Читать книгу Medycyna w Polsce - Janusz Skalski - Страница 6
ОглавлениеProblemy zdrowotne nigdy nie opuszczały człowieka. Wszyscy się rodzili i umierali, często chorowali – a wtedy zwracano się o pomoc do osób mających jakieś pojęcie o lecznictwie. Jakżeby więc w kraju nad Wisłą miało zabraknąć medycyny? Historia medycyny jest w przybliżeniu księgą losów ludzkości. Zatem ta odnosząca się do naszych rodzimych dziejów była i jest odbiciem pomyślności lub złej doli narodu i państwa, przez które przetoczyło się przecież wiele burz. Śledzić losy medycyny, to tak jak śledzić poziom życia ludzi na przestrzeni wieków, ich zdrowotność, rozwój kulturowy, stan oświaty i nauki, mądrość lub nieodpowiedzialność monarchów zarządzających państwem. W takim razie historia medycyny jest znakomitym źródłem wiedzy o historii Polski, skarbnicą informacji o naszych przodkach, ich charakterach, będąc uzupełnieniem pamięci powszechnej o historii kraju. Zagłębianie się w tę dziedzinę wiedzy ma przeto ogromne znaczenie dla poznania losów naszej ojczyzny.
Historia medycyny polskiej nie doczekała się dotychczas szczegółowego opracowania. Wydawane obecnie przez wydawnictwo PZWL trzytomowe Dzieje medycyny w Polsce pod redakcją prof. Wojciecha Noszczyka przedstawiają rozwój rodzimego lecznictwa w zakresie podstawowym. Należy przy tym przyznać, że inicjatywa prof. Wojciecha Noszczyka była pierwszą próbą zadośćuczynienia niedostatkom na polskim rynku księgarskim w tej dziedzinie, a oddawane do rąk Czytelników trzytomowe dzieło zasługuje na najwyższą ocenę. Dobre, rzetelne i odpowiedzialne opracowanie historiograficzne dziejów poszczególnych działów nauki musi być i jest obroną przed katastrofalnymi błędami i nieścisłościami pokutującymi w Internecie, niestety powielanymi i cytowanymi później w dobrej wierze w publikacjach naukowych. Założenia objętościowe publikacji nie pozwoliły jednak na uwzględnienie w tym imponującym wydaniu wielu interesujących faktów, opisów postaci i historycznych wydarzeń, czasami zapomnianych, a ważnych dla całokształtu dziejów polskiej nauki. Pojawiające się na rynku wydawniczym wyrywkowe opracowania historii różnych specjalności medycznych także nie są w stanie wypełnić luki w polskim piśmiennictwie medycznym.
Książka, którą oddaję do rąk Czytelników, miała być w zamierzeniu rozwinięciem wątków pominiętych z konieczności w pięknym trzytomowym opracowaniu Dziejów medycyny w Polsce, stać się monografią zawierającą omówienie problematyki mieszczącej się w określonych ramami książki cezurach czasowych, uzupełnione pokaźnym zasobem nieznanych lub mało znanych faktów i dat. Starałem się, aby dobór zdarzeń i ciekawostek był najbardziej wartościowy, a omawiane szczegóły miały swoje odniesienia do wydarzeń historycznych w kraju i Europie, ale przede wszystkim były odbiciem kierunków w dominującej w poszczególnych okresach filozofii medycyny. Zostały usadowione w kontekście uwarunkowań geograficznych, politycznych, kulturowych, środowiskowych i socjologicznych – w kraju i krajach ościennych. Polska medycyna i system opieki zdrowotnej nie były z oczywistych względów oderwane od realiów europejskich, zatem omawianie ich wymagało odniesień do sytuacji międzynarodowej i lecznictwa za granicą.
Całość materiału została podzielona na cztery okresy dziejowe: czasy zamierzchłe ‒ do ukształtowania się polskiej państwowości, średniowiecze, renesans oraz ostatnie dwuwiecze pierwszej Rzeczpospolitej ‒ do utraty niepodległości w roku 1795. Co do najwcześniejszych, przedchrześcijańskich początków pozwolę sobie wyrazić przekonanie, że dla wielu Kolegów lekarzy informacje o śladach działalności prozdrowotnej z czasów rzymskich, odkrywanych na terytorium przynależnym dziś Polsce, mogą wydać się zaskakujące. Ten zamierzchły okres dziejowy musiał zostać uwzględniony, gdyż dotychczas nie doczekał się kompleksowego opracowania. A i to, które zawiera niniejsza książka, jest dalekie od ideału, okrojone do najbardziej podstawowego szkicu.
Trzeba przyznać, że tytuł mojej książki nie obejmuje medycyny czasów najdawniejszych, wszakże omawiając ten okres należało sięgnąć w przeszłość na wiele stuleci, zanim na mapie Europy pojawiła się Polska. Ten rozdział trzeba traktować jako poszerzony wstęp, wprowadzający Czytelnika w dzieje medycyny I Rzeczpospolitej.
Dalsze prastare koleje losów medycyny od początków ustanowienia państwowości polskiej, w znacznej mierze nieznane ogółowi, zaskakują ciekawostkami i niezwykłymi okolicznościami, w jakich lecznictwo torowało sobie coraz bardziej racjonalną drogę. Ten czas, utrwalony w starych tekstach i kronikach, fascynuje tajemniczą otoczką, czasem o wątpliwej wiarygodności, ale wpisującą się w najdawniejsze ślady piśmiennictwa o charakterze medycznym lub paramedycznym.
W okresie pięciu wieków średniowiecza – czyli najdłuższej epoce w dziejach Polski ‒ najważniejszą rolę odgrywał Kościół. Dotyczyła ona zarówno systemu edukacyjnego, organizacji opieki klasztornej nad chorymi i ubogimi, wczesnego szpitalnictwa, jak i nauczania zasad moralności i kultu miłosierdzia w wydaniu chrześcijańskim. W przeważającej mierze była to rola wartościowa, ale częstokroć też niestety hamująca, chociażby w chirurgii. Wiemy, że w medycynie średniowiecznej działo się wiele, musiało się dziać, gdyż zapotrzebowanie na usługi lecznicze stawało się coraz to bardziej powszechne i nieodzowna zaczęła być edukacja medyczna na uniwersyteckim poziomie. Na kartach książki wyraziłem i starałem się uzasadnić zaprzeczenie, jakoby średniowiecze było zmarnowanym czasem w dziejach nauki. Trzeba pamiętać, że po wielowiekowych zaniedbaniach, zniszczeniach kultury materialnej datujących się od obalenia ostatniego cesarza zachodniorzymskiego, właśnie społeczeństwa średniowieczne świetnie przygotowały grunt na przyjęcie renesansu. Wtedy przecież powstały wspaniałe uniwersytety na południu i zachodzie Europy, ale też w Krakowie w 1364 r. Od tamtego czasu kultywowane są tradycje akademickie, a system organizacji uniwersytetów przetrwał z powodzeniem do dziś.
Otwarcie krakowskiej wszechnicy było punktem zwrotnym w dziejach polskiej cywilizacji, stało się kołem zamachowym dla rozwoju myśli naukowej, sprzyjającym ujawnieniu się wybitnych umysłów. Byli to ludzie nie tylko rodem z polskiej ziemi, ale i przybywający z całej Europy i współtworzący dorobek naukowy kraju, do którego przybyli. Dotyczyło to wszystkich dziedzin nauki. Wkrótce uniwersytet stał się ostoją tolerancji, niezależności i swobody. Autonomia szkoły, naśladująca zwyczaje włoskich uniwersytetów, przetrwała do końca wolnej Rzeczpospolitej, pomimo mocnych zakusów Kościoła na ograniczenie swobód akademickich.
W książce odnajdzie Czytelnik informacje np. o Janie Smerze ‒ pierwszym polskim lekarzu działającym w X stuleciu, pierwszym doktoracie medyka z Polski ‒ Ajmeryka, w 1307 r., o pierwszych operacjach usuwania kamieni moczowych w XIV w., o usunięciu kamieni u kronikarza Jana Długosza. Będą ciekawostki o cieszących się międzynarodową sławą uczonych średniowiecza, takich jak Witelon, Tomasz z Wrocławia, Jan Stanko, czy też informacje o lekarzu Bartłomieju Boreszewskim, który przebiegłością i zabiegami dyplomatycznymi na dworze krzyżackim przyczynił się do sukcesu zbrojnego wojsk Jagiełły pod Grunwaldem.
Dla zrozumienia losów medycyny nie mogło zabraknąć omówienia kierunków filozoficznych średniowiecza, filozofii przyrody w epoce renesansu i podstaw filozoficznych późniejszej medycyny – czasów kontrreformacji. W omówieniu renesansu szerzej potraktowano wybitnych uczonych, jak Maciej z Miechowa, Wojciech Oczko, Sebastian Petrycy, Józef Struś, Jan Solfa. Ich działalność i cenne dzieła wysoko plasowały polski dorobek naukowy na tle europejskim. Niezwykłe wydają się dokonania lekarza, alchemika i wizjonera Michała Sędziwoja, który w początkach wieku XVII zdołał doświadczalnie wytwarzać tlen, określić jego rolę w przyrodzie, wyprzedzając w tym zakresie innych badaczy o ponad półtora wieku. Jego też nie mogło zabraknąć wśród tych najwybitniejszych.
Ważnym działem jest omówienie zagrożeń epidemiologicznych ‒ dżuma, ospa, kiła i inne zakaźne choroby przez wieki dziesiątkowały miasta, pogrążając społeczeństwo w gospodarczej zapaści, prowadząc do zubożenia wszystkich dziedzin życia. Szczególnie ważne okazały się zmagania polskich lekarzy z epidemią kiły ‒ w tym zakresie nasz uczony Wojciech Oczko okazał się doskonałym ekspertem, wyprzedzającym swymi osiągnięciami wielu europejskich praktyków i autorów rozpraw naukowych. Ludność zamieszkująca terytorium pierwszej Rzeczpospolitej ucierpiała sporo z powodu wojen, nawracającego głodu, powodzi i innych kataklizmów klimatycznych, których omówienie również znajdzie Czytelnik w niniejszej książce.
Należało oczywiście przypomnieć o szkołach wyższych zakładanych przez władców Rzeczpospolitej na terenach, które obecnie leżą poza granicami Polski – w Wilnie, Rydze, Dorpacie, ważnych z punktu widzenia dziejów polskiej nauki, a coraz rzadziej kojarzonych z historią naszego kraju. Musiałem również wspomnieć o szkołach wspomagających szkolnictwo medyczne – w Poznaniu, Zamościu, Lesznie, Lwowie, jak i o szkołach działających na obrzeżach Polski – w Królewcu, Wrocławiu, Szczecinie, Stargardzie. W kolejnych rozdziałach znalazła się ocena regresu polskiej myśli naukowej w XVII i XVIII stuleciu. Wytykana nieraz stagnacja nauk w dobie kontrreformacji okazuje się nie aż tak głęboka w obliczu spektakularnych, chociaż nielicznych w owym czasie dokonań działających w Polsce medyków. Jeśli już jednak mówimy o stagnacji, to winniśmy dodać, iż dotyczyła przede wszystkim krakowskiej wszechnicy. W tym czasie pojawiło się w Rzeczpospolitej wielu znakomitych uczonych, a dominującą rolę w medycynie przejął Gdańsk. Na szczególną uwagę zasługiwali tacy wybitni uczeni, jak: Gabriel Ochocki, Jan Jonston, Jan Toński, Stanisław Wosiński, Jerzy Seger, Jan Adam Kulmus, a w drugiej połowie XVII w. – Rafał Czerwiakowski, Ludwik Perzyna, Teodor Weichardt, Jakub Kostrzewski i inni. Ciekawe i o wielkim znaczeniu międzynarodowym były pierwsze operacje przeprowadzane u dzieci w Gdańsku w XVII i XVIII w. Wśród nich godna podkreślenia jest pierwsza na świecie operacja udrożnienia zarośniętego odbytu u noworodka, z sukcesem przeprowadzona przez Antoniego Stadlandera w roku 1661. Ludwik Perzyna, zakonnik i chirurg, poza wprowadzaniem licznych innowacji zasłużył na trwałe miejsce w dziejach chirurgii jako autor leczenia z pomyślnym efektem rany serca. Osiągnięcie to wpisuje Perzynę w poczet najwybitniejszych chirurgów XVIII w. ‒ był bowiem sprawcą pierwszego polskiego sukcesu w tej dziedzinie, a niewykluczone, że i pierwszego na świecie.
Poza ewidentnymi osiągnięciami nie brakowało w rodzimej medycynie przejawów zacofania. Nawet w piśmiennictwie medycznym rozliczne były przykłady świadczące o ciemnocie panującej w lecznictwie, przepojonym przesądami i nienawiścią skierowaną przeciw czarownicom albo społeczności żydowskiej. Niezależnie od panoszącego się zacofania, nadchodząca stopniowo, ale nieubłaganie era rewolucji naukowej zmieniała oblicze polskiej medycyny. Był to proces rozłożony w czasie ‒ począwszy od XVI aż do XVIII stulecia. Medycyna dojrzewała i przekształcała się, a towarzyszyły temu zmiany i rozwój rozmaitych dyscyplin wiedzy. W drugiej połowie XVIII w. nastąpił etap jej najbardziej wyrazistego przełomu. W tym czasie Komisja Edukacji Narodowej, będąca pierwszym w Europie ministerstwem nauki i oświaty, podjęła ambitną próbę zreformowania zaniedbanego szkolnictwa, w tym zrewolucjonizowania edukacji lekarzy. Chwalebne działania reformatorskie rozpoczęte w chylącej się ku upadkowi Rzeczpospolitej zaprocentowały w przyszłości, dały dobre i trwałe efekty. Korzystne skutki reform utrzymały się po utracie państwowości w XIX w.
Pisząc tę monografię, starałem się, aby nie było w niej żadnych przekłamań historiograficznych, toteż poszukiwałem najbardziej wiarygodnych źródeł. Dotarcie do największej możliwej liczby tekstów źródłowych powinno gwarantować rzetelność historycznego przekazu. Korzystałem także, ze zrozumiałych względów, z tekstów wybitnych historyków i uczonych, którzy wcześniej już dokonywali swych analiz faktograficznych.
Kończąc, czuję się zobowiązany dodać, że książka nie jest ani pozycją popularnonaukową, ani specjalistyczną rozprawą historyczną, wszak jej autor nie legitymizuje się dyplomem historyka profesjonalisty. Jest to raczej szkic do dziejów historii medycyny polskiej, który niechaj będzie zachętą do dalszych poszukiwań, może do przygotowania bardziej rozbudowanego i szczegółowego dzieła. My, Polacy, zasługujemy, aby podobnie jak Koledzy z zachodu i południa kontynentu szczycić się osiągnięciami swoich antenatów, współtworzących medycynę powszechną. Nie mamy się czego wstydzić, mieliśmy istotny udział w powszechnym dorobku naukowym Europy i świata. Ale by być z niego dumni, musimy o nim coś więcej wiedzieć.
Autor