życie tego, co pozytywne, zawiera w sobie totalność przeciwieństwa”105. Odnosi się to zarówno do negacji w zakresie zasady demokratycznej, która niesie w sobie moment afirmatywny w jego ruchu, rozwoju, żywej realności, jak i do negacji w opozycji partii reakcyjnej i partii demokratycznej, gdzie negacja zajmuje pozycję uprzywilejowaną jako aktywność, „walka o swoje” obydwu stron opozycji, jako ich dążenie do wzajemnego wykluczenia, nadające im treść i realną żywotność. Duch życia, zmiany, negacji, rewolucji niczym Heglowski „kret ryje pod ziemią”106 zawsze tymczasowej pozytywności (reakcyjności).

I to dopiero w tym kontekście należy przywoływać najsłynniejsze, finalne zdanie Reakcji w Niemczech, obecne do dziś nawet w świadomości potocznej (a służące zazwyczaj egzaltowanym moralistom do ogrzania się w etycznej szlachetności swego oburzenia – oburzenia bezwzględnie negującego frazę Bakunina), że „Radość niszczenia jest zarazem radością tworzenia”107. Zdanie to ma w sobie oczywiście sporo z nieco późniejszych zimnych i bezwzględnych prowokacji teoretycznych i literackich Czernyszewskiego, Dobrolubowa, Pisariewa czy Turgieniewowskiego Bazarowa. I w takiej co najwyżej konwencji powinno być odczytywane, jeśli chodzi o jego skandaliczność, w dodatku w tle z tezami Wasilija Zieńkowskiego czy Nikołaja Bierdiajewa o „swoistej zsekularyzowanej religijności”, „szukaniu Boga”, „immanentyzmie religijnym”, „niepokoju teurgicznym”, „ascetyzmie”108 zarówno Bakunina, jak i przywołanych właśnie myślicieli rosyjskich. Przywołać też powinniśmy koniecznie (i zawsze przywoływać w podobnych okolicznościach) zdanie, które tę „radość niszczenia” bezpośrednio poprzedza: „Zaufajmy wiecznemu duchowi, który tylko dlatego burzy i niszczy, że jest niezgłębionym i wiecznie twórczym źródłem wszelkiego życia” – bo to tylko dlatego u Bakunina, i właśnie dlatego, „radość niszczenia jest zarazem radością tworzenia”109.

73

Д. Чижевский, Гегель в России, С.-Петербург 2007, s. 130. Cytat w przekładzie własnym.

74

A. Kamiński, Michaił Bakunin. Życie i myśl, t. 1 (Od religii miłości do filozofii czynu, 1914–1848), Wrocław 2012, s. 247, 260, 289.

75

Por. tamże, s. 256–258.

76

Tamże, s. 111.

77

Tamże, s. 139.

78

Tamże, s. 145, 169 (w ostatniej frazie Kamiński cytuje Iwana Panajewa).

79

Tamże, s. 171.

80

Tamże, s. 174.

81

Tamże, s. 203.

82

Tamże, s. 249.

83

M. Bakunin, Reakcja w Niemczech, przekład pod redakcją A. Landmana, w: M. Bakunin, Pisma wybrane, red. H. Temkinowa, t. 1, Warszawa 1965, s. 129.

84

Tamże, s. 156.

85

Tamże, s. 152.

86

Tamże, s. 127.

87

Tamże, s. 128.

88

Tamże, s. 141.

89

Tamże, s. 129–130.

90

Tamże, s. 134, 135.

91

Tamże, s. 128.

92

Tamże, s. 144.

93

Tamże, s. 129.

94

Tamże, s. 130.

95

Tamże, s. 135, 136.

96

Tamże, s. 139.

97

Tamże, s. 142.

98

Tamże, s. 131.

99

Tamże, s. 129.

100

Tamże, s. 130–131.

101

Tamże, s. 135.

102

Tamże.

103

Tamże, s. 131.

104

Tamże, s. 140–141.

105

Tamże, s. 143.

106

Tamże, s. 153.

107

Tamże, s. 156.

108

В.В. Зеньковский, История русской философии, т. 1 (ч. 2), Ленинград 1991, s. 49, 56, 137, 143; N. Bierdiajew, Rosyjska idea, przeł. J.C. – S.W., Warszawa 1987, s. 86, 89, 107.

109

M. Bakunin, Reakcja w Niemczech, dz. cyt., s. 156.

Syntezy i niuanse

Подняться наверх