Читать книгу Kuracja witaminą D3 w wysokich dawkach - Jeff T. Bowles - Страница 7

4. Historia witaminy D3

Оглавление

Przedstawię pokrótce historię witaminy D3. Może te kilka akapitów zainspiruje czytelników do dalszych poszukiwań informacji na ten temat.

Najprawdopodobniej już w starożytności wiedziano o istnieniu substancji, którą dziś nazywamy witaminą D. Około roku 1650 po raz pierwszy naukowo opisano przypadki chorobowe wywołane jej niedoborem (krzywicę). Jednak dopiero w początkach XX w. – ok. roku 1920 – eksperymenty naukowe na psach trzymanych bez dostępu do światła słonecznego dowiodły, że wprowadzenie do diety tranu z wątroby dorsza oraz działanie promieni słonecznych zapobiega rozwojowi krzywicy. Później wykazano, że aktywny składnik tranu to nic innego jak witamina D3!

Czym jest krzywica? Jest to choroba układu kostnego powszechna wśród mieszkańców europejskich i amerykańskich miast w XIX i na początku XX w., gdy ludzie długie godziny spędzali, pracując w fabrykach i mając zbyt mały kontakt ze światłem słonecznym. U dzieci cierpiących na krzywicę obserwuje się zaburzenia wzrostu. W efekcie tej choroby nogi się wykrzywiają, a kości stają się miękkie i łamliwe. U kobiet deformacje kości miednicy wymuszały stosowanie cesarskiego cięcia podczas porodu. Krzywicę występującą u osób dorosłych określa się osteomalacją lub rozmiękaniem kości.

Jak ustalono, niedobory wywołujące krzywicę niweluje substancja zawarta w tranie, a ponieważ niedługo wcześniej odkryto witaminy A, B i C, nazwano ją witaminą D. Ówcześni naukowcy nie zdawali sobie sprawy z tego, że nie jest to witamina, lecz hormon steroidowy (a właściwie sekosteroidowy), niezbędny większości organizmów do prawidłowego funkcjonowania. Witaminę D3 znaleziono w tranie z wątroby dorsza, ale jest ona produkowana także w ludzkim organizmie. Wystarczy usiąść na ławce i wystawić skórę na działanie promieni słonecznych. Tak samo dostarczają ją sobie psy, koty, szczury i inne formy życia. Słońce przenika przez futro zwierząt, dzięki czemu ich organizm może wygenerować witaminę D3. Jak później odkryłem, futro i pióra zwierząt są pokryte oleistą substancją podobną do witaminy D2. W kontakcie ze słońcem jest ona przetwarzana na witaminę D3, którą zwierzęta przyswajają, liżąc się i czyszcząc. Także domowym pupilom jest ona niezbędna. Jestem przekonany o pozytywnych skutkach, jakie może ona przynieść (w połączeniu z witaminą K2, o czym piszę w dalszych rozdziałach) psom dużych ras podatnym na choroby stawów. Suplementacja witaminy D3 powinna także uchronić psy i koty przed otyłością.

To było przełomowe odkrycie! Jak ustalili naukowcy, jedyne czego potrzeba, by zabezpieczyć się przed rozmiękaniem kości, zaburzeniami wzrostu u dzieci, deformacjami miednicy, to mała dawka – ok. 400 j.m. dziennie – witaminy D albo kilka minut ekspozycji na słońce. W ubiegłym roku Institute of Medicine (amerykańska pozarządowa organizacja non profit) zwiększył zalecaną dzienną dawkę D3 do poziomów między 800 a 2000 j.m. Poprzednia zalecana dawka była zaledwie minimum zabezpieczającym przed śmiercią i destrukcją kości. Co więcej, do 2011 r. właśnie taką dawkę zawierały preparaty multiwitaminowe.


Jak 20 mg witaminy D z 1920 r. dekadę później stało się 1 000 000 j.m.

Jednostka międzynarodowa, czyli j.m. (IU – ang. international unit), to wielkość powszechnie stosowana w farmakologii. Jak dowiedziałem się już po pierwszym wydaniu tej książki, została ona prawdopodobnie opracowana przez koncerny farmaceutyczne, aby zdezorientować konsumentów i nakłonić ich w ten sposób do zażywania witaminy D3 w małych dawkach, w dodatku bardzo drogich (20 mg to po przeliczeniu aż 1 000 000 j.m.!). Naturalnie oznacza to przyjęcie założenia, że koncerny farmaceutyczne zawiązały spisek, aby nakłaniać konsumentów do kupowania drogich produktów. Więcej na ten temat w dalszych rozdziałach książki.


Toksyczność

Wkrótce po odkryciu witaminy D3 uwagę naukowców zwrócił problem jej toksyczności. Witamina D3 nie jest wypłukiwana z organizmu tak jak witamina C, ale magazynowana w tkankach tłuszczowych. Zbyt duże jej nagromadzenie może prowadzić do problemów zdrowotnych. W najgorszych przypadkach (bardzo rzadko) mogą wystąpić choroby mięśnia sercowego, uszkodzenia nerek, dolegliwości stawów, nadciśnienie tętnicze lub zwapnienie kości. Brzmi przerażająco?

Spójrzmy zatem na zagrożenia płynące z niedoborów witaminy D: wypłukiwany z kości wapń trafia do krwioobiegu, co może prowadzić do uszkodzenia stawów, chorób serca i wielu innych problemów, które jeszcze dokładniej omówię. Wygląda na to, że tak źle i tak niedobrze! Przed końcem lektury czytelnicy przekonają się, że z prawdopodobieństwem jak 100 do 1 każdy z nich powinien zwiększyć w organizmie poziom witaminy D3, aby zachować zdrowie. Stawiam, że na 99% u każdego z czytelników występują niedobory, jeśli nie według dzisiejszych standardów, to na pewno zgodnie z tymi, które zaczną obowiązywać jutro.

Okazuje się, że zatrucie witaminą D jest niezwykle rzadkie i występowało, gdy zdrowe osoby przypadkowo miesiącami przyjmowały ekstremalnie wysokie dawki, ok. 1 000 000 j.m. dziennie. Po odstawieniu wracały do pełnego zdrowia, jedynie w niektórych przypadkach obserwowano spadek wydolności nerek i podwyższone ciśnienie, prawdopodobnie wskutek osadzania się wapnia w nerkach i żyłach (jest to możliwy efekt niedoboru witaminy K2). Jeśli opisane wyżej zagrożenia brzmią groźnie, poczekajcie, aż zaprezentuję zagrożenia płynące z niedoboru witaminy D3. Są one dużo bardziej niebezpieczne w skutkach!

Nigdy nie stwierdzono zatrucia witaminą D wskutek przedawkowania kontaktu ze słońcem. Przytaczam informację znalezioną na stronie internetowej dr Susan E. Brown: „Wczesne przypadki zatrucia witaminą D wynikały z zanieczyszczeń powstałych w procesie produkcji syntetycznej witaminy D, z przypadkowego zażycia ekstremalnie wysokich dawek czy nadwrażliwości pacjentów na witaminę. Te właśnie przypadki posłużyły opracowaniu zasad bezpieczeństwa w przyjmowaniu witaminy D. Z wielu powodów ryzyko zatrucia witaminą D zostało nadmiernie rozdmuchane; skalę tego zjawiska dopiero teraz widać w pełni. Obecnie naukowcy są świadomi, jak rzadko zdarza się zatrucie witaminą D, oraz że jest ono skutkiem przyjmowania doustnie ekstremalnie wysokich dawek witaminy, nigdy zaś wystawienia na działanie promieni słonecznych”[1].

W ramach badań nad szkodliwością witaminy D przeczytałem wszystkie artykuły naukowe poświęcone temu zagadnieniu opublikowane od 1967 r. do dziś, dostępne w bazie PubMed (angielskojęzyczna internetowa baza danych obejmująca artykuły z dziedziny medycyny i nauk biologicznych, dostępna pod adresem: www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed). Jak się okazuje, prawie w ogóle nie ma w nich mowy o przypadkach zatrucia witaminą D3, a w większości artykułów opisuje się przypadki przyjmowania bardzo wysokich dawek bez uszczerbku dla zdrowia. Publikacje te powstały, ponieważ sami lekarze nie mogli uwierzyć w te rewelacje. Zaprzeczają one bowiem temu, czego nauczyli się na studiach o zagrożeniu związanym z przyjmowaniem witaminy D. Dowiedziałem się ponadto, że prawdopodobnie ok. 5% populacji jest bardziej wrażliwa na wysokie dawki witaminy D.


Znaczenie witaminy K2 (nie mylić z K1)

Obecnie dominuje teoria, że do zatrucia witaminą D znacznie przyczynia się niedobór witaminy K2. Należy pamiętać, że podwyższone dawki witaminy D wywołują w organizmie reakcje, które zużywają zapasy witaminy K2. Być może te 5% populacji, u których występuje nadwrażliwość na witaminę D, cierpi tylko na drastyczne niedobory witaminy K2. Dlatego osoby, które zdecydują się przystąpić do „niebezpiecznego eksperymentu” z superwysokimi dawkami witaminy D3, muszą pamiętać o przyjmowaniu 2 lub 3 suplementów witaminy K2 dziennie. Należy przy tym pamiętać, że witamina K1 nie jest substytutem witaminy K2. K1 wpływa na krzepliwość krwi, podczas gdy K2 zatrzymuje wapń w kościach i zapobiega jego przedostawaniu się do krwi i tkanek miękkich. Są dwa rodzaje witaminy K2: MK-4 pochodzenia zwierzęcego oraz MK-7 produkowana przez bakterie. Uważa się, że MK-7 jest najzdrowsza, a jej działanie trwa najdłużej. Co więcej, w przypadku witaminy K2 nie występuje ryzyko zatrucia, więc można ją zażywać bez ograniczeń (w dalszej części książki dodam do tej rady jedno zastrzeżenie).

Często otrzymuję e-maile od osób, które decydują się przyjmować wysokie dawki witaminy D3, jednak nie wprowadzają do diety witaminy K2. Dlatego raz jeszcze chcę podkreślić, aby koniecznie zażywać obie witaminy. Pomijanie witaminy K2 przy przyjmowaniu wysokich dawek D3 jest po prostu niemądre.

Na każde 10 000 j.m. witaminy D3 przyjmuję 1 tabletkę preparatu witaminowego „Super K” (dostępnego na stronie www.lifeextensioneurope.com). Nie konsultowałem tych dawek z lekarzem, ale po roku stosowania nie wystąpiły u mnie żadne problemy zdrowotne. Pamiętajcie, nie stosujcie zwiększonych dawek witaminy D3 bez równoczesnego zażywania witaminy K2! Jedna tabletka preparatu „Super K”, jaką przyjmuję na każde 1000 j.m. witaminy D3, zawiera 1000 µg witaminy K1 (prawdopodobnie jest zbędna), 1000 µg witaminy K2 typu MK-4 oraz 200 µg witaminy K2 typu MK-7. Osoby zainteresowane znaczeniem witaminy K2 dla zdrowia człowieka odsyłam do świetnej książki Kate Rheaume-Bleue Vitamin K2 and the Calcium Paradox: How a Little-Known Vitamin Could Save Your Life („Paradoks witaminy K2 i wapnia: jak mało znana witamina może ocalić ci życie”). Po tej lekturze wasza wiedza na temat witaminy K będzie rozleglejsza niż zdecydowanej większości lekarzy!

To, co mnie najbardziej uderzyło w tej książce, to informacje na temat wpływu współczesnej diety na powszechne niedobory witaminy K2. Witamina K2 zatrzymuje wapń w kościach i zapobiega jego przedostawaniu się do tkanek miękkich. Najbardziej rozpowszechnionymi skutkami jej niedoboru w naszym społeczeństwie są próchnica zębów i wady zgryzu wymagające korygowania za pomocą aparatów dentystycznych. Zarówno zwierzęta, jak i społeczności „niecywilizowane”, mimo że zębów nie szczotkują, nie chorują na próchnicę i nie muszą prostować zębów. Do występowania problemów z uzębieniem przyczynia się nieprawidłowo wykształcona szczęka – wskutek braku wapnia kości szczęki nie wykształcają się w pełni i są zbyt wąskie, aby pomieścić zęby. A wszystko to z powodu niedoboru witaminy K2 we współczesnej diecie. Krzywe zęby i próchnica nie są zjawiskiem naturalnym i obce są niecywilizowanym rejonom świata, obfitującym w witaminę K2.

Witamina K2 jest dostępna w wielu sklepach ze zdrową żywnością oraz w sklepach internetowych. Jeden z moich czytelników założył stronę internetową www.taked3.com, na której znajdują się odsyłacze do wszystkich produktów tu omawianych. Są tam także artykuły na temat witaminy D3. Osoby zainteresowane zakupem dużych ilości witamin D3 i K2 w przystępnych cenach także odsyłam na tę stronę. Znajdują się tam informacje na temat producenta, Vitaspace, który dostarcza witaminy w formie proszku firmom produkującym tabletki. Gram witaminy K2 w proszku bezpośrednio od Vitaspace kosztuje 16 dolarów, taka sama ilość witaminy w postaci tabletek kosztuje 6200 dolarów!


• Z ostatniej chwili:

Okazuje się, że występują rzadkie przypadki osób z nadwrażliwością na nadmiar witaminy K2, zwłaszcza typu MK-7. Po wpisaniu w wyszukiwarkę Google haseł „witamina K2” oraz „palpitacje serca” znajdziecie potwierdzenie tej informacji. Po namyśle dochodzę do wniosku, że objawy nadmiaru witaminy K2 są identyczne z objawami niedoboru wapnia! Podobno u niektórych osób przyjmowanie zbyt dużych dawek witaminy K2 prowadzi do usunięcia wapnia z krwi i tkanek miękkich w takich ilościach, że wywoływane są objawy niedoboru. Wśród nich palpitacje serca oraz duże zmiany w ciśnieniu krwi. Należy pamiętać o tych skutkach ubocznych i jeśli tylko wystąpią, zredukować ilość zażywanej witaminy K2 i przerzucić się na typ MK-4. W mojej praktyce spotkałem tylko 1 taki przypadek na 100. Pacjent zażywał 25 mg dziennie (czyli 25 000 µg), podczas gdy ja przyjmowałem dziennie maksymalnie 10 000 µg przy 100 000 j.m. witaminy D3 (na marginesie – Vitaspace sprzedaje wyłącznie witaminę K2 typu MK-4).


Raz jeszcze o toksyczności

Poniżej przedstawiam fragment publikacji z bazy PubMed poświęcony wpływowi witaminy D na niedobory witaminy K. Z tym materiałem koniecznie należy się zapoznać, mając jednak na uwadze to, że autorzy nie wprowadzają rozróżnienia między witaminy K1 i K2. Moje dalsze badania wykazały, że to niedobór witaminy K2 wywołany wysokimi dawkami D3 może mieć groźne następstwa.

1

Dr n. med. Susan E. Brown, Vitamin D: An old bone builder takes on new importance, www.betterbones.com/bonenutrition/vitamin-d/history.aspx (po angielsku) [dostęp: 25.09.2015].

Kuracja witaminą D3 w wysokich dawkach

Подняться наверх