Читать книгу Wszystkie nasze tajemnice - Jess Ryder - Страница 9
4
ОглавлениеWtedy
Natasha
Jen przyszła jeszcze tego samego wieczoru. Stale zaglądała pod różnymi pretekstami, tym razem podobno przez cały dzień zamartwiała się, jak poszło Nickowi w sądzie. Słyszałam jej głos i stukot wysokich obcasów na wyfroterowanej podłodze w kuchni i nie podobało mi się to, że Nick został z nią sam. Akurat kładłam Emily spać. Biedna mała musiała się zadowolić bardzo krótką bajką na dobranoc.
– To oburzające, Nicky – skwitowała Jen, kiedy zeszłam na dół. – Nie możesz się odwołać?
Pokręcił głową.
– Naprawdę był pod wpływem – wtrąciłam. – W dodatku to jego drugie wykroczenie.
– No tak, ale tamto było wieki temu. Zakaz na trzy lata! Jak ty sobie dasz radę?
– Coś wymyślę – odparł Nick.
Uniosła gęste, namalowane brwi.
– A w jaki sposób dotrzesz na chrzciny?
– Cholera, o tym nie pomyślałem…
– Możemy przecież pojechać pociągiem – powiedziałam, włączając piekarnik. Na kolację mieliśmy mrożone pizze, ale nie chciałam, żeby Jen, kucharka doskonała, się zorientowała.
– Z niedzielnymi pociągami wiecznie są problemy – zauważyła. Nick napełnił jej pusty kieliszek. – A to roboty na torach, a to komunikacja zastępcza. Zejdzie wam cały dzień w podróży. W dodatku kościół stoi poza centrum, daleko od najbliższej stacji.
No to może po prostu nie pojedziemy, pomyślałam i poczułam ulgę. Jen była jednak krok przede mną.
– Mogłabym was podwieźć – zaproponowała. – Bo nie wiem, jak inaczej się tam dostaniecie. Co ty na to, Nicky?
– Bylibyśmy ogromnie wdzięczni – przyznał, ale zobaczył moją minę i dodał: – Nie chcielibyśmy cię krępować. Może wolałabyś zostać na noc… porozmawiać ze starymi znajomymi. Tylko byśmy ci przeszkadzali i… – ucichł nieprzekonująco.
– Nie wygłupiaj się, fajnie będzie wybrać się razem – odparła. – Poza tym wiesz, jak nie lubię jeździć sama w dłuższe trasy.
– Jeśli naprawdę nie masz nic przeciwko…
– Skąd! Z chęcią pomogę. No, to ustalone. Zdrówko! – Wzniosła samotny toast.
Wkrótce potem się pożegnała, Nick odprowadził ją do drzwi, ale zanim wyszła, rozmawiali szeptem przez kilka minut. Wycisnęłam kroplę płynu do naczyń do jej kieliszka po winie i starannie zmyłam ze szkła różowy ślad szminki. Wypłukałam kieliszek i wytarłam do sucha, po czym odstawiłam go na miejsce w szafce. Gdybym tylko mogła równie łatwo pozbyć się Jen z naszego życia, pomyślałam i zaraz zbeształam się za podłość.
– Przepraszam za to – powiedział Nick po powrocie do kuchni. – Ustalaliśmy, o której po nas przyjedzie. Odpowiada ci wpół do dziesiątej?
– Tak, w porządku. – Sięgnęłam do lodówki i wyjęłam pizze. Zaczęłam się szarpać z foliowym opakowaniem i musiałam użyć noża, żeby je otworzyć.
Nick nalał sobie więcej wina.
– Na pewno w porządku? Wiesz, to nie tak, że Jen tego nie przeżywa. Zdaje sobie sprawę, że możesz czuć się niezręcznie przez ten pomysł z rodzicami chrzestnymi, i wcale nie czuje się z tym dobrze.
– Tak, rozumiem. Naprawdę, Nick, wszystko gra. – Otworzyłam drzwiczki piekarnika i poczułam na twarzy podmuch gorącego powietrza.
– To dla niej bolesne. – Podszedł do mnie z kieliszkiem w ręku. – Wyobraź sobie, że przychodzisz do domu, w którym mieszkałaś, i widzisz tam mnie, szczęśliwego, z cudowną żoną i piękną córeczką u boku. Mam wszystko, czego pragnąłem, a ona… została z niczym. I nikim. – Pocałował mnie w usta. Spróbowałam opanować dreszczyk, jaki zawsze czułam, kiedy to robił. – Powinniśmy jej współczuć – szepnął, chowając twarz w moich włosach.
Po kolacji Nick poszedł na górę do gabinetu na telekonferencję z Kanadą, a ja zaległam w salonie. Charakter pracy Nicka wymagał od niego częstego zaangażowania wieczorami. Przyzwyczaiłam się do samotnych seansów przed telewizorem, podczas gdy on walczył z Ameryką, albo budzenia się w pustym łóżku, kiedy on w piżamie czarował Daleki Wschód. Wprawdzie byliśmy razem od trzech lat, ale pod pewnymi względami każde z nas wiodło zupełnie osobne życie.
W normalnych okolicznościach nigdy byśmy na siebie nie wpadli. Chociaż nie – mogłabym być na przykład jego recepcjonistką albo tą dziewczyną od najbardziej niewdzięcznych zadań. Moglibyśmy mijać się na korytarzu albo życzyć sobie wesołych świąt podczas imprez firmowych. Mogłabym zwrócić uwagę na to, że jest bardzo atrakcyjny jak na swój wiek, ale na tym by się skończyło. Zdaniem rodziców Nicka ich syn był typem wiernym i lojalnym; dawali tym do zrozumienia, że uważają mnie za niecną uwodzicielkę, która sprowadziła ich niewinną pociechę na złą drogę. Tyle że wcale tak to nie wyglądało. Nie należę do kobiet, które skaczą z kwiatka na kwiatek i rozbijają związki. Zacznijmy od tego, że to on wykonał pierwszy ruch.
Następnego dnia po wypadku przysłał mi wiadomość z prośbą o wybaczenie i pytaniem, czy na pewno nic mi się wtedy nie stało. Dzień później dostałam od niego kolejnego SMS-a, w którym napisał, że czuje się paskudnie z powodu potrącenia i „w ramach przeprosin” zaprasza mnie na kolację. Początkowo chciałam odmówić, ale w sumie ucieszyłam się, że znów będę mogła go zobaczyć. Rzuciło mnie – i to dosłownie – w nową rzeczywistość, w której domy kosztują miliony, a biznesmeni noszą w portfelu pięćset funtów w gotówce. Mimo to Nick nie pasował do stereotypu złego kapitalisty, którym gardziłam, tak jak mnie nauczono. Bardzo się przejął tym, że się przez niego potłukłam, zabrał mnie do siebie, pozwolił opatrzyć ranę i zrobił mi herbatę. W dodatku okazał się wyjątkowo hojny, choć od razu było widać, że rower nie był tyle wart. A teraz jeszcze chciał mi zafundować kolację – cóż mogło być w tym złego?
Owszem, mama nazwałaby to próbą przekupstwa – żebym nie poszła na policję – ale ja tego tak nie odbierałam. Nick po prostu sprawiał wrażenie naprawdę porządnego faceta i nawet jeśli mój pociąg do niego miał charakter seksualny, to istniał na poziomie głębokiej podświadomości. Nie umawiałam się ze starszymi mężczyznami ani nie pochwalałam zdrady małżeńskiej. Zainteresowanie, jakie okazywał mi Nick, wydawało mi się co najwyżej ojcowskie.
Dlatego najpierw przyjęłam zaproszenie, a potem spanikowałam. Mieliśmy pójść do eleganckiej restauracji, znacznie wytworniejszej od tych, w których dotąd jadałam. Zastanawiałam się, czy w ogóle zostanę wpuszczona do środka, jeśli zjawię się w ciuchach z primarku. Nie było mnie stać na kupienie sobie czegoś nowego, bo pięćset funtów od Nicka od razu wpłaciłam do banku i przeznaczyłam na pokrycie długu na karcie kredytowej. Poświęciłam kilka godzin na przymierzanie wszystkiego, co miałam w szafie, i w końcu zdecydowałam się na sukienkę, w której byłam na pogrzebie wujka. Do tego pożyczyłam od współlokatorki jej srebrne buty.
Z czasem mój niepokój zaczął obejmować kolejne aspekty zbliżającego się spotkania i wizyty w restauracji. Uświadomiłam sobie, że nie rozpoznam połowy potraw w menu i nie będę wiedziała, których sztućców użyć. Nic nas nie łączyło i podejrzewałam, że znacząco się różnimy w poglądach na rozmaite kwestie. Nigdy nie byłam w żadnym egzotycznym kraju i nie znałam nikogo sławnego, jeśli nie liczyć Colina Firtha (albo kogoś, kto bardzo podobnie wyglądał), któremu kilka miesięcy wcześniej sprzedałam chai latte. Im bliżej było do umówionego dnia, tym bardziej czułam się zdenerwowana i niewiele brakowało, abym odwołała spotkanie. Jednak przekonała mnie moja współlokatorka, która stwierdziła, że powinnam pójść choćby dla zabawy.
Nick zabrał mnie do niewielkiej francuskiej restauracji w Covent Garden – później została „naszą” knajpką, do której chodziliśmy w rocznice i walentynki. Nie wiem, może poczułam się swobodnie dzięki dwóm koktajlom z szampanem albo może podziałał na mnie wrodzony urok Nicka. W każdym razie nie pamiętam, co jedliśmy tamtego pierwszego wspólnego wieczoru ani czy w ogóle mi smakowało, ponieważ oboje skupiliśmy wszystkie zmysły na sobie nawzajem. Nie było krępującej ciszy ani wprawiających w zakłopotanie sytuacji, nie wchodziliśmy sobie w słowo. Rozmawialiśmy na różne tematy, śmialiśmy się. No i sporo wypiliśmy.
– To powiedz wreszcie, czym się zajmujesz – poprosiłam, kiedy jedliśmy przystawki. Ciekawość nie dawała mi spokoju. Obstawiałam usługi finansowe, bankowość inwestycyjną albo fundusze hedgingowe – nie to, żebym wiedziała, czym tak naprawdę są.
– Dystrybucja mediów – odparł, po czym, widząc moją skonsternowaną minę, dodał: – W największym skrócie polega to na tym, że sprzedaję programy telewizyjne zagranicznym stacjom. Poza tym negocjuję umowy produkcyjne, pośredniczę w koprodukcjach, tego typu sprawy. Współpracuję jako konsultant z dużymi studiami produkcyjnymi. Robię międzynarodowe interesy, dlatego często podróżuję, ale uwierz mi, że to wcale nie takie piękne, jak się wydaje. Żyjemy w ciekawych czasach – powiedział po chwili, mnąc serwetkę. – Nowo powstające platformy dają ogromne możliwości, na których tak naprawdę nikt jeszcze nie nauczył się zarabiać. Ale wkrótce to się zmieni.
Kiwałam głową, żeby nie wyjść na ignorantkę, mimo że wszystko to brzmiało dla mnie, jakby mówił po chińsku.
Przez cały wieczór patrzyliśmy sobie w oczy, nie byliśmy w stanie oderwać od siebie wzroku. Kiedy Nick przypadkiem musnął moją rękę, poczułam, jak przechodzi mnie prąd. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam tak szybko fascynacji drugim człowiekiem i nie docierało do mnie, jak to w ogóle było możliwe. Usiłowałam stłumić emocje, zrzucić zauroczenie na karb alkoholu. To nie randka, powtarzałam sobie, tylko kolacja na przeprosiny. Na litość boską, przecież Nick mógłby być moim ojcem. Poza tym miał żonę, nie wolno mi było o tym zapominać. Kiedy nachylił się nad stolikiem, żeby dolać mi wina, w blasku świeczki na jego palcu zalśniła obrączka.
Nie starał się mnie poderwać tamtego wieczoru, nie czynił żadnych dwuznacznych uwag, nie pytał, czy mam chłopaka, nie próbował pod stołem położyć mi dłoni na kolanie. Nie wiem, jak bym zareagowała, gdyby zrobił coś takiego. Pewnie nie zaprotestowałabym, a potem bym tego żałowała. Zachował się jak dżentelmen, nawet zamówił dla mnie osobną taksówkę, mimo że oboje udawaliśmy się w tym samym kierunku.
Taksówka kluczyła uliczkami Soho, kierując się na północ, wino szumiało mi w głowie, a ja siedziałam zadowolona na kanapie z tyłu i rozpamiętywałam wieczór, wracając myślami do wyrazistych rysów Nicka i jego kojącego głosu. Sprowadził mnie na ziemię dopiero widok zaniedbanych drzwi mojego domu, przed którym zatrzymał się samochód. To była jednorazowa przygoda. Zajrzałam do niezwykłego świata pięknych i bogatych, ale nigdy więcej tam nie wrócę.
Zrzuciłam z obolałych stóp pożyczone buty i weszłam na górę po trzeszczących stopniach. Choć byłam pijana, nie mogłam nie zwrócić uwagi na poplamioną, wytartą wykładzinę na schodach. Oto moje miejsce, pomyślałam, w wynajętym domu ze współlokatorami, którzy żyją od wypłaty do wypłaty. Miło było się zabawić, popłynąć na fali poczucia winy Nicka, ale nic więcej z tego nie będzie.
Jakże się myliłam…
Zatopiłam się we wspomnieniach do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam, kiedy wszedł do pokoju.
– Po co to oglądasz? – spytał, wpatrując się w ujęcie żołnierzy brnących przez pustynię.
– Co? A… nie, nie oglądam – odparłam, wracając myślami do teraźniejszości. Sięgnął po pilota i wyłączył telewizor, a potem usiadł obok i zamknął mnie w objęciach.
– Wybacz – przeprosił po raz drugi tego wieczoru. – Wiem, że to nie w porządku wobec ciebie. I dziękuję, że mimo wszystko dzielnie to znosisz. Naprawdę wolałbym powiedzieć Jen, że nie życzę sobie, żeby tu przychodziła, ale nie mogę tego zrobić. Jest nieszczęśliwa, a ja czuję się odpowiedzialny.
– Ona chce cię odzyskać, Nick. – Zaczęłam skubać brzeg swetra.
– Absurd.
– Naprawdę. Czuję się tak, jakby robiła wszystko, żeby się mnie pozbyć.
– Nawet jeśli to prawda, to i tak jej się nie uda. – Objął mnie tak mocno, że zabrakło mi tchu. – Kocham cię, Natasho, i nie pozwolę, żeby ktokolwiek nas skłócił.